Dziewczyny załamana jestem. Byłam dzisiaj u gina wg terminu miesiaczki 5t2d, ale owulacja byla pozniej w 17dc. Lekarz ledwo glowice do USG wlozyc i mowi: "Na 100% nic z teg nie bedzie Pani roni tą ciaze bo pecherzyk jest juz w szyjce macicy... w sekundzie wszystko mi sie zawalilo. Za chwile patrzy, mierzy i mowi albo w sumie nie ma Pani objawów poronienia to moze to ciaza pozamaciczna szyjkowa... jeszcze slabiej mi sie zrobilo ☹. Zmierzyl ten pecherzyk w szyjce i o ile dobrze pamietam powiedzial ze ma 12mm.... przeciez nie mozliwe by na moim etapie pevherxyk taki duzy byl.... zaczął szukać dalej po czym mowi ze w macicy jest cos co moze byc pecherzykiem ciazowym ale jest to jesscze tak male ze ciezko zmierzyc, a wtedy ten pecherzyk w szyjce to moglaby byc torbiel. W ciagu kilku minut postawil 3 diagnozy. Na koniec powiedzial ze mam jutro przyjsc do niego do szpitala by na lepszym sprzecie on z ordynatorem mogli to zobaczyc bo jesli to ciąza w szyjce to niebezpieczne. Po czym stwierdzil ze taka ciaza to 1 na 1000 wiec nie sadzi jednak ze to to i ze na 85% mysli ze ta kropka w macicy to pecherzyk jednak ale ze przez dluzszy cykl poprostu ciaza mlodsza. No siedze i rycze
