





Wczorajsze zajęcia w szkole rodzenia bardzo pozytywne, było przede wszystkim o pielęgnacji dziecka, zarówno o kąpieli jak i innych czynnościach po krok po kroku co nalezy robić i jak obchodzić się z dzieckiem. Dostaliśmy mega dużo różnych ulotek i kilka próbek zarówno dla siebie jak i dla dziecka. Jeszcze pewnie raz pójde i to bedzie na tyle no chyba że Zuzia nie bedzie chciała opuszczać brzuszka więc dwa razy. Może już jutro cos się konkretnego dowiem na wizycie czy cos się dzieje czy niekoniecznie. Marzy mi się aby ginka powiedziała że w przeciągu tygodnia urodze ahhh to chyba jest zbyt piękne żeby było prawdziwe.
Po powrocie do domu dostałam takich skurczy że myślałam że odlece pierwszy raz kilka skurczów raz za razem a bolało jak cholera, ale od tamtego czasu ucichło i dziś już żadnych skurczy.
Wczoraj też dowiedziałam się że wygrałam koszulke i olejek przeciw rozstępom. Niby nic ale jednak pierwszy raz coś wygrałam i to się liczy







A tu ani widu ani słychu żeby poród się zaczynał, żadnych oznak nic a nic kompletna cisza, zadnych skurczy, żadnego oczyszczania organizmu. Zuzia chyba będzie uparciuszkiem po tatusiu, nic sie nas nie słucha. Łóżeczko pościelane czeka, wózek skręcony w pełniej gotowości czeka. Myślałam ze może jak umyje okna to coś się ruszy ale gdzie tam to jest pic na wode fotomontaż. Dlatego stwierdzam ostatecznie jak jest jej dobrze w brzuszku to niech siedzi, ale potem z ładnej pogody już nie skorzystamy i nie będzie spacerków na ładnym słoneczku i póki jest ciepło. Jak nie prośbą to czasem trzeba groźbą może coś poskutkuje. Do 20 jak nie zechce wyjść to i tak zgłaszamy się na oddział i mam nadzieje że długo nie bedziemy czekać tylko ginka coś postanowi żeby mała za długo nie siedziała w brzuszku.






Termin już tuż tuż a tu nadal cisza, zaczynam się przyzwyczajać że jednak tego 20 stawie sie na oddział a tak bym nie chciała tam leżeć i czekać aż sie samo zacznie, wolałabym żeby zaczeło się w domu tak nagle i tak szybko, ale jak zawsze mam pod górke tak i tym razem pewnie tak bedzie, chyba że Zuzia sie w końcu posłucha mamusi i wyjdzie wczesniej.
Dziś Zuzia pobiła wszelkie rekordy pierwsza czkawka o godzinie 4 rano. Zawsze jak ostro buszuje w brzuszku to zaraz dostanie czkawkę i potem spokojniutka idzie dalej spać. Ahh jak ja ją Kocham za te wszystkie kopniaki nawet i bolące, za to wiercenie sie i wypychanie różnych części tego malutkiego ciałka.
Dziś dzień dziecka utraconego. To już prawie rok minął i wielkim krokami zbliża się ten dzień w którym utraciłam swoje pierwsze maleństwo, które nie dane było mi urodzić i kochać ale o którym zawsze będę pamiętać. Głęboko wierze że nasz Aniołek czuwa nad nami i to on sprawił że w brzuszku zamieszkała Zuzia. Może po prostu wtedy nie było jeszcze na to gotowe żeby do nas przyjść, że to własnie teraz jest ten moment.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 października 2014, 11:33
Przede wszystkim jak wyglądał mój poród.
20 Października tak jak była data porodu stawiłam sie na oddział do szpitala. Na wstepie podłączyli mi ktg oczywiście zero skurczy wykres prościutki prawie jak od linijki, potem zbadał mnie ginka i rozwarcie na dwa palce powiedziała ze głebiej nie bedzie palcow wkładać bo pójdzie pecherz i bedziemy czekać. No to czekaliśmy, wtorek po obchodzie znowu badanie tym razem przez ordynatora i to samo rozwarcie jest i czekamy akcja prawdopodobnie sama sie zacznie nic przyspieszać nie bedziemy. We wtorek dwie dziewczyny z sali urodziły, duza zasługa była chyba w spacerkach po korytarzu wiec niewiele myśląc postanowiłam i ja sobie pochodzić a co lepiej chodzić niż leżec i czekać. Tak wiec obeszłam korytarz szpitalny chyba ze sto razy ze na wieczór już mnie nogi bolały, oczywiście zaliczyłam też raz szpitalne schody zeszłam i weszłam na trzecie piętro

Wczoraj minęło już 4 tygodnie jak Zuzia przyszła na świat

Nigdy nie znasz dnia ani godziny wiec szykuj sie nawet na juz ;)