Cześć! Jestem w 20tc i Ostatnio (4 dni temu) znalazłam u siebie w łydce wbite małego kleszcza. Okazało sie, ze jest to nimfa kleszcza bo miała 1mm. Nie napiła sie krwi bo od razu jak ja zobaczyłam to wyrwałam, miejsce odkazilam spirytusem. Oczywiście wpadłam w panikę, ze coś sie może stać mojemu dziecku. Zadzwoniłam do lekarki, ale powiedziała, ze nie przepisze mi antybiotyku zapobiegawczo tylko mam obserwować miejsce czy nie pojawia sie rumień i inne symptomy: gorączka, osłabienie, bóle stawów i wtedy dopiero daje sie antybiotyk i, ze spokojnie można leczyć sie w ciąży. Czy któraś z Was w ciąży złapała kleszcza i nic jej nie stało? Koleżanka która jest lekarzem weterynarii powiedziała, ze aby kleszcz przeniósł borelioze (nawet nimfa kleszcza) potrzeba kilku godzin i kleszcz musi sie sporo wbić aby zacząć żerować. Co poradzicie? Ja jestem strasznie spanikowana, boje sie o swoje dziecko…