Dzień dobry dziewczyny ❤
W skrócie streszczę swoją historię. Mam 30 lat i niskie amh. Rok temu wynosiło 0,76 oraz wysokie FSH ok. 11/12. Usłyszałam, że naturalnie nie zajdę w ciążę ( 4 lata starań) i od razu zdecydowałam się na procedurę IVF. Tuż przed procedurą spóźniała mi się miesiączka, zrobiłam test i ku mojemu zaskoczeniu wyszedł pozytywny. Z niedowierzaniem zrobiłam kolejnych kilka testów i na wszystkich ujrzałam upragnione 2 kreski. W listopadzie zeszłego roku urodziłam synka i powtórzyłam badanie amh, niestety spadło do 0.4

od razu zaczęłam się suplentować, stwierdziłam że działamy od razu.. Za nami 4 cykle starań i nic ( mam cyke 23dniowe) stwierdziłam, że od razu po porodzie łatwiej pójdzie i nie chciałam tracić czasu, bo amh spada nieubłaganie. Cykle mam regularne jak w zegarku, testy owulacyjne zawsze się pokrywają z moim kalendarzykiem, ale narazie czekamy. Ginekolog powiedzial, żeby nie tracić czasu i podjeść do IVF po 6 ms od porodu, czyli za trochę ponad miesiąc mogłabym podjeść do procedury.. Postanowiłam powtórzyć jeszcze raz badania i czekam na okres. Co mogłabym sprawdzić oprócz AMH, FSH, LH, estradiolu, progesteronu, testosteronu i prolaktyny ? I co w ogóle robić? Podchodzić od razu do in vitro czy jednak jeszcze starać się o naturalną ciążę? Ciągle mi to siedzi w głowie, myślałam że po ten ciąży będę spełniona, przecież to mój mały cud a tymczasem ja ciągle myślę o drugiej ciąży

. Pozdrawiam was i życzę miłego dnia ❤