Hej, mój wpis będzie dosyć długi.
W 6+1 tyg. byłam u lekarza ponieważ wystąpiło plamienie i ból podbrzusza, dostałam duphaston reszta była w normie, było już widoczne serduszko. Miałam wstawić się do lekarza na kolejną wizytę do końca 7 tyg. aby założyć kartę ciąży itp. Z powodu braku terminów wizytę miałam już w poniedziałek, czyli 3 dni po wcześniejszej wizycie. Lekarz nie założył karty ciąży ponieważ powiedział że to za wcześnie i możemy poczekać do 8 tyg. nadal zalecił branie duphastonu, tutaj również wszystko było w porządku zarodek żywy który nawet urósł.
W środę miałam silny ból brzucha, przez ok 2-3 minuty który zakończył się wymiotami. Od tamtego dnia czuje się wyjątkowo dobrze.. piersi nadal są tkliwe , rano mam pojedyncze epizody młodości ale bez wymiotów i jestem trochę senna. Ta poprawa na plus bardzo mnie nie pokoi.. boje się że w tą środę "stało się coś złego" co prawda nie było żadnego krwawienia, ale nagłe ustąpienie dolegliwości mnie zdziwiło. Wizytę mam dopiero za 1.5 tygodnia. Wiem że nikt oprócz USG nie potwierdzi że wszystko jest w porządku, ale czy ktoś miał taki przypadek? Że z dnia na dzień samopoczucie się poprawiło? Najbardziej dziwi mnie to ustąpienie bóli podbrzusza.