Witajcie. Jestem tutaj nowa. Od 3 miesięcy (co prawda średnio regularnie) staramy się z mężem o 3 dziecko.
Dołączyłam do Was bo chyba potrzebuję porad innych kobiet.
W obecnym cyklu wystąpiło u mnie po raz pierwszy dosyć obfite plamienie w środku cyklu. Na początku ciemno brązowe ale zaczęła się też pojawiać krew i to sporo jak na plamienie.
Żadnych innych boleści. Wczoraj na wizycie u ginekologa badania wykazały że wszystko w porządku, cytologia też ok i okazało się że jestem tuż przed owulacją czego nie omieszkałam wieczorem wykorzystać z mężem w łóżku 🤭 Dzisiaj po południu zaczęłam czuć kłucie w prawym boku więc to pewnie owulacja. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo niepokoi mnie to plamienie z krwią przed owulacją, tym bardziej że staramy się o dziecko. Przydazylo mi to pierwszy raz. Zdaniem lekarza jeśli to pojedynczy incydent to nie ma niepokoju. Nie znalazł przyczyny ale mówi że to mogą być hormony.
Biorę letrox 50 i 75 na zmianę ponieważ na początku starań miałam TSH 2,8 po ostatnim badaniu 2,5 ale mam dalej brać. Wizyta u endo w kwietniu. Planuję zbadać też hormony przed wizytą.
Czy któraś z was miała takie plamienia i czy znaleziono przyczynę? Czy może to być przeszkodą w zapłodnieniu bo ja jestem trochę sceptyczna. Czy warto zbadać hormony?