hej.
Znam statystyki, znam mamy po poronieniu. Oczywiście irracjonalna myśl - poronienia się przydażają ale innym. Nie mi...
Dwójka zdrowych dzieci i 3 ciąża. Druga wystarana, po 3 inseminacjach, teraz 3 cykl i jest. Za szybko i za łatwo poszło ...
24.10 wizyta i jest - nasze dziecko. Serduszko bije. Ale...
z usg 5+6 a z om 7 tc
Gin i ja sceptycznie podchodzimy do wersji o przesuniętej owulacji bo nawet jeśli to nie było współżycia. Wiem kiedy była implantacja.
Szukam na różnych grupach ale oczywiście każdy uspokaja - na pewno przesunięta owu, różnice się zdarzają, zmień lekarza bo +/_ 2 tyg.to norma...
Tylko wcześniej 2 ciąże zgodne co do dnia...Znam swój cykl, organizm
od kiedy miesiączkuje cykle co 27/28 dni. Może ze 2 po 26 i 29. Nigdy więcej. No ale ciągle gdzieś głupia nadzieja...
Już te kreski na teście wydały mi się za blade w stosunku do tych w poprzednich ciążach (7 dni po terminie @) No ale...Testy tani, robione po południu...Takie samoszukiwanie
2.11 miało być powtórne usg.
28.10 miałam zaczynać pracę po macierzyńskim...Rano plamienie.
Wizyta u gina i niestety...Brak akcji serca...
wczoraj zabieg. Najpierw jednak tabletki chociaż chciałam od razu zabieg ale lekarz mówil że tak lepiej, mniejsze ryzyko powikłań...Sam zabieg i tabletki całkiem oki ..Krwawienie jak moje miesiączki (mam bardzo obfite), bólu zero (tego fizycznego).
Najgorsze minuty to wejście do sali zabiegowej...Zimno, ostre światło a po środku stół jak do jakichś tortur (tak mi się skojarzyl). Podanie leku i odlot...
Budzę się już na sali po zabiegowej i czuję pustkę...Wczoraj jeszcze w ciąży dziś już nie...
za ścianą na świat przychodzi kolejny dzidziuś (prywatna klinika położnicza nastawiona raczej na porody różowych bobasów, ale robią też zabiegi ginekologiczne na nfz, w tym łyżeczkowanie)
Najtrudniejsza decyzja - co potem...
Badania genetyczne? raczej bez sensu. Na 99% wada genetyczna losowa zarodka...
Pogrzeb? Jestem niewierząca...Poza tym nie wyobrażam sobie chodzić na grób i przypominac za każdym razem...
W odpady medyczne? Przecież to moje dziecko...
Nie wiem czy dobrze zrobiłam ale zaznaczyłam opcję że nie chcę odbierać ze szpitala...
za 4 tygodnie kontrola i jak będzie oki zielone światło do starań...
Z jednej strony chciałoby się jak najszybciej z drugiej ogromny strach...
te starania takie na luzie, bez presji, na zasadzie uda się to się uda...
Ryzykować w moim wieku? Ryzyko wad spore...A jak sytuacja się powtórzy?
Jestem szczęściara bo mam dwójkę dzieci. Patrzę na moja 15 miesięczna córkę i mi trochę lżej...
Trudno mi sobie wyobrazić jak bym przeżyła to nie mając dzieci...
Znałam wcześniej koleżanki które poronily. Teraz dowiaduje się o kolejnych...Nic nigdy nie mówiły.
Ja czuję potrzebę. Przecież nie zrobiłam nic złego...To nie moja wina...
A może? Może powinnam jednak odstawić od piersi? Może to wina nerwów (Trochę ich było ostatnio), może to "kara" za to że krzyczałam na córki?