Witam pisze z pytaniem co dalej mam robić. 18 lutego byłam u ginekologa, żeby potwierdzić ciążę, widział tylko pęcherzyk bo to był około 4-5 tydzień. Dzień później 19 lutego zaczęłam krwawić, konsultowałam się telefonicznie z ginekologiem i kazał pilnie jechać na sor bo jeżeli dzieje się coś złego tam mi pomogą podadzą kroplówkę i tak dalej. Trafiłam na sor (zaznaczę że nie mam ubezpieczenia zdrowotnego) lekarz przyszedł zapytał co się dzieje kazał usiąść na fotelu zbadał wziernikiem i stwierdził że to miesiączka, że takie rzeczy się zdarzają i kazał zrobić nazajutrz betę hcg że powinna mieć już kilka tysięcy natomiast nie zrobił nic w kierunku pomocy i nie spisał moich danych więc nie mam potwierdzenia że byłam na sorze.(w piątek 14 lutego miała ponad 1.6 tysiąca) krwawienie nie ustępowało a 20 lutego beta wynosiła ponad 5.7 tysięcy co mnie uspokoiło bo przecież miała urosnąć. Natomiast nie dało mi to spokoju i poszłam 24 lutego do innego ginekologa i on potwierdził poronienie. Kazał zrobić betę hcg na drugi dzień i ta wynosiła ponad 1.8tysiaca. I pytał czy czekamy czy robimy zabieg łyżeczkowania. Tak jak wspomniałam nie mam ubezpieczenia więc bronię się przed tym zabiegiem bo jest dość kosztowny, więc lekarz zdecydował że zaczekamy do dzisiaj 3 marzec i zrobię betę hcg i wynik wynosi 153.620. Czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć co mam dalej zrobić? Czy czekać aż beta spadnie do zera czy może są jakieś placówki gdzie zabieg łyżeczkowania zrobią za darmo?