Dziewczyny podpowiedzcie proszę bo ja już zgłupiałam...
Owulację miałam prawdopodobnie 10.02, dzień wcześniej był stosunek bez zabezpieczenia, taki na spontanie... 2 tyg później, czyli 24.02 powinnam mieć miesiączkę, ale jej nie dostałam... Od ponad 10 lat regularny, wręcz idealny okres, zawsze 24 każdego miesiąca I zawsze 3 dni. Nigdy się nie spóźnił, nawet jak byłam chora, jak brałam antybiotyki, jak miałam covida, no Nigdy. 24 każdego miesiąca I pyk a kuku okres był...
24.02 też powinien być, nie dostałam. Za to zauważyłam, że powiększyły mi się trochę biust, mój facet tez to zauważył, aż zapytał ci zrobiłam że tak nagle cycki mi się zwiększyły... zaczęło mnie kłuć, szczypać i piec w podbrzuszu, takie miałam uczucie jakbym w środku miała jakąś twardawa gruszkę. Swędziało mnie wewnątrz pochwy, czułam jakbym miała jakąś taka "rozklapioche", bardzo ciekły mi śluze, co godzinę musiałam wymieniać wkładkę higieniczna, bo było wilgotno. I takie dolegliwości miałam przez 6 następnych dni. 1.03 miałam krwawienie, wyglądało właśnie na mój normalny okres, trwał 3 dni. Potem te pieczenie, szczypanie i swędzenie ustało... Ale zauważyłam że jestem bardziej płaczliwa, drażliwa, często, bo co godzinę robię siku, straciłam apetyt, nie chce mi się w ogóle jeść, nawet ulubionych rzeczy. A jak już zjem, bo mnie mdli i próbuje wrócić. Zmienił mi się smak I węch itd
W nocy z 11 na 12.03 obudził mnie dyskomfort piersi, stały się tkliwe, , nie bolały, ale np materiał piżamy mi przeszkadza. I powróciło to uczucie kłucia, szczypania i pieczenia w podbrzuszu. Wtedy też mnie to zastanawiało bo do okresu jeszcze trochę... znowu zaczęły się lać śluzy i to tyle, że masakra...
Dzisiaj jak to pisze czyli 18.03 ok 22, cycki już bolą, śluzy cały czas się leją, mdłości aktualne...
I moje pytanie, iść na hcg, testować się, czy raczej to następna owulacja?