Mam 39 lat. Nie mam jeszcze dzieci. Rok temu zakonczylam 10letni zwiazek, w trakcie ktorego byly dwa poronienia. Rozstanie spokojne, po prostu nie bylo nam juz po drodze.
Tak wiec w wieku 38 lat zaczelam ukladac zycie na nowo. Zmienilam prace, zmienilam mieszkanie. Po kilku miesiacach okazalo sie, ze mozna cos zaczac od nowa.
Poznalam D. Szybko zamieszkalismy razem, po dwoch miesiacach sie zareczylismy i chcielismy miec dziecko.
Moje cykle - zawsze byly 28dniowe, z zegarkiem w reku. Ostatnimi czasy byly 26 dniowe.
Cykl czerwcowy 41dni. Tona testow ciazowych, kazdy negatywny, zawod okropny, glupie mysli, bo moja Mama rak szyjki macicy i piersi, wiec pewnie u mnie tez cos nie halo.
Jak sie w koncu zdecydowalam 4 sierpnia isc do lekarza, to dostalam okres.
Nie monitorowalam jakos specjalnie mojej owulacji, wiedzialam bardziej wiecej niz mniej kiedy jest.
Od poczatku dni plodnych D. maltretowany seksualnie Niestety po 24 dniach przyszedl okres ;/ Drugi cykl 24 dniowy. NIe powiem, podlamalo mnie to, znow mysli, moze to za pozno, moze ze mna cos nie tak.
Cykl wrzesniowy - okres po 24 dniach, od poczatku dni plodnych przytulanko co drugi prawie dzien.
Dzien przed owulacja, w dniu owulacji niestety nie, az bylam zla na D., ale byl u nas w odwiedzinach nasz brat i on stwierdzil, ze to nie wypada.
BRat wyjechal dzien pozniej, wiec bez wiekszych nadziei zmolestowalam. Potem jeszcze kilka razy, ale tak bez zadnej nadziei.
Nastepna @ miala byc 17.10. Tydzien wczesniej (choc obiecalam sobie, ze nie bede tak wczesnie) test ciazowy - negatywny. Podlamanie. Sutki mnie bolaly, ale kladlam to na karb przyszlej @.
17.10 - szczerze ot tak zrobilam test. Wyszedl cien cienia. WYslalam mmsa do mojej przyjaciolki, bo moze ja jakies przywidzenia mam. Tez to widziala. Wieczorem kolejny test cien. TO byla sobota, w nd kolejny (co za kretynka robi tyle razy!) nadal slabe. Zaniepokoilo mnie to, bo powinno chyba byc mocniejsze.
Przekopalam forum, przekopalam internet - czekac.
19.10 - dzwonie zarejestrowac sie do gina. Pani do mnie, ze wolny termin na styczen 2016. WIec mowie jej, ze to chyba moze byc troche pozno, bo podejrzewam, ze jestem w ciazy. Kazala przyjsc, moze Pan doktor przyjmie. Nie mialam akurat pieniedzy a prywatna wizyte. Doktor przyszedl, wyblagalam go, zeby mnie przyjal. Zrobil mi USG, nic nie zobaczyl. Stwierdzil, ze w sumie to wyglada jak koniec cyklu. Zalamka. Kazal sie umowic, na 27go i brac kwas foliowy profilaktycznie (bralam go juz miesiac wczesniej). Przed sama wizyta u niego zrobilam kolejny test - bladzioch, wiec lzy w oczach. Gin powiedzial tez, ze nie jestem az tak stara, bo u nas w przychodni najstarsza pani ma 46 lat, powiedzial, ze konieczne beda badania genetyczne.
20.10 - stwierdzilam, ze zrobie bete. U nas wyniki niestety dopiero na drugi dzien, wiec te godziny byly dla mnie koszmarem. Wchodze do zabiegowego po odbior wynikow i poprosilam pielegniarke, zeby odczytala, bo sie balam. WYnik 776,7 wkazujacy 5t ciazy. Poryczalam sie. oczywiscie zrobilam kolejny test, teraz juz kreski wyrazne.
Kolejna beta po 48h, nie moglam sie doczekac wynikow, dzwonie do zabiegowego wczesniej, pani powiedziala, ze sa. Ja cala w nerwach, a ze pielegniarka kojarzyla moje nazwisko, to zerknela i powiedziala, ze jest dobrze. Polecialam odebrac i wbilam sie do gina, zeby swoim okiem zerknal. Mowi jest dobrze, moze we wtorek juz cos pokaze. Druga beta to 1728.
To byl piatek. Przede mna 3 dlugie dni oczekiwania na wizyte. Bety stwierdzilam, ze nie bede robic, bo sie tylko cholernie stresuje.
27.10 - dzien wizyty. Nie moge spac, a wizyta dopiero na 13.45. Przed czasem czekam i czekam. Sporo Pan, wiec weszlam dopiero o 14.15.
Wg OM to 5t2d. Pan doktor szuka szuka szuka, ja juz mam lzy w oczach, naciska mi macice z gory, zeby lepiej widziec. Cos tam dojrzal, poprosil, zebym sama trzymala reka. Jest pecherzyk 10,2mm!!! poprosilam o zdjecie, choc niewiele widac. Wg USG termin na 29.06, wg OM 27.06. Nie widac narazie w pecherzyku nic wiecej, moze to kwestia sprzetu, moze mlodej ciazy, bo pokazalo na USG 4t6d. Kazal przyjsc na kolejna wizyte 25.11 na zalozenie karty ciazowej. Jak ja mam tyle czasu czekac?!?!?!?!
Wciaz jak idiotka czytam forum, gdzie juz u dziewczy bylo widac cialko, a gdzieniegdzie zarodek i dostraje w glowe, bo moze z moja ciaza cos nie tak. Korci mnie, zeby zrobic kolejna bete, ale ten stres nie bedzie chyba dobry dla mnie ani Malenstwa.
Dzis nastroj podly, moje kociaki sie do mnie przytulaja, ale ja juz bym chciala wiedziec, czy sie zarodek rozwija czy nie... Boje sie bardzo, D. mnie uspokaja, ale kobieca psychika jest pokretna.
Moj Maluszek:
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2015, 11:52
Taki mialam plan sie w koncu wyspac... uhm, jak zwykle spalilo to na panewce. Wczoraj zasnelam gdzies dopiero ok 1 w nocy. Rano pobudka 6.30
Ale to wszystko przez D. Ma taki irytujacy zwyczaj, ze jak idzie na 8(tak, jak dzis), to budzik ustawiany jest na 6.30, po czym i tak wstaje o 7. A do tego czasu niekonczace sie drzemki w telefonie. A u mnie niestety tak jest, ze jak sie juz wybudze, to dupa, nie idzie dalej spac ;/
Wiec zrobilam sobie herbate, wzielam kwas i magnez i mysle.
Czekam jak na zbawienie na info od PIPu. zlozylam skarge na mojego pracodawce, ktory nie wyslal mi rozwiazania umowy, tylko swiadectwo pracy. Oczywiscie odpisalam i odeslalam to swiadectwo, ale jeszcze nie odebrali listu - termin im mija 30go. Wiec sie wkurzylam i napisalam do PIPu, bo nie dosc, ze umowa na pol etatu (przy liczbie godzin sr. 210), to jeszcze cos takiego. Od 5go jestem na L4, musze isc dzis do lekarza, zeby przedluzyc. Najgorsze, ze w tym liscie, ktorego nie odebrali sa moje dwa L4. Obawiam sie, ze cala sprawa skonczy sie w Sadzie Pracy niestety.
Ciaza
Martwi mnie brak objawow, bo jedynie co to taka ociezala jestem, no i lekko mnie podbrzusze pobolewa, ale zadnej krwi nie widac. Takze musze byc dobrej mysli. Jak tu wytrzymac do tego 25go do wizyty? Chyba pojde za dwa tygodnie wyblagac gina, zeby mnie przyjal, bo na prywatne mnie nie stac.
Tak patrzylam, ze wiele dziewczyn robi sobie zdjecia brzuszka. U mnie moze byc lekki problem, bo ja nie badac w ciazy, wygladalam jak w ciazy, wiec zdjecia nie beda adekwatne
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 października 2015, 08:06
przed chwila przeczytalam na czerwcowym forum, ze dziewczyna, ktorej ciaze uznali za obumarla, jednak bedzie Mama. Przeraza nieudolnosc lekarzy, pelna podziwu jestem jednak za determinacje innych lekarzy i to, ze uratowali Annie Malenstwo w 9t
moje rozleniwione kociaki
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 października 2015, 11:31
Moje Drogie powiem Wam, ze cos mi sie ze smakiem stalo. Gotowalam wczoraj zupe gulaszowo-smietnikowa, ktora uwielbiam.Nie bede skromna i powiem, ze jestem bardzo dobrze gotujaca kobietka. I co sie stalo? A to sie stalo, ze zrobilam tak pikantna, ze moj Pancio oczy na wierzchu, a ja biegiem po wode - coby chlopina popil, po cytryne i smietane, zeby ten ogien w zupie zlagodzic. Choc jak dla mnie to ona nawet troche nie byla pikantna.chyba przez okres ciazy musze bardzo ograniczyc doprawianie potraw, bo mi Tatus trupem padnie
Dzis sie w koncu wyspalam, zasnelam w miare normalnie i dopiero przed chwila wstalam. Pewnie spalabym dluzej, gdyby D. mnie nie obudzil telefonem. Czuje sie dobrze, zadnych objawow ciazowych nie mam. No moze poza piersiami, ktore sa lekko wieksze. Nie wiem czy sie tym wcieszyc, czy martwic. Do wizyty u gina 26 dni, a ja bym juz chciala teraz! juz! widziec, slyszec, wiedziec, ze jest wszysto ok.
Czas ciazy ma byc czasem spokoju itd.
Jasne.
Jak byc spokojnym, skoro szef nie przelal Ci wynagrodzenia, najblizsze pieniadze moze w okolicach 10go.
Pancio wrocil z pracy z wkurwem. I walnal tekstem, za ktory bym go zabila. Ze zaluje, ze zrobil to dziecko. Nosz kurna mac, ja wiem, mamy bardzo ciezka sytuacje, ale wierze, ze bedac razem mozna wszystkiemu dac rade. Ale nie, lepiej sie wkur... i pieprzyc glupoty bez sensu i obwiniac o to caly swiat.
Super, wsparcie cholera z kazdej strony.
Najbardziej boli, ze tak bardzo chcielismy tego dziecka,a teraz taki tekst.I co Malenstwo sie urodzi, a ja za jakis czas mam mu powiedziec, ze Tatus zaluje, ze zaplodnil?!?!?!
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 października 2015, 20:34
wg Asystenta ciazy do porodu 242 dni.
Wiele wskazuje na to, ze jednak bedzie to samotna ciaza, porod itd.
Ciag dalszy scysji z D. Na 90% skonczy sie to jego wyprowadzka, nie mam sily. Mysle o Malenstwie i wyc mi sie chce.
EDIT: no to Tatus sie wyniosl.
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 października 2015, 12:33
Emocjonalnie ogarniam. Z D. przeprowadzilismy dluga rozmowe, niejednokrotnie przerywana placzem i krzykiem z obu stron. Ja rozumiem, ze kobieta w ciazy ma zmienne nastroje, ale zeby facet? No chyba, ze on to tak przezywa i nic nie mowi. Staramy sie jakos to wszystko poskladac. Nie tyle dla dziecka, co dla nas. Jakby to mialo byc tylko dla dziecka, to ja bym nie chciala. Uwazam, ze gorsze jest, zeby dziecko mialo dwoje klocacych sie rodzicow, niz kazde osobno.
Czuje sie dobrze, zeby nie powiedziec znakomicie. Schudlam. Jak to jest, jak czlowiek chce schudac, to nie idzie,a tu raczej nie powinnam chudnac, a chudne. -2kg. Zadnych objawow ciazowych, nic a nic....Do wizyty u gina 23 dni. nie wytrzymam.
Nogi mnie bola, ale sie wczoraj nalazilismy. Poszlismy na spacer (6km w jedna strone). Dzieki bogu, ze zalozylam plaskie buty. Dobrego dnia Mamuski
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 listopada 2015, 07:51
Do wizyty u gina 21 dni. Caly czas targa mna jakis niepokoj,chociaz nie powinien w sumie, bo sie czuje dobrze. (W sumie z objawow to piersi +6cm.) I kurcze trzeba sie tego trzymac, tylko gdzies ten choclik w glowie czasami maci.
Przede mna dzien pelen pisania, bo biore sie za pozew do Sadu Pracy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2015, 09:45
bylam dzis u ginekologa, pdejrzenie pustego pecherzyka. jutro mam sie zglosic na oddzial w szpitalu.
edit dostalam luteine, od jutra acard, czekam na wyniki badan krwi i moczu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 listopada 2015, 11:21
Ciąża zakończona 15 listopada 2015
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 listopada 2015, 21:47
Wczoraj o 22 wrocilam do domu. Na szczescie jestem dociekliwa osoba. W ciagu dnia 3 raz wlozyli mi tabletki i lekarz uprzedzil, ze jak sie nie oczysci, to na drugi dzien lyzeczkowanie. Podczas wieczornego obchodu byl lekarz, ktory mnie przyjmowal na oddzial, wiec sie go spytalam, czy z pewnoscia musze byc rano naczczo. spojrzal na mnie zdziwiony i kazal przyjsc na usg. Na szczescie okazalo sie, ze moj organizm oczyscil sie sam i nie ma potrzeby zabiegu, wiec jak chcialam moglam wyjsc juz zaraz. a ja oczywiscie chcialam, chcialam w koncu byc w domu, we wlasnym lozku, przy damianie, czuc sie bezpiecznie.
Podczas tego ostatniego badania puscily mi cale emocje. Nie moglam sie uspokoic. Lekarz cudowny, nie bagatelizowal mojego stanu, porozmawial ze mna. Spytalam sie go, czy jest szansa, zebym jeszcze mogla miec dziecko. nie wiem, czy bede probowala, ale chcialam wiedziec. Powiedzial, ze nie widzi przeciwskazan, zlecil badania za 6 tygodni. Polozna polecila mi tez dobrego psychologa, ktory zajmuje sie matkami utraconych dzieci.
Nie wiem co poczac dalej, narazie funkcjonuje na zasadzie robota. Czytam na forum czerwcowym o wizytach, ogladam zdjecia. I z jednej strony cholernie mnie to boli, ale z drugiej strony ogromnie sie ciesze, ze Im sie udalo, ze to ich szczescie nadal trwa.
11.12 jest u nas wspolna ceremonia pogrzebowa utraconych. Mysle, ze pojde, mam nadzieje, ze mi t pomoze jakos oswoic sie ze strata.
Jeszcze raz dziekuje Wszystkim ,ktorzy dobrym slowem i mysla byli przy mnie.
Nie wiem co teraz robic... Chyba oszaleje.... Bardzo chce byc blisko z D., ale to za szybko, za wczesnie, za bardzo bede myslec, co jeszcze pare dni temu bylo.
Z drugiej strony fizycznie i emocjonalnie bardzo tego potrzebuje.
bylam dzis w sklepie, mialam taka ochote na piwo. Ale pomyslalam, ze przeciez dla Jagodki to niezbyt dobrze bedzie. Po chwili kupilam dwa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 listopada 2015, 20:45
dostalam dzis wiadomosc od jednej z dziewczyn w ciazy dlaczego a tu pize, jak poronilam. Powinnam odejsc.
Jakby ktos dal mi w pysk.
A ja chce tu bvc, chce miec nadzieje, ze sie uda.
Dzis po tym msg wyje od rana, caly czas, ni ege sie uspkoic.
jutro jade do Taty na grob, moze choc mentalnie bedzie przy mnie, jak zawsze byl.
staram sie sobie jakos dawac rade, bo przeciez wszyscy tego ode mnie oczekuja, tylko ja nie mam juz sily, najchetniej zakopalabym sie w koc i sie juz nie obudzila. czuje sie gorsza, czuje sie wybrakowana,niepotrzebna
chrzanione bely kazalo nowa ciaze otworzyv.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 listopada 2015, 16:34
moj aktualny plan t jeszce bardziej schudnac. W kwietniu wazylam 108kg, przed ciaza 94, teraz 97. Przy przyjeciu do szpitala okazal sie, ze mam 162 cm, a zawsze myslama, ze mam wicej
Takze zaczynam znow racjonalne odzywianie. chociaz u mnie to nie jest kwestia obzarstwa, tylko niereguralnosci.
Musze i chce isc do przodu.
angelstw wzielam sobie Twoje rady do serca. dziekuje Ci.
Czuje sie na tyle dobrze, ze wrocilismy z D. do serduszkowania. I co z tego, ze wiekszosc pewnie bedzie to uwazac za przedwczesne, lekkomyslne itd.
tego potrzebuje i tak chce zyc.
Przeczytalam dzis opis poronenia jednej z dziewczyn. I nie, nie wpedzilo mnie to w depresje. Bylo w tym tyle piekna i uczuc, ze wlasnie pomoglo mi poradzic sobie z tym, co ja teraz czuje. Amelia dziekuje.
Czyli teraz czas robic przygotowania pelna para. Ostatni raz. Na wadze -2 kg (dodam, ze bez makijazu ;p)
Kuchenne wariacje ciag dalszy. Wczoraj z powodu braku zdecydowania i sajgonki i golabki. Cos dla mnie i cos dla Niego
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2016, 17:46
30.06 bylam u gina. Ciaza potwierdzona, 7 tydzien. Skierowanie na badania, do poradni prenatalnej.
Fasola 7,5 mm, serduszko bije, choc nie slyszalam.
Nastepna wizyta 28.07, nie wiem czy wczesniej nie pojde jeszcze prywatnie.
Prenatalne 11.08
Czekamy na rozwoj
Poczatki ciazy to duzo stresu, ja tez latalam na bete jak szalona ale chyba nie ma sensu bo ona czasami roznie przyrasta I tylko bedziesz sie denerwowac. Mysl pozytywnie, I staraj sie nie poddawac nastrojom. bede trzymac kciuki
ja tylko w pierwszej ciąży (którą straciłam w 20tc) zrobiłam betę. Kiedy zaszłam drugi raz, nie miałam już odwagi...ale zrobiłam chyba milion testów ciążowych więc wcale Ci się nie dziwię ;) poszłam do gina zaraz po pozytywnym teście ale zupełnie nic nie było widać na USG. Właściwie to zależało mi na tym by dostać leki które mogą mi pomóc utrzymać ciążę. Na kolejną wizytę odważyłam się 2 tyg później to był jakiś 6-7tc. Było widać zarodek ale jeszcze bez serduszka. 2 tyg później popłynęły łzy szczęścia bo serduszko już pięknie biło :) także myślę sobie, że czasem lepiej zaczekać niż dodatkowo się denerwować, bo np serduszka jeszcze nie widać. U cb ładny przyrost bety, więc musi być dobrze!! Mocno trzymam kciuki żeby Maluch był silny i rósł zdrowo! :* a USG miałaś robione przez brzuszek czy dopochwowo? Bo na tak wczesnym etapie duuuużo lepszy obraz otrzymuje się sondą dopochwową. Ja przez brzuch miałam USG chyba gdzieś dopiero ok 13 tc ;)
@angelstw - mialam robione dopochwowo. dziekuje Ci za dobre, pocieszajace slowa