X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe 2 kreski szczęścia ... Tymek jest już z nami :))
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
2 kreski szczęścia ... Tymek jest już z nami :))
O mnie: 32 lata... zegar tyka :)
Moja ciąża: 1 ciaza : 6t3 dni- serce bije 0,33mm , 8t 2dni - brak akcji serca... Dzidzia 0.80mm odpowiadająca 6 tyg i 5 dni. Lyzeczkowanie 1.10.2018. Czas starania o 1 ciaze :9 miesięcy. 2 ciąża: czas starania 3 cykl po poronieniu. Co będzie czas pokaże.
Chciałabym być mamą: Po prostu chce nią być.
Moje emocje: Wszystkie te jakie mogą się pojawić, gdy raz się poronilo... strach, lek, ale też poczucie, że nic dwa razy się nie zdarza. Jestem pełna nadziei i optymizmu. Zmieniłam styl żywienia na bardzo zdrowy, wierzę, że tak szybkie zajście w 2 ciaze, jest tego efektem. I wierzę, że będzie dobrze, chce wierzyć.
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

1 września 2018, 12:00

Ogarnia mnie lęk. Poszłam dziś na betę i progesteron sprawdzić przyrost.
Boję się trochę,że czar szybko prysnie. Wyniki wieczorem.
Zaczęłam plamić delikatnie...:(
Przypadalby termin miesiączki... Oby to nic... Oby... błagam:(

1 września 2018, 20:57

Wyników niestety wciąż nie ma. Coś długo... może dlatego, że jest sobota?
Ostatnio pojawiły się koło 20 też. A mówiły mi jaki że koło 21 wtedy będą.
Czekam więc i się niecierpliwie.

Plamienie chyba ustalo, no może tak ma być... I jednak wszystko jest ok.
Nie sądziłam, że będę tak panikowac i myśleć ciągle czy wszystko jest ok.

Oczywiście dzisiaj zaczęło mnie niepokoić, czemu nie mam mdłości, czemu nie mam zachcianek, czemu nie jestem zmęczona, a wręcz przeciwnie...
Ale internety podpowiedziały mi, że tak też może być i że jeszcze wszystko przede mną i powinnam sie cieszyc :p Kiedy ja przestane schizować.

Ogólnie to nie mogę się doczekać do października, założyłam sobie, że wtedy poinformujemy rodziców. Z tej radości chciałabym już się wygadać:D ale zaciskam zęby:P dzisiejsze plamienie wylalo na mnie kubek zimnej wody, żeby sie ogarnąć:P
Mąż dużo bardziej jest powsciagliwy, jeszcze mowi, że nie wierzy :P pomimo, że widział wynik :p ucieszył się, ale jak zwykle racjonalista się w nim odzywa, żeby nie cieszyć się za wcześnie.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia... w połowie września mamy firmową integrację, wyjazdowa na weekend, na którą wszyscy się jaraja jak parówki na grillu. I nie jest to integracja ą i ę, tylko wielka popijawa z tancami, zabawami itp. Oczywiście deklarowalam się zanim dowiedziałam się, że jestem, w ciąży, że jadę. Ale teraz... srogo myślę jak się z tego wywinac, żeby nie zadawali mi pytań, czemu nie jadę. I nie marudzili, bo muszę mieć dobra wymowke... z jednej strony pojechalabym i nie piła, tylko sobie grzecznie siedziała, ale nie wiem czy to ma sens.. bo też będą się pytać:/ czemu nawet piwa nie pije... niestety towarzystwo nastawione jest na darmowy alkohol i raczej dla nikogo nie będzie zrozumiałe, że jest jeden abstynent:/

Pisze to i pisze... A wyników dalej nie ma :/

2 września 2018, 10:41

5tc wiek zarodka 2 tyg tak mówi belly:)termin porodu wg terminu owulacji na 9 maja :)

Dzwoniłam na Medicover w spr wyników. Powiedzieli, że mają ogólnopolską awarię:/ i nie wiedzą kiedy wyniki się pojawia... wrr jeszcze za nie zapłaciłam jak za zboże bo endokrynolog nie zlecila mi ich drugi raz pomimo, że do niej pisałam. Pewnie nie odczytała. Ten medicover wcale nie jest taki super. I nie wiem kiedy zobaczę te wyniki,Pewnie dopiero jutro bo w weekend nie mają lekarzy, czytałam że zanim wyniki będą widoczne dla pacjentów najpierw jakiś lekarz musi je klepnać, żeby się pojawiły. Niestety nie dają dostępu bezpośrednio do laboratorium Synevo:/
Zrobiłam badania w medicoverze bo tylko tam mogłam je zrobić w sobotę.

Już wiem jakie są moje objawy ciążowe... otóż mam nietolerancje na słodkie, zauważyłam to właśnie od zeszłego tygodnia. Nie smakują mi serki homogenizowane bo nagle mam wrażenie, że czuje w nich szklankę cukru, ani jogurty owocowe. Nie smakuje mi nawet cappuccino bo wszędzie czuje cukier. Natomiast dzień przed tym jak zrobiłam test chciałam się napić Desperadosa, którego jak otwieralam to od razu mnie odrzucili zapachem a jak spróbowałam to wylałam do zlewu bo był jakiś cierpki i wogole mi nie wchodził. Tak samo lampka wina tydzień temu. Nie kojarzylam tego z ciąża wtedy, raczej z przypadkiem. Sama nie wiem co mnie skusilo, żeby zrobić ten test rano. Ale zadziwiający był brak objawów pmsu typu spadki nastroju, nerwowość i wyjątkowo łagodny ból piersi. Teraz je już czuje i są nie do dotkniecia. Bez stanika muszę podtrzymywać piersi wstajac bo mam wrażenie że mam tam jakieś dwa ciężary, które podskakuja boleśnie z każdym ruchem:P A mam małe cycuchy od zawsze, ledwo ledwo B. Jeszcze zanim mi się przytylo to ledwo A :D a teraz rosną :D

Już się nie schizuje co do plamien, bo teraz nie ma nic. Bólów żadnych nie ma. Chyba jest ok:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 września 2018, 10:44

3 września 2018, 10:50

Wyniki z soboty, 48h po ostatnim badaniu.

Beta 53,55 u/l
Progesteron 22,42 mmol/l

Chyba dobrze co?:)
Beta z czwartku 22,39

3 września 2018, 20:34

Edit!!!

Sprawdziłam jeszcze raz ten wynik progesteronu i wklepalam w Internet Jeszce raz... I co? Źle popatrzalam na jednostki. Normy w 4 tyg to 21 ale ng/ml A ja tu w przeliczeniu na ng/ml mam 7!!!!!
Dostalam zawału... na predce jutro mam wizytę o 14.u lekarza.
Męża nie ma dzisiaj. Pieprzony medicover mi te wyniki pokazał dzisiaj dopiero :/
Ale się stresuje... nic mi się nie dzieje tylko ten wynik...
I jeszcze jedna sprawa robiłam go nie będąc na czczo... też mi przyszło do głowy yhh...A teraz czytam, że po jedzeniu wynik może spaść nawet o 50% ale nawet jeśli nawet to miałabym 14:/ i tak źle...
Ale się boję:( Oby jutro zareagował ten lekarz szybko i jeszcze nie było z tego żadnych konsekwencji

4 września 2018, 20:51

Po wizycie u ginekologa...
Wiedziałam, że jest znacznie za wcześnie na to, żeby cokolwiek zobaczyć w usg, ale poszłam do niego wiadomo po co, po progesteron. To kolejny z medicoveru, którego odwiedzam i znów nie miłe wrażenie.
Ciagle mam wrazenie, ze Ci lekarze tam są za kare. Jak zjawia się pacjentka, to w gestach, mowie i wyrazie twarzy idzie wyczytać: Po co ona tu przylazła...
Na prawdę tak się dziś poczułam. Pyta się mnie czemu przyszlam, więc mówię, że bardzo wczesna ciąża, ale niepokoi mnie ten progesteron, ze robilam bete 2 razy... na co on : a po co pani robila dwa razy Bete?? no to mowie, zeby sprawdzić czy przyrasta prawidłowo... i nagle jakby go zatkało i mowi: no tak, no tak. (WTF?!) Na temat progesteronu nie powiedzial nic, zupelnie... ani nie probowal rozwiac moich obaw, no nic. Po czym mowi, zebym poszła na fotel, chociaz i tak tam nic nie zobaczy. Zbadał mnie powiedzial, ze szyjka czysta, dobrze ukrwiona, brak plamienia. USG trwalo minute...powiedzial tylko: sciany macicy grube ... co za terminologia wogole:D:D juz mialam go poprawiac, ale sie ugryzlam w jezyk:P no i powiedzial tylko: "zeby bylo jasne... od razu mowie! zarodek jest widoczny jak beta jest okolo... ile?? (i tu sie mnie pyta), po czym odpowiada: 1500, - a pani ma 50!"
gbur jeden... no co ty nie powiesz czlowieku:/ Tyle skomentowal w tym usg, jak bylam prywatnie i innego keidys, to wszystko mi opowiadal, wszystko mi pokazywał, chociaż w ciąży nie byłam, to glupie cialko zolte sprawialo mi tyle radosci, co jakbym tam przynajmniej dziecko widziala:D

No ale... wracając do tematu. Doktorek dal mi receptę na jakieś robione globulki z progesteronem. Nie jest to gotowy preparat, wiec na zamówienie. I kazał aplikować rano i wieczorem dopochwowo. Nawet nie wiem co to dokładnie jest i jaki skład. Do odebrania jutro mam. Nie omieszkał wspomnieć, żebym wykupiła je w jego aptece, sciamniajac, że u niego bede miała zniżkę, bo normalnie za te leki sie placi 350 zl za jedno opakowanie a ja mam ich 3 ... taaaa jaaaaasne. Poszłam do pierwszej napotkanej apteki i dostalam za 30 zl za 3 opakowania. tyle co doktorek powiedział, kosztują bez refundacji. Ogólnie zareklamował swoją aptekę. niby nic, ale po co ludziom kit wciskać.
Zapisał mnie na 15 wrzesnia na sobote i kazal przyjsc. Wtedy zrobi usg tez.
Nie chce, żeby to był mój lekarz prowadzący:/ Mam omówioną wizytę u lekarki w medicoverze na 2 pazdziernika i to do niej wolalabym chodzic, plus jeszcze prywatnie do tego mojego cudownego:D

Ale mam teraz faktycznie dylemat, ze skoro chce chodzić prywatnie, to może juz nie będę zmieniać lekarza w medicoverze? Tam bym miała wszystkie badania za free. A moze, jednak lepiej nie chodzić prywatnie, bo tamta babka okaze sie całkiem fajna i dokładna. A tego dzisiejszego olać... :/ ?

Jak wy dziewczyny to ogarniacie? Macie naprawdę takich fajnych gin na nfz?

7 września 2018, 18:37

Dziś początek 6tyg.
(5Tydz, 1dzien)

A więc zaczynają się objawy ciążowe, książkowo jak narazie... wrażliwość na zapachy..OMG:o ja zawsze byłam wrażliwa, ale teraz... czuje mięso z odległości 500m :D
Zapachy zaczęły się dzisiaj i od razu mnie zemdlilo. Ktoś zamówił tajskie jedzenie do pracy i jadł przy biurku. Generalnie zwykle jemy przy biurkach, bo przerwy żeby siedzieć w kuchni i jeść spokojnie są za krótkie. Niestety korpo rządzi się swoimi prawami:/ 30 min przerwy na cały dzień łącznie z chłodzeniem do toalety i posiłkiem, który teoretycznie powinien byś skonsumowanumy w kuchni. Ale ludzi na piętrze jest chyba ze 100. A kuchnia jest jedna.Wiec jemy korpo szczury przy komputGdy wychodziny do toalety musimy sie przelaczyc w aplikacji na status: break. I kazdego dbia woadomo ile korzystasz z przerwy. Jak przysciembiasz i sie nie przelaczysz to zaraz manager to wychwyca i potem na dywanik.Takie korpo zasady... trochę nie ludzkie ale od kiedy korpo jest ludzkie:p
W każdym razie nie mogłam dziś znieść obiadów innych do tego stopnia, że mi się dzwigalo i musiałam zamykać nos.
Niestety zrobiłam sobie kanapki z salami i ogórkiem kiszonym na dziś... i olaboga... Dziś nie mogłam tego znieść. Ogórek smakował 4x kwaśnej, salami snierdzialo kiełbasa niczym jad kielbasiany:D Jogobella, która wzięłam na przekąskę będę cukier cukier cukier sam cukier. Ledwo dziś to zjadłam. Coś musiałam, bo jak nie jadłam to zaraz hipoglikemia, spadek cukru, trzesace rece i ogółem opadam z siły.
Zmęczenie jeszcze tak mocno nie doskwiera. Ale na pewno przyjdzie:p

Poza tym pojawiły się pryszcze na buzi. Niech bedzie:D to ponoć efekt progesteronu:p
Zaczęłam brać globulki rano i wieczorem. Czuje się spokojniejsza wiedząc, że zareagowałam kiedy trzeba. Nie bede miala do siebie zalu, ze nie zrobilam nic, gdyby cos sie dzialo. Lekarz wie, przepisał co trzeba, badań więcej nie robię, żadnych przyrostow bety itp.. nie potrzebny stres. Nie mam chyba już na nic wpływu. A nie będę latać po lekarzach 2x w tygodniu i siać panikę. Też wogole przez 2 dni tu nie zaglądałam, tylko w swój kalendarz. Jak tylko czytam forum to już swiruje, że np czemu jeszcze nie rzygam, że czemu nie czuje że w ciazy, że ktoś pisze że też tak miał, A potem puste jajo plodowe. Albo, że czemu lekarz nie widział pęcherzyka, że ktoś w tym tyg już widział... itd itd.. serio wariuje. Dlatego nope, co ma być to będzie. Chciałabym się cieszyć w końcu ta ciąża a nie analizować. Generalnie to chcialabym tez ja przespac az do 12 tyg :D zeby szybciej minelo to ryzyko najwikszego zagrozenia :p taka hibernacja heheh.

W pracy powiedziałam, że nie jadę na integrację.Powiedzialam managerowi pytal czemu,ale odpowiedzialam sila wyzsza, gdyby dopytywal to powiedziałabym, że urodziny mojej babci, impreza rodzinną,babcia 90 lat nie można jej ominac:p ale nie drazyl.Moze się domyśla.. hmm:D chociaż,to facet... oni się nie domyslaja:p
O ciąży powiedziałam koleżance, więc wie jak sprawa wygląda, wiem że się nie wygada. Nie mogłam się powstrzymać z radości i musiałam komuś powiedziec:D cieszyła się bardzo, mówiłam jej wcześniej że się staraliśmy i że jedynym powodem dla którego nie pojechalabym na tą integrację byłaby ciąża:p no i tak się zdarzylo:) Chciała mnie wyciskać, ale że nikt nie mogł w kolo wiedzieć co się święci, to tylko pisalysmy ze sobą na komunikatorze:D
Większej liczbie osób nie planuje powiedzieć, w pracy do momentu kiedy nie dostanę zaswiadczenia. Potem przysługuje mi 6godzinnt tryb pracy. Tzn niby na 1h pracy przysługuje mi 15 min przerwy od komputera. Ale w rzeczywistości pewnie po 6 h pójdę do domu. Zależy jak to w tym roku będzie, bo się przepisy pozmienialy, kiedyś można było tylko 4h pracować:p i 4 h przerwy. Czyli w efekcie szło się do domu po 4. A teraz nie wiem. Może każą mi te 15 min co godzinę bimbac. I leżeć na kanapie :p wolę te 6 h i do domu.

Inna sprawa jutro faktycznie jest imprezka rodzinna, generalnie imieniny babci. Cała rodzina się zjeżdża jak co roku babcia ciast napiekla,nagotowala, postawi flaszkę na stół i gosci ludzi:D (babcia ma 90 lat) wciąż jeździ na rowerze 12 km do kościoła pod górę. I prowadzi gospodarstwo i dom sama na wsi. Podziwiam ja, serio. Okaz zdrowia. W każdym razie, jadę tam sama autem, bo mąż jutro pracuje więc mam wymówke,co by wina nie pić. Trche tylko się boję że się siostry czegoś domyśla jak zacznę świrować, że nie chce kawy, albo jak poproszę jedną żeby mi pomogła włożyć do auta pufe która zamówiłam na allegro i przyszła do niej. :P trzeba ściemniać i ściemniać i jeszcze się dzielnie trzymać, żeby się rzygać nie chciało:p

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2018, 18:41

9 września 2018, 23:47

Minął kolejny dzień całkiem przyjemnie. Do prywatnej wizyty nie całe 3 dni. Do tej w medicoverze 6 dni. Nie wiem czy coś będzie widać na tym usg w środę jeszcze. Na serduszko za wcześnie chyba, w czwartek minie pełnych 6 skończonych tygodni. Ale jest nadzieja, że w sobotę już będzie zarodek większy jeśli wszystko jest ok:) nie mogę się doczekać, mam nadzieję,że wszystko jest dobrze. Objawy sie utrzymuja,te same. Wrażliwa na zapachy, ale nie bełtam;) bo zamykam nos:D inaczej pewnie bym cheftnęła :D Udało mi się trzymać język za zębami i nie powiedziałam siostrom. Spędziliśmy cały weekend razem, było mnóstwo okazji,żeby coś powiedzieć, ale powstrzymalam się. Bardziej przed ogłaszaniem tej informacji powstrzymuje mnie strach, że czar prysnie. I to, że jeszcze nie umiem się tym w pełni cieszyć nie zamartwiajac się. Może wizyta mnie uspokoi. Siostry się nie domyslily nic, napady glodu tlumacze przyjmowaniem tabletek na tarczyce:p
Trochę spuchlam, piersi są bardzo bolesne i wrażliwe,rosną z dnia na dzień. Ale jeszcze mieszczą się w staniku hehe;) ale są fajne,pełniejsze. Brzuch mam ogółem gruby i miałam zapasy tluszczyku, obawiam się,że jak tylko macicy zacznie się powiększać to mój brzuch będzie bardzo widoczny, jakbym była w połowie ciąży:p Kiedyś koleżanka przypbawiła mnie o salwe śmiechu, chociaż wtedy myślałam też że się poplacze:D Wstawiłam zdjęcie na instagram jak stoję w obcisłe czerwonej sukience przed lustrem:p tak taki narcystyczny powiew poranka :D i dostałam wiadomość prywatną z gratulacjami od 2 dziewczyn:D autentycznie. Generalnie gruba nie jestem, bmi wynosi 23. Ale zawsze miałam skłonności do odkładania tkanki tłuszczowej na brzuchu. Teraz tym bardziej:p niemniej jednak chyba obcisłe sukienki pojda w odstawke narazie:p

Zmieniając temat, Hedgehog mówiłaś, chyba, że nie wiesz czym jest Medicover. Medicover to tzw prywatna opieka medyczna, można samemu płacić abonament i wykupić sobie tam pakiet lub tak jak w moim przypadku ten podstawowy pakiet opłaca mi pracodawca, ja dostałam sobie specjalistyczny gdzie dodatkowo co miesiąc place jeszcze 40 zł i mam wszystkich specjalistów w ofercie. Różni się to od nfz tym, że cały ten system jest bardziej cywilizowany niż nfz. Na wizyty możesz umówić się poprzez aplikację, masz dostęp do kalendarzy lekarzy, na wizyty u specjalistów nie czeka się miesiacami. Zdarzylo mi sie umowic do endokrynologa z dnia na dzien. Mozna tez pisac do lekarzy, jest całodobowa infolinia w razie nagłych wypadków, można się skonsultować z internista,pediatra,polozna i kimś tam jeszcze żeby np omówić wyniki badań nawet o 20:00. Mozna poprosić też o zlecenie na badania,wtedy jest ono widoczne na twoim koncie i udajesz się na pobranie krwi, na które też długo się zwykle nie czeka. Ale są minusy jak wszędzie, bez zlecenia od lekarza medicoveru za darmo badań ci nie zrobią,pomimo, że przecież płacisz tak jak i składki nfz. Z własnej kieszeni badania są dużo droższe niż w zwykłej przychodni. No i na wizyty u najlepszych lekarzy wiadomo czasem to lud szczęścia, żeby się umówić, w aplikacji widnieje często brak dostępnych terminów, jednak jak pojedziesz na miejsce, to zwykle jakieś miejsce się znajdzie. Maja mniejszy filtr dla tych którzy korzystają z aplikacji. W każdym razie i tak jest bardzo dużo plusów, chociaż czasem miałam nieprzyjemne wrażenia po wyjściu z gabinetów, dobrego lekarza jak wszędzie ze świeca szukać.
No i mają usg w 3d;)
Ale na to iść też specjalnie trzeba się umówić:) na typowych wizytach jest 2d.

Rozpisuje się dzis, mam nadzieję, że dotrwacie:)
Ale nie czuje się zmęczona, odkąd wiem, że jestem w ciąży, wstaje o 6 i spać nie mogę:p kładę się spać o polnocy, nie zawsze ale zwykle. Tak mi się poprzestawialo jakoś:) Znienawidzilam wodę gazowana, polubiłam niegazowana. Też szok. Smaki o 180 stopni pozamieniane:D

Może i bym dała radę na tej integracji wysiedziec, ale po co. Poza tym mają być zabawy zespołowe, jakieś rywalizacje, biegi itp jeszcze by mi kazali w tym uczestniczyć a ja nie mam zamiaru ryzykować.Juz nawet nie chodzi o brzuch, bo raczej by nikt tam się nie obijał,mało prawdopodobne ale bardziej mam świadomość tego że powinnam odpoczywać, do tego biorę progesteron rano i wieczorem i żeby lepiej się wchłaniał trzeba poleżeć. A tam gdzie jakieś leżenie. To nie miałoby sensu ani troche.

12 września 2018, 21:46

5tc 6dzien

Mamy serduszko!!:))
Byłam u swojego gin prywatnie, mówię swojego,bo to będzie mój lekarz bez watpienia:)

Największe zaskoczenie to to, że owulacje miałam z prawego jajnika, a nie tak jak zawsze z lewego:) nawet myślałam,że to z lewego mnie coś klulo,a w macicy bolało po lewej stronie:D A tu zarodek jest po prawej :) to Ci niespodzianka:) jednak nie ma co sie sugerować bólami.

Wielkość zarodka ok 2,5mm orientacyjnie ale usg po wymiarach dokładnie wymierzylo czas ciąży i zgadza się idealnie 5t6dz. Termin porodu byłby na 9 maja.
Następną wizytę u niego mam za 3 tyg, mogłam się umówić za 2 ale w sumie to mi pasuje na 3 października. Zdążę zrobić badania z medicoveru, bo pewnie ten lekarz zleci mi to samo.
Mój gin mi powiedział że mam zrobić glukoze, i jeśli wyjdzie źle, czyli powyzej 91 to od razu test OGTT z 75. I z tymi wynikami na następną wizytę i wtedy założymy kartę ciąży. Serduszko widziałam więc najważniejsze jest:)
Wogole to doktorek, mówi, że widzi jakaś kolejna czarna plamke w macicy:D ale niezidentyfikowana ale mówi, że raczej drugi pęcherzyk to to nie jest:D ale w rodzinie nie ma bliźniaków więc raczej nic z tej plamki nie wyjdzie:p

Cieszę się, że jest ok:)

Generalnie załapałam katar i dziś w pracy taka rozpalona siedzialam i myślałam, że mam jakiś stan podgoraczkowy, oczy szczypia, głowa boli. Jutro chyba idę do internisty po l4 na 2 dni wylezec to przeziębienie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 września 2018, 07:38

15 września 2018, 20:20

6t 2dni
Dziś była wizyta u lekarza w medicoverze, zarodek jest teraz wielkości 3,3 mm :) urósł 1mm przez 3 dni:D serducho bije jest ok.
Lekarz jest ... specyficzny,nie jest najlepszy... zapytałam go testowo z którego jajnika miałam owulacje.Najpierw popatrzal na mnie jak sroka w gnat, po czym wyczulam lekka krępację z jego strony i powiedział mi, że nie jest w stanie mi tego powiedzieć na tym etapie ciąży:D
Masakra:D
Spytałem jakie badania mi zleci, odpowiedź: wszystkie zalecane przez who do 1 trymestru ciąży. Ok... czyli jakie:D? Musiałam sprawdzić w aplikacji co mi tam zlecił,bo bym nie wiedziała. Zwróciłam mu uwagę żeby mi glukoze wpisał... Bo mi skacze. Stwierdził, że badanie z kwietnia... jest aktualne... I wpisze mi to z kwietnia... Ok... Ale w kwietniu i tak mam podwyższone! I to było przed ciąża a nie trraz:/
Sprawdziłam w aplikacji nie zlecił mi glukozy... I tak muszę zrobić prywatnie. Zlecił p/ciala hcv,hiv,kila rozyczka, Toxo,morfologia,mocz itd ale glukozy nie. Prywatny gin kazał mi też kreatynine zrobić.
No nic przynajmniej większość badań będę miała. Ale dwa razy kłucie. I jeszcze test obciążenia glukoza jak wyjdzie nie tak.
Gin z medicoveru ignoruje ewidentnie moja podwyższona glukoze. Ale założył mi kartę ciąży, zaświadczenia nie da do pracy,bo za wcześnie. Grunt, że ciaze wykrył:D bo co by to było,gdyby nic nie zauwazyl:D

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 września 2018, 20:22

19 września 2018, 21:41

6 tyg 6 dni

Objawy ciązowe są,od paru dni są mdłości, głównie gdy zalewa mnie fala glodu a nie zdążę jeszcze cos przekąsić. Zdarzyły mi się 4 bełty. Jeden porządny:D reszta raczej próba na pusty żołądek:D ale grunt, że ulzylo:D
Coraz częściej mnie mdli, ale nie ma jeszcze tragedii.
Nie sluzy mi kawa, myślałam, że jak wypije mała filizaneczke to będzie ok, ale zaraz mnie zmulilo i było nie dobrze przez pół dnia. Fasolka nie lubi kawy jak i tlustego rosolu w za duzych ilosciach:D

Kupiłam sobie 2 nowe staniki w rozmiarze 75C, dotychczas mialam 70B, ale nie mogę w nich już chodzić, piersi bardzo bolą i są nabrzmiale więc musiałam kupić coś wygodniejszego co nie wrzyna mi fiszbin w cycki:)
Męzuś zadowolony z większego rozmiaru:D

20 września 2018, 22:30

Nurtuje mnie jedna rzecz.
Mój prywatny gin przepisał mi Luteine w dawce 50mg. Ten z medicoveru globulki z progesteronem mikronizowanym, które są robione w aptece w dawce 200mg. Te 200mg brałam od początku 2x dziennie. I teraz mam dwie recepty w dwóch różnych dawkach. Czytałam, że zmiany dawkowania powinny być stopniowe tzn jeżeli będę miała odstawić to stopniowo zmniejszać. Ale teraz nie wiem co jest lepsze Luteina w maleńkich tabletkach dopochwowych czy te duże globulki. Może skoro biorę te globulki od początku, to nie będę ich zmieniać na luteine? Sama nie wiem ... swoją drogą straszna rozbieżność dawek:/ to aż o 300mg różnicy dziennie. Nie wiadomo kogo słuchać. Minus chodzenia do dwóch lekarzy.

23 września 2018, 13:40

7t 2d

Wczoraj przeżyłam mały stres.
Zachciało nam się serduszkowania, wcześniej unikalismy bo się trochę bałam. Ale w końcu mówią, że seks w ciąży niczemu nie grozi. No to spontanicznie wyszło. Tym bardziej, że teraz moje odczucia są dużo bardziej nasilone i jak tu nie skorzystac;)
Zaraz po, poszłam do wc a tam krew, ciemnoczerwona no dość sporo. I panika. Ale postanowiłam sprawdzić skąd to krwawienie i się powiedzmy "zbadalam" i poczułam na ścianie pochwy pieczenie, a szyjka macicy jest bardzo nisko i zamknięta na 4 spusty, dotykając szyjki też czułam lekkie pieczenie, a więc to krwawienie to efekt mocnego podrażnienia. Przypomniałam sobie jak gin mi mówił, że szyjka macicy jest bardzo ukrwiona. Uznałam więc, że to efekt przerwania ciągłości tkanek. Plamilam tak do wieczora. Potem przeszło i już jest ok. Najadlam się trochę stresu, no bo co by to było, gdyby jednak krwawienie nie ustąpiło:/ i przez seks coś mogłoby się stać, mam też obawy co do pieszczenia piersi, boję się że oksytocyna się zacznie wydzielac.
To plamienie tak mnie zestresowalo, że nie wiem kiedy znów spróbuje się kochać. Chyba po 12tyg:p masakra.
Dziewczyny, czy wy też tak macie?

Wczoraj robiłam badania krwi, na część wyników jeszcze czekam. Ale jest już morfologia, mocz i glukoza. Glukoza wyszła 94. Jak na mnie to bardzo dobry wynik, tym bardziej że od miesiąca nie jem słodyczy,cukier biały zastąpiłam kokosowym i to płaską łyżeczka. Nie jem slodzonych jogurtów i staram się jeść pełnoziarniste produkty. Nie zawsze bo czasem wolę pszenną bułkę ale i tak duży krok do przodu.
Tak czy siak i tak za duży wynik, bo mój gin powiedział mi, że jeśli będzie powyżej 91 to mam zrobić test obciążenia glukoza, więc i tak mnie to czeka. Ehm:/ na piątek wzięłam wolne, to zrobię.
W moczu wyczytałam też że mam pojedyncze bakterie i liczne nablonki płaskie i niski ciężar właściwy, więc pewnie mój gin stwierdzi jakas infekcje i przepisze jakiś furagin czy coś.Tak myślę. Ten z medicoveru pewnie nawet tego nie zauważy. Ciekawe:p Ten ciężar właściwy mnie nie martwi, bo dużo piłam. A mocz był pobrany o 4 rano bo tak się obudziłam na siku:/ po 5h od ostatniej toalety. Uznałam, że o 7 jak zbiorę próbkę to już nie będzie poranny mocz.
Czekam na resztę badań różyczki,toxo itd.

29 września 2018, 14:15

8 tyg 2 dni... najgorszy dzień w moim życiu....
Serduszko nie bije... Nie bije ;((
Zatrzymał się na 6,5 tyg...
Szłam pełna optymizmu do gin chociaż się balam... ale usg potwierdziło moje obawy... nie widziałam serca ani doktor... to krwawienie co miałam po współżyciu się nałożyło. Nie wiem co mogło być przyczyną.... Ale wg usg umarło wcześniej o 2 dni. O ile to jest wiarygodne obliczenie i dr nie machnął się o mm. Boję się że to przez współżycie ... moze tez i przeziebienie...
Nie ważne... po prostu rycze...
Mam skierowanie do szpitala. Nie wiem czy czekać czy iść od razu czy czekać aż się wywoła... to prawie1.5 tyg jak aniołek poszedł do nieba...

Nie umiem się pozbierać. Dlaczego ja... Dlaczego;((

Edit. Pojawiają się jakieś śladowe ilości krwi. Mam nadzieję że samo pójdzie. Boję się lyzeczkowania. Dzwoniłam na izbę przyjęć powiedzieli, że jak już to mam przyjść w pon. na czczo. Więc i tak do pon muszę czekać.
Mąż musi wziąć wolne jak coś.A Jak samo pójdzie to co wtedy? Jak iść do pracy... wziąć l4 na szybko u pierwszego lepszego lekarza? Nie mogę pracować, nie teraz. Za duży ból psychiczny.
Mąz chce mnie wyciągnąć do kina żebym nie myślała i nie płakała... Ale nie umiem się skupić na niczym innym.

Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2018, 17:05

30 września 2018, 08:46

Ciągle czekam... I nic, plamienie znów ustalo. To pewnie przez tą konska dawka progesteronu nie mogę oczyścić się sama. Wczoraj rano jeszcze brałam 200mg, nie wiem jak dlugo może organizm utrzymywać prog. we krwi. Ale chyba nie tak od razu spadnie. Strasznie naprawdę strasznie się boję zabiegu. Wolałabym już farmakologicznie żeby wywołali. Nie wiem ile to potrwa. Do szpitala jutro rano. Chociaż już chciałam nawet dziś, ale jest niedziela i tak nic nie zrobia... W niedzielę nawet l4 nie dostanę.
Psychicznie jest mi coraz gorzej,czuje się jakby mi ktoś wyrwał serce. Mąz tego tak nie odczuwa, jest normalny, stara się mnie wspierać ale jest z tym pogodzony, dziwi mnie jak tak można po prostu się z tym pogodzić od razu.
Mężczyźni to inaczej przeżywają chyba... oni nie są w naszej skórze, nie muszą znosić tych zabiegów. Znacznie prościej patrzy się na to z boku... eh:( wspiera mnie ale czuje, że nie przeżywa tego co ja, to chyba trochę boli bardziej.

Dziś mieliśmy jechać do teściów i ogłosić, że jestem w ciąży... jednak w tym wypadku napisałam mamie mojego męża, że nie przyjedziemy, powiedziałam jej co się stało. Tak jej... Nie mojej mamie. Naprawdę ciężko mi jest zadzwonić do mojej mamy bo mam z nią słaby kontakt. Więcej wsparcia dostaje od własnej teściowej niż od własnej mamy, która tylko potrafi opowiadać o sobie i jej problemach zdrowotnych bez względu na to co nam i moim siostrom się dzieje. Boję się, że powiem jej że noszę w sobie martwe dziecko A ona powie mi: dasz radę, mnie też boli dziś kolano i reka... :( tak, taka jest mija mama, z pretensjami do całego świata czemu się nią nie interesujemy, bo przecież boli ja ręka. A o nas nigdy nie pyta.

Eh, zabiera mi ktoś czastke mnie, kruszy serce z każdą godzina większą pustkę czuje. Boję się zostawać sama,jak mąż pójdzie do pracy. Jak dostanę wolne to chyba pojadę do siostry, żeby nie być sama.

1 października 2018, 20:53

Ciąża zakończona 1 października 2018



Godz. 7.30 zjawilam się w Szpitalu Klinicznym na Ligocie. Po zebraniu wywiadu,kazano mi się przebrać i zaprowadzili na oddział. Tam kolejny wywiad, badania krwi i oczekiwanie na czczo. Gdzieś ok. 11 zrobiono mi usg,które potwierdziło diagnozę. Brak akcji serca. Wg tych dzisiejszych pomiarów fasolka miała tylko niewiele ponad 5mm, odpowiadająca 6,2hbd. Jednak te wymiary to trzeba traktować trochę z granica błędu ludzkiego. Ale na pewno 6 tydzień... wychodzi na to, że aniołek bardzo szybko zatrzymał się w czasie, tuż po wizycie... :( pozwolił mi popatrzeć na swoje serduszko tylko. Ale chyba lepiej że je widziałam, bo tak to byłoby mi ciężko zaakceptować fakt, że nie zacznie bić.
Koło 14.15 zabrano mnie do sali zabiegowej, położyli na fotel, dali znieczulenie i odplynelam. Obudzili mnie 15 min później jak już było po wszystkim. Jeszcze spałam na łóżku. 2 h nie mogłam się ruszać. Przecudowne położne dbaly o mnie i muszę przyznać, że personel jest rewelacyjny. Niezwykle empatyczny, taktowany, wspolczujacy. Rozmawiano ze mną, tak jak przystało do sytuacji. Pocieszano, tłumaczono wszystko. Naprawdę każdy lekarz jak i polozna, złoci ludzie.
Nie zdecydowałam się na badanie genetyczne, ani na rejestrację martwego urodzenia. Przysługuje mi prawo do macierzynskiego, gdybym dopelnila tych wszystkich formalności, ale dla mnie to za dużo. Badanie genetyczne wykonalabym,gdyby poronienia się powtarzały.
Za 14 dni mam odebrać wynik hist-pat. Dr spytał ile chce L4 ... Nie wiedziałam w sumie ile powinnam wziąć, poprosiłam o tydz. Jak już dostałam L4 to zauważyłam kod B. I zaczęłam żałować, że nie wzięłam więcej. Niestety nie dało się już zmienić,bo elektroniczne poszło już do ZUS. Ale myślę, że chyba będę przedłużać. Lepiej odpocząć psychicznie. Poinformowałam pracodawcę co się stalo i okazal pełne zrozumienie więc mówił, że mam odpoczywać tyle ile będę chciała.

Po zabiegu, czułam ból dość silny miesiaczkowy, poplakalam się będąc jeszcze pod narkoza trochę,ale nie z bolu brzucha. Z bolu serca... O tyle ile położna wszystko rozumiała, to pacjentki z sali, nie wiedziały co się stało i dopytywaly, a co za zabieg miałam...itd mąż zignorował pytanie, ja udawalam że nie słyszę i śpię. Nie chciałam się wdawać z nimi w dyskusję, jedna była wscibska, niektórzy jednak nie potrafią się zachować. Gdybym chciała o tym mówić to bym mówiła, nie trzeba pytać...
W domu byłam o 18. I dopiero coś zjadłam po całym dniu. I tyle... krwawie ciągle, ale nie tak obficie jak na forach pisano, przygotowałam się jak na krwawienie po porodzie, ale nie... Nie jest takie. Ból po też jest do zniesienia. Paracetamol w kroplowce pomógł.
A teraz... pustka. Smutno. I coś ulecialo.
Mąż jest przy mnie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2018, 21:24

Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii

3 marca 2019, 23:05

Idę jutro na betę. Nie chciałam jeszcze tu wylądować, ale kończy mi się abonament, a chciałam zostawić ślad w kalendarzu, że jednak jest ten pozytywny test:) co kolwiek, by się miało nie dziać. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Myślę, że nawet Ovuf. Sie zdziwiło po moim wykresie temperatury heheh ze owulacji niby nie było a tu pyk ciaza 😂.
Życie zaskakuje:D Do 1. wizyty tydzień i 2 dni. Objawow oprocz bolacych piersi narazie brak. Jedynie glodna jestem czesciej, tak co 2 godziny odczuwam ssanie w żołądku. Ciekawe jak mój poziom glukozy, jutro zbadam, ale od kad się dowiedziałam to dieta cukrzycowa wprowadzona, tak jak mi mój gin radził ostatnim razem. Biorę też luteine, bo miałam opakowanie w domu, więc nie zaszkodzi do wizyty.

4 marca 2019, 23:09

4tydz 5 dni

Mam wyniki bety:)
1782
Chyba ładny wynik, niestety nie powtórzę badania, bo nie mam kiedy. Poczekamy do wizyty.
Zrobiłam też TSH i FT4 i tu już gorzej. Tsh 2,3 ft4 1,92 ft4 za wysoko,norma w 1 trymestrze 1,62.
Glukoza spoko 91,40. Takiej dawno nie miałam:)
Zmartwila mnie ta tarczyca, wizyta u Endo dopiero w kwietniu ale napisałam do babki maila przez medicover. Muszę czekać do środy na odpowiedź, czy zmieniamy dawki Letroxu.
A i progesteron 23,02 ng/ml.

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2019, 23:10

5 marca 2019, 21:17

4t 6d
Wizyta u ginekologa za tydzień w środę. Już nie mogę się doczekać:)

Postanowiłam odnotować pierwsze objawy. Od wczoraj odczuwam lekki ból jak na miesiączke, nie jest to ból, ale takie dziwne uczucie.. Nie wiem mrowienia. Jakbym nie była w ciąży pomyslalabym że idzie okres :) Do tego od Luteiny ciągle czuje wilgoć, więc już wogole schiza :P ale wiem, że tak ma być. Wieczorem poczułam lekkie mdłości przed kolacją.
I częściej dziś siku latam. Nie jakoś spektakularnie często, ale może do tego, że dziś w domu pracowałam i częsciej robiłam sobie herbatki:D

Umówiłam się do Endo. Jak dobrze pójdzie to na czwartek już. Miałam jutro ale trafiła się inna wizyta w innych godzinach które mi bardziej pasowały. Tak czy siak zapytanie do Endo i tak wysłałam, zobaczymy co napiszę, jak sensownie to może wizyta nie jest konieczna. Musiałabym się zwalniać z pracy i odrabiać to potem. Zobaczymy.

10 marca 2019, 23:53

5t 4d

Wraz z ukończeniem 5 tygodnia pojawiły się mdłości, gdy nie jem dłużej niż 2-3h, najczęściej już po 2 mnie muli, zapotrzebowanie na jedzenie mi się zwiekszylo, więc jem częściej, żeby tylko nie mdlilo. Czasem częściej latałam siku ale zauwazylam ze bylo to uwarunkowane zwiekszona iloscia wode, która danego dnia wypiłam, bo zdarza mi się tak że nie pije dużo, zwłaszcza w domu,bo zapominam, ciągle coś robię, a w pracy przy biurku to sobie sącze. Jednak gdy nie pije dużo, to nie biegam do wc często... więc to zwiększone oddawanie moczu to ściema jest u mnie :D zmeczenia tez brak. Znow budze sie przed budzikiem. Nie czuje sie senna. Czasem tylko odczuwam zadyszke... :D jakbym już conajmniej nosiła duży brzuch :D pewnie sobie wkrecilam.
Piersi bolą i rosną.
I to tyle z objawow:)
Aha... schudłam kolejny 1kg.. A już nie chce chudnac, jem normalnie, może za mało? Pewnie dzidzia więcej mojej energii zużywa niż mi się wydaje.

Dostałam odpowiedź od Endo.Zalecila nie zmieniać dawki Letroxu i zrobić badania przed wizytą w kwietniu. Trochę się obawiam tego ft4 że takie wysokie... tsh tak ledwo ledwo w normie. Nie wiem co oznacza nadmiar ft4... wiem kiedy jest nadczynność, kiedy niedoczynność, ale gdybym szła w kierunku nadczynnośći to tsh by spadalo, a tu tylko ft4 za wysoko, ft3 nie badalam, może powinnam... wizyta na początku kwietnia. Oby było ok.

Wizyta u gin w środę. Nie mogę się doczekac:)
1 2