Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Czekam na Ciebie całe życie skarbie...
Dodaj do ulubionych
1 2 3

9 stycznia 2014, 13:46

Dawno nie pisałam, jakoś nie miałam natchnienia. Starałam się za dużo nie zastanawiać nad swoim stanem tylko spokojnie uznawać, że jest ok. Niestety wczoraj dopadło mnie jakieś wstrętne chorubsko. Na razie to na szczęście tylko okropny katar i kiepskie samopoczucie i mam nadzieję, że na tym się skończy. Zaopatrzyłam się w masę chusteczek, acatar fast, syrop wzmacniający prenalen, propolki jak by bolało gardło, herbatę z miodem i cytryną, czosnek na kanapki i teraz leżakuję. Liczę, że szybko mi przejdzie bo mój mąż bardzo się martwi. Jego mama kiedyś straciła ciążę w 6 msc przez anginę. Do lekarza się nie wybieram bo nie ma sensu, na razie to nie choroba na antybiotyki a niczego innego mi lekarz nie przepisze bo nie można. Ostatnio zaczęły mnie męczyć ciążowe koszmary. Przez tą chorobę śniło mi się, że poroniłam i do teraz mam ten wyimaginowany obraz przed oczami. Jeszcze kilka dni i w poniedziałek wizyta u gina. Mam nadzieję, że po niej mi przejdzie i będę spokojniejsza. Te ciągłe obawy czy maleństwo żyje są meczące. Chciała bym już czuć ruchy żeby mieć codzienne sygnały od maleństwa ale na to muszę jeszcze trochę poczekać.

13 stycznia 2014, 17:39

Nareszcie jestem po wizycie. Uchachana od ucha do ucha wróciłam do domu. Maleństwo urosło i ma 6,8cm a to wskazuje idealnie na pierwszy dzień 14 tygodnia czyli tak jak według OM. Badana była też przezierność karkowa i tu się gin musiał na męczyć bo dzieciątko na początku w ogóle spało odwrócone plecami, po kilku lekkich klepnięciach w brzuch się obudziło i zaczęło machać rączkami i nóżkami, troszkę się wiercić ale ani myślało obrócić się bokiem. Biedny gin męczył się 20 min. po czym stwierdził, że może przez brzuch mu się uda wiec zmienił głowicę i po kolejnych 10 min. walki z moim małym upartym potomkiem udało mu się zrobić odpowiednie zdjęcie i zmierzyć przezierność która jest jak najbardziej ok. Co do mojego chorubska to mam poczekać i jeśli minie tydzień a ja nie wyzdrowieję to mam iść do internisty po antybiotyk. wiec mam czas do środy jak by co to w czwartek wędruję do internisty. Emocje powoli opadają i teraz na spokojnie wchodzę w mój drugi trymestr ciąży.

15 stycznia 2014, 15:21

Zebrałam się i wrzucam zdjęcia maleństwa
7e7f6db814871412m.jpg
2c8a5e10c004be8am.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2014, 15:23

23 stycznia 2014, 17:38

Dziś mam jakiś dzień szczęśliwości i wszystko mnie cieszy. Przyszedł na dodatek pocztą pierwszy zakup dla maluszka. Udało mi się okazyjnie kupić otulaczek, troszkę chłopięcy wzór ale to szczegół ważne, że nie różowy: http://img14.allegroimg.pl/photos/oryginal/38/84/02/86/3884028619 jest w idealnym stanie i na pewno się przyda. Codziennie oglądam też używane wózki, żeby szukać okazji bo wymarzyłam sobie teutonie. Moja siostra jakimś cudem trafiła na prawie nową teutonie beyou mającą jeszcze 2,5 roku gwarancji za 1500zł (gondola+spacerówka) i wymieniła swoje bebetto na porządniejszy wózek. Mam nadzieję, ze w końcu i ja trafie na taką ofertę dlatego już zaczęłam szukać. Z akcji zakupowej jeszcze nabędę w niedzielę poduchę do spania motherhood, też jak nową z wymiennymi powłoczkami wiec najwyżej poduchę na mróz wystawię wywietrzę i ubiorę w świeżą powłoczkę. Normalnej poduchy nigdy bym nie kupiła używanej ale za tą zapłacę pól ceny wiec jakoś się przekonałam. Mam nadzieję, że lepiej mi się będzie spało bo coraz bardziej wiercę się w nocy nie mogąc wygodnie się ułożyć. Chyba się coraz bardziej maleństwo w brzuchu rozpycha.

4 lutego 2014, 16:36

Jakoś rzadko zaglądam na owu, dni uciekają przez palce bo śpię codziennie do południa. Dziś zrobiłam nową fotkę brzusia. Wieczorami bywa większy ale jeszcze nie rzuca się jakoś bardzo w oczy.
c8b51028ed81604bmed.jpg
Martwi mnie bo zaczęłam ostatni tydzień 4 miesiąca a nadal w ogóle nie przytyłam. Staram się pilnować i jeść częściej ale jest ciężko bo szybko się najadam.
Na ruchy nadal czekam, chciała bym już chociaż raz dziennie poczuć, że maleństwo żyje w moim brzuszku.

14 lutego 2014, 20:42

Bedzie na 100% dziewczynka a wiec mała Oliwka. Wizyta bardzo przyjemna, a maż zachwycony tym ile widac na usg. Mała troszkę nadrobila bo wg. Usg jest 18t1d a dziś realnie 17t4d.

17 lutego 2014, 13:37

Dziś zaczynam 19 tydzień, od kiedy znam płeć łatwiej jest mi myśleć o przyszłości. Powoli też zaczynam "coś" czuć, mam łożysko na przedniej ścianie wiec nie są to wyraźne ruchy ale kiedy leże czasem czuję takie lekkie wypychanie. To wszystko sprawia, że coraz bardziej wierzę w moją ciążę i w to, że będę mamą. Zmniejsza się dystans który sobie pozostawiałam gdyby coś jednak było nie tak.
Wczoraj byłam na niedzielnym obiadku u teściów i zaczęła się lawina propozycji imion dla małej, pierwszy do nadawania imienia oczywiście teściu szukający imienia po babkach, prababkach i czort wie kim jeszcze i wymyślił że idealna by była Stanisława... Stasia. Mnie się tak tradycyjne imiona w ogóle nie podobają. A teściu, że Oliwia to tak nowocześnie :) na szczęście ma mało do gadania a ja raczej nie odbieram tak tego imienia ale i tak ciągle się zastanawiam czy będzie właściwe. Mnie się podoba masa imion dla dziewczynki ale ciężko to zgrać z tym co się mężowi podoba.
Cieszę się, że to jednak dziewczynka, będzie miała ubranka po kuzynce bo siostra więcej dzieci nie planuje i wszystko mi oddaje (już mam pierwszą torbę maleńkich ubranek) myślę też, że dziewczynki będą się fajnie dogadywały i przyjaźniły przez lata bo różnica wieku to tylko 8 miesięcy.

22 lutego 2014, 22:19

Dlaczego nigdy nie może być zbyt kolorowo. Mała rośnie zdrowo, dobijam półmetka ciąży zaczynam czuć ruchy i.... muszę się po chorować żeby nie było mi za dobrze. Dziś z godziny na godzinę czuję się gorzej. W gardle kłuje i uszy bolą do tego okropne samopoczucie i złość na cały świat. Bo przecież już jedną chorobę w ciąży odbębniłam, nie chcę znowu czuć się fatalnie i martwić o małą.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 lutego 2014, 22:18

10 marca 2014, 22:51

Jestem po USG połówkowym, mała waży 390g i wygląda pod wszystkimi względami zdrowo. Gin nieźle wymęczył brzuszek i mnie teraz trochę pobolewa ale miło było pooglądać małą i teraz mogę spać spokojnie. Dziewczynką jest bezdyskusyjnie, stan między nogami się nie zmienił. Na deser dodaję pierwsze zdjęcie buźki małej Oliwii (łatwiej coś dojrzeć z oddali) e077256544583ca5med.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 marca 2014, 22:51

13 marca 2014, 21:46

Czas na uwiecznienie wzrostu brzuszka w pamiętniku w końcu to już 22 tydzień. Oliwia się chyba nieźle rozpycha. Przy dzielnej asyście mojej psiny mój piłeczko brzuszek uwieczniony. Poza tym to mam wrażenie, że im dalej tym szybciej i teraz co chwile mi tydzień mija. Ruchy czuję coraz częściej ale nie regularnie. Za to dostałam pierwszego kopniaczka w nagrodę za prasowanie dziecięcych ciuszków.
7fa558f576955587med.jpg

2 kwietnia 2014, 20:08

Jak zwykle się obijam z wpisami. Niedługo mnie na owu zapomnicie jak będę się tak obijała. To chyba wina względnego spokoju i pięknej wiosny która zachęca mnie do działania i nie przesiadywania przed komputerem. Staram się zmotywować do czytania książek bo mam już kilka książek kupionych kilka pożyczonych a idzie mi średnio mimo, że ogólnie lubię czytać to ciężko mi się zmotywować. Powoli kompletuje wyprawkę, a właściwie to w znacznym stopniu sama się kompletuje. Dostałam łóżeczko z materacykiem w super stanie od koleżanki, zastanawiam się jednak nad zakupem nowego materacyka. Dostałam też pościel i kołderkę po młodszej siostrze męża. Kolejny wór ubranek, majtki i podpaski poporodowe oraz pieluszki happy 1 od koleżanki. Załatwiłam też od niej rożki bo jej córa do lipca wyrośnie już z nich na pewno. Mam też już dwa kocyki, wielką (120x120)"pieluszkę"- otulacz bambusową. No i kupiony już jakiś czas temu wózek ze spacerówką do którego udało mi się dokupić miękką gondolę w super stanie. Całkiem już sporo tego nazbierałam a nawet się na poważnie za wyprawkę nie zabierałam... bo przecież jeszcze czas a w kawalerce niezbyt wiele miejsca na tyle klamotów. Mimo wszystko strasznie mnie cieszy to wsparcie ze strony rodziny i znajomych. Bo sporo będę mogła zaoszczędzić zwłaszcza, że jeszcze masę rzeczy będę miała od siostry po jej listopadowej córci.
Co do samopoczucia to jest całkiem nieźle, ostatnio trochę dopada mnie zmęczenie i brzuszek szybko rośnie ale pierwsze wyraziste kopniaki są naprawdę cudowne i mała mi wszystko wynagradza. Często ją czuję wiec się nie zamartwiam. Ostatnie dwa dni są mniej sympatyczne bo męczą mnie bóle brzucha związane z gazami, zaczęłam faszerować się no-spą i espumisanem i jest coraz lepiej chociaż jeszcze nie odpuściło do końca. Jakoś Oliwia nie chce mi tam jelitek w brzuszku wymasować tylko mi je uciska. Robiłam dzisiaj badania krwi i wygląda na to że są troszkę gorsze od poprzednich ale ogólnie nie jest źle. Jeszcze małą wszystkiego mi nie zabrała.
Dzisiaj cały dzień zamyślam się jak się ma Chiang Mai i jej malutka Gaja, mam nadzieję, że po powrocie do domku będzie obszerna relacja i pierwsze zdjęcia malutkiej.

2 kwietnia 2014, 21:30

A wiec specjalnie dla saszki fotka 24t2d
82e4e52c462ec862med.jpg

22 kwietnia 2014, 12:46

No i zaczynamy 3 trymestr. Czas na odrobinę podsumowania. Waga +7kg i szybko teraz rosnę. Brzusio i bioderka osiągnęły obwód 100cm. Samopoczucie bardzo dobre, chociaż zdarzają się dni kiedy płaczę prawie bez powodów. Takie uroki ciąży. Czasem mi już przez brzuchol ciężko, ale jeszcze jestem w stanie wykonywać wszystkie czynności. Co do małej to czuję ją już coraz mocniej, wieczorem urządza sobie jakieś zabawy tak, że brzusio cały skacze. Przyjemnie jest czuć, że jest tam w brzuszku ta maleńka istotka. Chociaż już nie całkiem taka maleńka bo waży co najmniej kilogram.
O jakiegoś czasu pojawiło się u mnie poczucie chęci działania i ostatnio się nasiliło, siedzenie przed kompem wydaje się bezproduktywne (chyba, że szukam czegoś dla małej)najchętniej wybywam gdzieś z domu a jeśli już zostaje to działam. Porządki pełna parą (wyrzucam z szaf wszystko co zbędne) albo pranie i prasowanie kolejnych kocyków, pościeli i innych takich tam dla małej. Kiedy już na nic nie mam siły najchętniej śpię albo oglądam coś ciekawego bardziej lub mniej.

7 maja 2014, 22:36

Koniec kwietnia i weekend majowy miałam bardzo ciekawy, najpierw wyjazd na dwa dni do Łodzi, powrót do Wrocławia i znów wyjazd w Świętokrzyskie. Bałam się jak zniosę takie podróże ale jako uprzywilejowana zajęłam miejsce z przodu i bez żadnych dolegliwości przejechałam nawet te 400km w jedną stronę. Liczne spacery też jakoś mi nie zaszkodziły wiec chyba zdrowie mi dopisuje. Czekam mnie pod koniec maja jeszcze jeden wyjazd do Łodzi na wesele ale teraz już się nie obawiam i mam nadzieję, że będę się dobrze bawiła. A na koniec fotka z majowego naświetlania :)
5882dae6cd350931med.jpg

10 maja 2014, 13:26

Zebrało mi się dziś na przemyślenia, niby czasu jeszcze do terminu sporo ale jakoś dziwnie szybko zaczyna się kurczyć, przed chwilą były 3 miesiące a zaraz będą już tylko 2. A moje przygotowania idą kiepsko. Ostatnio walczę z łóżeczkiem, wreszcie zaczęłam je malować ale jest to strasznie pracochłonne bo najpierw papier ścierny a potem trzy warstwy malowania bo wymyśliłam sobie, że chcę koniecznie odmalować łóżeczko które dostałam. Nadal mam do zrobienia zakupy higieniczno-kosmetyczne. Ciągle nie mogę się zabrać, za konkretne ogarnianie gdzie co i jak bo czekamy na mieszkanko. Jak dobrze pójdzie to do lipca się przeprowadzimy bo mamy dostać niedługo pismo z sądu. Jak by któraś z was się zastanawiała nad kupowaniem mieszkania z licytacji komorniczej to na ten temat mogę się więcej wypowiedzieć. Jedno jest pewne, my czekamy już prawie rok bo licytacja odbyła się 19 czerwca 2013. Jeśli były właściciel będzie oporny to jeszcze będziemy musieli się bawić z jego eksmisją. Tymczasem wszystko dla małej musi stać popakowane. Zastanawiam się jak ja się dokopie do tego co potrzebne żeby spakować torbę do szpitala. Genialnie wszystko poprałam, wyprasowałam, do woreczków i w kartony poupychane w naszej kawalerce gdzie się da. Ciągle jednak mam nadzieję, że będę mogła się w czerwcu wypakować z tym wszystkim w nowym mieszkaniu, tak się trochę łudzę. Oby tylko Oliwka za wcześnie nie chciała wychodzić :)

3 czerwca 2014, 20:25

33t1d i jest coraz ciężej. Brzuchol duży, mała waży już ponad 2kg. Wczoraj byłam na wizycie u gina i wszystko na razie ok. Powoli kończę kompletowanie wyprawki i zacznę pakować torbę do szpitala. Wolę, żeby stała i spokojnie czekała te 1,5 miesiąca. Wygląda na to, że będziemy witali Oliwkę w kawalerce, ale to nie tragedia jakoś już to widzę. Mam tylko nadzieję, ze ciągle będę miała siłę bo musimy zmienić meble i trzeba będzie wszystko poprzekładać i chciała bym to zrobić sama. Teraz ginę w kartonach :) a to mój brzuszek
0d89d9b2f42ecbeamed.jpg

16 czerwca 2014, 14:19

No i zaczynamy 9 miesiąc. To niesamowite, najpierw 8 miesięcy starań w końcu pozytywna beta i oczekiwanie. Pierwsze długie tygodnie ogromnych obaw. Czas wtedy okropnie się dłużył a ja ciągle czułam, że nic nie jest pewne. Mała istotka rosła w moim brzuszku ale była tak odległa i nierealna. Kiedy brzuszek zaczął rosnąć a mała istotka okazała się dziewczynką, stało się to bardziej realne. Spokój sprawił, że kolejne tygodnie zaczęły szybciej płynąć. Zaczęłam czuć ruchy a brzuszka nie dało się już przeoczyć. Kolejne tygodnie, badania, mała duża i zdrowa a teraz mamy wreszcie upragniony 9 miesiąc. Oliwka jest tak blisko, a jednak nadal nie potrafię sobie jej wyobrazić, jak wygląda. Jest taką zamazaną istotką, niemowlaczkiem z woskami lub bez, większym lub mniejszym. Moim małym nieznanym skarbem. Chciała bym już ją poznać. Zrobiło się ciężko i mniej przyjemnie, chociaż Oliwia jest łaskawa i nie kopie za mocno mamusi to dokucza mi wiele efektów ubocznych tak zaawansowanej ciąży. Opuchnięte wielkie stopy to mniejszy problem większy to gazowy problem. Co wieczór mam bardzo napięty brzuch i chyba gazy z całego dnia się w nim zbierają. Czasem brzuszek boli i nie daje spać czasem tylko męczy to napięcie. Zaczęłam wczoraj wieczorem pić jak małe dzieci herbatkę z kopru, może pomoże bo espumisan i nospa nie dają rady. Mam nadzieję, że Oliwka nie będzie miała problemów po mamusi. Na dokładkę pojawił się i mnie nie opuszcza mimo starań hemoroid. Chyba taki mój urok. Wiem, że bywają znacznie gorsze problemy pod koniec ciąży wiec się nad sobą nie umartwiam. Tylko niecierpliwie czekam na TEN dzień. Oliwka rośnij szybciutko i wyskakuj z brzuszka bo mamusia na Ciebie czeka :)

10 lipca 2014, 14:36

Gaja chyba skutecznie wykopywala Oliwke z brzucha. Jestem w szpitalu, przyjmuja mnie na oddzial. Skurcze sa regularne ale teraz nawwet nie wiem co ile czasu bo mnie przegonili po szpitalu.

10 lipca 2014, 18:37

Oliwia urodzila sie o 16.37 i wazyla 3170g. Niestety mialam cc.

12 lipca 2014, 17:52

Dzieki dziewczyny. Opisze wam swój poród. W czwartek przed 8 rano poczulam lekko bolesne skórcze. Sspalam jeszcze godzinke budzac sie co okolo 10 min przez skórcze. Po 10 pojechalam z mama na zakupy, zabralam do auta w razie czego torbe do szpitala. W sklepie mialam regularne skórcze co 4-5 minut ale nie jakies tragicznie bolesne, chodzilam po sklepie przez godzine. Ja ciagle myslalam ze to falszywy alarm, ale mama kazala mi dzwonic do męża i jechac do szpitala. Kolo 13.30 bylam w szpitalu. Najpierw ktg, i nadal wątpliwości czy to "już" lekarz zabral mnie na badanie. Zajżal, stwierdził, że zaboli ale musi zobaczyc pęcherz płodowy. Potem usg i lakarz dopytywal sie czy nie spalam na prawym boku. Caly czas oczywiscie mialam skórcze. Stwierdzili, że, przyjmują mnie na oddzial. Wypisałam papierki, kazali się przebrac i zabrali mnie na salę porodowa na ktg. Szczerze to pomyslałam, że mnie tam biorą bo nie mają wolnego ktg w pokoju. Po 15 min przyszedł lekarz, znów zajżał między nogi i poprosił polożną i przekłucie pęcherza. Po tym usłyszałam, że wody są bardzo zielone. Lekarz poszedł ja dostałam bardziej bolesnych skórczy, wpóścili do mnie męża a po kilku minutach a położna dała mi do podpisania plan porodu. Zanim skonczyłam z papierami wrócił lekarz i oznajmił, że wody zielone, dziecko ma lekka bradykardie (nie wiem czy tak to sie pisze) a główka jest dosyc wysoko i zaleca w tej sytuacji cesarskie cięcie. Zgodziłam sie oczywiście bo bałam się o małą. Potem poszło już szybko. Po jakichś 15 minutach byłam na sali operacyjnej a o 16,37 wyciągnięto Oliwke. Dostala 10p. Apgar i nic jej nie było. Lakarz jeszcze przy stole stwierdził, ż dziwne te zieline wody bo ani mała nie była owinięta pępowina ani innych powodów nie widać. Stwierdził, że może łożysko się zaczęło odklejać. Mimo ciężkich i bolesnych dni po cesarce, nie żałuję swojej decyzji. Ważne, że Oliwka jest cała i zdrowa.
1 2 3