Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Jest Zuzelka, będzie i rodzeństwo
Dodaj do ulubionych
1 2

2 października 2014, 13:54

<3 <3 <3 18 dni <3 <3 <3

Wczorajsze zajęcia w szkole rodzenia bardzo pozytywne, było przede wszystkim o pielęgnacji dziecka, zarówno o kąpieli jak i innych czynnościach po krok po kroku co nalezy robić i jak obchodzić się z dzieckiem. Dostaliśmy mega dużo różnych ulotek i kilka próbek zarówno dla siebie jak i dla dziecka. Jeszcze pewnie raz pójde i to bedzie na tyle no chyba że Zuzia nie bedzie chciała opuszczać brzuszka więc dwa razy. Może już jutro cos się konkretnego dowiem na wizycie czy cos się dzieje czy niekoniecznie. Marzy mi się aby ginka powiedziała że w przeciągu tygodnia urodze ahhh to chyba jest zbyt piękne żeby było prawdziwe.
Po powrocie do domu dostałam takich skurczy że myślałam że odlece pierwszy raz kilka skurczów raz za razem a bolało jak cholera, ale od tamtego czasu ucichło i dziś już żadnych skurczy.
Wczoraj też dowiedziałam się że wygrałam koszulke i olejek przeciw rozstępom. Niby nic ale jednak pierwszy raz coś wygrałam i to się liczy :)

10 października 2014, 09:17

<3 <3 <3 10 dni <3 <3 <3

A tu ani widu ani słychu żeby poród się zaczynał, żadnych oznak nic a nic kompletna cisza, zadnych skurczy, żadnego oczyszczania organizmu. Zuzia chyba będzie uparciuszkiem po tatusiu, nic sie nas nie słucha. Łóżeczko pościelane czeka, wózek skręcony w pełniej gotowości czeka. Myślałam ze może jak umyje okna to coś się ruszy ale gdzie tam to jest pic na wode fotomontaż. Dlatego stwierdzam ostatecznie jak jest jej dobrze w brzuszku to niech siedzi, ale potem z ładnej pogody już nie skorzystamy i nie będzie spacerków na ładnym słoneczku i póki jest ciepło. Jak nie prośbą to czasem trzeba groźbą może coś poskutkuje. Do 20 jak nie zechce wyjść to i tak zgłaszamy się na oddział i mam nadzieje że długo nie bedziemy czekać tylko ginka coś postanowi żeby mała za długo nie siedziała w brzuszku.

15 października 2014, 12:56

<3 <3 <3 5 dni <3 <3 <3

Termin już tuż tuż a tu nadal cisza, zaczynam się przyzwyczajać że jednak tego 20 stawie sie na oddział a tak bym nie chciała tam leżeć i czekać aż sie samo zacznie, wolałabym żeby zaczeło się w domu tak nagle i tak szybko, ale jak zawsze mam pod górke tak i tym razem pewnie tak bedzie, chyba że Zuzia sie w końcu posłucha mamusi i wyjdzie wczesniej.

Dziś Zuzia pobiła wszelkie rekordy pierwsza czkawka o godzinie 4 rano. Zawsze jak ostro buszuje w brzuszku to zaraz dostanie czkawkę i potem spokojniutka idzie dalej spać. Ahh jak ja ją Kocham za te wszystkie kopniaki nawet i bolące, za to wiercenie sie i wypychanie różnych części tego malutkiego ciałka.

Dziś dzień dziecka utraconego. To już prawie rok minął i wielkim krokami zbliża się ten dzień w którym utraciłam swoje pierwsze maleństwo, które nie dane było mi urodzić i kochać ale o którym zawsze będę pamiętać. Głęboko wierze że nasz Aniołek czuwa nad nami i to on sprawił że w brzuszku zamieszkała Zuzia. Może po prostu wtedy nie było jeszcze na to gotowe żeby do nas przyjść, że to własnie teraz jest ten moment.

23 października 2014, 09:05

22.10.2014 o godzinie 5.00 na świat przyszła nasza wyczekiwana, kochana i upragniona córeczka Zuzia z wagą 3480 g i wzrostem 52 cm.

28 października 2014, 11:11

Ciąża zakończona 22 października 2014

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2014, 11:33

20 listopada 2014, 17:01

Po porodzie miałam juz nie kontynuować tego pamiętnika ale postanowiłam od czasu do czasu coś napisać.

Przede wszystkim jak wyglądał mój poród.
20 Października tak jak była data porodu stawiłam sie na oddział do szpitala. Na wstepie podłączyli mi ktg oczywiście zero skurczy wykres prościutki prawie jak od linijki, potem zbadał mnie ginka i rozwarcie na dwa palce powiedziała ze głebiej nie bedzie palcow wkładać bo pójdzie pecherz i bedziemy czekać. No to czekaliśmy, wtorek po obchodzie znowu badanie tym razem przez ordynatora i to samo rozwarcie jest i czekamy akcja prawdopodobnie sama sie zacznie nic przyspieszać nie bedziemy. We wtorek dwie dziewczyny z sali urodziły, duza zasługa była chyba w spacerkach po korytarzu wiec niewiele myśląc postanowiłam i ja sobie pochodzić a co lepiej chodzić niż leżec i czekać. Tak wiec obeszłam korytarz szpitalny chyba ze sto razy ze na wieczór już mnie nogi bolały, oczywiście zaliczyłam też raz szpitalne schody zeszłam i weszłam na trzecie piętro :) I tak po tych moich spacerkach położyłam sie spać koło 21, za pietnaście dwunasta coś mnie obudziło, czułam w majtkach że mam mokro w pierwszej chwili pomyślałam że to sluz i czop. który poprzedniego dnia odchodził ale nie całe majtki mokre wiec to tylko jedno zaczeły odchodzić wody. Wstałam ubrałam sie w szlafrok zabrałam wode i telefon i poszłam na porodówke. Babka mnie zbadała 4 cm rozwarcia i faktycznie pękł pęcherz. Jedna babka podpieła mnie pod ktg, druga wypełniała papierki. Pytam sie czy mam zadzwonić po męża czy jeszcze troszke sie wstrzymać, ale babka mówi zebym sie wstrzymała bo bedzie sie tylko niepotrzebnie stresował i nudził bo na pewno urodze dopiero w dzień. No dobra tak tez zrobiłam, zadzwoniłam i powiedziałam tylko ze mi wody odeszły i zeby był w pogotowiu. Początkowo skurczy brak po jakichś 15 minutach zaczeły sie skurcze ale ktg nic nie wykazywało wiec pytam sie czy to normalne ze ja czuje skurcze a tu ich nie wykazuje ale odpowiedziała ze normalne. Dobra to ja sobie czekam na dalszy rozwój. O godzinie 2 badanie i rozwarcie na 6 cm. Skurcze stawały sie coraz silniejsze i bardziej bolesne. Zeszłam z łóżka na piłke z jednej strony o niebo lepiej na skurczu ale miedzy skurczami bym sie połozyła i odpoczeła a tu trzeba sie bujac. Punkt 3 kolejne badanie cholernie bolało az łzy leciały ale jakos wytrzymałam. Rozwarcie na 8 cm i babka mówi ze juz moge dzwonic po meza. Dzwonie i za 15 minut Marek juz jest. Po godzinie 4 poczułam parcie na szyjke. Nagle przed 5 zebrało sie kilka pielegniarek i bardzo sympatyczna Pani doktor i o równiutkiej 5 urodziła sie Zuzia. To uczucie jak wyszła i położyli mi ja na brzuchu po prostu nie do opisania, ogromna ulga i zadowolenie na maksa, ból przechodzi moment. Mam nadzieje ze jeszcze kiedys bedzie dane mi doswiadczyc tego jeszcze raz. Troszke mnie nacieli ale wolałam to niż jak bym miała popekac. Nie miałam zadnego znieczulenia i dałam rade. Zabrali małą do drugiej salki a mnie w tym czasie szyli. Przez całe dwie godziny jak byliśmy na sali porodowej mała darła sie w niebołosy nie pomagał ani cycek, którego nie mogła wcale złapać ani rączki męża, który cały czas ją nosił, uspokoiła się dopiero na sali jak nas przewieźli. Początkowo myślałam że nie bedzie ze mną tak od razu myślałam że chociaz kilka godzin bede mogla sobie odpocząć ale pielęgniarka od noworodków mówi do mnie że mają pod sobą remont bo robią nową porodówke i z tego względu mają bardzo głośno i mała zostanie ze mną. Na szczecie mała byla bardzo spokojniutka i usnęła a ja razem z nią.

Wczoraj minęło już 4 tygodnie jak Zuzia przyszła na świat :)

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy
1 2