hipotrofia wewnątrzmaciczna
-
Dziewczyny- na ostatnim usg lekarz stawierdził,że mała ma za mały obwód brzuszka, że słabo na wadze przybiera - 35/36 tydz 2391 g i że wskazuje to na hipotrofię, czyli zahamowanie rozwoju płodu. Czy spotkała się któraś z Wasz tym zagadnieniem? Ci, którzy mnie znają, wiedzą że to nie jedyny problem,który pojawił się w tej ciąży, szukam więc informacji od osób które zderzyły się z tym zjawiskiem
-
Leżałam na patologi z dziewczyną która miała "podobny problem" tylko nie wiedziałam że tak to się nazywa.... No ale do sedna jej lekarz powiedział tak że wiek płodu jest źle wyliczony i wszystko jest ok dopóki organy wewnętrzne są w dobrych wymiarach tj nie są za małe do wilekości brzuszka i odwrotnie.
-
nick nieaktualnyJa słyszałam tez przypadki, o niesamowitej... nazwijmy to współpracy maluszka z mamą. Matka panicznie bała się porodu, bala się, że nie da rady urodzić dziecka, że będzie na pewno za duże no i gdzieś na przełomie II i III trym. dziecko przestalo rosnąć i trafila na patologie cąży. Ktoś z lekarzy przysłal do babki psychologa i znaleźli blokadę w psychice tej mamy i nie pamietam po jakimś czasie, ale dziecko zaczeło przybierać z powrotem na wadze i mogli wrócic do domu dokończyć ciążę i urodzila zdrowe dziecko. Wiadomo nie od dziś, jak olbrzymią i jak wciąż lekceważąco neidocenianą role odgrywa nasza psychika...
MILA lubi tę wiadomość
-
hmmmm,suzy tylko że u nas główka wypzredza wiek ciąży a reszta mniejsza jest niż wiek ciązy wskazuje. Co do źle liczonego wieku ciązy to raczej niemożliwe- przecież nie bez powodu znalazłam się na tym różowym formum- staraliśmy się od dziecko z mierzeniem tempki itd, droga łataw nie była, więc jak pierwszy raz trafiłam do gina to ona nie był w stanie ciąży potwierdzić a ja już wiedziałam że fasolka jest:) nie szukam już nic więcej po internecie bo tylko strachu się najadam.... co do mojego nastawienia psychicznego- to jestem gotowa urodzić nawe 5 kilogramowe dziecko, oby okazało się zdrowe:)
-
Odkopuję temat, bo może inne matki też usłyszały tą diagnozę i nie wiedzą co robić (jak ja wtedy).
W 31tc podczas rutynowego USG lekarz zwrócił uwagę,że łożysko osiągnęło III dojrzałości ze względu na pojawiające się zwapnienia. Wytłumaczył mi, że to zdecydowanie za wcześnie aby było na tym etapie ale ilość wód jest w normie i przepływy też. Porobiłam badania aby dowiedzieć się czy nie mam jakiejś infekcji ale kompletnie nic nie wyszło, tylko GBS dodatni. Mój lekarz prowadzący (nie on wykonywał USG) stwierdził,że ocenianie łożyska po jego wyglądzie jest rzeczą mocno subiektywną i inny lekarz mógłby powiedzieć, że wcale nie jest tak dojrzałe i mam o tym nie myśleć skoro przypływy są ok. Ja jednak zrobiłam w innym miejscu USG (prawie miesiąc później) i tam lekarka stwierdziła, że faktycznie łożysko ma zwapnienia, ale przypływy są ok, dziecko urosło od ostatniego badania, więc jest dobrze. Po trzech tygodniach kolejne USG, jeszcze inna lekarka nie powiedziała nic nowego, jedynie zwróciła uwagę, że tylko główka odpowiada normom na ten tydzień, a brzuszek jest o kilka tygodni "do tyłu" ale to normalne przy problemach z łożyskiem. Żeby trzymać rękę na pulsie chodziłam na KTG.
Poród zaczął się samoistnie w 39tc, był szybki i bez najmniejszych komplikacji. Co prawda waga córeczki nie była dla mnie zbyt dobra (tylko 2,5kg) ale to tylko waga. Po dwóch godzinach od porodu córeczka pojechała na rutynowe badania, ja na odział noworodkowy. Czekałam, czekałam i dalej nie miałam jej przy sobie. Dopiero po kilku godzinach przyszła do mnie pielęgniarka wyjaśniając, że mała ma bardzo niski poziom cukru i musi zostać pod kroplówką na obserwacji.
W skrócie: cztery dni glukozy żeby wyrównać poziom cukru (dopiero po czasie dowiedziałam się, że córka tuż po porodzie miała cukier na poziomie 1,0 gdzie norma jest 3-5 i jak podali jej glukozę to po pierwszej dawce skoczył do ponad 6 jednostek), do tego bardzo duże problemy z ulewaniem, chlustającymi wymiotami i ogólnie bardzo apatycznym zachowaniem (córka nie budziła się na jedzenie i zasypiała w pierwszej minucie karmienia). Wreszcie udało się opanować cukier, ale ulewanie cały czas się utrzymywało. Lekarz porobili mnóstwo badań by znaleźć przyczynę i wtedy dopiero pierwszy raz usłyszałam tę nazwę: HIPOTROFIA.
W tej chwili córka ma prawie rok. Przy porodzie ważyła 2,5kg, gdy wychodziłyśmy ze szpitala po tygodniu miała 2600g (najniżej zeszła z wagą do 2300g w trzeciej dobie), karmiłam wyłącznie piersią do momentu rozszerzania diety w czwartym miesiącu, a teraz waży prawie 9,5kg. Rozwija się bez większych problemów chociaż bardzo późno zaczęła raczkować (ale to nie wiadomo czy wynik hipotrofii czy raczej jej charakteru; rehabilitantka stwierdziła, że to wynik psychicznej blokady rozwojowej). To normalne, żywe i zdrowe dziecko. Wzrostem i wagą dogoniła rówieśników i niektórych przegoniła. Jej miesiąc starsza kuzynka urodzona większa teraz jest mniejsza od niej. Przeglądając wyniki USG od samego początku ciąży już były pewne oznaki (brzuszek najpierw minimalnie a potem coraz bardziej zaczął odstawać "wiekiem ciąży" od reszty ciała) ale nie ma na to leków. Może to i dobrze, że byłam nieświadoma wszystkiego, bo strasznie bym się stresowała. Wystarczyło mi co przeszłam po tym USG w 31tc i czekając te kilka tygodni na następne USG.
Tak więc dziewczyny - nie stresujcie się jeśli usłyszycie tę nazwę. To żaden wyrok. Sprawdzajcie przepływy, a nawet jeśli dziecko urodzi się drobne to po porodzie będzie nadganiać wagę.MILA, Martynika, monalisa, Nalka lubią tę wiadomość
-