To mój pierwszy post na tym forum. Chciałabym opisać mój problem, wygadać się, może spotkam tu osoby z podobnym problemem jak mój.
W styczniu, w 53 dniu cyklu wykryto u mnie na prawym jajniku torbiel wielkości 8,5cm, miałam wcześniej takie objawy, jak brak miesiączki, plamienia od 25 d.c., mdłości i lekki ból jajnika. Lekarz powiedział, że prawdopodobnie konieczna będzie operacja, ale CA125 było niskie, więc pośpiech nie był konieczny, poszłam do innego lekarza, który stwierdził, że torbiel jest czynnościowa, są to 3 niepęknięte pęcherzyki, które mogą się wchłonąć po leczeniu hormonalnym. Dostałam lek Provera na 10 dni, plamienia się skończyły i już po 7 dniach na tym leku, jeden z pęcherzyków się wchłonął, po miesiączce w 6 dniu zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, które po 15dniach stosowania doprowadziły do zmniejszenia się torbieli, pęcherzyki mają obecnie jeden 17, a drugi 13mm. Bardzo źle toleruję te tabletki, mam ciągle mdłości, nastrój depresyjny, rozdrażnienie, nic mnie nie cieszy, zrobiłam się płaczliwa, bóle piersi są coraz silniejsze. Miałam nadzieję, że jedno opakowanie wystarczy, ale lekarz powiedział, że muszę wziąć 3 i gdybym przerwała po jednym, to torbiel się odnowi i za tydzień będę miała ją z powrotem. Po tych 2 następnych opakowaniach mam się zgłosić na usg i później zostanie włączone leczenie hormonalne, z tego, co zrozumiałam to już nie antykoncepcja, żeby przywrócić równowagę hormonalną i doprowadzić do pękania pęcherzyków i owulacji. Perspektywa 2 kolejnych miesięcy na antykoncepcji mnie przeraża, niby pierwszy miesiąc jest okresem adaptacyjnym i później skutki uboczne mogą minąć, ale ja boję się, że jestem jedną z osób, których organizm nie toleruje sztucznych hormonów. Mam pytanie do dziewczyn, którym po antykoncepcji wchłonęła się torbiel, czy też tak długo musiałyście brać hormony i jak szybko udało się przywrócić normalny cykl po odstawieniu, czy torbiele nawracały?Boję się, że sama ze sobą nie wytrzymam, dopóki będę na tych tabletkach, nie nadaję się do życia, płaczę codziennie bez powodu i nie chce mi się żyć, każda aktywność jest dla mnie wysiłkiem, najchętniej w ogóle bym nie wstawała z łóżka, nie pracowała ani nie rozmawiała z nikim. Mogę zmienić od następnego opakowania tabletki na inne, z octanem chlordynonu zamiast drospireronu, ale nie wiem, czy to coś zmienia i boję się eksperymentować, żeby nie było jeszcze gorzej. Wiem, że nie jesteście lekarzami i powinnam się stosować do tego, co zalecił lekarz, ale może są tu osoby, które wyleczyły torbiel hormonalnie i napiszą, jak to u nich było, może to da mi siły, żeby wytrzymać to leczenie i nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i kiedyś w końcu doczekam się 2 kresek na teście. Jak na razie popadłam w tak negatywne myślenie, że nie potrafię uwierzyć, że to kiedyś będzie możliwe.Pewnie uznacie mnie za panikarę i wstyd mi o tym wszystkim pisać, bo ludzie mają poważniejsze problemy i sobie radzą, a ja przy najmniejszych trudnościach się załamuję, ale zaryzykowałam krytykę i liczę na jakieś słowo wsparcia.
monilka86