Hej! Ostatnio trafiłam na pewien ciekawy artykuł, w którym znalazłam informację na temat zmiany pH pochwy w trakcie trwania cyklu miesiączkowego.
"Gwałtowny spadek pH po owulacji w połączeniu ze skokiem temperatury, jest precyzyjnym i obiektywnym znacznikiem końca okresu płodności. Pomiar pH śluzu może być bardzo przydatny w okresie nauki metod naturalnych kiedy to pH pomoże powiązać wygląd śluzu z jego typem (płodny, niepłodny)".
Biorąc pod uwagę to, że jesteśmy zdrowe, nie mamy infekcji, nie stosujemy żadnych lubrykantów, pH pochwy ma odczyn kwaśny. (Prawidłowy między 3,6 a 4,5).
Pogrzebałam trochę dalej i z kolejnego artykułu wyczytałam, że:
"Estrogen, którego szczyt przypada na 14-16 dzień cyklu, obniża pH pochwy. Z kolei w przebiegu fazy lutealnej (faza po zakończeniu owulacji), gdy większe znaczenie ma progesteron, dochodzi do podwyższenia pH".
Co myślicie o tej metodzie sprawdzania występowania owulacji w połączeniu z innymi metodami? Mam na myśli papierki lakmusowe. Dotyczy to bardziej tych dziewczyn, które mają problem z określeniem konsystencji swojego śluzu, albo mają go bardzo mało by móc stwierdzić czy śluz jest płodny czy nie.
Wstawiam linki do artykułów
http://nprtech.ehost.pl/ph_teoria.html
https://zdrovit.pl/co-wplywa-na-prawidlowa-mikroflore-i-ph-pochwy