Bardzo się dziś wystraszylam... rano poszłam do łazienki i podczas podcierania zauważyłam podbarwiony na jasno brązowo sluz. Od razu w płacz... że historia zatacza koło. Nie wiedziałam, czy jechać do pracy, czy zostać w domu, co zrobić. Wizyta jutro, więc nic by to nie zmieniło gdybym została, a w pracy obecnie mam więcej spokoju niż w domu. Pojechałam więc. Często chodziłam do wc sprawdzać czy coś się dzieje...Ale nic. Na bieliźnie wogole żadnych śladów. Z ciekawości sprawdziłam szyjka macicy, zamknięta i rozpulchniona, na palcu nie było już żadnego śladu. I nie wiem skąd to plamienie... nic mnie nie boli, wiec to mnie napawa nadzieja i to ze sytuacja sie nie powtarza. Dobrze, że jutro lekarz. Czytałam artykuł na mama ginekolog o plamieniach w 1. Trymestrze i trochę się uspokoilam. Może jednak będzie dobrze... Cały czas biore Luteine... modlę się codziennie o nasze zdrowie i o maluszka. Byle do jutra...
A więc jak narazie odpukac jest wszystko w porzadku:) Serduszko bije, pęcherzyk i dzidzia prawidłowej wielkosci odpowiadająca tygodniowo ciąży:) uff. Kamień z serca.
Dziś mam kryzys mdlosciowy ... caly dzien chce mi się wymiotować, raz nawet heftnelam. Cebula mi nie służy, bo po niej mdłości mi się nasilają. Jadłam co 1-2 h jakieś przekąski, bo mdłości się nasilają na gloda, A głód przychodzi bardzo szybko. Zapach cebuli czy pora... Olaboga. Ble. Modlilam się by ten dzień się skończył, bo na nic nie miałam ochoty.
Dziś mi się w dodatku śniło, że poronilam,że bolał mnie brzuch i poszłam do łazienki zakrwawiona i coś ze mnie wypadło. Obudziłam się o 1:30 Z uczuciem pełnego pęcherza i wzdec:D jak ja się cieszyłam, że to był tylko sen.
Podobno,sen o poronieniu, gdy kobieta jest w ciąży wróży na odwrót, że uda jej się urodzić dziecko. Tak samo jest że służbami, gdy ktoś przygotowuje się do ślubu A dni mu się, że do niego nie dochodzi albo są same komplikacje. Z egzaminami to samo:) Zawsze mi się sprawdzalo na różnych etapach mojego zycia:) Więc wierzę, że i teraz wszystko będzie dobrze.
PS. Plamien już więcej nie było. To jakieś naczynko widać pękło.
Wczoraj doktorek mnie pochwalił, że biorę Luteine I przepisał kolejne opakowanie, tym razem większą dawkę.
Czuje się calkiem dobrze, mdli mnie jedynie z glodu, ale zaraz jak coś zjem to jest spoko.
Dziś chyba zauważyłam, że chce mi się częściej siku, a jak już pójdę do wc to prawie nic nie leci:P Chyba wreszcie mi się powiększa macica:) Czekałam, aż to moje tylozgiecie da o sobie znać
Zachcianki? A no czasem mam ale takie z umiarem:) pomarańcze taka ochota mnie nachodzi co dzień, ogoreczek kiszony, czy kwasna zupa ogórkowa:) Jeszcze do szczęścia brakuje mi zurku
Uspokoilam się trochę, zaczynam oddychać bez stresu. Wierzę i czuje, że musi być dobrze. Tak naprawdę ulge przyniósł mi sen... sen, który był bardzo symboliczny, sen w którym była moja babcia, która już nie żyje dobrych paręnascie lat, ale zawsze czulamm, że jest moim Aniołem Stróżem. Przyszla mi powoedziec, że Pan mnie błogosławi. Widziałam ogromne słońce, tak wielkie, jak się tego wyobrazić nie da nawet. Z tego slonca nagle wyszly kontury postaci z rekami ulozonymi do gory, tak wlansie jak do blogoslawienstwa. Nie moglam uwierzyc w to co widze, wiec nagralam filmik. Po czym patrzalam dalej, nagle pojawiły się jakby 2 słońca, a potem księżyc w pełni, tak duży jakbym była bardzo blisko niego, widziałam krater i widziałam,co się dzieje na tym księżycu, nagle ujrzałam komete, która dotknęła tego księżyca i widziałam jak pył księżycowy się rozprasza. Pobiegłam wtedy po babcię, chcwycilam ja za nadgarstek i chciałam by to zobaczyła, pokazałam jej filmik i wtedy powiedziała mi, że On mi błogosławi. W śnie była taka uśmiechnięta, zdrowa. I patrzealam dalej na niebo z nią i widziałam niebo pełne gwiazd, tak wyraźnych,dużych i błyszczących, nawet droga mleczna, a potem miliony spadających gwiazd. Ale nawet nie tak jak w dniu kiedy jest deszcz meteorytow, tylko miliony w jednym momencie. To było takie piękne , zjawisko. A ja obserwowałam je z domu przez małe okienko. Czując się bezpieczna, szczęśliwa i spełniona.
Niesamowity sen, po którym zaczęłam oddychać z ulgą. To musi być dobry znak.
Druga wizyta Tym razem nie tylko widziałam serduszko ale i słyszałam:) Malinka się nawet poruszyła:) coś pięknego!! Łezka zakrecila mi się w oku:) Kruszyna na 1,75cm Wyniki badań w porządku, wielkość dzidzi też w porządku. Serduszko bije 178 u/min.
Następną wizyta za 3 tyg. wtedy już biorę L4 Lekarz się mnie pytal czy nie chce juz, ale w sumie 3 tyg to tak akurat żeby przygotować ludzi w pracy że mnie nie będzie:) A i tak mam teraz 2 dni pracy z domu w tygodniu. Więc luz.
Cieszę się,że wszystko jest ok. Z wizyt w medicoverze rezygnuje, raz się wybrałam po wizycie u prywatnego i zlowalam. Najadlam się stresu. Pomimo, że inny lekarz niż ostatnio, to jednak wpedzil mnie po tej wizycie w wątpliwości. Nie chciałam nawet o tym pisac. Ale on w 6t nie widział zarodka i jeszcze stwierdził że pęcherzyk ma 5t A nie 6. Wiedziałam,że to nie możliwe bo 2 dni wcześniej było wszystko ok na prywatnej wizycie. Olalam go i to co mówił. Potwierdził tylko że nie warto chodzić do 2 lekarzy, a usg miał kiepskie. Dodatkowo nawet nie pokazał mi ekranu.
Także czuje się spokojna u swojego jednego, kompetentnego lekarza.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 marca 2019, 19:40
Minęło 11 tygodni, dziś rowniez minęła granica największego ryzyka. Jutro mam wizytę u lekarza, ale jestem spokojna, czuje się dobrze, żadnych niepokojących objawów nie mam.
Ostatnie tygodnie minęły średnio pod kątem mdłości. Mdłości są co dziennie i wymioty też się zdarzają 1 dziennie lub co 2 dni. Najgorsze są wieczory, mdłości u mnie są wieczorne. Liczę na to że już nie długo mina. Kurczę jeszcze 2 tyg i zakończę 1 trymestr, jak to szybko leci:)
Za tydzień prenatalne.
Więcej informacji udziele jutro po wizycie:)
Aha.. dziś też ostatni dzień pracuje, w prawdzie z domu i trudno to nazwać praca ale jednak czuwm przy komputerze do 17:) Od jutra planuje L4, z tym nie będzie problemu,bo przecież lekarz sam proponował ostatnio.
W pracy wszyscy wiedzą, z tego względu że dziewczyny zrobiły zbiórkę pożegnalna i mnie zaskoczyły i cały zespół pożegnał mnie w czwartek Dzidzia dostała pierwsze prezenty. Mega mnie zaskoczyli Miło było. Choć ja nie chciałam pożegnań, jeszcze jakby nie wierzę w to szczęście jakie mnie spotkało. Jeszcze z rezerwą podchodziłam do tej informacji, ciągle się bałam. Ale z dnia na dzień utwierdzam się w przekonaniu, że chyba jest ok. Jutro się dowiemy na 100% Oby wszystko było ok! Bo już miejsca w pracy dla mnie nie ma
Nasza Kruszyna jest taka duża, że sama byłam w szoku że aż tyle już mierzy:D w jednym pomiarze wyszło 5,23 cm przezpochwowo A w drugim 5,45 przez brzuch. Średnia wychodzi z usg ze to generalnie 12t skonczony:D ale wiadomo jak to z pomiarami jest:) Dzidzia się wierci, macha rączkami i nóżkami. I to być może chłopak będzie. Tak dr mówił że sklanialby się mu tej myśli ale że mam się jeszcze nie nastawiac. Generalnie wszystko jest ok. L4 dostałam i ciagniemy sobie ten cudowny okres;) Pogoda się robi, przyroda się budzi...idealny czas na wolne .
Prenatalne za tydzień.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2019, 10:41
W środę byliśmy na prenatalnych, trochę nie jestem zadowolona ze sposobu ich przeprowadzenia, jakby w biegu, na szybko. Najpierw czekałam na swoją kolej prawie godzinę, kiedy wyszła ostatnią pacjentka i miała być moja kolej, to nikt nie wyszedł z gabinetu żeby mnie zawolac, dwie panie dr siedziały sobie w gabinecie i nie wiem co tam tyle czasu robiły, ale zawolano mnie dopiero po 40 min A potem chyba próbowały nadrobić stracony czas i badanie było bardzo szybkie, na potwierdzenie płci nie miałam co liczyć, bo maluch nie chciał się pokazać, a babka była niecierpliwa,żeby go dłużej po oglądać. Zmierzyła w efekcie wszystko to co powinna. Wyniki wyszły w porządku, nie uwidoczniono żadnych wad, ryzyko wad genetycznych bardzo niskie. Na wyniki pappa mam poczekac 2 tyg.
A tak to się przedstawia w liczbach
Trisomia 21: 1: 2943
Trisomia 18: <1:20000
Trisomia 12: 1:8833
Dzidzia w środę miała 6,5cm
Wg usg wychodzi dalej że jest o tydz. Starszy/a
Fhr 173ud/min
Przeziernosc karkowa 1,32mm
Ogółem wszystko jest na miejscu i wygląda prawidłowo. I to jest najwazniejsze:)
A poza tym, momentami nuda na tym L4:D brzuchol rośnie bardzo pomału, mam wrażenie że objętość to głównie moje jelita i żołądek, a nie macica I tak jest, bo wyglądam jak w ciąży po południu, a po wstaniu z łóżka rano,całkiem plasko :p w spodnie sie dopinam i nie przytylam, no może 1kg, ale to zależy o której godzinie się waze:p
W środę byłam u mojego gina. Mamy 10 cm szczęścia:) męskiego szczescia, bowiem podobno będzie chlopaczek:)
Tak czułam, tak więc jest. Tylko żadne męskie imię mi do głowy nie przychodzi:D i nawet nic szczególnie mi się nie podoba. Nie wiem jak mu damy na imię Nie chce żadnych wymyślnych imion, żadnych za nadto oryginalnych, ma być ładne i ładnie się zdrabniac Tyle w kwestii moich wymagań hehe. A poza tym wszystko ok u dzidzi i u mnie. Brzuszek mi sie zaokraglil w tym tygodniu:) Wreszcie zaczyna wystawac:) Trochę to trwa heh.
Ponad to... wczoraj poczułam pierwsze bulgotki w brzuchu. Myślę, że to był maluszek, bo to było coś charakterystycznego i akurat właśnie w dole brzucha także datę należy zapisać
Zaczynam czuć ogromną chęć tworzenia wyprawki, może też z nudow:D no i też dlatego, że strasznie nie lubię odkładania rzeczy na później i stresu, że z czymś nie zdarze:) Powoli zamawiam drobiazgi:D koszulę do porodu mam i stabiki do karmienia:D parę śpiochów, a na Aliexspres trafiłam na fajny komplecik więc zamówiłam na próbę za grosze więc nie będzie mi szkoda, gdyby była kiepska jakość czy coś. Ah nie mogę się doczekać kupowania wózka, szafy, przewijaka itp. Nie robimy małemu pokoju, bo w następnym roku się przeprowadzimy do domu, więc wszelkie dekoracje pokoju, meble itp będą na nowym, szkoda się tutaj zagracac A potem martwić się jak to przewieźć Przez rok będziemy spać z małym w sypialni, kupimy mu tylko szafę i lozeczko,bo ja sama mam ciasnote z ubraniami, więc musimy jakoś się zmieścić Strasznie dużo rzeczy trzeba kupic dla maluszka, dlatego już się schizuje
Wiecie ostatnio zrobiłam jedną z największych głupot jaką mogła przyjść mi do głowy. Czyli kupiłam detektor tętna płodu... moja fanaberia, wyobrażałam sobie, że usłyszę bicie serduszka małego, że sobie to nagram I będzie na pamiątkę i że będę spokojniejsza jak sobie będę sporadycznie do niego zaglądać i podsluchiwać. Wydalam na to 219 zł bo kupiłam nie ten całkiem najtańszy. W środę odebrałam paczkę i od razu zaczęłam testować ... zanim to kupiłam, to przychodziło mi do głowy, ale co jak to urządzenie nie będzie działać, ale co jak nic nie wykryje, ale potem czytałam opinie i opis i niby od 12 tc już słychać na tym tetno, więc kupiłam. No i co? I wielkie gowno! Nic kompletnie nic nie wykrywa, dostałam do tego żel więc używałam zgodnie z instrukcją no i przystawialam tą głowicę prawie wszędzie, zero... cisza, jakby zapis na na ktg leci ale pusta linia, żadnych zmian. Mało tego urządzenie ma głośnik ale żeby usłyszeć jaki kolwiek szum z tego urządzenia trzeba przyłożyć to do ucha. Ma też wejście słuchawkowe i po włożeniu słuchawek jest jeszcze gorzej bo nawet szumu. Dla mnie tragedia. Zirytowalam się, żeby jeszcze dodatkowo nie powiedzieć że zaczęłam martwić, A co jeśli to nie wina urządzenia tylko faktycznie jest coś nie tak... Miałam świadomość, że tak może być, a mimo to zaufalam reklamie. Po dwóch próbach o różnych porach dnia i różnych pozycjach odeslalam to dziadostwo. I nie chce tego widzieć. Teraz każdego dnia wluchuje się czy czuje jakiś ruch w podbrzuszu czy nie, a z tym jest ciężko, bo to dopiero początek 17 tyg i czasem czuje trzepot jakiś ale zwykle raz dziennie i ciężko potem stwierdzić czy to dziecko czy to jakieś gazy. A nie chce latać do lekarza bo głupia ja kupiłam sobie urządzenie które może tego tętna nie wyczuwac na tym etapie wogole.
Do głosu dochodza moje zdroworozsadkowe myśli, że mam macice w tylozgieciu, a łożysko na przedniej ścianie, co może utrudniać, raz że odczuwanie ruchów płodu,A dwa wyczuwalnosc tętna na tym etapie. Ale co jeśli sobie tylko tak tłumaczę, żeby nie dopuścić złych myśli do głowy. Potrzebuje kogoś kto mi powie, że mam rację i że to wina urządzenia. Jedno jest pewne, to był błąd kupować to, bo nie takie ma być założenie tych urządzeń. Coś miało mnie uspokoić, a wprowadziło zamęt.
Już więcej nie kupuje takich chińskich badziewi:p Uznałam, że skoro w 17 t nie można posłuchać tętna na tym, a potem gdzies przeczytalam jak laski piszą że w 30t słyszaly ale słabo i tez zanikalo, to na co mi to. W zaawansowanej ciazy będę czula ruchy i kopniaki. Tyle w temacie. Także nie polecam ale z chęcią poczytam jeśli, któraś z Was miala z tym jakieś doświadczenia.
Ok... zmieniając temat, to w pon dopadła mnie jakaś jedbodniowka i gorączka 38,3. Akurat pojechałam do siostry i pod wieczór czułam, że nie umiem siedzieć i muszę leżeć bo mi słabo i generalnie było mega zimno. Więc przejrzałam tak cały wieczór ledwo zipiac, dodatkowo bolał mnie krzyż, co było efektem mojego niedzielnego pomagania mężowi na działce i zamiatanie całego domu i wynoszenia lekkich w prawdzie rzeczy do garażu, ale trochę się nachodzilam. A w poniedziałek lekka rwa kulszowa i bol biodra do teraz. Krzyży na szczęście teraz nie czuje. Wzięłam w poniedziałek paracetamol i przeszło od razu po godzinie, wypocilam się nagle, zrobiło mi się ciepło w końcu i przeszło jak ręką odjał. Nie mam pojęcia skąd ta gorączka, bez żadnych objawów przeziębienia. Trochę spędziłam czasu na słońcu w tym dniu i w niedzielę, więc może to od tego... z drugiej strony w piątek widziałam się z koleżanką ale dosłownie 3 min w drzwiach, której synek był chory na rumień zakazny:/ co przenosi się droga kropelkowa i może mój organizm się bronił przed infekcja i ja sam zwalczyl.
Daawno mnie tu nie było. Pora troszkę opisać co u nas
W prawdzie nic się nie wydarzyło przez ten czas, ciąża jest nudna i książkowa, nie ma na co narzekac:D
Jestem już tak spokojna o dzidzie,ze przestalam myśleć i wyczekiwać każdego badania i ten czas leci bardzo szybko. Jesteśmy po 2 badaniu prenatalnym, mamy z niego nagranie Chłopak rośnie, ma prawie 600g. Wszystko jest w porządku. Ja się czuje bardzo dobrze, choć brzuch mam dość spory jak na 23t. Już od 19tyg gdzieś mnie tak wybrzuszylo. Wobec czego sąsiedzi zauważyli zmiany:P
Ruchy płodu zaczęły się już od 16tyg. Ale takie mocniejsze kopniaki poczułam chyba w 19/20 I od tej pory codziennie się maluch wierci, nawet widać jak mi się brzuch unosi czasem jak mocniej przykopie Poza tym stymuluje maluszka muzyka klasyczna i ulubiona balladą Na początku gdy zaczęłam mu puszczać muzykę przez sluchawki to od razu się ożywial i kopal:) teraz chyba się już przyzwyczaił
Nadal nie mamy dla niego imienia, ostro myślimy ale jeszcze nic szczególnego nas nie trafiło w serca Nie chcemy przekombinowanego, super nowoczesnego czy nie wiadomo co. Muszę czuć sentyment do tego imieniA. O dziwo każdy się nas o to pyta. Jakie imię... non stop. A my dajemy sobie czas po prostu i Też chcemy uniknąć komentarzy: A fuuu takie imiee.. itp.
W każdym razie czekam na to olsnienie, imię które wyrazi naszą miłość do aniołka.
Z innej beczki, jem niestety jak szalona, mam ogromny apetyt, zwłaszcza na słodycze,czipsy czy gazowane:/ czyli to czego jeść nie powinnam, ale no cóż. Na zrzucenie wagi będzie czas po porodzie. Narazie na + jakieś 5 kg. Ale przed zajściem w ciaze schudłam 7:D więc jestem i tak 2 do tyłu hehe
Oglądamy już wózki i foteliki. Jest masakra z tym, bo chyba wszyscy w sklepach z wózkami myślą, że śpimy na pieniądzach i próbują wcisnąć najdroższy niby doradzając. Chciałam pooglądać wózki w sklepach i kupić używany tak szczerze powiedziawszy, ale taki który będzie nam pasował pod względem wagi, lekkości składania i tak żeby mieścił się do windy i bagażnika. Jak narazie pokazują mam modele i zachwalaja z tego sezonu... trochę mnie to irytuje, że chcemy obejrzeć jakiś inny wózek, a ktoś podchodzi i proponuje inny za 4tys. Czysty biznes. A potem ten za 1600 wydaje się takim marnym modelem w porównaniu do tego wypasionego.
Z chęcią poczytam jakie polecacie wózki głęboko spacerowe ale nie za miliony.
Coraz bliżej do porodu:)Aż czuje podekscytowanie:)
U nas wszystko dobrze. Synuś bardzo aktywny daje o sobie znać często kopniakami, ciężko mi dalej nagrać te najmocniejsze jego ruchy, bo co wyciągnę telefon to cisza:P Dalej nie możemy się zdecydować na imię. Byłam nastawiona na Jakuba,ale przeczytałam charakterystykę osób o tym imieniu:D i wyszło, że jak znam 3 Jakubow, to właśnie tacy są... wychodzi na to, że Kuby to egocentrycy, egoisci i zarozumialce:D i aż się boję nadawać dziecku to imię wiem, że to glupie... Ale kto wie:D
Ale tak serio,to nie wiem naprawdę nic do mnie nie przemawia:( będzie Gal anonim chyba.
Poza tym odwiedziliśmy z mężem szpital w którym chce rodzić. Prywatny ale z kontraktem NFZ, więc trzeba było iść na conajmniej 1 wizytę do przychodni, żeby założyli kartę opieki nad ciężarną i teraz możemy już rodzić u nich, konsultacja anestezjologia za Free i szkoła rodzenia też za Free ale o tym potem. Jednak do tego szpitala mogę się udać dopiero po 36tyg, gdyby się coś wcześniej działo, to niestety ale muszę jechać do innego szpitala,bo oni mają 1 stopień referencyjnosci tylko, ale szpital bardzo dobry i nowoczesny. Mam tam 2 znajome położne:) No i umówiona jestem, że po 35tyg tam się umówię z położna na pogawędkę odnośnie przygotowania do porodu i co robić by uniknąc nacięcia krocza.
Jednej rzeczy nie wspominam dobrze, czyli lekarza który mnie przyjmował na nfz na tej jednej jedynej wizycie od nich. Zrobił mi cytologie,bo mój gin to ominął i po tej cytologii wyciągnął cały zakrwawiony wziernik, podłoga i fotel cały zakrwawiony:/ lekarz chyba sam spanikowal ale powiedział że tak się w ciąży dzieje przy pobieraniu cytologii... nie wspominam tego dobrze, mało do szpitala nie pojechałam ale na szczęście przeszło szybko. A lekarz to koleś który dopiero jest w trakcie robienia specjalizacji... więc na pieczatce ma napisane: lekarz.... A nie ginekolog położnik... i ogółem był taki z dupy, widać, że nie ogarnięty. Cała ta wizyta to była jedna wielka porażka. Anie nie sprawdził długości szyjki macicy, usg trwało 15 sekund. Ledwo dzidziutka zobaczyłam, ani nawet tętna płodu nie sprawdził. No widać, że się uczy... tylko szkoda, że nie ma kogoś nad sobą, bo swoim brakiem doświadczenia może narobić więcej szkody niż pożytku...
2 września mam 3 prenatalne, robię je tylko dlatego,że mam w pakiecie medicover i mam je za Free. No i dlatego, że w 26 tyg poszliśmy z mężem ba usg 3d, które się nie udalo,bo mały leżał poprzecznie i miał ręce i nogi przed twarzą I kompletnie nic nie było widać i gin zaproponował,żeby przyjść na prenatalne i że zrobi mi 3d na nim. No to się zapisałam. Kasę mi zwrócili za brak badania.
A! Wózek już mamy. Kupiliśmy używany na olx za 800zl stary poczciwy jedo fynn. Mały nie jest,lekki też nie, ale do auta się zmieścił, do windy też, no i jest solidny i w bardzo dobrym stanie. Nie mam jeszcze lupiny do auta, ale pojadę po nią sama,bo z mężem się dogadać nie moge. On kupilby najtańszy antymandat, uważa że to wszystko takie samo... ja nie. Dlatego wybrałam model i chce jechać do 8 gwiazdek,żeby przymiezyli do auta i dopasowali,czy się nada do moich skośnych bardzo kanap w aucie.
Został mi tylko ten fotelik do kupienia i dostawka do lózka milly mally z funkcją kołyski, ale się jeszcze zastanawiam czy się przyda,czy to zbedny wydatek. Normalne łóżeczko mam od siostry, ale chciałam coś żeby nocą położyć dziecko blisko po karmieniu nocnym,bo pewnie będę wymęczona. No i ta dostawka jest bardzo kompaktowa,składa się w walizeczke i można ja zabrać np do teściów jak będziemy jechać na noc, np na święta, to będzie gdzie położyć dziecko.
Wszystkie ubranka popralam już i poprasowalam i ułożyłam w szafie. Mam już też wszystkie przybory i kosmetyki do kąpieli, karmienia i porodu. Mogę spokojnie spakować torbę do porodu
No i tak to wygląda u nas Leci z górki teraz bardzo szybko ten czas.
Nie mogę się doczekać końca:)
Wszystko już czeka na maluszka:) Ja nie mam już energii do robienia czegokolwiek, po sklepach nie mam siły chodzić, wychodzę tylko na chwilę do spożywczego jak mi czegoś braknie:) taki czas, co zrobić. Dobrze, że wszystko ogarnięte bo czuje się jak słoń Wyniki mam ogółem spoko. Ostatnio tylko w moczu wyszła mi glukoza, ale chyba źle pobralam próbkę i dzień wcześniej możliwe, że przed snem zjadłam jakaś kromkę z nutella:/ Często sobie podjadam i zapominam, że mam badania. Także, muszę powtórzyć w najbliższym czasie:)
Mały, chyba zostanie Kubusiem jednak. Choć nie jestem jakoś mega przekonana i jakoś nie umiem się ustosunkować, absolutnie do żadnego imienia, to coś w końcu muszę wybrać
Waży 2,5kg już podobno. Jutro kolejna wizyta u doktorka z Łubinowej, gdzie planuje poród. W sumie to chce tylko skierowanie na ostatnie brakujące badania i następnie konsultacja anestezjologiczna będzie mnie czekać i nic tylko rodzić.
Co do porodu, zupełnie nie nastawiam się źle, wręcz bym powiedziała, że nie mogę się to doczekać, żeby to przeżyć i naprawdę liczę na to, że nie będzie komplikacji i urodzę naturalnie:) W sumie to ten poród traktuję jako doświadczenie z tej drugiej strony... (ps. Skończyłam Położnictwo lata temu, ale nie popracowalam za długo w zawodzie z wielu powodow, w tym ekonomicznych:)
Ogółem czuje się przygotowana na wszystko, a przede wszystkim mentalnie. Wiem, że najgorszym wrogiem jest blokada psychiczna i zamknięcie się i walczenie z bólem, zamiast się mu poddać i skupić na zadaniu.
Ah jaka ja dobra jestem w teorii hahaha, a potem pewnie będę się zrzec na porodówce jakby mnie ze skory obdzierali
Zostało 6 tygodni, po cichu liczę, że może maluch będzie chciał wyjść trochę wcześniej:D ... a jak już się urodzi, to będę tęsknić za tą ciszą, snem i spokojem
Dzisiaj mija dokładnie rok odkąd nasze pierwsze dzieciątko od nas odeszło. Rok temu byłam w szpitalu. Jak ten czas szybko leci... A teraz już za miesiąc urodzi się braciszek małego aniołka... lub po prostu nasze dziecko tylko zmieniło datę porodu. Tak mówią
Kim kolwiek byłaś/byłes teraz jestes naszym aniolkiem strózem...pamiętamy [*]
A co teraz... W niedzielę miałam przez kilka godzin powiedzmy że regularne Braxtony Hicksy, co 3-5 min stawiał mi się brzuch, nie boleśnie, ale odczuwalne napięcie i twardy brzuch. Wiedziałam, że to nic takiego i że to normalne na tym etapie, ale mąż trochę się zestresowal:D Ja sobie spokojnie leżałam i kontrolowalam sytuację Potem zasnęłam i rano już było Ok
Od czasu do czasu stawia mi się brzuch ale tak może raz w ciągu dnia się zdarzy. Dodatkowo czuje, że mały schodzi w dół bo czasem tak mnie ból sieknie w kroczu, że aż postawi na równe nogi:) wierci się non stop też Nie jestem jeszcze w stanie stwierdzić,czy brzuch mi się obniżył czy jeszcze nie, czasem mam wrażenie że tak, ale może to tylko moje wrażenie:)
Jestem umówiona do anestezjologa w przyszłym tygodniu na konsultacje w sprawie ewentualnego znieczulenia.
Myślę, że się na nie zdecyduje, jeśli nie będzie przeciwwskazań, trochę się boję tylko, że a nóż to wydłuży poród, bo tak mówią i są takie publikacje na ten temat, ale jeśli znieczulenie jest podane w odpowiednim momencie... I nie za późno, to nie powinno mieć wpływu na skurcze parte i rozwieranie się szyjki. Muszę się jeszcze popytać jak to z perspektywy anestezjologa wygląda.
Jako, że mija 35tc zaczynamy masaż krocza z olejkiem z wiesiołka Nie powiem, żeby to było przyjemne... Bo to jednak rozciąganie ścian pochwy A z brzuchem to dodatkowy wysiłek, żeby sobie tam dosięgnąć wszystko po to, zeby przyzwyczaic tkanki do rozciągania w trakcie wytaczania się główki i żeby uniknąć nacinania krocza. Mam nadziję, że będzie dało radę tego uniknąć i trafię właśnie na położną, która ma to doświadczenie i nie nacina z automatu. Szpital na Łubinowej się akurat tym szczyci, że ma najmniejszy odsetek nacięc krocza. Liczę, ze wlansie tak będzie i u nas:) Oby mnie nie zawiedli!
Chcialabym rodzic w wodzie ale...moze następnym razem przy drugim porodzie:D teraz bym się musiała umawiać z konkretną położna, przypuszczam że to by się wiązało z dodatkową opłatą dla tej położnej.
Dotarła do mnie zamówiona książka: Noszenie dzieci wyd. NATULI, zaczęłam czytać dziś po poludniu A już połowa za mną. Bardzo przyjemnie się czyta:) Świetnie zwraca uwagę na to, że noszenie dzieci bardzo pozytywnie wpływa na ich rozwój na każdej płaszczyźnie. Dodatkowo są przedstawione zalety noszenia w chuscie, rodzaje wiązań, obalenia mitów i mnóstwo innych ciekawych zagadnień. Pochłaniam:)
Jak ten czas szybko leci. Ja się coraz wolniej tocze, boli mnie krocze, latam do wc dosłownie co 5 min bo mam wrażenie że muszę A jak siądę na toaletę to 3 kropelki i chwilowa ulga. Nasz mały akrobata główką już naciska na pęcherz jeszcze bardziej niz zwykle . Tydzien temu bylam u lekarza, mamy 3200g już, w tym tyg myślę że z 3500 będzie. Już mógłby się urodzić:p Malutki wstawiał się do wchodu i szyjka się powoli skracała, ale jeszcze nie na tyle żeby prognozować czy blisko czy daleko do porodu:) Często wydaje mi się że wody mi odchodzą A to się okazuje że taka duża ilość wodnisto kremowej wydzieliny. Jest generalnie wszystko ok poza wynikami moczu. Robiłam 2x bo wyszły mi liczne bakterie i straszna ilość glukozy w moczu, ale za pierwszym razem nie było leukocytów więc gin powiedział.ze bakteriami mam się nie przejmować, co do glukozy to nie byłam pewna ale myślałem.ze pewnie zjadłam przed snem kromkę z nutella, bo oczywiście ja nigdy nie pamiętam że mam przed badaniem zachowywać umiar żeby nie sfałszować wyników. No i kazał mi powtórzyć dla własnego spokoju. No to 2 tyg później powtórzyłam i tym razem miałam i bakterie i leukocyty i glukoze, w prawdzie mniej o wiele niż wtedy ale jednak jest. Tylko zaś nie wiem czy np pizza która jadłam o 21.30 nie mogła podnieść mi glukozy... No ale chyba za dużo sobie tłumaczę a fakt jest taki, że jak się okazało że krzywa cukrowa była spoko, to nie myślałam o dietach i jadłam w cholerę węglowodanów prostych... Więc pewnie wyszło szydło z worka teraz...
W każdym razie na mocz dostałam tylko 1 saszetke antybiotyku, ale lekarz i tak nie siał paniki, nie chciał mnie faszerowac większą ilością, powiedział że nie ma ryzyka, a za 2 tyg pewnie urodze i że lepiej dla dziecka nie faszerowac się teraz niczym. Glukoze skomentował tak, żeby po połogu sobie sprawdzić czy się wszystko unormuje A jak nie to do internisty po skierowanie i dalej prowadzić będzie mnie diabetolog lub nefrolog, zależy co wyjdzie. Ale jest zdania że się unormuje. Także, nie przejęłam się tym. Mierzylam cukier glukometrem, wszystko był w normach...
Na wizycie jedynie ciśnienie mi skończyło do 140/90 ale wierzono mi je z biegu po wchodzeniu na schody. Kazał mierzyć i sprawdzać w domu. W domu jest ok. Ale byłam na wizycie u anestezjologa na pogadance i u niej ciśnienie też było wysokie. Dodatkowo nastraszyla mnie ta glukoza i moczem i kazała ponowić badanie w innym laboratorium, ale tak dla siebie bardziej aniżeli do porodu, bo i tak mnie to nie dyskwalifikuje do znieczulenia. Może zrobię jeszcze raz i sprawdze ale tak już później. Do diabetologa i tak nie zdążę i tak. Najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok i nie ma jakiś drastycznych zmian w wadze, rozwija się prawidłowo, ilość wód plodowych jest w normie.
Ale ale ... z takich innych ciekawostek to zatrzymuje mi sie woda w organizmie i mam obrzeki:/ nogi jak u słonia serio... twarz trochę opuchnięta. No i waga... juz mam 20kg na plusie i ja nie widzę końca:/ kompletnie nie wiem co z tym robić. Parę dni temu kupiłam sobie nowe buty na jesień bo w nic się nie mieszczą z tego co mam. Kupiłam 2 rozmiary większe niż zwykle! Mierząc w sklepie były ok. Mówię, pochodzę trochę w nich bo nawet są rozciagliwe. Ostatnio wybieram się do tego anestezjologa, wkładam nogę w buta i ledwo weszła:/ no jakiś armagedon:/
Do tego bolą mnie kolana, gdy muszę wstać i udźwignąć tą swoją ciężką dupe. Masakra. Dlatego już nie mogę doczekać się porodu... ! Chociaż ta woda wcale tak szybko może nie zejść... się okaże:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 października 2019, 13:01
My dalej w dwupaku. 🤦♀️
Na dzisiejszej wizycie u dr dowiedziałam się tylko, że szyjka krótka ok 1,5cm ale średnio twarda, rozwarcia nie dało się nawet ocenić bo się schowała tak głęboko do kości krzyżowej, że doktor miał problem dosięgnąć ujście. Główka ustalona we wchodzie, tyle dobrze
Waga 3560g. Wychodź już Maluszku, bo oszaleje:) Ciekawe z jaką waga się urodzi faktycznie. Kolejną wizyta jak się nic nie wydarzy, to za 2 tyg. Ale w sumie nie było na nią nawet terminów i zapisały mnie na godzinę 21:00 więc nic mi nie pozostaje jak tylko urodzić wcześniej:p bo o 21 to będzie logistyczne wyzwanie się tam dokulać po skończonym 40tc. Na wizyty jeżdżę sama autem... Bo nie mam wyjścia... mąż pracuje, a autobusami dotrzeć do tej przychodni to też chyba na 2 przesiadki i czas dojazdu kiepski. Już wolę powoli autem niż się kisić w autobusach w przyciasnych butach 😂
Chciałabym już by nasze słońce było z nami
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 października 2019, 20:50
Miał 56cm i ważył 3520g
Jest przecudowny:))
Dopiero teraz się zebralam w sobie, żeby napisać parę słów jak to wszystko wyglądało:)
Spędziliśmy szpitalu aż 5 dni bo Tymek miał wysokie crp, zrobili mu badanie ze względu na infekcje moczu jaką miałam w ciąży... i faktycznie miał az 39 w dniu porodu. Dlatego zostawili nas na obserwacji, ale Tymuś bardzo ładnie jadł na piersi cały czas od samego początku i crp samo spadło bez antybiotyków. Wyszliśmy do domu 1 listopada
Ale po kolei
2 poprzedzające dni przed porodem miałam codzienne napinania się brzucha. W niedzielę wieczorem dość nawet silniejsze, ale jedne były co 5 min, drugie co 8 i tak różnie. Skonczylam patrzeć na zegarek koło północy i poszłam spać. O 2:00 obudziłam się na siku i poczułam, że ten ból się nasila, już nie poszłam spać bo się zastanawialam co robić siedziałam z zegarkiem i sprawdzałam jak często no i sie skurcze tak co 5 min pojawialy. Poszłam się więc wykąpać, zjadłam "śniadanie" o ile mozna mówić o sniadaniu po 2 w nocy:D
Oczywiście zrobiłam makijaz:D mąż się przebudzil i zapytał co ja wyprawiam o tej godzinie łażąc po nocy:D no to mu powiedzialam, ze sie chyba zaczelo i ja sie juz szykuje, ale ze on moze sobie pospac z godzine:D bo to jeszcze potrwa ale byl taki podjarany, że już nie zasnął.Mnie zaczął odchodzić czop z krwią. Przed 6 w końcu się zebraliśmy i pojechaliśmy na porodowke:) zbadali mnie, zrobili zapis Ktg. Okazało się, że mam 3cm rozwarcia i akcje skurczowa i że mnie przyjmuja na oddzial. Poprosilam o lewatywe, po której skurcze się nasilily ale dalej były znośne:) bóle które miałam były bardziej od bioder w dół krocza. Nie miałam boli krzyżowych wcale. Znośnie to było, chodziłam śmiałam się z mężem, A no i mąż się mnie w drodze pytał, czy urodze o 12 i jak myślę o której urodze, no to mu powiedziałam : "o 16" I chyba jestem czarownicą
Na porodówce, dostałam piłkę do skakania i tak się bujalam na tej piłce do następnego badania, w następnym badaniu dalej jakby rozwarcie prawie nic nie ruszyło, więc dostałam scopolan na rozwieranie szyjki i mogłam iść z piłką pod godzinny prysznic... ciepła woda trochę pomagała, ale ciasno było pod tym prysznicem na tej piłce, że Armagedon...ani się pobujac nie mogłam ani nic. Potem kolejne badanie, 5cm dopiero no i podpieli mnie pod zapis. Dostałam zastrzyk przeciwbolowy i gaz do wdychania. Już sama nie wiedziałam, co pomaga A co nie ból był ten sam, ale uczucie ulgi po skurczu powodowało, że miałam ochotę spac:D taka byłam zrelaksowana potem mnie odpieła od ktg i poszłam na piłkę. I wtedy poczułam już silny ból, ale wciąż myślałam, że to dopiero się rozkręca... przyszła polozna, zbadala mnie i mówi, że rodzimy bo już 10cm:D A ja ... jak to... przecież dopiero 5 cm bylo:D mnie dopiero boleć zaczelo:D no i kazała sobie przeć na lewym boku, przebiła pęcherz, no bo dalej nie pękł sam. I sobie poszła zapisać, że odeszły wody... I nie było jej ze 40 min A ja nie wiedziałam, czy mogę przec, no bo co jak mi dziecko samo wyskoczy haha, to co... mąż będzie je łapał? ... W końcu przyszła położna i powiedziała mi, że źle prę, bo przez zęby:D no to się spałam w sobie, 4 skurcze parte i urodzilam:D 💪💪 Jak Tymon był już na świecie to leciały mi łzy że szczęścia:)
Aha no i nie byłam nacinana, założyła mi tylko 1 szew bo delikatnie śluzówka pękła, ale teraz już nawet po tym śladu nie ma:)
Poród wiec wspominam bardzo dobrze... dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam. Naprawdę świetny personel, świetny szpital, A ból naprawdę do zniesienia:D ja bym to powtorzyla:D serio... jestem chyba chora na mozg:D ale dla tych emocji warto bylo i co jak co ale nastawienie pozytywne ma bardzo wazne znaczenie w przebiegu porodu:)
Także kobiety nie bać się i myśleć pozytywnie
Reasumując fajnie bylo:D czekałam na to by to przeżyć
Tymek mial 8 punktów Apgar,bo mu kolorki dopiero w 10 minucie chyba wróciły a był taki siny troszkę. Ale ogółem jest zdrowy i nic mu nie dolega:) jest też prawdziwym aniolkiem, bo nie płacze bez powodu, tylko troszkę marudzi jak głodny, ale naprawdę musiałby być przeglodzony, żeby płakał mocno:) A tak to sobie leży i patrzy i w większości spi:D teraz ma już troszkę więcej aktywności w ciągu dnia:) tak ze 2x dziennie po 2h sobie leży i macha rączkami.
W poniedziałek skończy 2 tygodnie
Byliśmy też na pierwszym krótkim spacerze ale smog bywa taki, że wychodzenie na dwór nam nie wychodzi. Wczoraj powtarzalismy crp I już nie ma wcale:) A we wtorek mamy pierwsza wizytę u pediatry. W domu go wazymy tp juz wazy 4kg:) kawał byczka:)
Mleka w cyckach mam tyle, że obkarmilabym cała armie:D ale Tymon wypija wszystko, nie od razu ale na raty:) po przewijaniu zwykle chce cyca znow. Nie uzywamy smoczka, najwazniejsza dla nas jest bliskosc i cyc smoka z reszta chyba nawet nie toleruje:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2019, 19:02
A luteine doustnie czy dopochwowo? Mize przy aplikacji sie zraniłaś? Trzeba byc dobrej myśli
na pewno jest ok, trzymam kciuki