Przyrost bety w tamtym tygodniu wynosił 405, a po 48 h 834, co daje 105%. Ale od momentu implantacji cały czas mam plamienia od czwartku również była żywa krew. Zadzwoniłam po luteinę, mam brać 2 x 1.
W piątek myślałam, że zaczęło się poronienie. Cały dzień bolał mnie brzuch z lewej strony, a jechaliśmy pociągiem 2,5 h na chrzciny, bo nasze auto kilka dni wcześniej miało awarię i jest u mechanika. Wieczorem ból brzucha tak się nasilił, że nie byłam w stanie leżeć, stać, jeść i wzięłam no spę ale żadnej różnicy nie czułam. Również w plamieniach znów pojawiła się żywa krew i malutki skrzep. Bardzo się przestraszyłam i byłam gotowa jechać na SOR ale na teleporadzie w czwartek usłyszałam, że jeśli nie ma krwi w takiej ilości jak na miesiączkę lub więcej to mam się wstrzymać z SOR. O 2 w nocy wzięłam ciepłą kąpiel i polewałam brzuch wodą - dało mi to trochę ulgi i po 2 h ból całkowicie odpuścił.
W sobotę rano obudziłam się jakby nigdy nic, żadnego bólu. Plamienie praktycznie zero, zaś w niedziele po powrocie, znów cała wkładka plamienia i lekki ból brzucha.
Dzisiaj wieczorem idę do swojego lekarza prowadzącego zobaczyć czy na USG cokolwiek widać, bo tydzień temu było tylko ciałko żółte i grube endometrium. Może zwiększy mi dawkę luteiny i da L4. Ciężko mi cieszyć się teraz z ciąży, tyle na to czekałam, a jestem pełna obaw. Na razie wstrzymujemy się i nie mówimy rodzinie i znajomym. Myślę, że poczekamy do prenatalnych.
Na razie widać tylko pęcherzyk ciążowy ale na bardzo wczesnym etapie. Ciąża jest zagrożona przez plamienia i bóle. Prawdopodobnie niewydolność ciałka żółtego. Mam luteinę dopochwowo 2x1 i duphaston 3 x 1.
Za 3 tygodnie wizyta i musi być akcja serca. Dostałam skierowanie na badania do karty ciąży. Od jutra L4 i leżeć ewentualnie moge rozwiązywać krzyżówki, czytać książki i oglądać netfilxa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 maja, 09:23
Plamienie mimo leków nie ustaje, wydaje mi się, że jest większe. Z ciekawości wczoraj zrobiłam test ciążowy, gdzie dziś beta powinna wynosić ok. 10 tyś. ale tam jedna kreska.. Rano powtórzyłam i tylko cień cienia.
Pół nocy płakałam, bo wiem i czuję, że to koniec.. Jutro idę na betę, żeby potwierdzić, że spadła, a później do lekarza prowadzącego ale pewnie dostane się za tydzień.. Nie ma poronienia, bo biorę leki, do wizyty u ginekologa na razie nic nie odstawiam.
Od drugiego dnia od owulacji czułam, że się udało. Ale od poniedziałku nie miałam wątpliwości: zmęczenie, lekkie mdłości, bóle podbrzusza, zgaga, trądzik 🌼
Znów się udało. Tak bardzo chce utrzymać tą ciążę. Niech tym razem będzie wszystko dobrze 🥹💚🍀
Wczorajsza beta 511, a progesteron 14,6. Trochę martwi mnie ten progesteron, mógłby być lepszy. Lekarz powiedział, że mam po 48 h powtórzyć badania, jak progesteron spadnie to przepisze mi leki.
Jak na ten moment brak plamienia, żadnych bóli jedynie lekkie uczucie rozpierania.
Ale znów się rozchorowałam

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lipca, 11:44