Policystyczne jajniki - hormony czy natura?
-
Dziewczyny,
Na forum jestem pierwszy raz, dopiero zaczynamy starania o bobasa. Postanowiliśmy z mężem, że jesteśmy gotowi na dziecko już we wrześniu 2013r. Zakomunikowałam to swojemu ginekologowi i mimo, że chcieliśmy zacząć starania od stycznia 2014r., już we wrześniu kazał mi odstawić tabletki, które brałam przez poprzednie 7 lat.
Na zimę straszliwie się rozchorowałam, leżałam w szpitalu i skierowano mnie na zabieg prostowania przegrody nosowej, który odbył się w marcu. Do tego czasu miałam regularne, książkowe okresy po 28 dni. Po zabiegu bardzo słabo się czułam i spóźniał mi się okres. Lekarze bez żadnych badań orzekli, że napewno jestem w ciąży. Nie byłam. Zaczęłam brać żelazo i okresu dostałam w końcu po 43 dniach cyklu. Od razu poczułam się lepiej.
W maju wyjeżdżaliśmy na wakacje za granicę. Zaopatrzyłam się w testy owulacyjne i kiedy test pokazał 2 krechy, staraliśmy się o bobo. Niestety nie wyszło.
Po powrocie z wakacji dostałam ofertę wyjazdu za granicę na 3-miesięczną delegację z mojej firmy. Skorzystałam z oferty i z delegacji wróciłam w połowie września. W czasie wyjazdu miałam w miarę regularne, chciaż wydłużone cykle po 33-35 dni, ale nie mieliśmy okazji starać się o potomka, bo wyjechałam bez męża.
Przed wyjazdem byłam u ginekologa i rozmawiałam z nim na temat naszych planów na dziecko. Doktor stwierdził, że podejrzewa, że mam policystyczne jajniki, ale na USG było tylko po 5-6 pęcherzyków na kazdym jajniku, a nie po min 9, co ponoć jest wyznacznikiem tej przypadłości. Kazał zdrowo się odżywiać, może trochę schudnąć (BMI 27) i przyjść spowrotem dopiero jeśli nie uda mi się zajśc w ciążę przez 6 miesięcy.
Ostatni cykl miałam znowu wydłużony, bo trwał aż 44 dni. Straszliwie pogorszyła mi się cera – mam trądzik, jakiego nie uświadczyłam nawet jako nastolatka i rośnie mi „fryzurka” na twarzy, jak to pięknie określił lekarz. Udało mi się za to schudnąć do BMI 25,5. Pani dermatolog stwierdziła policystyczne jajniki, wypisała antybiotyk i kazała się zgłosić do gina. Poszłam do ginekologa (innego niż ostatnio, korzystam z Luxmedu i czasem ciężko się zapisać do tego samego co zwykle), który z marszu na podstawie badań z czerwca, stwierdził policystyczne jajniki, kazał brać Cyprodiol przez 3 miesiące żeby uregulować cykle i zlikwidować problemy z cerą i włochami i dodatkowo zgłosić się do jego kolegi z kliniki leczenia bezpłodności na badania.
I właśnie zaczął mi się kolejny cykl, więc zgodnie z zaleceniem doktora, powinnam zacząć brać tabletki. Ale czy to naprawdę konieczne? Nikt nie sprawdzał, czy moje cykle są bezowulacyjne, a my do tej pory staraliśmy się tylko 1 raz. Wydłużony cykl też trafił mi się tylko 2 razy i to raz po operacji a raz po zmianie strefy czasowej i podróży. I ta klinika leczenia bezpłodności? Wydaje mi się, że to lekka przesada w tym momencie.
Mam dylemat – zaczynać brać te tabletki, czy może postarać się o bobasa bez wspomagaczy i dopiero jeśli nie wyjdzie sięgnąć po hormony? Czy może to tylko strata czasu i trzeba się leczyć jak najszybciej?
Syla -
Ginekolodzy w Luxie przepisują hormony jak witaminę C. Ja bym uważała. Przy PCOSie hormony skonczyly mi sie dodatkowymi 20 kilogramami, których za nic nie mogę zgubić.
Ja bym zmieniła lekarza i zrobila dokladne badania. W Luxie o monitoring sie doprosić nie moge, pomimo iż nie mogę zajsc od paru lat.AnnaKarolina lubi tę wiadomość
-
KathleenPL wrote:Ginekolodzy w Luxie przepisują hormony jak witaminę C. Ja bym uważała. Przy PCOSie hormony skonczyly mi sie dodatkowymi 20 kilogramami, których za nic nie mogę zgubić.
Ja bym zmieniła lekarza i zrobila dokladne badania. W Luxie o monitoring sie doprosić nie moge, pomimo iż nie mogę zajsc od paru lat.
M.in. dlatego ja zaczęłam chodzić do jednego ginekologa (doktora Kilijańczyka) z dala od luxmedu. -
nick nieaktualnycoraz wiecej slychac o pco - jako o chorobie genetycznej. Ja rowniez na to cierpie, po nowym roku mam zamiar udac sie do kliniki nieplodnosci. Nie dosc ze sa problemy z owulacja, to czesto pecherzyki moga byc niezdolne do zaplodnienia, mimo ze cos tam rosna np przez podwyzszony poziom cukru itd... ja juz 1,5 roku sie staram i nic... az czasem juz sil brak do tego wzystkiego, gdzie wszedzie same ciezarne... pozdrawiam
-
ilenka nie wiem dokładnie, ale ja mam PCOS, ale z cukrem żadnych problemów. Jedynie co to podwyższony poziom testosteronu, chociaż dawno już nie badałam.
*
Poza tym ja przy PCOS zaszłam w ciążę od razu w pierwszym cyklu starań (niestety pozamaciczna...) Ale lekarz mi powiedział, że PCOS nie zawsze oznacza, że nie da się zajść w ciążę bez wspomagaczy. W niektórych cyklach owulacja występuje bezproblemowo . Chociaż po mojej cp teraz już staramy się 1,5 roku i nic. Najgorsze jest to, że przy clo owulacje mam zawsze po lewej stronie czyli tam, gdzie nie mam jajowodu. -
nick nieaktualnyA badania endokrynologiczne były? Owłosienie na twarzy, przedłużające się cykle... proponuję wizytę u dobrego gin-endo i zrobienie podstawowych badań hormonów (prolaktyna, TSH, F3, FT4, anty-TPO, anty-TG). Jak tam nic nie wyjdzie to może estradiol w 3dc, progesteron 7dpo i badania endokrtnologiczne 17-OH progesteron, hormony nadnerczowe. Miałaś robione badania na chlamydię igg i igm? Monitoring to podstawa, jeśli cykle są regularne a testy owulacyjne wychodzą nie oznacza to jeszcze, że była owulacja. Ja mam PCOS, insulinooporność, miałam brak owulacji. Trzymam kciuki i nie polecam luxmedu, mnie tam zlali. Dopiero porządni specjaliści się mną zajęli. Powodzenia
-
Miałam badania robione. Testosteron nie jest aż tak wysoki, że uprzykrza mi życia. No tyle tylko, że nogi muszę częściej golić. Moja gin stwierdziła, że jestem zdrowa tylko problem jest w moich niedojrzewających komórkach stąd długie cykle i obraz jajników jak przy PCOS.
-
nick nieaktualnyJeśli te wszystkie badania wykonałaś i wyniki są ok (testosteron akurat za wiele nie wnosi, grunt to sprawdzenie hormonów tarczycy i nadnerczy) to poszłabym na Twoim miejscu do specjalisty od niepłodności. W klinikach robią monitoringi. A jeśli jest owulacja i nie ma ciąży mimo dobrych wyników to może hsg?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 grudnia 2014, 16:33
-
hsg też miałam. Drożny drugi jajowód. Monitoring też i tu właśnie jest problem, bo po clo mam piękną owulację, ale po tej stronie co nie mam jajowodu, a bez clo moje pęcherzyki nie rosną. I właśnie po dwóch cyklach z clo (gdzie to moja jedyna nadzieja) doktorka zadecydowała miesiąc przerwy... I nie mam pojęcia czego. Szukam jakiś naturalnych sposobów na wspomaganie wzrostu pęcherzyków.
-
nick nieaktualnyjolaaa89 wrote:hsg też miałam. Drożny drugi jajowód. Monitoring też i tu właśnie jest problem, bo po clo mam piękną owulację, ale po tej stronie co nie mam jajowodu, a bez clo moje pęcherzyki nie rosną. I właśnie po dwóch cyklach z clo (gdzie to moja jedyna nadzieja) doktorka zadecydowała miesiąc przerwy... I nie mam pojęcia czego. Szukam jakiś naturalnych sposobów na wspomaganie wzrostu pęcherzyków.
wyprobuj dong quai -
nick nieaktualnyjolaaa89 wrote:hsg też miałam. Drożny drugi jajowód. Monitoring też i tu właśnie jest problem, bo po clo mam piękną owulację, ale po tej stronie co nie mam jajowodu, a bez clo moje pęcherzyki nie rosną. I właśnie po dwóch cyklach z clo (gdzie to moja jedyna nadzieja) doktorka zadecydowała miesiąc przerwy... I nie mam pojęcia czego. Szukam jakiś naturalnych sposobów na wspomaganie wzrostu pęcherzyków.
A gonadotropiny? Droższe od CLO, ale mają mniej efektów ubocznych i te przerwy nie są tak konieczne jak przy CLO. -
Na razie moja doktorka nic nie mówiła o gonadotropinach. Miesiąc przerwy, a później pewnie znowu clo... Jakoś opornie z nią to wszystko idzie. Powinna mi przepisać clo na całe 6 cykli bez przerwy, a później kombinować co innego, a nie takie dwa cykle i przerwa trochę to bez sensu, ale to ona jest lekarzem nie ja to nie chcę się wymądrzać... I właśnie chyba od nowego cyklu wypróbuję dong quai. W sumie nie zaszkodzi spróbować nie mam nic do stracenia
-