Czy któraś z Forumowiczek cierpiała na podobną przypadłość?
Mnie niestety wczoraj wieczorem (początek trzeciego trymestru) spotkała niemiła niespodzianka. Zupełnie znienacka odkryłam w swoim miejscu intymnym bardzo bolące zgrubienie (jakby ropień, pryszcz). Rzuciłam się oczywiście w wir internetu i pierwszy raz w życiu przeczytałam o możliwym powikłaniu jakim jest zapalenie / ropień gruczołu Bartholina. Nie czekając na rozwój wypadków (podobno bardzo szybko się powiększa nawet do rozmiarów śliwki, często nieuchronne jest nacięcie chirurgiczne, a wizytę u ginekologa mam dopiero we wtorek) użyłam gorącego natrysku na to miejsce, a następnie posmarowałam punktowo maścią antybakteryjną (właściwie antybiotykiem) tribiotic (trybiotyk) i położyłam się spać. W nocy odczuwałam jeszcze dyskomfort, natomiast rano dolegliwość jakby częściowo ustąpiła i zgrubienie "się rozlało". Nie chciałabym przesadzać z aplikowaniem maści (nie ma dokładnych badań jak może wpłynąć na płód).
Dodam, że z higieną u mnie jest wszystko okej, myję się w tym miejscu nawet trzy razy dziennie, dbam o dobry wybór bielizny etc. być może winne są w tym przypadku upały i wzmożony ruch. Byłabym wdzięczna za podzielenie się swoimi doświadczeniami.