Starania a presja rodziny i znajomych
-
Cześć, czy wy też tak macie, że inni nie mogą się doczekać Waszej ciąży i podpytują, żartują... A jak wy się staracie i nie idzie, to tylko bardziej stresuje. Jak sobie z tym radzicie? We mnie to wywołuje presję, szczególnie gdy inne dziewczyny zachodzą w ciążę od razu.
-
nick nieaktualnyMy od czasu jak wiemy że jest u nas problem, który trzeba leczyć powiedzieliśmy najbliższym. Innych staram się nie słuchać niech patrzą swojego nosa. Jak ktoś nie ma ze mną na tyle bliskich relacji to nie widzę powodu do tłumaczeń. Powiedzenie rodzicom/najbliższym jeśli masz dobre relacje może nawet Tobie dać ulgę że ktoś wie i nie będzie Cię nieświadomie ranił, a może pomoże w razie czego.
Nie każdy ma takie zdolności do prokreacji niestety wciąż niewiele się o tym wszystkim mówi i wydaje się że problemu nie ma a przy okazji urodzin imienin rocznic można każdemu do łóżka zaglądać z pewnością że dzieci nie ma "bo tak wygodniej". Starsi tego nie zrozumieją kiedyś były inne realia, może nie było tylu lekarzy ale niepłodność była dużo mniejsza choćby same parametry nasienia i ich normy 20 lat temu. A młodzi nieraz sami jeszcze nie wiedzą co ich czeka.Żonkil, Majorka lubią tę wiadomość
-
lollipop wrote:My od czasu jak wiemy że jest u nas problem, który trzeba leczyć powiedzieliśmy najbliższym. Innych staram się nie słuchać niech patrzą swojego nosa. Jak ktoś nie ma ze mną na tyle bliskich relacji to nie widzę powodu do tłumaczeń. Powiedzenie rodzicom/najbliższym jeśli masz dobre relacje może nawet Tobie dać ulgę że ktoś wie i nie będzie Cię nieświadomie ranił, a może pomoże w razie czego.
Nie każdy ma takie zdolności do prokreacji niestety wciąż niewiele się o tym wszystkim mówi i wydaje się że problemu nie ma a przy okazji urodzin imienin rocznic można każdemu do łóżka zaglądać z pewnością że dzieci nie ma "bo tak wygodniej". Starsi tego nie zrozumieją kiedyś były inne realia, może nie było tylu lekarzy ale niepłodność była dużo mniejsza choćby same parametry nasienia i ich normy 20 lat temu. A młodzi nieraz sami jeszcze nie wiedzą co ich czeka.
Mało się mówi, to prawda. Dla mnie dziwne jest to, że dopiero po roku starań uznaje się, że trzeba się wybrać do kliniki niepłodności. Przecież już po kilku miesiacach wystarczy zrobić kilka prostych badań i można już wdrażać leczenie bez straty czasu.
Ja mam takie uczucie, że każdemu się wydaje, że zajść w ciążę jest łatwo. A jeśli coś nie idzie, to pewnie to kobieta. Czasem zastanawiam się nad skorzystaniem z psychologa, bo już sama nie wiem, czy to poczucie presji to wytwór mojej głowy czy faktycznie ludzie sobie pozwalają na zbyt wiele.Agat lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDlatego każdy robi jak uważa, jak się komuś mało spieszy to czeka. Dla mnie pół roku to już dużo nerwów i czekania. I wyszło że jest co leczyć więc te pół roku mamy "do przodu" na podjęcie leczenia i już ewentualne poprawy. Czasem by się chciało po prostu chamsko komuś odpowiedzieć i nieraz trzeba by tak zrobić żeby to tej osobie było głupio że jest taka wścibska. Jak potrzebujesz to korzystaj, albo szukaj sposobów co Ci pomaga nie skupiać życia na samych staraniach
Żonkil lubi tę wiadomość
-
Właśnie ja po przeczytaniu ksiązki "Fenomen poranka" zafiksowałam się na poranne wstawanie. Miałam poranek z książką, potem poranny lekki trening i potem po pracy też jakiś sport. I nawet nie zauważyłam, gdy zaczął mi się spóźniać okres. Niestety radość trwała tylko tydzień. A potem ciężko mi było już wrócić do tego rytmu. Nie mniej jednak masz rację, że zajęcie głowy to bardzo pomaga, a może i pomaga nawet zajść w ciąże.
-
nick nieaktualnyBardzo mi przykro. Ja w jednym cyklu byłam pewna że się udało ale dostałam takich okropnych skurczów i po calym dniu bólu przyszedł okropny okres. Do tej pory mnie męczy co wtedy było czasem myślę, ale to tak wczesny i niepewny etap że aż czasem zazdroszczę że ktoś dowiaduje sie w 8-9 tygodniu że ma nowego lokatora, zamiast testować od 8 dpo ;P
-
Dzięki.
Możliwe, że u Ciebie to mogła być ciąża biochemiczna, często jest niezauważalna. Szczególnie jeśli to był bolesny i obfity okres. Jeśli tak było u Ciebie, to albo coś hormony namieszały (niski progesteron) albo to było puste jajo płodowe, które faktycznie najlepiej szybko wydalić z organizmu. Progesteron sprawdzałaś? -
nick nieaktualnyTak było, caly dzień strasznie bolało a krwawienia prawie brak, a jak sie zaczelo to jakos tak dzwne skrzepy ja tak nie miewam. Możliwe wszystko, zwłaszcza że teraz wiem że u męża jest słabsza armia, to też czytałam że niektórym się udało i po poronieniu dopiero nowe starania i wychodziły wyniki złe, na tle że ciężko bylo uwierzyć ze "udało" się wcześniej. Nie mam co się nad tym głowić niestety wiele z nas może nawet nie wiedzieć że do implantacji nie doszło albo okres ją przerwał. Będę badać ale w kolejnym cyklu, w tym nie jestem pewna który mam dpo
-
Możliwe, ale podobno z pozytywnym nastawieniem cuda się dzieją. Dlatego wszystko jest możliwe. Wy wiece już co poprawić. Leczycie się tylko naturalnie, czy jakieś leki też? Ja im więcej czytam o lekarzach na tum forum tym w większe wątpliwości popadam.
-
nick nieaktualny
-
To mamy tutaj podobnie w takim razie. Mi w końcu lekarz na moją prolaktynę przepisał bromeran czy jak to się zwie. Ale czytałam, że dziewczyny po tym wymiotują, mają zawroty głowy. Dlatego na razie jadę na niepokalanku. Tylko podobno efekty przychodzą dopiero po jakimś czasie, także trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ja słucham na youtubie dr Czerniaka, polecam, podsuwa naturalne metody leczenia.
-