Starania o ciaze a chodzenie do pracy
-
Czesc dziewczyny nie wiem czy byl taki temat ale zakladam bo to cos co mnie nurtuje ostatnio. Czy chodzicie do pracy starajac sie i po tych wszystkich strasznych przejsciach? (Operacje poronienia straty fasolecZek nieudane proby choroby)? Bo ja przyznam ze mnie to wykancza Praca mnie tak stresuje a ludzie i atmosfera wykanczaja i nie wiem czy warto...mam umowe na czas okreslony i chcialabym po ludzku zajsc w ciaze ale wiadomo my nie mamy w tym takiej latwosci jak przecietna kobieta bez problemow tZn w naszym wypadku nie da sie niestety tego tak fajnie zaplanowac ja bylam po operacji na L4 ale wrocilam do pracy ale obsesyjnie boje sie ja stracic bo chce byc zatrudniona jak bede w ciazy wiadomo a z drugiej strony boje sie ze te nerwy wplywaja na zaplodnienie i zdrowie fasoleczki i ze nie warto nawet dla tego durnego macierzybskiego...sama nie wiem Chetnie poznam wasze opinie Moze
Inaczej Ile chodzicie juz miesiecy lat do oracy starajac sie i nic? Czy dajecie rade udawac przed ludzmi i oracodawca ze tego nie planujecie jak wiadomo ze tak? Mi sie serce kraja jak coraz to nowe dziewczyny ida na l4 w ciazy albo to planuja a ja udaje ze ten temat mnie nie dotyczy ile tak ciagnac? -
nick nieaktualnyTo bardzo trudny temat.
Ja z ivf celowałam w urlop, wizyty mam po pracy (lub na ostatnią godzinę zamieniam się z innymi współpracownikami). O staraniach nie wie nikt. Nie tylko z powodów wymienionych przez Ciebie, ale z faktu, że nie chcę czuć presji i pytań: "to jak udało Wam się już?".
Niestety, bez pracy nie będzie mnie stać na leczenie więc jej pilnuję. Mam umowę na stałe, ale to nie jest żadna pewność w dzisiejszych czasach. Pamiętaj, że jak już w ciąży będziesz to nikt Cię nie zwolni, a wcześniej podejdź do pracy na luzie (wiem, łatwo mówić). Ostatecznie jak zajdziesz a będziesz zaraz po zwolnieniu to też jeszcze może Ci się uda znaleźć nową.
Tylko spokój nas może uratować.
Ja staram się od 3 lat. Wszystkie procedury robię po pracy. Mam to szczęście, że jestem mobilna i dość samodzielna, do poprzedniej kliniki miałam 200 km.
Drugą procedurę będę wykonywać na L4 bo urlopu już nie mam.
Dla mnie rodzina (dziecko) jest w tym momencie ważniejsze niż praca, ale zdaję sobie sprawę, że są różne sytuacje życiowe. -
nick nieaktualnyNola, ja chodzę z do pracy, z tym, że pracę mam biurową i spokojną i gdyby Twoja praca cię tak nie stresowała to bym ci doradzała, żebyś z niej nie rezygnowała, ale skoro ty nie czujesz się tam najlepiej to może spróbuj zmienić tę robotę? Bo nie można podporządkowywać całego swojego życia staraniom, bo oszalejesz, a ponadto leczenie, badania i leki kosztują jakąś niewyobrażalną kasę więc zawsze ten dodatkowy grosz się przyda, chyba, że Twoja sytuacja pozwala na niepracowanie Nie radzę Ci, żebyś pracowała w miejscu, w którym jesteś, ale żebyś próbowała znaleźć coś co polubisz, bo zrelaksowana i szczęśliwa masz większe szanse. A tak naprawdę nikt nie może Ci powiedzieć kiedy to Twoje Szczęście do ciebie przybędzie, bo może w następnym cyklu, a może dopiero za rok, dwa, trzy... Oczywiście życzę Ci, żeby to się stało jak najszybciej, ale realia leczenia niepłodności są takie a nie inne. A na jakim etapie jesteś - naturalne starania, inseminacja, czy in vitro? Widzę, że straciłaś swojego maluszka niedawno - współczuję.
rodzynka66 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny milo ze dajecie znac ja jestem na etapie naturalnego zachodzenia w ciaze ale cykl stymulowany lametta pozniej byl zastrzyk pregnyl a teraz luteina i czekanie co jest chyba najgorsze i najciezsza proba dla nas wszystkich....Tak poronilam w maju i przeszlam operacje i to pierwszy cykl kiedy lekarze pozwolil sie starac po tym. Natomiast to tez jednoczesnie pierwszy cykl po odstawieniu antykoncepcji (mam torbiele i niestety ja dostaje na to zeby ich ich bylo wiec kolo zamkniete:( i boje sie bardzo czy ciaza zaraz po tabletkach moze byc zdrowa bo moja pierwsza nie byla...Ogolnie z mezem mamy dosc on mnie bardzo wspiera ale osttnio tez ma juz dosc mojego gadania i jest nerwowy Bo ja ciagle uwazam ze mam
pecha ale tak jest:/ najpierw torbiele od 15 lat pozniej poronienie po wyjsciu ze szpitala od razu kolejna torbiel znowu antykoncepcja poZnej bakterie w moczu teraz w pochwie nadzerka a dzis maz poczul pieczenie w cewce moczowe z tego stresu dwa razy nie wyszlo nam serduszkowanie jak tak zyc w ciaglym napieciu!!! A wy jak sobie radzicie z tymi deikatnymi sprawami? -
Nola, temat nie objętny wręcz dość istotny.
Ja po pierwszym poronieniu doszłam do wniosku, że czas najwyższy zmienić pracę. Była to praca głównie na noce piątek świątek... przez co spałam za dnia i dochodzi do tego nieregularne jedzenie. Nie wspomniała jeszcze, że byłam dodatkowo biernym palczem. Nerwów sporo a wynik: rozregulowane problemy gastryczne i hiperprolaktemia..doszłam do wniosku że nie warte to wszystko było.
Obecnie mam pracę biurową od pon-pt bardzo przyjazną, stres zawsze może się pojawić nie jest do końca od nas zależny.
Cykle mi się w końcu unormowały, również gastryka z hiperprolaktemia nadal walcze bo lubi wracać
W obecnej pracy nie obawiam się o to, że zajdę w ciążę.. po prostu jak nastąpi to będę wspierana a nie będa "darmozjadem"i nie będę musiała się też obawiać o swój przyszły powrót do pracy po macierzyńskim, a takiej pewności w poprzedniej pracy nie było.
Skoro masz tyle obaw to właśnie jest to sygnał, że czas zrobić coś dla siebie, co wpłynie korzystnie i pozowli też w końcu na doczekać się wyczekiwanego cudu
soleil lubi tę wiadomość
-
Kochana ja poszłam do pracy z myślą by skorzystać z urlopu macierzyńskiego. Nieraz miałam ochotę ją rzucić ale mnie bez pracy nie byłoby stać na leczenie. A zeszło mi 9 lat zanim zaszlam w pierwszą ciąże. Przez cały ten czas wmawialam wszystkim, że dziecka nie chcę. Prawda była taka, że marzyłam o malenstwie i cały urlop co roku miałam wykorzystywany na wizyty w klinice bądź badania. Gdy już brakowało mi urlopu ginekolog wystawiał mi zwolnienie na zapalenie przydatków. Dopiero po śmierci córeczki koleżanka z pracy miała w rodzinie położną, która jej doniosła, że moje dziecko było z in vitro i wszyscy w pracy się o tym dowiedzieli.
Od tego momentu jasno mówiłam, że staram się o dziecko i na czas procedur in vitro brałam L4. Od pierwszych dni ciąży byłam na zwolnieniu.
Obecnie jestem na urlopie macierzyńskim i nie planuję wrócić do pracy. Chcę do 4-tego roku życia dzieci być z nimi w domu bo nikt mi tego czasu nie wróci, a jest to czas wyjątkowy.
Życzę Wam dziewczyny byście już niedługo tulily swoje Skarby w ramionach i nie czekały na te chwile tyle lat co ja.
Paula90, Foto_Anna lubią tę wiadomość
-
U nas starania od końca 2014r. - przez pierwsze pół roku było nawet znośnie w pracy, ale gdy nadal nie zachodziłam w ciążę, zaczęły przypływać myśli "co jest nie tak, a może jeszcze trochę poczekamy". Po niecałym roku starań i prowadzeniu przez kiepskiego lekarza - huśtawka nastrojów, załamka. Ciężko było po kolejnej porażce iść do ludzi i się uśmiechać. ALE! Inaczej bym chyba zwariowała, no i tak jak MedA napisała: liczą się finanse, każdy grosz, leczenie kosztuje. Zmieniliśmy lekarza. Wszystkie wizyty po pracy, badania krwi - realizowane na pojedynczych dniach urlopowych.
Po urlopie wracam i zaczynam 25 cykl starań, jest ciężko psychicznie, ale bardzo lubię swoją pracę i liczę na to, że skoro od 3 cykli mam wywalczoną owulację, to w końcu się uda.
Gdy byłam na laparoskopii - powiadomiłam szefową, że będę miała zabieg i prawdopodobnie m-c mnie nie będzie - bez żadnych pytań, pełen profesjonalizm. Współpracownice tak samo, nikt nie pytał. Cieszę się, że uszanowały moją prywatność
Jedyne czego sobie nie wyobrażam - połączenia pracy i in vitro - musi to być bardzo trudne i wymagać dobrej organizacji,czasu i opanowania emocji.
Pozdrawiam! -
Madzia82 wrote:Dopiero po śmierci córeczki koleżanka z pracy miała w rodzinie położną, która jej doniosła, że moje dziecko było z in vitro i wszyscy w pracy się o tym dowiedzieli.
Madzia! - ale musiałaś trafić na wredne i zawistne babsko!! Zachowała się kompletnie bez uczuć. -
Oj tak, ciezki temat. O ciąży powiedziałam w pracy w 8 tygodniu gdy poszłam na zwolnienie. Gdy wróciłam po poronieniu, wiedzieli wszyscy ale dwie osoby powiedziały cokolwiek, reszta się zachowywała jakby nigdy nic i trochę trwało zanim jakoś to sobie zracjonalizowalam. A teraz mam wrazenie ze jest takie ogolne przekonanie, ze się staram, ze niedlugo mnie nie bedzie, nie jestem wlaczana w jakiś długoterminowe projekty... Na poczatku bylo mi przykro, ciezko, ale z czasem sobie to jakoś poukladalam w głowie, w końcu na ten moment cel jest inny niż "kariera". Ale drugiej strony gdyby nie praca, myśli krazylyby pewnie wokół jednego tematu i też byłoby słabo. Dobrze jest mieć jakiś bufor na zewnątrz, inny niż starania, inny niz praca. Jakoś dążyć do równowagiMaj 2017 - Synek jest z nami:)
3 poronienia
Mutacje mthfr i v leiden, ana, policystyczne jajniki -
U mnie starania to już długie lata. Moja szefowa- bardzo prorodzinna- wiedziała o moich staraniach i zawsze szła ami na rękę gdy musiałam iść na jakieś badanie krwi, albo wcześniej zwolnić się do lekarza. Przeszłam 4 inseminacje i tu zawsze brałam l4, po in vitro miałam l4 tydzień między punkcją i transferem. Potem chodziłam normalnie do pracy. Poroniłam w 10tc. Miesiąc siedziałam w domu. Mój lekarz chciał mi dać zwolnienie nawet na dłużej. Głupia byłam, że nie wzięłam. Jak wspomniałam, moja szefowa jest dosyć wspierające alee ogólnie atmosfera w mojej pracy to koszmar, plus dojazdy. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to jeszcze w tym roku będziemy podchodzić drugi raz. Jeśli tylko szczęście nam dopisze od razu pójdę na l4 bo atmosfera "empatii" u mnie w biurze mnie wykończy psychicznie.
Madzia82- zawsze jestem w szoku, że kobieta kobiecie jest w stanie zrobić takie świnie, chociaż podejrzewam, że moje przejścia też są u mnie w pracy tajemnicą poliszynela... -
Hej:) my idziemy na pierwsza rozmowę jutro. Mam nadzieje ze szybko zaczniemy bo juz tyle czekam na to by zostać mama ...
Właśnie tez sie zastanawiam jak pogodzę to wszystko ze soba... Praca, monitoringi itd... Mam nadzieje ze z pracy mnie z tego powodu nie wyrzuca. Maz naciska żebym powiedziała w pracy o wszystkim ale ja sie jednak boje ze mnie zwolnią... Pracuje jako sprzątaczka wiec mam ciężka prace ale niestety z tego co sie orientuje w Szwecji gdzie mieszkam nie chcą dawać zwolnień L4 bo uważają ze ciąża to nie choroba ...http://ovufriend.pl/graph/f218632fa0f752934241608f0b61e3f4 -