Cześć! Po ok. roku starań z końcem lata na teście zobaczyliśmy dwie kreski. Radość trwała jakieś 1,5 miesiąca. Wybraliśmy się na USG podglądać maleństwo, a dostaliśmy wiadomość, że pęcherza nie ma, beta za niska na początek 8 tygodnia... Potem okazało się, że ciąża obumarła, a dalsza diagnostyka każe podejrzewać, że przyczyną jest tarczyca i Haschimoto (zdiagnozowane 2 tygodnie temu). Miesiączki ani owulacji na razie nie mam, co też mnie stresuje, budzę się codziennie z jakimiś koszmarami, żałuję, że odkładałam macierzyństwo na później. Jakie są wasze doświadczenia z ciążami po poronieniach spowodowanych niedoczynnością tarczycy i chorobą Haschimoto?