Witam Was Kobietki serdecznie,
Jestem tu nowa, a moja sytuacja jest tak skomplikowana, ze nie wiem co robic. Pozwolcie ze opowiem Wam cos wiecej na ten temat. Zaczne od tego ze mieszkam za granica i opieka medyczna jest tu na szarym koncu w Europie, zatem powrot do sredniowiecza?!? Mam niedoczynnosc tarczycy, zatem pod opieka tutejszego endokrynologa zostalam rowniez zdiagnozowana na PCOS ok 4lata temu, od tamtej pory poza euthyroxem, przyjmuje tez metformax 1000mg x2 dziennie. Na chwile obecna, bedac u gina ok rok temu po dluuuuugiej przerwie, dowiedzialam sie ze wcale nie klasyfikuje sie do PCOS bo mam tylko kilka pecherzykow, natomiast mam wysoka opornosc insulinowa (cukrzyca typu2) zatem metformax mam przyjmowac dalej bez zmian. Od nieco ponad roku moje cykle wyregulowaly sie do 28-29 dni, bo wczesniej, mniej wiecej 5lat temu moje owulacje zaczely coraz rzadziej sie pojawiac, w najlepszym wypadku byly co 2 miesiac, w najgorszym raz-dwa w roku. Zatem wracajac do obecnego roku majac owulacje juz jak w zegarku, ostatni raz z obecnie bylym partnerem figlowalam 16 lipca br, no i od tej pory wszystko zaczelo sie rozregulowywac. Poszlam do gina 21 sierpnia, od poprzedniej wizyty 6tyg wczesniej, moj lewy jajnik dwukrotnie sie powiekszyl i dostalam duphaston na 3cykle, nastepny @ mialam dopiero 28-30 sierpnia, co bylo za skape i za krotkie (ok 6dni zawsze), w dodatku przegapilam 16ty dzien cyklu by zaczac terapie duphastonem, a od tamtej pory cisza... zaczelam sie dziwnie czuc, ciagle zawroty glowy, ciagle mnie mdlilo, oslabniecia, nasilily mi sie migreny, i uwaga mialam koszmarny wstret do miesa i jajek, nie bylam w stanie nawet wejsc do kuchni gdy rodzinka gotowala jakiekolwiek mieso, wiec wegetarianizm wymuszony. Zrobilam wtedy ze 4testy ciazowe w odstepach ok 1tyg, wszystkie negatywne. W koncu 25pazdziernika dostalam plamienia wiec stwierdzilam ze w ciazy nie jestem, bo zbliza sie @, co mnie bardzo zdziwilo do 4 listopada mialam tylko poranne plamienie co kilka dni, od 4lis mialam srednio obfity @ az do 22lis. Obecnie 14grudnia znow dostalam @, ale zupelnie inny niz kiedykolwiek, mialam silne zawroty glowy i oslabniecia, bardzo silne skurcze i bole podbrzusza, silne bole krzyza i bardzo obfity @ przerodzil sie w krwotok, zatem nastepnego dnia pojechalam na pogotowie, gdzie lekarz dyzurny stwierdzil "prawdopodobne" poronienie, ale zrobil mi test ciazowy, znow negatywny wiec stwierdzil, ze by potwierdzic lub wykluczyc poronienie musialabym zrobic szczegolowa analize moczu i krwi, ktorej oni nie wykonuja, zatem na chwile obecna lekarz zmienil diagnoze i stwierdzil chlamydie... (dodam ze badalam sie pod kontem takich infekcji/chorob ostatnio i nic z takowych mi nie dolega, a przeciez od tamtej pory juz z nikim zblizen nie mialam) Znow sredniowiecze ;/ dostalam antybiotyk, syntetyczny progesteron na zatrzymanie krwawienia, oraz przeciwbolowy, powstrzymujacy krwawienie, do dzisiaj bez zmian, wrecz sa momenty w ciagu dnia gdzie jest jeszcze gorzej i jezeli do konca tygodnia mi sie nie poprawi to mam isc do lekarza rodzinnego po antykoncepcje, by zakonczyc @... nie dosc ze mi sie nie poprawia, a wrecz pogarsza, lekarze sa tu beznadziejni, to jeszcze jest tylko jeden dobry, polski gin w miescie, do ktorego chodze, ale niestety on jest tylko raz w miesiacu w klinice, a ostatnio nie moglam dostac wolnego na termin przyjec i teraz bedzie dopiero w styczniu. Do szpitala jak pojde to spedze kilkanascie godzin w poczekalni, gdzie znow zrobia mi test ciazowy, ktory zapewne wyjdzie negatywny, nie zrobia mi zadnych dodatkowych badan, wiec odesla mnie do domu z kolejnym antybiotykiem... Bety mi bez skierowania gina nie wykonaja. Jestem w sytuacji bez wyjscia, panicznie sie boje, nie wiem co myslec, a jezeli bylam w ciazy i o tym nie wiedzialam? Nie wiem jak mozna byc tak beznadziejna... Jestem zalamana...