Wyniki AMH i WHO A i B

My staramy się z mężem od 2.5roku. Udaliśmy się do kliniki plodnosci . Am zrobiono nam testy i Mój AHM wynosi 1.37 mam 34 lata a mąż 35 I jego WHO A jest 5 a B 43.
Lekarka poleciła nam nie czekać i zrobić invitro. Czy te wyniki naprawdę oznaczają ze mamy bardzo małe szanse być w ciąży?

Nie wiem co to WHO...
Ale Amh nie jest za wysokie ani za niskie... nikt nie zmusi Was do in vitro. Zawsze mozesz kolejne lata probowac naturalnie 😉
Oczywiscie mozesz juz Amh miec takie bo juz rezerwa jajnikowa obniza sie a za rok moze byc nizsza lecz nie musi. Moze byc podobny wynik.
Pytanie czy do 40 chcecie naturalnie probowac a nóż widelec moze uda sie... czy uwazacie ze lata leca i trzeba dzialac...
U mnie kolezanka z pracy niby pcos ma jak ja... a 3 lata jej naturalnie zajelo zajscie...
Ja wyniki wyzsze mialam- tez mam pcos... ale nie tylko i maz bezprodny... i zaluje ze wczesniej do kliniki nie poszlismy. Bo urodzenie dziecka doslownie tuz przed 35 r z to troche geriatria. Temu postanowiliśmy wrocic szybko po rodzenstwo, aby do 40 nie czekac bo tylko gorzej bedzie.
Powodzenia.

Dziękuję Ci za odpowiedź. Nie nie chcemy czekać do 40stki już jest za późno ale niestety.
WHO A jest szybkość do przodu a B jest powolne poruszanie do przodu.
Doktorka mówiła że nasza decyzja czy chcemy pierw z tabletkami czy inseminache czy invitro. Wyraziła swoje zdanie tylko żeby nie zwlekac. I naturalnie to mnie przeraziło.

Wiesz jesli macie dofinansowanie do in vitro u siebie w wojewodztwie/ miescie to ja bym w to stzrelala jesli naturalnie przy lekach nie wyjdzie. I pamietaj ze 3 razy zastrzyki sa na refundacje - nie wazne czy in vitro czy inseminacja- ktora wiadomo jak statystycznie to wyglada. Powodzenia.

U mojego meza po prostu PISALO RUCH POSTEPOWY ITD... wHO to raczej ang skrot ...

Ja mieszkam za granicą stąd te niefachowe słownictwo gdyż tłumaczyłam sobie to na własną logikę.
Ja myślę że spróbuję miesiąc z tabletkami i zastrzykiem na owulację a potem może 2 inseminacje.

Boję die że szanse spadną jeszcze bardziej
Dziękuję za Twoje zdanie

Ja tylko napomnknę że do inseminacji koniecznie zrób badanie drożności jajowodów. Dodatkowo, żebyście byli świadomi że przy użyciu nasienia partnera prawdopodobieństwo powodzenia inseminacji jest praktycznie identyczne jak starań naturalnych więc jeśli inseminacja jest dla Was odpłatna to ja bym się nie zdecydowała (jak macie w ubezpieczeniu to dlaczego nie, kwestia jak sobie radzisz z niepowodzeniami i żeby za bardzo się nie "napalać").

Badanie drożności mam zrobione. Są czyste i na endometrioze tez. Ze względu że sz mężem jeszcze jesteśmy w dwóch różnych kasach chorych musimy 50 procent dopłacać do każdego zabiegu.
Hmm myslalam ze inseminacja jest już duża pomocą.
Jeżeli odrazu nie klapnie jest ok. Mnie raczej przeraża że czas mi się kończy

Nie , lepiej jesli macie swoje nasienie nie probowac inseminacji... lepiej bzyknac sie 2 razy w ciagu doby niz w gabinecie 1 zabieg za ktory zaplacicie i wsio.
Ja zaluje inseminacji- a super nasienie dawcy bylo...
Ale u mnie z kolei po 1 ivf wiem ze nie wyszloby ze wzg na to ze przy pcos komorki jajowe mają otoczki grubsze aby plemnik przedostal sie... bo w trakcie zaplodnienia in vitro z klasycznego zaplodnienia przeszli na ICSI bo nie mogly przebic sie plemniki.
Takze zmarnowałam czas i pieniadze.
Kluska dobrze pisze.

No tak. Dlatego czasu i pieniędzy nie chce marnować i wolałam tutaj zapytać.
Jakie to wszystko skomplikowane

Lepiej naturaknie chwile postarajcie sie a inseminacje odpuscie.
Zwlaszcza ze macie 50% platne tylko... zawsze lepiej - choc nie wiem jak w przrliczeniu na pln to koszt- bo w polsce ja za wszystkie procedury musialam placic sama.
U mnie miasto/wojewodztwo nie refundowalo.

A myslalam , czemu ma sie nie udac iui ?! Toz z duzej rodziny jestem... itd.
A tu niespodzianka.
Kilka lat zajelo leczenie nim sie udalo.

Ok 800 zł będziemy za inseminacje płacić.
Cieszę się że Ci się w końcu udało u ze znalazłaś tez fachowa opiekę. No ja się właśnie boją naciągania na Käse. A dużo właśnie klinik ma taką opinie.

Zastanawiam się czy jakbym zrobiła kuracje tabletkami i wtedy właśnie do tego inseminacje. Żeby właśnie plemnikom ukrócić drogę. Czy jest wogole takie coś możliwe muszę zadzwonić

Przy inseminacji również (chociaż nie zawsze) bierzesz leki stymulujące (tak, aby wyhodować 2-3 pęcherzyki) i to robi się pod kontrolą lekarza. Następnie sprawdzasz badaniami z krwi na jakim etapie cyklu jesteś i podajesz lek na pęknięcie pęcherzyków i później w ciągu chyba 48h podchodzisz do inseminacji. Procedura działa, jeżeli Twoje akurat wyprodukowane przez Ciebie komórki są ok i partner ma tylko trochę obniżone parametry. Bo do inseminacji nasienie jest przygotowywane tak, że zostają najsilniejsi żołnierze. Są na forum dziewczyny, którym inseminacja pomogła i są w zdrowej ciąży, bądź już urodziły. I to faktycznie działa ciut lepiej niż starania naturalne, bo plemniki mają o wiele skróconą podróż. Jak usłyszałam od jednego dr, in vitro to też swego rodzaju badanie, bo dopiero wtedy mogą ocenić jakość Twoich komórek (innego sposobu nie ma) jak również dokładnie zaobserwować rozwój połączonej komórki z plemnikiem. Podczas hodowli widać co się dzieje w trakcie dzielenia. Także znając cały ten skomplikowany proces jak powstaję człowiek, ile czynników ma na to wpływu, czasem się dziwię że ludzkość nie wyginęła. I niestety nie ważne na jaką metodę się zdecydujecie inseminacja czy in vitro to i tak nie masz 100% pewności jak to się skończy. Ale trzymam mocno kciuki!

Wiesz co nie wiem czy dobrze napisze... ale jak chlop przed inseminacja spuszcza sie w pokoju to robia tzw czystke. Czy jakos to nazywa sie... i tyle ze do macicy juz nasienie podaja...
Kwestia tego - czemu przez 2.5 roku nic nie wyszlo... z naturalnych staran...

Tak wiem zasna metoda nie daje stu procent pewności byłoby miło chociaż wiedzieć że w ciąży być czyli żebym chociaż miała raz pozytywny test za sobą.
Tak kobieca hologram jest mega skomplikowana i ja wiem ze przed nami jeszcze czeka mln badań. Mln możliwości. Podobno wszystko możliwe jak się 6 zer na koncie. A tego niestety nie mam.
Ja odczuwam stres że życie za mnie podejmuje decyzje a nie ze to mój wybór był.

Wydaje mi się ze u mnie był problem z tym że dużo pracowałam i miałam stresująca pracę . Dlatego też się zwolniłam stamtąd i pracuje gdzie indziej. Ale naturalnie przyczyn może być mnóstwo. A lekarka mówiła że i są takie pary gdzie nigdy nie rozwiązali dlaczego nie mogą być w ciąży

Niestety- nauka to nie magia. Cale zycie czlowiek bedzie uczyl sie o organizmach - w tym wypadku ludzkich.

No niestety nie. Zobaczymy Ci się rozwiąże