Cześć Dziewczyny. Chciałam się Was poradzić, ponieważ obecnie jestem w trakcie oczekiwania na kolejną wizytę u ginekologa, która ma się odbyć 8 stycznia. Ostatnia miesiączka 28 październik, 8 grudnia beta na poziomie 128 (4 tydzień). Podczas usg 23 grudnia okazało się, że jest jedynie pęcherzyk ciążowy, co zdecydowanie nie odpowiada wiekowi ciąży. Wychodziłoby na to, że rozwój zatrzymał się na poziomie 4 tygodnia, czyli według lekarza od 4 tygodni jestem w stanie poronienia zatrzymanego. Lekarz zalecił oczekiwanie na samoistne poronienie i wyznaczył kolejną wizytę na 8 stycznia. Jak to widzicie, czy nie powinnam od razu dostać skierowania do szpitala, skoro przez 4 tygodnie organizm się nie zorientował, że ciąża się nie rozwija? Od początku ciąży mam okrutne mdłości i stan podgorączkowy. Te objawy, jak i powiększone i tkliwe piersi wciąż się utrzymują. Czy to normalne, że w stanie zatrzymania ciąży objawy nie tracą choć trochę na sile? Jestem tym już ogromnie zmęczona, a skoro ciąża się nie rozwija, nie wiem w imię czego mam to znosić. Macie podobne doświadczenia? Będę wdzięczna za każdy odzew. Pozdrawiam Was ciepło