Samotność w ciąży
-
Cześć
Jestem aktualnie w 5 miesiącu ciąży. Jesteśmy z partnerem już bardzo długo ale starania o dziecko zaczęliśmy w tym roku i udało się bardzo szybko zajść w ciążę. Aktualnie jestem w 5 miesiącu i czuję się strasznie samotnie. Przez ekstremalny stres w pracy jestem od niedawna na L4. Do tej pory byłam raczej zapracowaną osobą. Teraz staram się to przekładać na obowiązki domowe i w jakiś sposób wypełniać ten czas. Jednak nie to jest największym problemem. Czuję się w tej ciąży bardzo samotnie. Mimo starań o to dziecko mam wrażenie, że zostałam z tą ciążą sama. Mąż nie chce uczestniczyć w wizytach u ginekologa, na badaniach prenatalnych. Nie chciałam go do tego zmuszać bo zdaję sobie sprawę, że mogą być krępujące ale przez to wszystko mam wrażenie, że zostałam z tą ciążą sama. Oczywiście była na początku euforia, chwalenie się wszystkim potomkiem a w tej chwili nie ma z jego strony nawet pytania o moje samopoczucie. Oddalił się ode mnie, o jakąkolwiek czułość muszę się prosić. Nie ma z jego strony żadnej inicjatywy jeśli chodzi o zbliżenia intymne. Jakakolwiek próba rozmowy na ten temat jest urywana. Nie przytyłam w ciąży - wręcz przeciwnie - odrobinę schudłam przez mdłości na początku. Urósł mi tylko brzuch więc mój wygląd drastycznie się nie zmienił. Mimo to mam wrażenie, że straciłam jakąkolwiek atrakcyjność dla niego. Wieczory spędza przy komputerze, gdy przychodzi do łóżka to od razu zasypia. Przez to co się dzieje nie mogę spać w nocy, nie mam kompletnie apetytu, przestała cieszyć mnie ciąża na którą tyle czekałam. Boję się o siebie i o to jak będzie wyglądać moje małżeństwo w najbliższych miesiącach i co będzie po urodzeniu dziecka. Boję się, że wpadnę w depresję i będzie ciężko mi z tego wyjść.
Czy któraś z Was miała taką sytuację z mężem/partnerem? Jak to u was się rozwiązało? -
Hej, przykro mi że tak się czujesz.
Nie za bardzo wiem co krepującego jest niby w wizytach u ginekologa… może to zależy od osoby, ale mój mąż był na każdej bez wyjątku. Prosiłam nawet żeby sobie odpuścił, bo czasem wyrywał się z roboty a potem wracał i siedział chwilę dłużej, ale zawsze mu na tym zależało. Zawsze też pozwalali mu wchodzić.
Coś się musi u Was zmienić, bo będzie tylko „gorzej”. Twoja frustracja wpływa na dziecko i wpłynie na przebieg porodu, na Twoje doświadczenie, które nie będzie pełne. Jesteście w tym razem.
Powiedz mu szczerze, że czujesz potrzebę żeby wybrał się czasem na wizytę z tobą, a lekarz wtedy może opowiedzieć co w tym tygodniu dziecko robi, co mu rośnie itd. Jak będą ruchy to też fajnie będzie go angażować i niech świeci przez brzuch lampa z telefonu a maleństwo będzie reagaowac.
W 7 miesiącu jak zaczniesz 3 trymestr to będziesz potrzebować więcej pomocy. Będziesz się męczyć i będą trudności z oddychaniem, podnoszeniem rzeczy z podłogi. To potrwa tak ze 2 miesiące. W 8-9 kiedy brzuch się obniża najczęściej jest trochę łatwiej, ale może Ci się przytrafić że będą mdłości, że będziesz potrzebować masażu, że stracisz równowagę i nawet zwykłe wsparcie w wyjściu z auta jest ważne. Jeszcze przed tobą kilka miesięcy ale nie chce sobie wyobrażać że jest gdzieś oblodzony podjazd a ty lecisz na tyłek na chwilę przed porodem. To nie są przelewki.
Myślę że facet musi się jednak wziąć w garść.
Warto go zrozumieć, bo może jakoś te swoje emocje tłumić i nie wiesz o wszystkim, ale po to jest rozmowa. Pogadajcie i wyjaśnijcie sobie oczekiwania.
Przeważnie faceci w 7-8 miesiącu już kumają że kurde to się dzieje i będę ojcem. Szkoda że dopiero.Martynka.98, spineczka lubią tę wiadomość
-
Nie chcę cię zasmucać, ale byłam w podobnej sytuacji. Niestety mąż zostawił mnie zaraz po porodzie z tekstem, że on "chciałby być znowu nastolatkiem". Rozwiedliśmy sie, zostałam sama z córką, pomogli mi rodzice. Po roku wróciłam do pracy gdzie poznałam mojego obecnego męża, który jest prawdziwym tatą dla małej. Przyrządza jej jedzenie, kąpie ją, wozi do szkoły, zbudował wielki plac zabaw na podwórku.
Córka ma obecnie 6 lat a ja jestem w drugiej ciąży, tak jak Ty w 5 miesiacu. Mąż jeździ ze mną na wszystkie wizyty, wybiera wózek, łóżeczko, planuje ustawienie mebli. Troszczy się o mnie jak jestem przeziębiona, nawet z łóżka nie muszę wstawać. Potrafi płakać jak na USG dzidziuś ziewnie albo ruszy rączką.
Jego podejście do mojego ciała wraz z rosnącym brzuchem nie zmieniło się ani odrobinę! Wręcz przeciwnie, na widok moich powiekszonych piersi aż mu się oczy świecą.
Ja też myślałam, że mój pierwszy mąż stresuje się ciążą i muszę dać mu czas, okazało się, że byłam bardzo naiwna. Dopiero teraz wiem jak powinno wyglądać małżeństwo i oczekiwanie na dziecko.
Moja droga Ty czujesz, że coś jest nie tak, więc coś JEST nie tak. Porozmawiaj szczerze z mężem, im więcej wątpliwości wspólnie rozwiejecie tym większa szansa że będzie dobrze. Trzymam kciuki i życzę Ci jak najlepiej!ver6ena, spineczka lubią tę wiadomość
-
No zdecydowanie popieram przedmówczynie. Musicie porządnie porozmawiać. Jest mi bardzo przykro, że musisz przez to przechodzić. U mnie mąż jest obecny na każdej wizycie, ma aplikacje w telefonie kompatybilną z moją, żeby sprawdzać, co się zmienia w danym tygodniu - generalnie jest ogromnym wsparciem. Nie ma co go usprawiedliwiać, po prostu niech wyłoży kawę na ławę - co jest grane, bo to Ty i dziecko jesteście teraz najważniejsze, więc niech się zachowa, jak dorosły mężczyzna i weźmie za was odpowiedzialność i da Ci należyte wsparcie. Trzymaj się.. ❤️
-