Lekarze a KP - czy jest wsparcie?
-
Chciałam podzielić się z Wami wynikami badań na temat karmienia piersią: http://femaltiker.pl/wp-content/uploads/2017/01/Raport_Czy_Polska_jest-krajem_przyjaznym_matce.pdf. Czy u Was też póki co nie ma wsparcia w podjęciu decyzji o KP? Czy Wasi lekarze w ogóle informują o tym, jakie są zalety KP czy dają Wam wybór nie podejmując tematu w czasie ciąży?
Laurka lubi tę wiadomość
-
Szczerze powiedziawszy to chyba nie jest "działka" lekarzy ginekologów... Dla nich rozwój dziecka liczy sie do momentu narodzin i później to juz dziecko jest pod opieką neonatologów, pielęgniarek noworodkowych i to oni powinni troszczyć sie o kp. W ciazy to co najwyzej wsparcia wymagałabym/ spodziewałabym sie od położnej...
-
Moja ginekolog nigdy nic na ten temat nie mówiła... Natomiast po porodzie w szpitalu nikt nie wspierał w karmieniu piersią, położne i lekarki co chwile wciskały mleka modyfikowane, widocznie chciały aby maluchy szybko przybierały na wadze i zwalniały miejsce następnym. Żałuję, że w trakcie ciąży myślałam, że karmienie jest takie intuicyjne i nie przeczytałam o tym żadnej książki.
edyś lubi tę wiadomość
-
To ja w szpitalu doświadczyłam raczej terroryzmu laktacyjnego Nacisk na karmienie piersią był ogromny, przy czym pomoc - niestety żadna. Jedyne, co potrafiły położne, to wywoływać wyrzuty sumienia i boleśnie szarpać za sutki. Nie miałam na początku mleka i dopiero dzięki konsultantce laktacyjnej, którą zaprosiłam do domu, udało mi się pobudzić laktację. Gdyby nie ona, na 100% dziś bym nie karmiła.
Najlepsze jest to, że mimo że w szpitalu dziecko nie dostało ani kropli mojego mleka, a ja wielokrotnie prosiłam o pomoc, to na wypisie ze szpitala napisano, że karmię piersią...Ewik lubi tę wiadomość
-
xMadzik, dokładnie tak jak napisałaś. Całą ciążę martwimy się żeby dziecko było zdrowe, wybieramy kolor ścian w pokoju, kocyki, ubranka i inne mało znaczące rzeczy. Niektóre pokuszą się o poczytanie o porodzie ale już na temat karmienia piersią nic!
Tak jak napisałaś Leticia, karmić, karmić, szarpią za piersi, wciskają sutek do buzi a w domu tragedia, bo dziecko nie chce piersi, pręży się. Nawet nie wiem jak dowiedziałam się o kimś takim jak CDL. Gdyby nie ta czarodziejka to pewnie do dziś siedziałabym z laktatorem lub karmiła mm.
Pediatrzy - minimalne pojęcie o karmieniu piersią. Mały przyrost? No trzeba dokarmić mm. Wysypka? Najlepsze na wysypkę jest mm etc. -
Myślę, że od ginekologa prowadzącego ciążę nie ma co wymagać przygotowania pacjentki do kp.
Od tego powinny być szkoły rodzenia, położne i poradnie laktacyjne przy szpitalach.
Ja akurat do szkoły rodzenia nie uczęszczałam, ale to co mnie spotkało na porodówce woła o pomstę do nieba.
Położne miały zerową wiedzę i co najgorsze - beznadziejnie podejście do tematu. Zamiast pomóc, zaszkodziły!
Gdybym nie znalazła pomocy na własną rękę, pewnie nie udało by się wcale.
Przeszłam kilkumiesięczną walkę o laktację i wygrałam, karmiłam 1,5 roku.
Z obecną wiedzą i doświadczeniem w sumie sama mogłabym zostać doradczynią laktacyjną.
Znam wiele kobiet, które chciały karmić, ale im się to nie udało, bo nie otrzymały pomocy.
Przykre.
Cieszę się, że mam to za sobą i że karmienie drugiego dziecka pewnie pójdzie mi jak z płatka. -