Dom Narodzin
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyNo właśnie mam
Nie tylko jajo pacjentka, ale poniekąd moja praca zwiazana była ze szpitalami.
A tak na serio o to pytam z ciekawości. Wiadomo, że miejsce pracy stanowią pracownicy.
Ale tak jak to bywa różni ludzie, zależy od dnia i wieku czynników.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2018, 20:30
-
Magdzia85F wrote:No właśnie mam
Nie tylko jajo pacjentka, ale poniekąd moja praca zwiazana była ze szpitalami.
A tak na serio o to pytam z ciekawości. Wiadomo, że miejsce pracy stanowią pracownicy.
Ale tak jak to bywa różni ludzie, zależy od dnia i wieku czynników.
Nie napisałam, że "nie masz doświadczenia ze szpitalami", tylko: "nie wiem jakie masz doświadczenie ze szpitalami"
Ja piszę z perspektywy pacjenta wielu szpitali i wielu oddziałów i dla mnie Św. Zofia to było objawienie. Czułam się pod względem jakości obsługi jak w prywatnej klinice, a nie jak wrzód na dupie jak w poprzednich szpitalach Nie jest to z pewnością kwestia dnia i dobrego nastawienia personelu bo opinia o jakości obsługi pacjenta w tym szpitalu jest zbudowana na wielu opiniach, które praktycznie pokrywają się z moją. Mam zastrzeżenie niestety do lekarzy, którzy - przyznam szczerze - nie wzbudzili mojego zaufania od początku, ponieważ były to same młode osoby, wyglądały jak świeżo po studiach, a nad nimi nie było widać żadnego starszego opiekuna. I niestety wydana przez nich diagnoza była błędna to skończyło się dla mnie kolejnym zabiegiem, ale tym razem już w innym szpitalu
Przypuszczam jednak, że przy porodzie bez komplikacji pacjentki czują się tam jak królowe na tronie, a nie matki świeżo po porodzieMagdzia85F, Ulciak lubią tę wiadomość
-
Dzień doberek - jakoś pewnie na dniach będziemy się zbierać do Domu Narodzin przy Żelaznej. Bardzo mocno liczę, że się uda, na ten moment tylko brak akcji porodowej do 42 TC mogłoby nam pokrzyżować plany, ale wiadomo, że nigdy nic nie wiadomo.
Napiszę może tylko zainteresowanym o samej kwalifikacji - to było dość długie (ok. godzinne) interview z położną - trafiłam na sympatyczną i spokojną blondynkę, p. Renatę. Za radą innej położnej - p. Marii, umówiłam się na spotkanie kwalifikacyjne dość wcześnie, chyba w 30 tygodniu ciąży, z uwagi na to, że wtedy mogłam spokojnie wybrać najlepszy dla siebie termin (przyjmują tylko we wtorki i czwartki).
Wywiad był bardzo szczegółowy - pytania dotyczyły chorób wieku dziecięcego (warto to sobie odświeżyć), aktualnego stanu zdrowia, chorób w rodzinie, aktualnej ciąży (usg, wyniki badań, karta ciąży obowiązkowo!). Położna wskazała, jakie badania musimy wykonać i przywieźć na IP w dniu porodu (fibrynogen, GBS, USG po 36 TC). Miałam obawy, że może być problem z niedoczynnością tarczycy, na szczęście to mnie nie zdyskwalifikowało(mój drugi lekarz tak mnie zdiagnozował i przepisał 50Euthyroxu, nie wiem, czy słusznie, ale ponieważ pierwszy raz zbadałam TSH w ciąży, to na razie się tego trzymam).
To, że udało się nam zakwalifikować do Domu Narodzin, jest moją wielką, wielką radością. Początkowo rozważałam poród domowy, ale warunki lokalowe są na ten moment niepewne (przeprowadzka w toku...), remont pożarł niemal wszystkie rezerwy finansowe (a asysta położnej kosztuje). Szpital nie wchodził w grę jako pierwsza opcja. Jednocześnie wiem, że mąż czułby się w domu odpowiedzialny i bardzo zestresowany przebiegiem porodu, przy pierwszym dziecku nie wiemy oboje jak to właściwie będzie i nie chciałam robić tego wbrew jego woli. DN to chyba idealny kompromis dla osób takich jak my.
Wiem, że od niedawna działa też Sala Porodów Naturalnych przy Madalińskiego - ciekawa jestem, czy jest tu ktokolwiek, kto tam rodził? Strona wygląda zachęcająco, jednak według mojej wiedzy, jest tam wymóg zatrudnienia swojej położnej (szpital nie zapewnia) za 1.500 zł, więc u nas niestety nie wchodzi to w grę.
-
Leira - czytałam, że u Ciebie w końcu konieczna stała się cesarka. Skoro marzyłaś o porodzie naturalnym, to przykro mi, że tak się skończyło. Czy wiadomo, czy te komplikacje przy porodzie, o których pisałaś, miały charakter pierwotny, czy powstały dopiero w wyniku takiego, a nie innego poprowadzenia porodu przez personel medyczny?
Tak, kredyt wart rozważenia, o ile jest to jedyny czynnik. Są rzeczy, których nie da się przeliczyć na pieniądze. Podoba mi się w DN to, że położna dyżurna nie przypada na kilka rodzących, tylko w zasadzie jest tylko dla Ciebie (tak to przynajmniej zrozumiałam) - wydaje mi się, że już samo to umożliwia dokładny monitoring postępu porodu i wyłapywanie wszystkich nieprawidłowości.Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 marca 2019, 08:46
-
Ulciak mój poród został wywołany po terminie, na skutek bezpodstawnej (jak się później okazało) diagnozy, że nastąpiło zagrożenie życia dziecka. Mój organizm nie był przygotowany do porodu tak bardzo, że po podaniu oksytocyny, moje 2 cm rozwarcie (również sztucznie wywołanie balonikiem) zmniejszyło się prawie do zera. Potem już szybkie CC. Mogłabym o tym książkę napisać i byłby to dramat. Dodam, że po tym wszystkim miałam tak wielki problem z pokarmem, że niby coś leciało, ale w minimalnych ilościach i chociaż stawałam na głowie to nigdy nie rozkręciłam laktacji i moje dziecko od początku musiało być dokarmiane MM, aż całkowicie musiałam przejść na MM bo z cycka nie leciało już nic. Miał być SN i KP do 3 rż, a była cesarka i MM. Na samo wspomnienie chce mi się wyć do księżyca. Jestem przekonana, że mój brak laktacji to wina CC i silnej mieszanki stresu z traumą. Do dziś nie umiem się z tym pogodzić, że nie podjęłam decyzji o PD, że zaufałam placówce medycznej. Wiem z czym się wiąże, dla rozwoju dziecka, poród CC i karmienie MM, jestem załamana. Do dziś potrafię się rozryczeć jak tylko o tym pomyślę. Nawet teraz pisząc to, łzy mi lecą po policzkach. Gdybym mogła cofnąć czas..
-
Leira, strasznie mi przykro, niepotrzebnie to rozdłubałam w takim razie. Mam ogromną nadzieję, że teraz macierzyństwo będzie już dla Ciebie tylko źródłem radości i miłości. :* Czas w końcu to jakoś załagodzi, ale znakomicie rozumiem, że co się stało, to się już nie odstanie. Placówki medyczne niestety są przystosowane do ratowania życia i tzw. "mniejszego zła" i mam wrażenie, że stąd się bierze tak częste papranie normalnych fizjologicznych procesów - zapomnieliśmy, że tym właśnie jest poród i najlepsze co można zrobić, to NIE PRZESZKADZAĆ. To o czym mówisz, to klasyczna kaskada interwencji medycznych, o której słyszę ostatnio dość często od koleżanek rodzących w warszawskich szpitalach, wydawałoby się przyzwoitych. Akcja może iść normalnie u Ciebie, w Twoim tempie, ale dla szpitala (wiadomo, do sali porodowej już czeka kolejka rodących) jest to już ZA WOLNO. Dajemy więc OXY. No to skurcze robią się tak silne i bolesne, że albo poddusza się dziecko, albo matka błaga o ZZO. No to trzeba ciąć, bo poród nie postępuje. I co potem usłyszysz? "Najważniejsze, że dziecko zdrowe". Jasne... Tak jakby wymęczona, zawiedziona, a czasem wręcz zrozpaczona mama była czymś, co po prostu się zdarza i co można olać. Wciąż jeszcze za mało się o tym mówi i z tym walczy. Rosnąca rola położnych (nowe standardy od stycznia 2019 ) daje nadzieję, że będzie lepiej.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 marca 2019, 10:53
-
Ulciak dlatego właśnie dobrze jest mieć wiedzę i silne przekonanie o słuszności swojej decyzji przed porodem. U mnie minęło już 9 m-cy, z czego 3 m-ce walczyłam o laktację. Dom Narodzin też do mnie nie przemawia. Ja przyszłam ze zdrową ciążą, a wyszłam po patologicznej interwencji operacyjnej, ze zniszczoną psychiką. Można było tego uniknąć.
Aczkolwiek absolutnie nie chcę Cię do niczego przekonywać. Jeśli masz inne powody związane z chęcią porodu w DN niż tylko finanse, to rozumiem i szanuję. Sama też miałam takie myślenie, że w "szpitalu bezpieczniej". Ja akurat miałam pecha - Tobie jednak życzę najlepszegoUlciak lubi tę wiadomość
-
natala wrote:Odświeżam wątek 🙂
Zastanawiam się nad porodem w Domu Narodzin, czy ktoś ma najnowsze opinie o DN na Żelaznej w Warszawie?
Ja rodziłam tam w 2022r i polecę to miejsce każdej kobiecie, której zależy na porodzie jak najmniej zmedykalizowanym, położne są aniołami, oczywiście są milsze osoby i osoby mniej ciepłe ale tak samo profesjonalne rodziłam w sali Londyn, ładna sala, wanna, łazienka, łóżko, głośnik na Bluetooth, dyfuzor do olejków, piłki, drabinki, przyciemnione światło, położne mnie poprowadziły niesamowicie przez poród, który trwał długo (był to mój 1 poród, skurcze trwały prawie 3 dni, przyjechaliśmy na izbę o 15, o 21 weszłam na salę, 0:45 urodziła się córka), położne nie nacinały mi krocza, starały się je ochronić, skóra pękła (1 stopień) ale zrosło się w 7 dni nie miałam żadnych komplikacji, po porodzie przyszedł na sekundę lekarz żeby zobaczyć łożysko, bo położne miały chwilowe wątpliwości co do lozyska, wszystko było ok ale prewencyjnie dostałam oksytocynę na szybsze obkurczenie macicy (jedyna medykalizacja i to już po urodzeniu) więc jakby się coś dzialo to naprawdę lekarz przybiega w moment ! Po porodzie mogliśmy z mężem być sami z córeczką 2h.
Dużo mi dało ulgi leżenie w wannie, finalnie urodziłam na przepięknym łóżku
a i byłam na kwalifikacji do domu narodzin, miałam niedoczynność tarczycy, ktora nie była przeszkodą.
natala lubi tę wiadomość
-
BillieJean wrote:Ja rodziłam tam w 2022r i polecę to miejsce każdej kobiecie, której zależy na porodzie jak najmniej zmedykalizowanym, położne są aniołami, oczywiście są milsze osoby i osoby mniej ciepłe ale tak samo profesjonalne rodziłam w sali Londyn, ładna sala, wanna, łazienka, łóżko, głośnik na Bluetooth, dyfuzor do olejków, piłki, drabinki, przyciemnione światło, położne mnie poprowadziły niesamowicie przez poród, który trwał długo (był to mój 1 poród, skurcze trwały prawie 3 dni, przyjechaliśmy na izbę o 15, o 21 weszłam na salę, 0:45 urodziła się córka), położne nie nacinały mi krocza, starały się je ochronić, skóra pękła (1 stopień) ale zrosło się w 7 dni nie miałam żadnych komplikacji, po porodzie przyszedł na sekundę lekarz żeby zobaczyć łożysko, bo położne miały chwilowe wątpliwości co do lozyska, wszystko było ok ale prewencyjnie dostałam oksytocynę na szybsze obkurczenie macicy (jedyna medykalizacja i to już po urodzeniu) więc jakby się coś dzialo to naprawdę lekarz przybiega w moment ! Po porodzie mogliśmy z mężem być sami z córeczką 2h.
Dużo mi dało ulgi leżenie w wannie, finalnie urodziłam na przepięknym łóżku
a i byłam na kwalifikacji do domu narodzin, miałam niedoczynność tarczycy, ktora nie była przeszkodą.
A jak wygląda opieka nad noworodkiem i jego pierwsze badania w przypadku urodzenia w DN? -