Wczoraj wizyta. Z dzieckiem wszystko dobrze, malutka waży 280g ❤️ lekarz mówi, że całkiem sporo, ale, że lepiej trochę więcej teraz niż za mało😅
Czuję wyraźnie ruchy, nawet je widać, delikatne kopniaczki 🤗
Twardnienia macicy jak na razie nie wyrządziły żadnych szkód, szyjka długa na 38mm, twarda, zamknięta. Lekarz mówi, że to super jak na ten tydzień 🙂 mimo wszystko mam polegiwać, odpoczywać, nie obciążać szyjki po prostu. I tak się staram robić. W sumie już po tym miesiącu leżenia wystraczy, że porobię coś pół godziny i już czuję ból pachwin, pleców, rwa kulszowa się odzywa i od razu muszę się położyć. Po prostu stara babuszka, chociaż nie wiem, czy taka babuszka nie ma więcej werwy 😂🤷♀️😅
Lekarz stwierdził, że być może ze stresu tak mi się spina ta macica..., Że myślę o tamtej ciąży, w której szyjka puściła i się boję, że to się powtórzy. Rzeczywiście się boję i stresuję, ale nie potrafię inaczej. A co jeśli wyluzuję i coś zbagatelizuję? Wolę jeszcze kilka tygodni być lekko przewrażliwiona, tak dla pewności 🤷♀️
No i widać, że jestem w ciąży🤰. Ostatnio upuściłam w aptece kluczyki od auta, już się schylałam, aby je pod jeść, ale miły pan podleciał, że on mi pomoże 😅🤗 to było miłe 🤗
Za 2,5 tygodnia prenatalne. To będzie 21tc + 2d. Jeszcze nie udało mi się dotrwać do połówkowych w żadnej ciąży. Pierwszą straciłam dokładnie dzień przed, w 21+4. Dla mnie to taka granicą. Jeśli wtedy będzie dobrze wszystko to zacznę wierzyć, że ta ciąża ma szansę przetrwać, i że w święta Bożego Narodzenia będziemy we trójkę 👨👩👧
Grudniowe dziewczyny z forum i grupy na Facebooku już pokupowały wózki, ubranka, łóżeczka. U mnie na pewno tak szybko to nie nastąpi. Postanowiłam, że zajmę się tym w 3 trymestrze 🙂 i tak wszystko pewnie zamówię przez internet, bo nie jestem fanką łażenia po sklepach 😅
Teraz czekam z niecierpliwością na 3 sierpnia, to już tak blisko 😯
16 dni do połówkowych.
18 tygodni do ciąży donoszonej.
Postanowiłam postawić sobie jakieś cele, małe cele. Stawiać takie kroki na osi czasu. Teraz najważniejsze jest by wytrwać do połówkowych. To będzie 21tc+2d. W pierwszej ciąży dokładnie wtedy trafiłam do szpitala z rozwarciem na dwa palce. Więc kolejnym krokiem w tej ciąży jest dotrwać do tych drugich prenatalnych. Potem nie wiem co będzie. Czy odetchnę? Czy stres będzie jeszcze większy?
Wczoraj zrozumiałam jak bardzo zależy mi na tej ciąży i jak wielki ból musiałabym przeżywać, gdybym ją straciłam. Spadłam ze schodów. Rąbnęłam na tyłek, w sumie nawet nic nie poczułam oprócz tego, że brzuch się zatrząsł. Na szczęście nic się chyba nie stało. Nic mnie nie boli, nie plamię, nie mam skurczy. Ale strachu najadłam się ogromnego. Jeśli coś by się stało przez moją nieuwagę, to nie darowała bym sobie tego nigdy... A kolejną rzeczą jest to, że jestem zestresowana całą tą ciążą ogólnie. Szczególnie teraz, gdy doszłam do okresu gdy poprzednią ciążę straciłam. Jedyne czego chciałam to, żeby ten czas minął jak najszybciej, żeby upewnić się, że tym razem będzie dobrze. A tu dołożyłam sobie sama nowych stresów. Wczoraj przepłakałam cały wieczór, ale jak tylko poczułam ruchy tego maluszka to uspokoiłam się. Teraz przez te dwa tygodnie muszę się obserwować czy coś się nie dzieje. Czy coś mnie nie zaczyna boleć lub niepokoić. Na razie jest ok.
Więc 16 dni. Mam zamiar i tak skontrolować za półtora tygodnia czy wszystko dobrze jeśli nadal ten brzuch będzie się spinał, może udam się nawet do szpitala. Tak dla pewności.
3 dni do połówkowych
113 dni do ciąży donoszonej
Czas leci całkiem szybko. Już 3 dni i dowiemy się konkretów na temat naszej dzidzi i może już na 100% czy to na pewno dziewczynka a najważniejsze dla mnie teraz czy szyjka trzyma 😳
Ostatni tydzień przeleżałam, bo brzuch się spinał, dość mocno, ale od dwóch dni odpuścił, i jest całkiem w porządku. Zwiększyłam sobie dawkę magnezu, piję Muszyniankę z magnezem i biorę dodatkową dawkę duphastonu w południe, więc może to pomogło.
W każdym razie jest ok. Stresuję się cały czas, muszę uspokajać się melisą, ale chyba ten stan zostanie ze mną co najmniej do końca września. Wtedy będzie około 30tc, więc dzidzia w razie czego będzie miała duże szanse na przeżycie... Ale gdzie tam do końca września.. 8-9 tygodni. Niby już po połowie ciąży, ale tak naprawdę to dla mnie początek drogi nadal.
No, ale nic. Koniec narzekania, trzeba się cieszyć dopóki jest się czym cieszyć
Powoli oglądałam wózki, choć z wielkim dystansem, po prostu chciałam wiedzieć coś na ten temat. W sumie fajnie, że pooglądałam, bo już wiem, że przez to jak duży wybór jest, to będę miała duuuuży problem. Kilka typów już wybrałam i zapisałam. Wyprawkę jeśli już zacznę kupować we wrześniu, albo październiku
Po połówkowych trafiłam od razu do szpitala. Łucja zdrowa. Niestety szyjka zaczęła puszczać. Robi się lejek od wewnątrz, a zamknięty kanał ma 2 cm. 1,5 tyg temu szyjka miała 4cm.
Szczerze, myślałam, że w tej ciąży będzie dobrze, że to się nie powtórzy, że wcale nie cierpię na niewydolność cieśniowo szyjkową... Ale jednak. Wczoraj pobrali wymaz, hodują bakterię, jeśli nie wyhodują nic niepokojącego to założą mi szew na szyjkę, no i czeka mnie dalsze leżenie. Dostałam dodatkowo luteinę w maksymalnej dawce, brzuch chyba dzięki niej się mniej spina.
Przez ostatnie kilka dni miałam pewność, że coś się dzieje, ale oczywiście nie zaufałam swojej intuicji i nie pojechałam od razu do szpitala. Na szczęście na połówkowych lekarka wyłapała nieprawidłowość. Mam nadzieję, że tym razem trafiłam do szpitala wystarczająco wcześnie 😳
Dziś wracam do domu. W końcu, po 10 dniach w szpitalu. 4 dni temu założyli mi szew. Niestety nie było innego wyjścia, bo w dniu zakładania szwu miałam już rozwarcie na palec. Na szczęście udało się wszystko ładnie zszyć, dość wysoko nawet ten szew zainstalowali, a wiadomo, im wyżej tym lepiej
Po zabiegu ból był straszny. Myślałam, że dostałam skurczy. Leki przeciwbólowe nie pomagały. W końcu po 3 godzinach dali mi jakiś silny lęk przeciwbólowy czy rozkurczowy.. nie wiem, nie miałam siły nawet zapytać. W każdym razie w 15 minut wszystko zaczęło puszczać, ból minął.
Spałam jak niemowlę po nim, 10 h.
Teraz czuję się bardzo dobrze, lepiej niż przed zabiegiem. Nie czuję już nacisku na krocze, i brzuch praktycznie cały czas jest mięciutki, a twardnienia pojawiają się baaardzo rzadko, może 1 raz na 2 dni. Biorę luteinę i metronidazol profilaktycznie jakby jakieś bakterie się tam dostały.
Malutka kopie tak mocno 🥰 cudowne uczucie 🥰 oczywiście dopóki leży do góry nogami, bo jak zaczyna kopać po szyjce to bardzo to boli teraz. Mam nadzieję, że jak się tam wszystko ładnie zagoi to już nie będę tak na to wrażliwa
Tak się cieszę, że dziś już będę spać w swoim łóżku i w końcu się zobaczę z Narzeczonym ❤️
90 dni do ciąży donoszonej.
69 dni do 34tc (wtedy kończymy leżenie 😁)
20 dni do 3 trymetru.
Doczekałam się tego tygodnia. Tygodnia, gdzie w Polsce lekarze do ciąży podchodzą z większą powagą. Już ratują takie dzieciaczki i już można podać sterydy na płuca w razie zagrożenia porodem przedwczesnym. Na szczęście ja czuję się bardzo dobrze. 3 dni temu miałam wizytę kontrolną u mojego lekarza prowadzącego. Szew ładnie trzyma, szyjka zamknięta. Nasza Dziewczynka ważyła 550g, cały czas malutko, w najniższej granicy normy, ale chyba po prostu będzie małym dzieckiem. Ja sama jestem niska, moja teściowa ma 152cm wzrostu i nr buta 35, to samo babcia Narzeczonego, więc chyba odziedziczyła akurat te geny maleńkości❤️ oczywiście dalej leżę, wstaję tylko do lekarza i łazienki, już przeszłam psychiczny kryzys, ale kryzys minął, a z nim pojawił się znowu sens mojego poświęcenia. Chyba właśnie przez to, że weszłam w czas kiedy Łucję można ratować i im dłużej leżę tym Ona ma większe szanse. Wcześniej leżałam, ale to był czas, że mimo leżenia i mojego poświęcenia nikt by Jej nie ratował i to mnie dobijało 😒.
Te moje przeklęte twardnienia brzucha są bardzo rzadko, ale niestety po wizycie u lekarza cały dzień i noc nie miałam spokoju. To chyba przez ten wysiłek, podróż samochodem, wejście po schodach... Tak macica zareagowała. Ale uspokoiło się i teraz jakby w ogóle nie było tematu. Gdyby nie ruchy dziecka to bym nie wiedziała, że w ciąży jestem. Żadnych bóli, napięć, nic. Co mnie oczywiście cieszy, bo Łucja zdecydowanie nie lubi jak ma twardy "domek"..
Zaplanowaliśmy sobie, że będziemy pieluchować wielorazowo. Jesteśmy raczej ekologiczną rodziną i nie wyobrażamy sobie worków zużytych pieluch jednorazowych. Trochę się obawiam, czy będę mieć czas i ochotę na takie rzeczy, ale myślę, że motywację mam dobrą. Do tego jak zobaczyłam te cudowne urocze wzory tych pieluszek to już się w ogóle zakochałam 🥰 teraz się nie mogę doczekać września, aż zaczniemy powoli kompletować wyprawkę. Chciałam poczekać do października, albo dłużej, ale, mój lekarz powiedział, że w mojej sytuacji ciąża donoszona będzie w 32 tc, bo takie są statystyki i często pojawiają się skurcze albo odchodzą wody w tych tygodniach i wtedy trzeba zdjąć szew, i że jak wytrzymam jeszcze 9-10 tygodni to już będzie super 👍 choć Wiadomo, są sytuacje, że i się przenosi taką ciążę, ale no nie wiem czy mi to będzie dane. Mam nadzieję 🙈 w każdym razie wyprawkę szykujemy już na 30tc czyli na koniec września, początek października, żeby wszystko było gotowe
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 sierpnia 2020, 10:35
27 dni do III prenatalnych
44 dni do 34 tc
65 dni do ciąży donoszonej
Długo mnie tu nie było, ale też nie za dużo się dzieje. Czas leci bardzo szybko. Ja sobie leżę i okupuję allegro. Zamawiam i zamawiam, chyba po to żeby nie myśleć. Łucja kopie jak szalona, czasem już wyczuję jak opiera nogę o mój brzuch czy wypręży co innego. Jest taka urocza 🤗
W szpitalu byłam jeszcze raz odkąd mam szew. Niestety szyjka się skraca, do tego zaczęły się jakieś bóle, straszaki, nie wiem, ale na ktg nic nie wyszło, więc tylko obserwacja 4 dni i do domu. Mam leżeć dalej, zwiększyli dawkę luteiny i jest trochę lepiej. Z bóli to tylko spojenie łonowe zaczęło mnie boleć okropnie. W poniedziałek wizyta to zobaczymy czy coś się tam nie rozchodzi, czy to wina tego, że dziecko może tak czasem tam uwiera.. nie wiem. Ale boję się, że po kolejnej wizycie znowu skończę w szpitalu... Mój lekarz bardzo jest przerważliwiony, ale dlatego go wybrałam, bo z tego słynie, więc muszę się z tym pogodzić i grzecznie w szpitalu na obserwacji leżeć, w razie czego 🙈 lepiej 5 razy za dużo, niż raz za mało.
Niby już się robi bezpieczny termin urodzenia wcześniaka, niby ratują takie dzieciaczki bez większych problemów, ale ja nie chcę żadnych problemów. Nie chcę być mamą Aniołków i jeszcze mamą skrajnego wcześniaka. Nie wiem, ale oszalała bym już chyba, a poziom stresu przekroczyłby wszelkie normy. Szczególnie, że od 2 lat przeżywam stres bez przerwy żadnej.
Im dalej się ciągnie ciąża tym więcej czarnych myśli... Boję się przeglądać ciuszki, prać, nawet o nich myśleć się boję.. mam nadzieję, że potem sytuacja się odwróci i zacznę myśleć, że już teraz musi być dobrze. Czekam na ten dzień z niecierpliwością ☺️
19 dni do 34tc
40 dni do ciąży donoszonej
Już po prenatalnych. Przyspieszyłam o 2 tygodnie, bo niepokoiło mnie, że Łucja mało waży, ale okazało się, że po prostu jest mniejszym dzieckiem. W 29+4 ważyła 1300g czyli jest na 25 centylu. Nie najgorzej ❤️ przepływy w porządku, więc nie ma powodu do obaw ☺️
Szyjka nadal trzyma. Dziś miałam wizytę u mojego prowadzącego i sytuacja wygląda tak samo od 26 tc. Szyjka około 2 cm, którą trzyma zamkniętą tylko szew. Trzyma mocno, więc jest nadzieja, że wytrzymamy ✊
Mogę troszkę więcej chodzić, chociaż nadal mam dużo leżeć. Prowadzę tryb leniwej królowej. Z resztą, nawet jeśli mógłbym coś zrobić to ból spojenia łonowego jest tak silny, że nie daję rady i muszę leżeć 😳
Wyprawka praktycznie już gotowa, wózek i łóżeczko będziemy lada dzień zamawiać, kilka pierdółek jeszcze i będzie gotowe wszystko ☺️
Coraz mniej się przejmuję szyjką. W końcu dotrwałam do tych 32 tygodni, o których marzyłam. Myślę że do 34 tc wytrzymam na spokojnie. Teraz zaczęłam się przejmować, czy gdzieś indziej coś się nie stanie... Ale co mogę zrobić? Mogę tylko mieć nadzieję, że nie. Leżę, oszczędzam się, liczę ruchy, nie robię głupot to co mogę więcej zrobić? Za niedługo zacznę wycieczki na ktg, dla pewności. W końcu mam cukrzycę ciążową to też muszę być czujna... Eh. Oby nie było już żadnych niespodzianek, bo chociaż końcówkę ciąży chcę mieć spokojną...
Nadal nierozpakowana 🙈
Zostały 4 dni do ciąży donoszonej! Kiedy to minęło? Mam wrażenie, że mega szybko, choć tak się to ciągnęło. W sobotę ściągają mi szew, chyba, że podejmą inną decyzję i jeszcze poczekają, zobaczymy. Ale myślę, ze jeśli ściągną to szybko Malutka pojawi się na świecie ❤️ nasza Malutka jest naprawdę malutka bo waży tylko 2400g na USG, ale to chyba genetycznie. Jej tatuś ważył 2700 jak się urodził, więc chyba nie mam się czym martwić choć się martwię oczywiście. Ogromny stres przedporodowy mi się pojawił.... Chciałabym, żeby było już po wszystkim, a Ona leżała obok w łóżeczku...
CIĄŻA DONOSZONA!!
DZIŚ ŚCIĄGAMY SZEW! (Prawdopodobnie)
godzina 5, a ja z nerwów nie śpię, pewnie niepotrzebnie się denerwuję, ale no cóż poradzę 🙈 ostatnia prosta przed nami
01.12.2020r. w 38+3tc o godzinie 21:07 przyszła na świat nasza Najdroższa Córeczka. Ważyła 3170g i mierzyła 53cm. Poród siłami natury, wywoływany że względu na cukrzycę ciążową. Trwał 10,5 h, ale bolesne skurcze zaczęły się dopiero po przebiciu pęcherza i 5h i 30 minut później Łucja była na świecie ❤️
Jesteśmy już w domu, poznajemy się i dużo tulimy ❤️ Łucja po tatusiu oczywiście jest bardzo spokojnym dzieckiem, taka sama była w brzuszku, ale jest zdrowa, jest idealna i zakochani jesteśmy w niej po same uszy ❤️ żegnam się z fioletową stroną mocy i przechodzimy dalej ---->