Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Kacperek :-*** aniołek [*] Aniolki wracaja. Czekamy na Igorka
Dodaj do ulubionych
1 2 3

29 września 2015, 11:09

11t2d

U nas wszystko dobrze :-) Właśnie nadrobiłam pamiętniki bo nie było mnie jakiś tydzień... :-)
Czuję się dobrze, ale znowu wróciły wymioty. Pojawiają się mniej więcej co 2 dni, ale wymiotuję nie więcej niż raz dziennie, więc całkiem dobrze to znoszę :-) Mam teraz znacznie więcej siły niż na początku ciąży. Dosyć wcześnie włączyło mi się też robienie porządków. Zrobiłam już trochę miejsca w szafach żeby jak najwięcej rzeczy maleństwa się zmieściło :-D Zakupiliśmy też komodę, która i tak od dawna planowaliśmy kupić, no a teraz to już w ogóle się przyda :-) Wiem, że jest jeszcze wcześnie na takie porządki, ale czuję, po prostu, że muszę i już :-D
W poniedziałek mam badania prenatalne. Nie mogę się ich doczekać bo jeszcze nie widziałam mojego skarba :-) Czuję, że wszystko jest w porządku i dzidziuś jest zdrowy, więc nie martwię się na zapas. Mam dobre przeczucia :-)
Wczoraj śniło mi się USG mojego dzieciątka. Było wyjątkowo wyraźne i widziałam moją kruszynę, całą i zdrową :-D Była śliczna :-) I okazało się, że to dziewczynka :-D Pod koniec badania dzidziuś zrobił grymas jakby zaraz miał zacząć płakać, wtedy mój mąż, we śnie, powiedział, że pewnie jest głodna, a ja w tym momencie obudziłam się z okropnie ssącym głodem, no i udałam się do kuchni :-D Ten sen napełnił mnie niezwykłym spokojem i optymizmem :-D Ciągle mam w głowie widok tej malizny ze snu :-D
Ustaliliśmy już z mężem imiona. Nie mogliśmy się porozumieć co do imion dla chłopca, ale stanęło na Kacperku, a w razie dziewczynki na Emilce :-D Nie wiem czy to wcześnie czy nie, ale nie obchodzi mnie to. Chce się już zacząć cieszyć, a nie ciągle tylko bać. Może w listopadzie będziemy już znać płeć, a może wcześniej się uda... ;-)

Miłego dnia ;-)

2 października 2015, 10:52

11t5d

Wczoraj robiłam badania: morfologię, glukozę i mocz. Właśnie odebrałam wyniki i morfologia jest OK, ale mam podwyższona glukozę. Norma to 70-99, a ja mam 120,99. Chyba kiepsko :-/ No i w moczu mam leukocyty, erytrocyty i liczne nabłonki płaskie. Właśnie przeczytałam, że może być to spowodowane infekcją dróg moczowych. Nie za ciekawie to wygląda, ale nic... pozostaje czekać do poniedziałkowej wizyty, może ginka coś mi przepisze na to, a ja do tego czasu postaram się ograniczyć spożycie cukru.

Miała któraś z Was tak? Mam się czego obawiać?

5 października 2015, 16:08

12t+1d

Już po wizytach :-) Najpierw zacznę od badań prenatalnych, czyli od dobrych wieści :-) Z dzidzią wszystko OK. Jest śliczna i zdrowa :-D Machała mamusi i tatusiowi rączką i słodko sobie podskakiwała. Oboje się wzruszyliśmy :-) Tatuś jest wniebowzięty, a ja ryczałam jak bóbr jak tylko zobaczyłam jak na przywitanie bąbel pomachał do nas swoją maleńką rączką.

Po południu byłam na wizycie u mojej ginki. Wkurzyłam się przy rejestracji bo położna po zważeniu mnie powiedziała, że nic nie przytyłam i jak to mogłam nic nie przytyć. Wytłumaczyłam jej, że od początku ciąży przytyłam 1kg i na tym jak na razie stanęło i zaczęłam się śmiać. Ciekawe jak mam niby przytyć jak zdarza się, że rzygam jak bóbr kilka dni pod rząd. Poza tym wiem od koleżanek, że na początku ciąży można nawet dużo schudnąć. No, ale nic nie będę się kretynką przejmować.
Ginka nic na temat wagi nie mówiła, natomiast wyniki, szczególnie cukru są złe... Ale powiedziała, że nie chce jej się wierzyć że na początku ciąży miałam cukier 76 a teraz nagle 120, a nigdy z tym problemów nie miałam. Powiedziałam jej że trochę ostatnio przegięłam ze słodyczami. Kazała mi powtórzyć badania glukozy i moczu. Jeżeli glukoza znowu tak kiepsko wyjdzie to będę musiała zrobić krzywą cukrową (z góry wątpię w powodzenie tej akcji ;-)i skieruje mnie do kliniki w której leczą cukrzycę u ciężarnych. Nie martwię się na zapas. Zobaczymy jakie wyjdą wyniki w czwartek i w czwartek mam też wizytę. Wszystko się okaże, nie ma co przeżywać. A z pęcherzem mam coś nie tak bo ciągle latam do WC i nie mogę przez to spać w nocy. Moja szwagierka miała tak całą ciążę bo nie mogli jej wyleczyć jakiejś bakterii.

To tyle, a to zdjęcie mojego pierworodnego maleństwa :-D Mamusia bardzo Cię kocha i nie je już tylu słodyczy :-***
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/8b76569510b9.png

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 października 2015, 16:20

7 października 2015, 11:10

12t3d

Nie mam cukrzycy :-) Wczoraj powtórzyłam badania i dzisiaj mój mąż je odebrał. Cukier spadł do 80, a wystarczyło przestać jeść słodycze i pić dużo wody. Wiedziałam, że przegięłam w zeszłym tygodniu, ale nie zdawałam sobie sprawy, że to może tak szybko skoczyć :-/ Mam nauczkę... Tak się bałam o moje maleństwo... Teraz już wiem na czym stoję i będę robić wszystko żeby do tego ponownie nie dopuścić. Wyniki badania moczu też dużo lepiej wyszły. W moczu nie mam już w ogóle erytrocytów, nabłonki płaskie mam nieliczne, bakterie nieliczne (ale mi zawsze przed ciążą wychodziły nieliczne bakterie)i tylko 2-3 leukocyty wpw. Czyli poprawa jest duża. Jeżeli mam zapalenie dróg moczowych to bardzo delikatne i możliwe że ustępuje skoro jest poprawa. Bakterie się nie rozwijają, nadal są nieliczne więc nie ma się czego obawiać. Może dostanę jakieś urofuraginum i na tym się skończy :-) Zobaczymy co na to jutro powie ginka. Możliwe, że przeszło mi dzięki piciu dużej ilości wody niegazowanej i po 1 szklance soku żurawinowego dziennie (nie piłam więcej bo bałam się o cukier).

Ulżyło mi strasznie. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało i to z mojej winy i przez moją głupotę :-/

Miłego dnia wszystkim :-D

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 października 2015, 11:11

13 października 2015, 08:32

13t2d

No i jesteśmy w drugim trymestrze :-D Przywitał nas niestety mdłościami, ale przynajmniej już tydzień nie wymiotuję :-D No i katar jeszcze mi dokucza. Na początku ciąży miałam trudności z oddychaniem i gęsty katar który nie schodził, teraz jest rzadszy, ale dokucza mi bardzo, szczególnie rano...

Wczoraj przed domem, w śniegu, pod schodami do drzwi wejściowych znalazłam małego kotka. Boję się toxo, ale nie mogłam go zostawić na pastwę losu. Poczekałam na męża jak wróci z pracy i złapaliśmy go. Był wyziębiony i bardzo głodny. Je bardzo dużo i łapczywie. Nie wiem ile tam leżał... Nie było nas w weekend... :-/ Mamy go w kotłowni, ale wygląda na to, że nic mu nie jest bo już tam łobuzuje :-) trochę jest wystraszony, ale powoli się oswoi :-) Staram się rzadko do niego schodzić, ale od czasu do czasu muszę żeby dać mu jeść. Nie sprzątam po nim, Robi to mój mąż, a po każdej wizycie u niego myje ręce. Myślicie, że to wystarczy żeby się nie zarazić?

Miłego dnia :-*

28 października 2015, 15:53

15t3d

Kredeczko, u mnie wszystko w porządku :-)
Z objawów to mam jeszcze mdłości, ale nie wymiotuję już (mam nadzieję, że nie zapeszę) :-) Dzisiaj odebrałam wyniki moczu, HIV i Hbs i dodatkowo zrobiłam sobie glukozę i toxo dla własnego świętego spokoju :-) Wszystko wyszło OK :-) Jedyne, co mnie martwi, to to, że od początku ciąży przytyłam tylko 1kg i waga stoi niewzruszona... Jem więcej niż przed ciążą, ale się nie obżeram. Wizyta w przyszły wtorek... Postaram się jeść jeszcze więcej, może waga choć trochę ruszy...
A poza tym u nas wszystko OK :-D Mam cichą nadzieję, że we wtorek dowiem się czy pod serduszkiem mam chłopca, czy może dziewczynkę. Bardzo chciałabym już wiedzieć bo nie wiem jak mam do mojego dzidziusia się zwracać, a już tak bardzo chciałabym do niego mówić po imieniu :-D
Po swoim okropnym wyglądzie obstawiam dziewczynkę ;-) Zobaczymy co się okaże :-)

Pozdrawiam i przesyłam wiruski :-***

5 listopada 2015, 09:32

16t4d

Wszyscy, moi znajomi, rodzina i Wy, moje kochane dziewczyny, mówicie że pasowałaby mi dziewczynka, a tu kuku :-D Słowa mojego bioenergoterapeuty właśnie się spełniają :-D Pierwszy syn, Kacperek, jest już w drodze, a drugi jest już zaplanowany hihi

We wtorek miałam wizytę, powiedziałam Pani doktor, że jeżeli już coś tam wypatrzy to żeby dała mi znać bo chętnie poznam płeć mojego dzieciątka :-) Na początku nie było na to szans. Mały był tak niefortunnie odwrócony... Ale za to dowiedziałam się najpiękniejszych rzeczy pod słońcem :-D Moje dzieciątko jest zdrowe. Dzięki temu że jestem szczupła obraz był bardzo wyraźny i dokładnie było widać 4 komory zdrowego, ślicznie bijącego serduszka. Ginka zmierzyła obwód główki, oglądnęła brzuszek i powiedziała, że wszystko jest pięknie :-D To najcudowniejsze słowa dla przyszłej mamy :-D Zapytała czy chce skorzystać z drugich prenatalnych. Odpowiedziałam, że jeżeli są do tego jakieś wskazania to oczywiście, ale jeżeli wszystko jest w porządku to myślę, że te pierwsze mi wystarczą bo nie ukrywam, że było to dla mnie stresujące. Na to Pani doktor powiedziała, że absolutnie nie ma żadnych wskazań :-D W trakcie tej rozmowy Kacper zaczął współpracować ;-) ale jeszcze Pani doktor nie była pewna bo powiedziała, że wszystko jest maleńkie i że to może równie dobrze być pępowina, aż tu nagle mały odwrócił się żeby zaspokoić ciekawość mamusi :-D Pod koniec badania, ginka kazała mi usiąść i pokazała mi jedno udo, drugie udo i małe co nieco w środku :-D

Ale jesteśmy szczęśliwi :-D A mój mąż jest wniebowzięty :-D tak bardzo chciał synka :-D
Następna wizyta za 2 tygodnie, ale bez badania, tylko na słuchanie tętna maluszka, a za 4 tyg. glukoza i krzywa cukrowa i z wynikami na kolejną wizytę. A zapomniałam dodać, że mam 2,5kg na plusie :-D Waga ruszyła :-D

Pozdrowienia od przeszczęśliwej mamusi :-****

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 listopada 2015, 09:32

10 listopada 2015, 09:54

17t2d

Piąty miesiąc! Jupi!!! :-D
Wczoraj byłam na wizycie żeby posłuchać tętna Kacperka i zrobić korektę zwolnienia bo ginka pomyliła się przy jego wypełnianiu. Ślicznie bije maluszkowi serduszko :-D Ginka cieszyła się razem ze mną :-D Mówiła, że wszystko jest jak w najlepszym porządku, a serduszko przepięknie pracuje :-D Oby tak dalej :-)

Tak bardzo kocham mojego maluszka :-*** Nie mogę się doczekać aż go zobaczę... Ale niech siedzi w brzusiu spokojnie do kwietnia, a potem niech się dzieje :-D Za jakieś 2 tygodnie czeka nas glukoza i krzywa cukrowa, 3-go grudnia kolejna wizyta :-) Jak będę miała trochę więcej czasu to wstawię zdjęcia. Ciocie zobaczą jak urośliśmy :-D

Buziaki :-*

20 listopada 2015, 05:43

18t5d

Hejka :-) Zdjęcia w swoim czasie ;-) Nie mogę się zgrać z mężem bo część zdjęć robiłam jego tel, bo lepsza jakość, a część swoim... Poza tym nie mam jeszcze aktualnego zdjęcia :-o Proszę więc o cierpliwość :-P

Od soboty czujemy już ruchy malucha. Bardzo mnie to uspokaja i wizyty na pewno już teraz będą dużo spokojniejsze :-)Synuś kopie i boksuje mamusię od czasu do czasu od środka :-) Nawet mój mężuś załapał się na kopniaka i to takiego solidnego :-D Jak odpoczywam to czuje nawet jak się wierci :-D Moje kochane maleństwo :-**

Dziewczyny, czy macie jakieś doświadczenia z krwawieniem z nosa bo strasznie pękają mi naczynka i to co dzisiaj wyleciało mi z nosa to już jakieś przegięcie. Znowu mam nawrót kataru, a krwi przy oczyszczaniu nosa jeszcze więcej niż poprzednim razem... Koszmar... :-/ Miałyście coś takiego? Lekarz zalecił Wam jakiś lek?

Pozdrawiam :-*

4 grudnia 2015, 08:34

20t5d

Hej :-) W poniedziałek miałam robioną krzywą cukrową i wszystko jest w porządku, nie mam cukrzycy :-) Wczoraj miałam wizytę która pozostawiała wiele do życzenia... Babka ewidentnie mnie spławiła bo miała dużo pacjentek... Nie zostało mi zrobione USG, nie zapytała nawet jak się czuje i czy czuję ruchy itp. Nie zleciła mi nawet badań na mocz i morfologię. To już będzie 2-gi miesiąc bez podstawowych badań... Upomniałam się o nie ale stwierdziła że zleci wszystko w styczniu... (?)
Jakby tego było mało to wieczorem dostałam smsa od koleżanki ze szkoły, która też jest w ciąży, 6 miesiąc, że szyjka jej się skraca i będzie szyta żeby za wcześnie nie urodzić... Nie ukrywam, że właśnie tego na tym etapie się obawiam, a nawet nie zostałam zbadana... To sprawiło że szukam lekarza prywatnie, z dobrym sprzętem żeby zobaczył czy z małym wszystko dobrze jeszcze przed świętami, a badania zrobię chyba na własną rękę w przyszłym tygodniu żeby spać spokojnie. Niech mnie dalej prowadzi ta babka, ale muszę mieć kogoś w zapasie żeby sprawdzić czy na pewno wszystko jest OK. Z doświadczenia wiem, że nie należy kierować się opinią jednego lekarza...
Modlę się o koleżankę... Musi być dobrze!

A tak jakby tych smutów było mało to mam żylaka na lewej nodze, bolą mnie nogi, kręgosłup, nie mogę spać i jak się przemęczę albo dużo chodzę to bolą mnie pachwiny. A z pozytywów to mały kopie i rooośnie :-D Dobrze, że go czuję bo inaczej już bym sfiksowała...

Pozdrawiam serdecznie i życzę sobie i Wam pozytywnego nastawienia. Mimo tego, że przez lekarzy ręce opadają czasem...

7 grudnia 2015, 19:56

21t1d

U nas wszystko w porządku :-) Idę w przyszłym tygodniu do lekarza, który ma bardzo dobry sprzęt i niezłe opinie. Zapisał mnie na środę, na 17:30 i będzie z głowy :-) Mały tak często daje o sobie znać, że nie denerwuje się specjalnie, że coś mogłoby być nie tak, ale nie mogę zrozumieć jak można nie zbadać i nie zlecić badań przynajmniej ten raz w miesiącu ciężarnej kobiecie! Ta ginka wyprowadziła mnie z równowagi, a ja nie chce żyć w niepewności kolejny miesiąc! Przecież w ciąży różnie bywa... Dzisiaj jest dobrze a jutro może się zrypać, tak jak w przypadku mojej koleżanki... A ona, kredeczko, w środę ma być szyta... Ma dać znać po wszystkim. Modlę się żeby wszystko było dobrze i wiem, że tak będzie :-) Musi tak być!

Pozdrawiam Was wszystkie, a w szczególności starające się koleżanki ;-) Tak bardzo Wam życzę przejścia na tą stronę :-) Przyszły rok musi okazać się tym szczęśliwym!!! :-)

17 grudnia 2015, 10:57

22t4d

Już po wizycie :-D Lekarz niezwykle kompetentny. Wszystko nam pokazał i wytłumaczył.
Z szyjką wszystko OK, jest długa i na ten moment nic niespodziewanego nam nie grozi :-D
Dzieciątko zdrowe :-D Potwierdziło się, że Kacperek będzie Kacperkiem :-D Serduszko pięknie bije, a mały waży już 540g :-D Lekarzowi nie udało się zobaczyć jednej z rączek w całości bo mały spał i przygniótł ją sobie. Gin wyobracał mną na wszystkie strony, ale mały i tak się nie poruszył... Uparte dziecko, a śpi twardo jak jego tata i tak samo jak on, z rączką przy buzi :-D Ciekawe czy mu tak zostanie... Fajnie by było bo to taki słodki widok :-D No to teraz mogę spokojnie świętować ;-) a po świętach zrobię podstawowe badania bo coś ostatnio słabo się czuję, ale może to ta beznadziejna pogoda... :-/

Zdjęcia brzuszka i twarzyczki dzidziusia wstawię w przyszłym tygodniu albo dopiero po świętach bo ciężko mi znaleźć czas na cokolwiek... No i ta nieszczęsna praca magisterska :-/ ehhh

7 marca 2016, 10:04

34+1 (35tc)

Tak długo mnie nie było, a tu tyle informacji... Tych smutnych i tych radosnych... Boże, odmień los tych, którzy teraz tak cierpią... :-(

U nas wszystko w porządku :-) Kacper kopie, jest zdrowy, ułożony główką w dół, rośnie... Jak dla mnie powinien więcej ważyć, ale ginka nie mówiła, że waży źle, a wg norm, to jest po prostu przeciętniakiem. Byliśmy na wizycie w 33t+4d mały ważył wtedy 2100g. Nie mam żadnych skurczy. Nic nie zapowiada żeby małemu się spieszyło. Z dolegliwości ciążowych to mam żylaki, szczególnie jednego na lewej nodze i na lewej wardze sromowej i ten właśnie jest bolesny i sprawia najwięcej kłopotu :-(. Nogę smaruję hirudoidem (żel/maść) i noga wygląda dużo lepiej. Z tym drugim boję się cokolwiek robić. Poza tym, mam rozstępy. Bardzo duże mam na prawym pośladku, a na lewym maleńkie. Niestety smarowanie nic nie dało :-/ Dziwne to bo pośladki mi prawie nic nie urosły... W ogóle ja mało urosłam. Wszystko idzie w brzuch i piersi. No i twarz spuchła. Od początku ciąży przytyłam 16kg. A propo puchnięcia to puchną mi kostki i dłonie, a szczególnie palce u dłoni. Mam też problemy z oddychaniem, które nie pozwalają mi nawet na posprzątanie w domu. Jak tylko zaczynam to zaraz mam zadyszkę i jestem wykończona :-/ Nie próbuję oczywiście narzekać. Przecież to wszystko niedługo się skończy i będę miała swoją kruszynkę wreszcie w ramionach :-D Chciałam tylko opisać jak to u mnie na tym etapie wygląda :-) Mimo tego wszystkiego, radość jest niewyobrażalna :-D

Poza tym boję się porodu :-/ Ale nie aż tak jak tego, że nie poradzę sobie z maleństwem :-( Myślę pozytywnie, ale czasem oblatuje mnie strach... Na pewno wszystko będzie dobrze :-) Mały ma już wszystko kupione. Mnie brakuje jeszcze staników do karmienia. Bardzo zależy mi na karmieniu małego piersią. Torba prawie spakowana. Ubranka, pościel, kocyki itp. już uprałam. Czeka mnie jeszcze jedno pranie ubranek i wtedy wszystko małemu poprasuję :-)

Muszę się zmobilizować i wstawić zaległe zdjęcia :-/ Mąż je gdzieś zgrał, ale nie mogę ich znaleźć :-/ Brak czasu mnie wykańcza... A co będzie za miesiąc albo półtora :-O

Pozdrawiam Was wszystkie :-* Trzymajcie się cieplutko :-*

14 marca 2016, 14:29

35+1 (36tc)

Hej wszystkim :-)

Na moim ciążowym froncie dzieje się dużo, ale nie koniecznie dobrze. Tyle szczęścia w nieszczęściu, że źle dzieje się tylko u mamy, a Kacperek ma się nadzwyczaj dobrze :-D I to jest to, co trzyma mnie przy tym żeby się jeszcze nie załamywać :-)
Jestem baaardzo zmęczona... Niestety, przyszedł czas, że muszę dużo leżeć, co nie za bardzo mi odpowiada. W zeszłym tygodniu, w czwartek byłam na krótkiej wizycie u ginki w celu pobrania próbki do badania w kierunku paciorkowców. Ginka sprawdziła przy okazji szyjkę, która jest jeszcze długa (małemu się nie spieszy)i obejrzała mojego żylaka. Żylak jest duży przez co jestem tam bardzo spuchnięta. Cała lewa strona, łącznie z pachwiną i nogą jest spuchnięta... Na szczęście nie ma tych żylaków więcej i nie zawędrowały w inne nieprzyjemne miejsca, przez które mogłabym być skazana na cesarkę... A wolałabym naturalnie, ale wiadomo... wyjdzie w praniu jak to się wszystko skończy... W sobotę zasłabłam. Wybraliśmy się z mężem do kina, a potem na małe zakupy i zasłabłam w centrum handlowym. Na szczęście szybko znalazłam ławkę, usiadłam sobie i przeszło. Wydaje mi się, że to przez żylak. Jak chodziłam to go dosłownie czułam. Tak mi wszystko tam spuchło, że żylak ocierał mi się o nogę :-( No i od tamtej pory boli jeszcze bardziej. Najgorzej jest gdy dużo chodzę lub stoję... Zaczęłam smarować go maścią, przemywać się chłodną wodą żeby pobudzić krążenie i przestałam się nadwyrężać. Często też masuje sobie te okolice i leżę z poduszką pod tyłkiem i pod nogami. Może ukoi to choć trochę ten przeraźliwy ból, ale pocieszam się, że skurcze podczas porodu będą boleśniejsze :-D Heh marne pocieszenie... ;-) No i przecież po porodzie powinien zginąć i wszystko powoli wróci do normy :-) A na żylaki na nodze ginka poleciła mi pończochy. Właśnie nosiłam się z zamiarem ich kupna i chyba sobie takie zafunduję :-D

To tyle mamuśkowego marudzenia ;-) Mały jest jeszcze bardzo ruchliwy :-) Teraz jak kopnie to ledwo żyję :-) Nie wiem czy z tych moich żeber po prawej stronie coś w ogóle zostanie :-D Cieszę się, że jest taki silny i zdrowy :-) Najbardziej lubi przeciągać rękami po brzuchu i kopać nóżkami w żebra. Chciałabym żeby jeszcze trochę przytył i mam cichą nadzieję, że zechce wyjść na początku kwietnia, a nie dopiero 19-tego bo właśnie na ten dzień mam termin. Za dwa tygodnie, czyli dokładnie w święta moje maleństwo będzie donoszone :-D A potem niech się dzieje wola nieba... byle szybko... :-D

Całuski :-*

29 marca 2016, 08:19

37+2 (38tc)

Ciąża donoszona :-D Wizyta w przyszły poniedziałek, o ile doczekamy :-D Mały jeszcze harcuje, czasem nawet dość boleśnie więc chyba jeszcze trochę miejsca ma. Uwielbiam kiedy się rusza :-D To jest to, co w tej chwili podtrzymuje mnie na duchu.
Na tym etapie bardzo puchnę, szczególnie dłonie i kostki. Żylaki dokuczają mniej dzięki masażom, spacerom, smarowaniu żelem i opłukiwaniu ich zimną wodą. Wieczorem dokucza mi tylko mrowienie w łydkach. Noce nawet, że przesypiam. Wstaję tylko ok. 2-3 razy na siku i zaraz zasypiam :-) Może wyśpię się na zapas ;-) Obecnie pojawił się gorszy problem... Wyżyna mi się ósemka :-( Boli mnie cała lewa szczęka, nie mogę jeść, otwierać buzi... Ból jest straszny... :-( Spróbuję umówić się dzisiaj do dentysty, może gdzieś mnie wciśnie bo ma straszne terminy, a ja przecież rodzę za 3 tygodnie :-/ Ból jest nie do wytrzymania :-( Jak nie urok to... wiadomo ;-)

8 kwietnia 2016, 09:52

38+5

Kredeczka, dzisiaj wypróbuję zestaw na przyspieszenie i ułatwienie porodu, który zaleciła Ci położna, czyli sex i wiesiołek ;-D Chociaż nie wiem, czy zdążę bo dziwnie się czuję...
Czuję, że poród zbliża się wielkimi krokami. Muszę się dzisiaj ogarnąć i skoczyć do apteki. Może jeszcze zdążę parę razy wziąć ten wiesiołek...
A pod słowami "dziwnie się czuję" kryje się bolesne ciągnięcie w dole brzucha, ale tylko od czasu do czasu, delikatne ćmienie w dolnej części kręgosłupa, częste skurcze, ale nieregularne i bezbolesne, czasem takie rozwieranie tam na dole i takie mrowienie w dolnej części brzucha.
Brzuch lekko mi opadł i strasznie ciąży... Czasem ciężko mi chodzić i muszę go podpierać od dołu. Jak tak ciężki czasami, że nie mogę się wyprostować... Oprócz tego hormony mi buzują, wszystko mnie wkurza. Mój mąż nie ma teraz ze mną lekko... No i miałam przed wczoraj mnóstwo energii, którą spożytkowałam na sprzątanie, a teraz nie mam już siły na nic...

Ząb już nie boli, mogę normalnie jeść i otwierać szczękę. Wychodź Kacper... Chce mieć to już za sobą...

18 kwietnia 2016, 16:44

40+1

No cóż... według BBF dzisiaj mam termin, wg lekarzy i jednocześnie USG termin mam jutro... Dzisiaj w południe poczułam nagły, ostry i niesamowicie przeszywający ból krzyża... Plecy bolą mnie do tej pory, ale teraz ból jest zaledwie tępy. Od tamtej pory staram się ciągle chodzić, sprzątam w domu. Cały czas próbuje być w ruchu żeby przyspieszyć ewentualną akcję porodową. W międzyczasie sprzątania mój organizm się oczyścił... czyli wiadomo ;-) Nie ukrywam, że liczę na to, że poród tuż tuż :-D Macica straszliwie naciska w dół. Mam nadzieję, że to kwestia godzin aż poczuje skurcze i rozpocznie się akcja. Jeżeli nie, to jutro czeka mnie wizyta u ginki bo musi mi przedłużyć L4 i wizyta w szpitalu. Mam nadzieje, że bez problemu zrobią mi ktg i wtedy dowiem się wreszcie czegoś konkretnego... A póki co Olza, jestem nadal w dwupaku :-/
Nie mogę doczekać się Kacperka :-D Ciekawa jestem jak wygląda, do kogo będzie podobny... Tylko czy ja dam sobie radę z takim maleństwem nie mając żadnego doświadczenia??? Byleby był zdrowy mój szkrab kochany :-D O niczym innym nie chcę myśleć na razie.

26 kwietnia 2016, 17:40

20 kwietnia przyszedł na świat nasz synuś ---> Kacperek <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2016, 17:36

26 kwietnia 2016, 18:08

Dzisiaj to już 7. dzień z życia naszego synusia :-D Ale opowiem jak to się wszystko wydarzyło ;-)

Termin miałam na 19.04 i wtedy też wybrałam się na wizytę do ginki. Poinformowałam ją o tym, że mam skurcze, brzuch mi twardnieje, ale to wszystko jest bezbolesne. Po badaniu okazało się że rozwarcia brak, ale kazała mi jechać do szpitala z powodu tego twardnienia brzucha. Tak też zrobiłam. Od razu skierowano mnie na porodówkę i zrobiono ktg, na którym wyszły jakieś skurcze, ale rozwarcie zostawiało wiele do życzenia... Na drugi dzień znowu sprawdzono rozwarcie, które nie postępowało. Jeden z lekarzy kazał zrobić USG i dziwił się, że nikt wcześniej tego nie zrobił. Powiedział, że u pierworódki brzuch nie powinien się tak stawiać i stwierdził że wygląda jak Kasprowy Wierch ;-) Na USG lekarz sprawdzał 3 razy i nie mógł się nadziwić tego, co mu na tym USG wychodzi. Poinformowałam wcześniej lekarzy, że 2 tyg temu miałam wizytę i dziecko ważyło ok 3kg. Na USG w szpitalu waga jednak była zupełnie inna... Lekarz powiedział, że nie urodzę dziecka naturalnie bo mogłoby się zaklinować i tragedia gotowa. Zapytałam ile w takim razie waży na co lekarz odpowiedział: o dużo za dużo i jedzie Pani na cesarkę. Byłam w szoku i popłakałam się... Nie tego chciałam no, ale życie... Po tych "uroczych i przyjemnych" przygotowaniach do zabiegu, gdy już jechałam na sale operacyjną jeden z lekarzy mówi: tu będzie cesarka ok 5kg płodu. Myślałam, że zemdleję... jak to w ogóle możliwe? Sam zabieg w odczuciu był dziwny. Wyrwali ze mnie mojego "okruszka". Pod koniec zabiegu bardzo spadło mi ciśnienie, ale potem wszystko się unormowało. Mały urodził się z wagą 4460g i mierzy 58cm :-) Potem nie było lekko. Szybko trzeba było dojść do siebie i zajmować się maluchem, mimo strasznego bólu. Dla mnie to był i nadal jest niezły szok... Ja nigdy nie zajmowałam się takim maleństwem. Początki były trudne, ale teraz jest już trochę lepiej. Nie obyło się też bez małego załamania, ale wzięłam się w garść. Teraz już będzie tylko lepiej :-) Dzisiaj właśnie wróciłam ze szpitala i czuję się dużo bardziej spokojna ;-) Jedyne co budzi mój niepokój to czy dam radę z dzieckiem, domem i szkołą... Praca magisterska jest prawie nie ruszona... koszmar. Trzeba spiąć tyłek i do roboty!

Całuski od mamuśki :-*

14 czerwca 2016, 20:28

Hej :-) Dawno mnie nie było, a mój synuś jutro kończy 8 tygodni :-D Jestem taka szczęśliwa, ale jednocześnie pełna obaw bo zawsze musi się coś dziać... Jesteśmy już po 1 szczepieniu, mały był bardzo dzielny :-) Rota wypił bez problemu, a przy zastrzykach nawet nie jęknął :-D Mój bohater :-D Za to teraz dochodzą kolejne zmartwienia... Mały ma potówki stwierdzone przez dwóch lekarzy-pediatrów, ale próbowałam już wszystkiego i te potówki nie chcą mu za nic zejść. Ma je na szyi i dekolcie i trochę na buźce, ale niewiele. Jutro planuję wizytę u dermatologa, o ile znowu nam coś nie wyskoczy... :-/ ehhh Poza tym walczę też o to, aby mały nie miał asymetrii. On tak bardzo lubi leżeć na jednej stronie. Odwraca głowę w drugą, ale leżałby tylko na tej stronie... Przed ciążą walka, w trakcie ciąży walka i po też walka... Dzieci to ciągła walka i wyrzeczenia... Ale są też cudooowne strony :-D Na przykład uśmiech małego albo jego cudowne gaworzenie :-D Tak bardzo go kocham <3 <3

Każdej z Was z całego serducha życzę takiej miłości <3
1 2 3