Zielona kropka-LISTA
-
Proponuje aby wszystkim, ktore doczekaly sie zielonej kropki sie wpisaly i dzielily sie wrazeniami i odczuciami z "zielona kropka".
Mam nadzieje, ze niedlugo znajde sie tez na tej szczesliwej liscie. Wszystkim zielonym kropkom zycze udanych 9 m-ecy i pomyslnego porodu. -
No to ja pierwsza
zacznijmy od tego, że mam dłuuuugie cykle, ok. 37 dc, więc wiedziałam, że testowanie prędko nie nastąpi.
W międzyczasie zdążyłam się podłamać, bo OF najpierw mi wyznaczyło owu w 18dc, a potem zmieniło na 24dc.
Owu i tak mi wyznaczylo juz po serduszkowaniu, ale akurat w okolicach 18dc często się kochaliśmy i szanse były duże. Natomiast w tym 24dc to były tylko jedne przytulanki dające szansę. Jak mi tą owu zmienił, to już praktycznie odpuściłam, temperatura też nie była jednoznaczna - co był skok i radość, to zaraz spadek i tak w kółko. Olalam to w końcu, stwierdziłam, że nic z tego, zwłaszcza że to 1cs, a miałam przykład i wśród znajomych i na OF i na innym forum, że starania to często kilka miesięcy.
I tak wiedziałam, że muszę zatestować, bo 23.05 szliśmy na wesele i nie wiedziałam, czy mogę się napić.
15.05 kupiłam sobie dwa testy, z zamiarem testowania koło 20.05.
Jakby owu była w 18 dc, to @ miałam dostać 14.05, a jak w 24 dc, to dopiero właśnie 20.05
No ale tego 15tego siedzimy wieczorem z mężem i mówię: aaa zrobię, co mi tam.
Poleciałam do łazienki, siknęłam, czekam, czekam i od razu pokazal się bladzioch. Bladzioch, ale nie dalo się z niczym pomylić! Otwieram drzwi, uchachana do męża, on w szoku totalnym. W sobotę zatestowałam znowu, już wyraźniejsza krecha. Mąż dostał takiego powera, że wykosił w trymiga wszystkie trawniki naokoło domu, wnet byłby gotów skosić nam całą łąkę, a to kilkadziesiąt arów
W sobotę zrobiłam też betę: 492,9. Za 3 dni powtórzyłam bete - 2114, więc ładnie.
Ale 22.05 zadzwonili z laboratorium, że była awaria aparatu, którym badali betę i nie wiedzą, czy ten wynik był wiarygodny i trzeba jeszcze raz zbadać. Ja cała w nerwach, na dodatek to sobota, już dzień wesela, do labu 30km, wstaliśmy o 7 rano.
Ale beta ponad 11 000, więc okazało się, że okej
No i tak leci, na ten moment kończę 8 tydzień. We wtorek idę do gina, baaaardzo się denerwuję, bo powinno być juz serducho, a mam ogromne obawy, że będzie coś nie tak Mimo, że naprawdę nie mam podstaw żeby tak myśleć - nie mam żadnych plamień, krwawień, ani nic.
Z dolegliwości ciążowych to najbardziej dokucza mi senność: wracam z pracy o 15:30, a o 17 oczy mi się zamykają. Ostatnio jak się zdrzemnęłam o 18:30, tak wstałam dopiero następnego dnia o 5:30 do pracy
Mdłości miewam, ale umiarkowane, pilnuję żeby nie być głodna. Ostatnio się wzmogły, bo mam ten sławny metaliczny posmak w buzi. O boże, mówię wam, co za koszmar - jakbyście miały cały dzień nieumyte zęby! Myję zęby 2x częściej niż wcześniej, szamam cukierki miętowe i cytrynowe na zmianę, ale żeby tego posmaku nie mieć, musiałabym ciągle coś mieć w paszczy, no a pracować też trzeba
Przez tę senność moje libido wynosiło -1000, ale odkąd zaczęłam się lepiej czuć, to i tu jest poprawa potwierdzam też, że sny w ciązy często są z kategorii erotycznych, a generalnie jakie by nie były, to są baaardzo realistyczne.
Jestem pod kontrolą endokrynologa, bo przed ciążą TSH miałam 1,8 potem w maju 2,1 a już dwa tygodnie później 2,6. Dostałam Letrox 50tkę i biorę codziennie jeden. Mam po nim trochę skutków ubocznych - m.in. kołatania serca, wysokie ciśnienie, ale też nigdy tarczycowych leków nie brałam, więc organizm nieprzyzwyczajony.
Generalnie na ten moment to się oszczędzam, dużo odpoczywam, nie przemęczam się - w domu większość rzeczy robi mąż; wysypiam się, jem regularnie, piję dużo wody no i mam nadzieję, że fasolka rośnie, przekonamy się w środęMaxima, Skierka, szara myszka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnySuper pomysł na wątek:) Na pewno będe zaglądać. A tymczasem odebrałam 1,5 kg orzechów brazylijskich od kuriera. Nie dość, że mnie uczulają, to jeszcze mi nie smakują! Swoją drogą- czego sie nie robi dla dzidziusia. W 10 niu cyklu usłyszałam, że nie ma w tym cyklu szans- bo nie ma jajeczka i endometrium 4,4 mm. Niby odpusciłam ,ale ciągle jakos tak żal...Mam nadzieję, że niedługo i ja będe na tej liście...
-
Ok, to ja tak nieśmiało
O ciąży myślałam od dnia, gdy straciłam moją kruszynkę we wrześniu 2014 roku. Jestem po 4 cc, długo czekaliśmy by poznać przyczynę śmierci Kaji, więc panicznie się bałam, że lekarz zabroni mi kolejnej ciąży
W grudniu lekarz powiedział,że 2-3 pełne cykle i możemy działać (ufam mu bezgranicznie). Ja jednak postanowiłam czekać. Zaplanowałam sobie starania od kwietnia i tak też uczyniłam, ale nim doszło do pierwszych konkretnych przytulanek poprosiłam lekarza o badania, bowiem moje cykle były bardzo nieregularne. Oczywiście miałam mierzyć tempke już od lutego, ale wiecznie coś przeszkadzało
Pierwsze wyniki badań mnie podłamały, bo wskazywały na niedomogę lutealną. Najgorsze,że tu w Uk na specjalistę się czeka bardzo długo, a lekarz rodzinny sam niewiele zrobi. Mój na ile mógł, to pomagał.
Dwa pierwsze cykle starań bezowocne. Ja mocno nakręcona Objawy ciąży tuż po owulacji, choć przecież doskonale wiedziałam jak jest ze mną w ciąży W między czasie badania progesteronu i prolaktyny, oraz włączenie na własną rękę suplementów po drugim nieudanym cyklu.
Żeby było ciekawie,to tak się nastawiłam na dłuższe starania, że wykupiłam długi abonament na ovu. Zakupiłam większą ilość niepokalanka. Ściągnęłam z Pl Bromergon i zakupiłam żel conceive w 8 aplikatorach.
W tym III cyklu było zupełnie inaczej niż w tych dwóch wcześniejszych. Owulacja w 14 dc z takim bólem jajnika, że ledwo szło wytrzymać. Zawsze tak miałam przed ostatnim porodem, ale po nim ten objaw nie występował w takim nasileniu. Temperatury tego cyklu na prawdę ładne. Spokojniejsze. Wyraźna druga faza.
Serduszek nie wiele, ale takie było zamierzenie Po owulacji pojawiło się "typowe" pikanie jajnika (nie ciągnięcie) i ten stoicki spokój. Zero nakręcania się. Brak potrzeby testowania już-teraz. Objawów ciąży żadnych. Tylko ten spokój....Znam go z poprzednich ciąż Nie umiem go opisać
Pierwszy test zrobiłam w czwartek. Dla wprawionego oka dało się wypatrzeć cień cienia cienia Oczywiście nauczona doświadczeniem, nie obrałam tego za pozytyw. W piątek wyniki progesteronu 12,3....Jupii! Jest nadzieja! Wreszcie progesteron poszedł do góry choć troszkę i potwierdził owulację. Spokój wewnętrzny narastał. W piątek na teście cień, ale już bez wytrzeszczu oczu W sobotę kreska blada, ale mąż mówił,że jest W niedzielę wynik nie pozostawiał nic do dyskusji, no a dziś jest tak
Od środy zamieniam dupka na luteinę, a za 3 tygodnie zrobię znowu progesteron Pozostaje się tylko modlić, by tym razem finał był szczęśliwy
Za resztę brygady trzymam mocno kciuki!!!
Maxima, Liskova, wiewiórka17 lubią tę wiadomość
Nelly 10.2008, Nicol 05.2010,
Marcel 01.2013, Kaya 09.2014 29tc [*]
-
SKIERKA ladnie to opisalas. Jezeli mi sie nie uda to czy moglabys mi odsprzedac niepokalanka ? Ja tez mam teraz ten spokuj bo nastawilam sie na to, ze teraz do konca czerwca a pozniej 2 m-ace luzu.WAKACJE !!! Od wrzesnia starania na nowo z obserwacja.
PICJA my tez tu bedziemy na liscie
W srode dowiemy sie co u LISKOVEJLiskova lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyU mnie był problem z długimi cyklami. Cykle miałam nawet po 40-60 dni. Najpierw luteina na uregulowanie, później dupek i znów luteina.
Na początku starań podejście na luzie "ale, że co? Że mi się nie uda? Pff pewnie, że mi się uda. Już. Zaraz. Teraz"... i każdy kolejny cykl coraz większe nerwy, stres, płacz i kłótnie. Aż w końcu powiedziałam do męża dość, w tym cyklu to Ty się starasz, a ja leżę i pachnę. No nie powiem, starał się I podejrzewam, że się dziad w swoje urodziny wystarał Swoją drogą mój szczęśliwy cykl zaczął się dokładnie w moje urodziny, trafiliśmy w urodziny męża a dowiedzieliśmy się w dzień dziecka ^^Liskova, Skierka lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, jestem po wizycie. WSZYSTKO IDEALNIE!
Było serduszko, widziałam i słyszałam! poryczałam się okrutnie, potem drugi raz jak dzwoniłam do męża. Nawet teraz jak o tym piszę, to mi się ryczeć chce
WG USG dzieć ma 7t4d czyli młodszy niż wg OM, bo tu mam 8t2d (jak w suwaczku), ale miałam owulację później więc stąd ta rozbieżność. Wielkościowo ma ponad 1cm, ale dokładnie nie pamiętam ile. Z wrażenia też zapomniałam zapytać na kiedy wychodzi termin porodu
Żadnych krwiaków, problemów, kosmówka piękna.
10.07 mam zrobić USG z przeziernością karku, 14.07 mam kolejną wizytę.
Dzisiaj mi pobrali krew na odczyn Wassermana i grupę krwi. Tylko tyle, bo całą resztę robiłam prywatnie przed ciążą.wiewiórka17, Maxima, Skierka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
A co mi tam, też opiszę, choć u mnie historie są dwie, pierwsza skończyła się za szybko, jednak jest druga, bardziej optymistyczna
Grudzień 2013, pierwsze rozmowy o dziecku, mąż nie chce, nie czuje się gotowy. Luty mówi mi, że chciałby jednak spróbować. Zaczynamy starania, początkowo bez spiny, przecież szybko pójdzie...w maju 2014 start z OF. Były monitoringi, badania, wszystko OK. Przyjaciółki po kolei zachodzą, jedna, druga, trzecia. Wykryto, że mam problem z owulacją, więc CLO od kolejnego cyklu. Biorę wg wskazań lekarza, nie zdążyłam na monitoring, bo polecieliśmy z mężem na wakacje. Mam 3 testy na wakacjach, dwa wykorzystałam, oba negatywne aż biel w oczy biła. Płacz, mąż mnie pociesza, przytulanki, seks w czasie, którego dostaję okresu. Tampon i na plażę, piwo sobie otwarłam, w końcu w ciąży nie jestem. Wracam z plaży, wymiana "wkładu" - czysto. O co kaman? Okres był i zniknął. Następnego dnia dalej nic. Robię ostatni test (dzień przed Naszym wylotem, na kacu gigant ;p) jest cień. Myślę sobie - no bez jaj! Wracam do domu, następnego dnia lecę na betę 77,13!
Dzidziuś niestety rósł za wolno poronienie w 10tc.
Czekaliśmy 2 cykle, chciałam zacząć, ale wypadł mi służbowy wyjazd do Hiszpanii, wcześniej brałam już CLO więc i w tym cyklu biorę. Wszystko ok, ale ciąży nie ma. Lecimy dalej - 3 cykl po poronieniu. Przychodzi okres, biorę pierwszą tabletkę, drugiej już nie - jedziemy ze znajomymi do Czech się pobawić, zapomniałam leków (cała ja!). Cóż widocznie nie tym razem. Bawię się na całego, owu nie będzie więc seks jak chcemy. Idę zbadać TSH, wiec zrobiłam od razu progesteron, a co mi tam. Wyszło 16,18 czyli owulacja była! Bez leków. Za to TSH ponad 3,8 - lipa. Parę dni później na teście 2 kreski Bez leków, z TSH teoretycznie antykoncepcyjnym zaszliśmy!
Aktualnie wiemy, że będzie dziewczynkaMaxima, Liskova lubią tę wiadomość
-
NAMIDI i KATARZYNA87 jak się czyta te wszystkie opisy to aż coraz bardziej chce się wieżyc, że ta zielona kropka u każdej się pojawi.
LISKOVA tez bym się płakała bo w końcu jest i jest dobrze.
Tak pomyślałam, że zamiast DOC wpisze miesiące rozwiązania.
KATARZYNA Ty na kiedy ? Jak się czujesz i jak do tej pory przebiega ciąża ? -