Wszystko jest ok
Na ostatniej wizycie kruszyna nasza miała 2100. Wszystkie parametry w normie tylko brzuszek tydzień do tyłu. Mała jest bardzo aktywna, wieczorny aerobik od 19 przez parę godzin to standard;)Szyjka miała 3,3cm więc pan doktor kazał odstawić luteinę i czekamy, następna wizyta 28.04 i pobranie gbs (śniło mi się to dziś )
Matka walczy z porządkami, pokój będzie remontowany teraz w sobotę, mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu wrzucę foteczkę pokoiku.
Dzisiaj kolejne prania, tym razem pościel bo za chwile ma przyjechać materacyk do łóżeczka:)
Na plus 14kg ale wszyscy (ja z resztą też) twierdzą, że tego po mnie nie widać, brzuszek jest malutki:)
Szpital w sumie wybrany chociaż jeszcze tam nie byliśmy jakoś tak nie było czasu, znaczy się ja czas mam ale mąż nie bardzo. Będzie to Śląski instytut matki i noworodka w Chorzowie, jeśli któraś z czytających ma opinię na temat szpitala lub od znajomych coś słyszała bardzo proszę o komentarz:)
Jeśli idzie o wyprawkę to myślę, że wszystko mam, torba do szpitala w gotowości, wczoraj wydrukowałam plan porodu i ułożyłam wszystkie usg i wyniki badań chronologicznie
Dwa dni temu się nawet pofarbowałam więc jakoś będę wyglądać na porodówce
dwa tygodnie temu byliśmy na sesji brzuszkowej, a zapodam ze dwa zdjecia;) co prawda surowe nie obrobione no ale co tam:)
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/baf9b940d81e.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/cbffb4d389e8.jpg
No i został miesiąc do porodu, jak na razie nastawienie DAM RADĘ ale mam tylko schize, że np spanikuje przy jakis skurczach a sie okaże, że jeszcze za wcześnie czy coś
wieści z frontu
w piątek u lekarza w trakcie badania szyjki mówił że mała mocno napiera na szyjke i że czuć główkę, jak powiedziałam że mam nadzieję na jeszcze chociaż dwa tygodnie ciąży to stwierdził że nie liczyłby na to. No i niby nie problem bo donoszona ale mała ma dopiero jakieś 2400 (mam nadzieję że błąd pomiaru w dół jeśli juz), Trochę mnie uspokoiły niektóre dziewczyny na forum, że nic jej nie będzie i w ogóle ale jakoś tak wolałabym żeby koło 3 kg miała. I mam nadzieję, że będzie tak jak mówią niektóre, że lekarz nastraszył a jeszcze przenosze;)
Piorą się ciuszki po które wczoraj pojechaliśmy do mojej babci, dzisiaj montaż żerandola i skręcimy część mebelków.
Moja mała to prawdziwy szogun, wczoraj szalała cały wieczór całą drogę powrotną od 23;30 do 2;30 i jak zasypiałam o 3;00 to też waliła nogami To chyba sowa jest jakaś - może stąd moja faza na wszystko w sówki
Wczoraj byłam na wizycie, przepływy jeszcze w normie ale łozysko już chyba się starzeje bo już nie są takie jak wcześniej i lekarz nie wiedząc za bardzo co zrobić ( gdyby nie niska waga małej już byśmy myśleli o rozwiązaniu) kazał mi za tydzień w piątek PRZYJŚĆ NA USG DO SZPITALA Z TORBĄ! Zobaczymy jak wyjdzie badanie i czy mnie czasem nie zostawią na jakieś próby oxy czy coś.
Masakra! a mąż żartuje że jak już to mam rodzić w piątek a nie w sobote bo 13ty haha a ja bym wolała żeby zaczęło się samo, nawet 25go!
pomysł mój wykonanie moje męża i jeszcze paru hehe
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c67f47b7a20c.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/c114518cbaaf.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/d3c8a634d6a5.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/dbf574547f1c.jpg
niestety nie da sie zrobić zdjecia w calosci bo pokoj jest waski i dlugi:)
a taki zyrandol kupiłam córci, już widze jak sie patrzy w te kryształki:D szczególnie że sa żarówki ledowe:D
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/0534bec4e5ef.jpg
po udg w szpitalu, jechalismy pewni, że zostanę ale jednak nie:)
przepływy nie zmieniły się bardzo są porównywalne z ostatnimi, mała ma jakieś 2500-2600 i jest wstawiona w kanał, rozwarcie na palec, zrobił mi masaż szyjki (chyba? w sensie mówił że oderwał szyjke od czegoś tam nie wiem ale bolało fest:/)
we wtorek ktg jeśli nic nie ruszy, teraz powinno być więcej skurczy, i ewentualnie w piątek znowu szpital i wtedy już raczej zostanę
mąż jakiś taki chyba zawiedziony, on byl przekonany że mnie zostawią wywołają poród i że to już hehe
Odszedł czop, chyba jeszcze nie całość ale całkiem spora część, brzuch sie napina jak zwykle, czasami coś ukłuje w szyjce, poza tym cisza. Jestem padnięta po sprzataniu piwnicy, jakbym miała teraz rodzić to zapomnij
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/04a17723d0c8.jpg
Czasu i snu jest mniej ale szczęscia po tysiąckroć więcej.
Muszę opisać poród bo powoli wszystko mi się rozmywa ale tak jak mówię czasu mało, nie wiem czy nie będę pisać tego w ratach bo już moja okruszynka coś popiskuje:)
Środa 17.05.17, intensywny dzień, sprzatanie różności różnych i generalnie zajob, położyłam się po 22, mąż szybko zasnął, o 23;05 standardowe napięcie brzuszka, niebolesne, próbuję spać, za chwilę znowu, patrzę 23;12, i tak samo o 23;20,28, 37 i leżałam i myślałam jak to? to już? Przecież nie mam siły po całym dniu! Wiedziałam, że to już jak musiałam przysiąść na kibelku. poczekałam do 00:20 poszłam zrobić mężowi kawę i obudziłam go i mówię, że chyba musimy jechać bo regularne skurcze.
Wzięłam dłuższy prysznic, spakowaliśmy pieski pojechaliśmy z nimi do teściów i o 2:15 byliśmy w szpitalu, podpięli mnie pod ktg, wtedy zaczęły się bolesne skurcze (ach ta magia szpitala) ale były do wytrzymania, ktg wskazywało różnie raz 50 raz 80 potem 100 i były co 6-7 minut jakoś. Poszłam na usg, lekarz mówi że wygląda na to, że wszystko ok, zbadał szyjke, zgładzona ale rozwarcie tylko na palec, powiedział, że mogę jeszcze jechać do domu się przespać albo mogą mnie położyć, chciałam zostać, męża wysłałam do domu żeby pospał. Zanim załatwiliśmy różne formalności była godzina 4, położyłam się i probowałam spać ale już dosyć mocno bolało, dopiero po 3 skurczach trochę przysnęłam ale o 5;40 pobudka załozyli wenflon, skurcze dalej mocne były, znowu próbowałam spać ale o 6;30 wezwali mnie na ktg znowu, skurcze co 5 minut mniej więcej pisały się na 80-100. O 8:00 wezwali mnie do zabiegowego, lekarz powiedział, że bardzo ładne skurcze i że dzisiaj raczej rodzimy, szyjka niestety nie chciała się rozwierać za bardzo były bodajże dwa luźne palce, zrobił masaż kazał iść pod prysznic i spacerować, tak też zrobiłam a o 9:00 zadzwoniłam obudzić męża i czekałam na niego.
Około godziny 11 poszłam na kolejne ktg, mąż już był, skurcze były naprawdę mocne a tu ktg pokazuje jakieś liche 50, 60 nawet 30, myślałam sobie jak to, tylko żeby nie zatrzymało się to wszystko, kolejne badanie już trzy palce ale za wolno to idzie, dostałam jakieś czopki na rozwieranie szyjki, proszę dalej spacerować. Tak sobie chodziliśmy z mężem w jedną i drugą stronę po korytarzu i w miedzyczasie po schodach. O 14 kolejne ktg i skurcze znowu jakieś liche a bolało jak cholera, pytamy o co to chodzi, że takie słabe a tak bolą, okazało się, że to skurcze krzyżowe, potwierdzam, mega chujowe są. Rozwarcie mniej więcej na pięć palców, więc jeszcze trochę muszę poczekać na znieczulenie i poród, znowu wysłali mnie pod prysznic na 30 minut, niewiele pomogło, włączyłam sobie nawet jakaś relaksujaca muzyke na telefonie, mąż wypił kawkę na spokojnie i potem znowu spacery.
o 17:00 w końcu przełom, idziemy na znieczulenie i trakt, jakby organizm to wyczuł i musiałam lecieć od razu na dwójeczkę, taka naturalna lewatywa;)
Dali mi te zzo (wkłuwanie mnie bolało:/) a jak zaczęło działać to myślałam, że zasnę, taki relaks. o 17;30 położna mnie badała już na łóżku do rodzenia, pomasowała szyjkę, mówi że jest 8 cm już niedaleko, w trakcie masażu odeszły mi wody, ale dziwne uczucie!
no i tak sobie tam leżałam, skurcze nadal były bolesne ale znośnie, dostałam oxy żeby nie staneły skurcze po zzo, co jakiś czas położna kazała trochę poprzeć i tak leżałam sobie i zbierałam siły. O 18;30 położna mówi, że bierzemy się za rodzenie znowu trochę parcia, ona zaczęła szykować wszystko na przyjęcie małej, i mniej więcej o 18;40 zaczęło się parcie na całego. W pewnym momencie osłabłam już i mówiła że muszę dłuzej przeć teraz bo jeśli nie będzie musiała mnie naciąć, zmobilizowałam się dałam z siebie wszystko i mała już prawie była z drugiej strony. Pamiętam ten widok wychodzącej głowki i tych malutkich barków, trochę nią pokręciła i nagle plum wyszła i prosto na mój brzuch trafiła, taka mała! taka moja, taka piękna! Usłyszałam ciche popłakiwanie, pamiętam, że płakałam i pytałam cały czas czy wszystko z nią ok, nie widziałam jej buźki na początku, po chwili ją obróciła w moja strone i ujrzałam jej buzinkę, jej rączki, paluszki, otworzyła oczko i spojrzała na mnie, boże jakie to było wspaniałe! Tak oto o 18;55 zostałam mamą na pełen etat.
Nie nacinali mnie ale nie popekałam w sumie, tylko jeden szewik w środku mam więc bardzo jestem zadowolona, że połozna tak chroniła moje krocze.
Zostało urodzić łożysko, i tu była dupa, część wyszła a część nie, prawdopodobnie przez ta przegrode plastyke macicy i endometrioze, te łożysko gdzieś tam się powrastało czy coś i je wytargiwali ze mnie, troche bolało, i też prawdopodobnie dlatego mała jest aż tak malutka bo łożysko bylo ogólnie dobre ale małe. Takie rzeczy.
Trochę długi ten opis, nie wiem co mnie tak wzięło, ale lubię mieć takie szczegóły.
Muszę już lecieć bo parę rzeczy do zrobienia, może jutro uda mi się napisac nieco o życiu teraz z małą.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2017, 13:05
ciężko w ogóle zebrać mi się za ten wpis bo jest tyle rzeczy co chciałabym napisać, postaram się więc w skrócie
ogarniam siebie, make up itd, mieszkanie i obiady więc mam zajebiscie grzeczne dziecko i oby tak zostało
niestety z kp dalej problem, mleko jest ale z przystawianiem słabo więc laktator i heja, chociaż tyle, że nie muszę dawać mm ale będziemy walczyć
W nocy to ja ją budzę na jedzenie, ona rzadko się budzi sama, pierwszą noc wstawała a potem już nie bardzo.
Mała bardzo lubi smoczek vel. czasoumilacz;)
Co raz dłużej już obserwuje, potrafi ponad godzinę patrzeć tymi swoimi ślepkami pięknymi.
Tydzień temu bujałam się po porodówce walcząc ze skurczami, achh emocjonalnie, wczoraj wieczorem miałam coś ala baby blues bo cały dzień się stresowałam bo coś nie chciała jeść no ale się rozjadła w końcu a ja wieczorem ryczałam jak na nią patrzyłam, że jest taka piękna krucha bezbronna i że tak bardzo ją kocham. Ach te hormony
Na szczęscie wszystko z małą ok, przybrała i waży już zawrotne 2560 100 gr od wypisu przybrała:)
aaaa no i moja grażka (czyt. wedżajna) ma się bardzo dobrze, położna powiedziała, że nie widać żebym rodziła w ogóle, brawo ja
a teraz spamik!
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/bbe60c29a96d.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/300fd7795870.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/104c00827c7f.jpg
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3cc6df5f6853.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja 2017, 10:34
No no. Klaudia jakie śliczne zdjęcia :) Brzuszek masz malutki ! Ja przytyłam 7kg i mam chyba większy! /usg nie potrzebujesz wszystkich, tylko te 3 najważniejsze plus ostatnie usg. Badań też tylko te szczegółowe plus ostatnia morfologia i mocz :) A pobranie GBS nie boli, ja wcale nie czułam ! :)
Klaudia, piękne zdjęcia! Taka sesja, to super pamiątka. Trzymam kciuki, żeby mała wysiedziała jeszcze co najmniej dwa tygodnie, a potem szczęśliwie i szybko przyszła na świat :) Życzę Ci, żebyś miała tak cudowne wspomnienia z porodu i tych pierwszych chwil z małą, jak ja! Aż Ci zazdroszczę, że to jeszcze przed Tobą :) Przesyłam z Julianką pozytywną energię
Klaudia, piękne zdjęcia! Taka sesja, to super pamiątka. Trzymam kciuki, żeby mała wysiedziała jeszcze co najmniej dwa tygodnie, a potem szczęśliwie i szybko przyszła na świat :) Życzę Ci, żebyś miała tak cudowne wspomnienia z porodu i tych pierwszych chwil z małą, jak ja! Aż Ci zazdroszczę, że to jeszcze przed Tobą :) Przesyłam z Julianką pozytywną energię
Klaudia, piękne zdjęcia! Taka sesja, to super pamiątka. Trzymam kciuki, żeby mała wysiedziała jeszcze co najmniej dwa tygodnie, a potem szczęśliwie i szybko przyszła na świat :) Życzę Ci, żebyś miała tak cudowne wspomnienia z porodu i tych pierwszych chwil z małą, jak ja! Aż Ci zazdroszczę, że to jeszcze przed Tobą :) Przesyłam z Julianką pozytywną energię