Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe moja lAla jest już z nami :* ! rośnij zdrowa !
Dodaj do ulubionych
1 2

9 lutego 2015, 20:48

30 tc
(29+0)
wow Trójka z przodu :)
zaczynamy 30 tydzień!!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/91a70868f310.jpg
trochę nie pisałam. ale za bardzo nie ma co. czekam na piątkową wizytę (piątek 13stego :))
oczywiście obawy trochę są. Bo moja Malutka jest taka delikatna !!! mogłaby mnie kopać mocno cały dzień, żebym była spokojna. A ona taka delikatna, tu się przeciągnie, tam coś wypnie, czasem mnie doświadczy mini kopniaczkiem. A mama się martwi, że może coś nie halo. Bo przecież Synu to piłkarz był i kopy takie dawał, że nawet się nie zastanawiałam czy trzeba ruchy liczyć. A córa jest leniem i tyle !!
Bo przecież na pewno wszystko jest ok ?~!!!!! (nie ma to jak samopocieszenie)
No ale na ostatniej wizycie 3 tygodnie temu było ok, i też mało kopała, to teraz też musi być ok.
Ciekawe czy mi mój ginekolog zrobi badanie 3 trymestru, czy wyśle mnie do kogoś innego, tak jak na prenatalne i połówkowe.
W sumie fajnie jakby wysłał, to bym miała pretekst do zrobienia usg w 3d znów.
Bo to cudowne usg było :)
znowu zobaczyłabym buziolka ślicznego..
ahh..
rozmarzyłam się.. :)
a za 78 dni będę Cię już oglądać codziennie ! moja bezimienna cudowna, leniwa, córko !! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2015, 20:51

13 lutego 2015, 20:42

29+4
po wizycie.

A więc moja Malutka waży już ok. 1,300 , fiknęła główką w dół, co mnie bardzo cieszy, bo wizja cesarki lekko mnie przerażała... została wymierzona i wszystko ok, także badanie 3 trymestru zaliczone. Trzymała w buzi paluszka... uwaga ! u nogi !! no normalnie mała akrobatka :) . Pokazała swoją muszelkę :D w całej okazałości, także "groźby" męża pt. "zobaczysz, że jeszcze urośnie fiutek" mają co raz mniejszą szansę spełnienia :D

ostatnio 2 razy czuułam taki mega ucisk na krocze jakby mi miała wypaść,okazało się, że to jej główka uciskała, mam częściej się kłaść z poduszką pod dupką. Szyjka zamknięta, 3 cm, ale ładnie trzyma.

znowu pytałam o te moje 'słabsze ruchy'. Majóweczki piszą jakie to mają anakondy w brzuchu, a moje dziecię takie spokojne. tu się wypnie, tam posmyra, a kopniaczki to raczej leciutkie i nie często... nie to co Mikołaj, on mnie kopał jak mały piłkarz! No a lekarz pyta? a Pani ciąża jest spokojna czy nerwowa? ja mówie, że spokojna, bo naprawdę jestem taka wyciszona, mało mnie wyprowadza z równowagi (ewentualnie mąż haha :P), a z Synem to byłam tykającą bombą.. a lekarz na to : że w takim razie i córka jest spokojna, także nie mam co porównywać, przecież wszystko w nią ok:)
uspokoił mnie.
w ogóle to strasznie go lubię za to, że niepotrzebnie nie straszy, tylko uspokaja.
fajny lekarz ! :)

wyszły mi popaprane wyniki moczu, tzn nabłonki, leukocyty i bardzo liczne bakterie, dostałam furagin i nakaz picia dużooo żurawinki, którą zakupiłam już wczoraj, oby pomogło :). badania do powtórki 'po kuracji' :)

a powiem wam, że pomimo , że ta żurawina taka kwaśna, to nawet mi smakuje, bardzo orzeźwia i przypomina mi redsa żurawinowego, także pije z chęcią . Nawet mój Syn pije !! on to ma dopiero dziwne smaki, lubi jeść cebulę, cytrynę, oliwki, a teraz jeszcze drinkuje ze mną żurawinkę :D

hm co jeszcze.aaaaa
tu się nie ma czym chwalić, no ale...
przytyłam 10 kg !!!!! matkooo, przecież to jeszcze ponad 2 miesiące !! będę grubą świnią :P
ale tak serio to ja nie wiem jak to się stało.
tzn wiem, codziennie wpieprzam słodkie jak opętana, nie potrafię się powstrzymać od cukiereczków, batoniczków, czekolad, jak nie zjem to mnie dosłownie skręca.
no ale z drugiej strony 4 kg w niecały miesiąc?
cycki, dupa, nogi są takie jak były, brzuszek urósł, ale nie jakoś gigantycznie, więc skąd te 4 kg ? opuchnięta też nie jestem.
postaram się ograniczyć słodycze, bo całkiem nie dam rady zrezygnować. może zwolnie...
oby :)

kolejna wizyta za 3 tygodnie :) !

23 lutego 2015, 15:08

32 tc
(31+0)
8 miesiąc.
64 dni do porodu
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/8220c54cd98c.jpg
Jezuuuuu jak mnie Mała wystraszyła !!
Myslałam już, że trzeba będzie na IP jechać :(
No więc wstałam rano, śniadańko, ogarnianie się, kawa, potem się wzięłam za robienie przelewów internetowych, a potem zatraciłam się w prasowaniu małych słodkich sukieneczek, bo przecież co raz bliżej do naszego spotkania :* .
W końcu się położyłam, bo mi się żelazko zepsuło i kręgosłup zaczął się odzywać, leże leże i NIC. Mała się nie rusza, a ja zdaję sobie sprawę , że od rana to ja jej chyba nie czułam...
zjadłam czekoladę, leże na lewym boku NIC, na plecach NIC. szturcham brzuchem - poczułam jakieś smyrnięcie, ale bardziej to moje jelita przypominało, niż kopsiak od Malutkiej.
zaczynam panikować. dalej smyram, głaskam, szturcham, leże, w ciągu 40 minut poczułam może 3 smyrnięcia, których nie byłam pewna czy to ruchy Małej... Łzy w oczach, ale myślę sobie, może głodna jest? nie miałam głowy do wymyślania potraw, usmażyłam frytki. jem jem. JEST ! jeden ruch, delikatny bo delikatny, ale na pewno to ONA !! za chwilę następny i następny. 10 się doliczyłam w 10 minut. UFFFFFFFFFFF
Nie strasz mnie tak kochanie :( !!!
Jeszcze chwilkę i się zobaczymy :*
A tymczasem rośnij jeszcze zdrowa !!!

muszę się w końcu wziąć do pakowania torby do szpitala. codziennie mówię- jutro. może w końcu jutro to zrobię :)

ps. ograniczanie słodyczy mi nie wyszło. bez batonika zachowuję się jak narkoman na głodzie :)

11 dni do wizyty !

4 marca 2015, 19:51

wow 81 % ciąży
32+2
Mała leniuszka znowu mnie wkurza ! Kurde, już takie fajne kopy dostawałam, albo jeździła mi nogą/kolanem/ręką/ kto tam wie czym po ścianie brzucha tak, że pięknie było widać te wypukłości, a dzisiaj mnie wkurza ! Rusza się mało. rusza się słabo . i matkę stresuję. niby 10 ruchów było i to nawet w pół godziny, ale ostatnio mnie przyzwyczaiła, że stać ją na więcej.
o o o o o oo jak pogrywa z mamusią ! chyba czuje , że na nią narzekam bo właśnie mnie smyrnęła 2 razy !
może to przez to moje niewyspanie? 3 noc nie mogę się wyspać (bo siku co pół godziny, bo zgaga, bo oczy mi się nie chcą zamknąć !!), mam nadzieję, że dzisiaj mi się uda !
a może po prostu będę miała spokojną, grzeczną córkę?
(kop)
eeeeee. mając takich rodziców to raczej nie :P :D
(kop)
ostatnio pewien pan nazwał JĄ- "Zuzią z brzucha". I ja się do niej zaczęłam tak zwracać . Zuzia. Robocze imię ;) ciekawe czy zostanie, czy może mnie oświeci jeszcze.
także ogłaszam wszem i wobec, że Zuzia jest niegrzeczna !!!!
a po jutrze się zobaczymy na usg :*:*:*
(wypięcie+kop)

jeszcze tak z miesiąc i mogłabym rodzić. Tyle tylko że z jednej strony chcę JUŻ, nie mogę się doczekać aż utulę moją córunię.. , a z drugiej strony to sobie myślę, co ja narobiłam, czy ja jestem gotowa na 2 dziecko ? dam sobie radę z nieprzespanymi nocami, niemowlakiem i aktywnym 4 latkiem w dzień? czy znajdę czas dla siebie? czy znajdę czas dla męża ?
DAM !!!
(kop)
córka mi się uaktywniła !
(kop)


aaaa spakowałam w końcu torbę do szpitala ! (brawa)

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2015, 19:52

6 marca 2015, 15:24

33 tc
(32+4)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/144d20c4352a.jpg

o 17 wizyta. oby było wszystko dobrze . trzymajcie kciuki, wyedytuję się po ;)

..........
no to się edytuje..
dołączam do "kanapowych ciężarówek" . Mała się pcha na świat, jest nisko główka, szyjka miękka, skrócona, rozwarcie na 1 palec . Leżymy, żeby przetrwać chociaż jeszcze te 3 tygodnie...
Ściskaaaaaam poślady. Córko nie wychodź !! poczekaj chociaż do kwietnia. marzec to nie jest fajny miesiąc !!

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 marca 2015, 20:42

20 marca 2015, 20:33

35 tc
(34+4)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/154cab709194.jpg
100 cm w brzuchu :D
pozostało 39 dni :*

już się nie mogę doczekać porodu bo:

- wkurza mnie to, że nie mam kontroli nad tym co się z Tobą dzieję Córko. wiadomo, że o dzieci martwi się cały czas, ale mając przed sobą człowieka, widząc go, wiesz w miarę co się dzieję i możesz udzielić szybkiej pomocy w razie wu. a ja nie wiem czy Ty się tam w brzuchu masz dobrze czy nie ?
- ostatnio miałam jakieś plamyy na majtasach i już się martwiłam, że mi wody ciekną, co z tym idzie,że Tobie jest tam źle,że nabawisz się infekcji, i wiele wiele innych czarnych myśli brrr
- dzisiaj ruszasz się mniej niż wczoraj, ja wiem, że jak każdy miewasz bardziej senne dni, ale co jeśli spada Ci np tętno.. jezuuuuu
- to teraz trochę o mnie. marzy mi się poczuć extra laską :D . ubrać się , pomalować, włożyć szpilki i poczuć się kobietą. teraz czuję się jak słoń.
- fanie by było móc swobodnie oddychać
-miły byłby dzień bez zgagi
- dobrze by było założyć bez wysiłku skarpetki, buty itp
- zjadłabym szynkę parmeńską
- napiłabym się piwa, wina , wódki. nie wiem czemu. przez całą ciąże w ogóle nie ciągnęło mnie do alkoholu, a teraz przy końcu jakoś tak smak mnie wziął.
- na zakupy bym poszła ..mmmm kupić jakieś ładne szmatki.. pochodzić bez bólu brzucha, zmęczenia, obawy, że zaraz urodzę :p
- więcej narazie nie pamiętam.. :)

ale nie chciałabym jeszcze rodzić bo:

- a może to moje ostatnie dni spokoju, może Droga Córko będziesz tak wrzeszczącym, absorbującym niemowlakiem, że będę miała dość ze zmęczenia po tygodniu ;)?
- w sumie jakby nie było teraz się wysypiam, później nie będę
-mogę się poświęcić na maksa mojemu Synkowi
- Twoje ruchy w brzuchu są najcudowniejszym zjawiskiem. 3 dziecka na razie nie planuje (chociaż może kiedyś), więc może to być ostatni czas na delektowanie się tym :)
- mam czas żeby coś tu pisać i nawet na fb posiedzieć :D
- jeszcze chwilę nie muszę wykonywać cięższych prac, rodzina mnie wyręcza w obawie, że urodzę za szybko ;)
-mam prawo marudzić jak baba w ciąży
- jestem gruba a i tak mogę bezkarnie jeść, bo przecież zrzucać to będę po porodzie :P
- chciałabym napisać, że teraz mnie przepuszczają w kolejce, ale niestety jeszcze mi się to nie przydarzyło, także mój brzuch dla innych jest niewidzialny :)
- jak sobie pomyślę, jaką rzeź będę przeżywać na porodówce to w sumie lepiej to odwlec w czasie :D


na razie to tyle.
takie moje małe przemyślenia :)



Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2015, 20:35

5 kwietnia 2015, 16:37

36+6 czyli kończymy 37 a zaczynamy 38 tak ? :D skomplikowane to.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e2e9da26cc50.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/cbf7be6b1038.jpg
powoli mam dość.
# puchnę. przedwczoraj z wielkim bólem udało mi się ściągnąć obrączkę. hura !! niestety pierścionek już się nie udało i zastanawiam się czym go ciąć :| .
z racji super wiosennej pogody (śnieg), chciałam się dzisiaj przeprosić z kozakami.. niestety nie wyszło- za ciasne .
# boli mnie podwozie. czuje się jakbym dostała kopa w ci.. i miała tam jeden wielki siniak. najgorzej jest jak się przekręcam z boku na bok, albo jak wstaje. ała !
# zgaga. jeszcze czasem dokucza, ale już mniej,chyba trochę mi się brzuch obniżył
# różne dziwne. kręci mi się w głowie, robi mi się duszno, słabo, brakuje mi tchu, mam mroczki przed oczami. takie taaaam, Mała mi czasem uciśnie na moj układ krążenia, a ja się czuję jak na haju :P
# ból pleców. noooo czasami już nie do wytrzymania, próbuje robić "koci grzbiet", żeby się trochę odciążyć, ale niestety i to już nie pomaga. marzyyy mi się super extra relaksujący masaż !
# bóle w pachwinach. oj takie jakieś skurcze mnie tam łapią, takie śmieszne , zwalające z nóg, w sumie nie, że boli, ale uciążliwe to jest.
# mokro mi. już raz spanikowałam i dzwoniłam do lekarza, myśląc, że mam wyciekanie wód :p . jednak nie . to śluzzz

no i czekam na czopa/ odejście wód, jakieś skurcze.
ciszaaaa
a ja chcę rodzić.
tzn świadoma jestem tego, że jak już zacznę, to pożałuje tych słów.
ale jednak nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę <3 :)
a imię dalej nie wybrane ;)

6 kwietnia 2015, 11:11

no to jest 38 tc
ciąża donoszona.
jako, że mamy oblewany poniedziałek liczyłam na spektakularne odejście wód :D
niestety cisza.
tak w ogóle to zauważyłam, że w dzień jestem hojrak i sobie myślę, NOOOOO już chcę rodzić, niech się coś dzieje!! a przychodzi wieczór, noc... to wtedy oblatuje mnie strach, myślę sobie nieeee jeszcze nie chce, jeszcze tą jedną noc się wyśpię ;)

Łóżeczko poskładane przez mojego tatę. śliczne <3 całe...

Komoda... tu już wkroczył do akcji Mąż... skutki ? :
- tył komody jest za nisko przybity i przy otwieraniu tylnej szuflady z tyłu mam dziurę...
("zaklei się taśmą"-słowa małża)
- blat komody był przykręcony na odwrót, w efekcie czego na przodzie miałam piękną wiórową płytę. sytuacja opanowana, odkręcił i przykręcił dobrze.
-jedna z szuflad wypadła mu z ręki, ubiła się... jest założona jako ostatnia, zresztą "zamaluje się lakierem do paznokci"- słowa małża
- 2 szuflady poskładał również na odwrót, w efekcie czego musiał od początku rozkręcać, wybijać kołki... z jedną się udało.. przy drugiej szufladzie, podczas wybijania kołków złamał płytę boczną szuflady..... jutro będzie szukał stolarza, żeby dorobić.

generalnie komodaa już stoi, bez jednej szuflady, z daleka nie widać po niej, że przeszła WOJNĘ z moim super extra mężem złota rączka .. :D
jest.. ładna,,,, ;)

a JEGO i tak go kocham :*
ale mebli już do rąk nie dostanie :D
swoją drogą, nie wiedziałam, że aż tyle rzeczy można zepsuć przy jednej niewielkiej, niepozornej komodzie z IKEI :) :)

aaahaa podczas skręcania.., rozmawialiśmy o imieniu. Mamy jedno, które oboje akceptujemy- Alicja. zobaczymy po porodzie czy będzie pasować :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2015, 11:11

13 kwietnia 2015, 10:24

zaczynamy 39 tc
95 % ciąży
do porodu pozostało 15 dni (mam nadzieję, że jednak mniej :))
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/16a63bf1c215.jpg

nowości ciążowe? ależ oczywiście !! :)
* co noc budzę się , bo drętwieją mi dłonie, rano budzę się z opuchniętymi, a także nie mogę ich zgiąć do końca, tak boli. nie potrafię utrzymać noża, szklanki- także śniadańka dostaje podane pod nos, jak w restauracji :D . przeważnie w ciągu dnia mija, jak się rozruszam, ale czasem trwa to kilka godzin

* puchnę !! matko ! nie wiedziałam, że mogę mieć takie wielkie stopy !! i nos mam większy :(

* boli mnie spojenie łonowe i kłuje w pachwinach

to by było na tyle, a oznak porodu jak nie było tak nie ma. skurcze? co to takiego ? oczyszczanie organizmu ? eeee wcale !! czopy ? gdzie?
mam nadzieję, że mnie weźmie z nienacka tak jak z Mikołajem. Wtedy również nie wiedziałam, co to skurcze, dowiedziałam się dopiero jak się zaczęły te właściwe. tzn po godzinie się kapnęłam, bo co raz częstsze i regularne były. w ogóle planuje opisać swój pierwszy poród, potem zrobię porównanie, ale to później jak wenę dostanę ;)

no i generalnie to przewalone, bo na spacer bym poszła, a tu po paru krokach nogi bolą i robią się jeszcze większe.
mam ochotę na pizzę, ale kto mi zamiesi ciasto, skoro moje ręce jakieś nieteges?
wyszłabym do ludzi, ale człowiek ani wyglądu już nie ma, ani zdrowia. po dłuższym siedzeniu robi mi się duszno i muszę się położyć. a gdzie tu się położyć powiedzmy w pizzerii? na stole?
posprzątałabym porządnie, ale jak? , skoro zrobię małą rzecz (typu starcie kurzu) i zaraz muszę się położyć na 2 godziny, bo mam dość.
Dobrze, że ciuszki poprane, poprasowane w komodzie, bo jakbym teraz miała to przygotowywać to nie wiem co by z tego było.
dlatego moja rada, drogie Ciężarówki, wyprawkę przygotowujcie maks do 34 tygodnia. potem już co raz gorzej ! jak sobie myślisz, że teraz jest niefajnie i gorzej być nie może, to wiedz, że jednak będzie gorzej :D
ale pocieszyłam ;)

aha i łudzę się jeszcze nadzieją, że drugi poród będzie łatwiejszy, nie natną mnie, mała szybko wyskoczy, no sielanka :D
pomarzyć można :)

15 kwietnia 2015, 20:43

38+2

w końcu coś nie dzieję :D

#&* dziś odszedł mi czop :)
#&* no i ten duży nos.. co raz większy
#&* pobolewa mnie brzuch

idę spać, jak się wyśpię, to mogę rodzić :D
zamawiam sobie 2godzinny lajtowy poród ( godzina na dojazd do szpitala, i godzina "pracy" w szpitalu)
pomarzyć sobie można . :D
ale w końcu pierworodnego rodziłam 4 godziny od pojawienia się pierwszych delikatnych skurczy, a że mówią, że drugie szybciej, to dzielę na pół i poproszę 2 godziny :D i żeby mniej bolało hahhaa

dobranoc :)

21 kwietnia 2015, 12:04

40 tc (39+1)
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/aebf1e1fce6a.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/106d555d0a90.jpg
mam nadzieję, że to mój ostatni wpis w dwupaku.

Mam dość ! Wyglądam jak Fiona ze shreka, moje stopy są ogrromne ! spuchnięte, bolące, ciężkie. Nos mam wielki, jak kartofel. Dłonie- to samo, napuchnięte, obrzmiałe, drętwiejące.
Spojenie boli bardziej niż przedtem (to można było bardziej?) , każde przekręcenie się z jednego boku na drugi, czy podniesienie dupska wiąże się z niekontrolowanym dźwiękiem SSSSSSSSS, AAAAAAAAAAAAAUUUU, wydobywającym się gdzieś z mojego środka....
no i człapie (bo chodzeniem tego nazwać nie można) jak pingwin.

Wychodź Królewno !!!!!!!!!!!!!!!!

aa. byłam w piątek na wizycie... szyjka długa.. rozwarcie na pół palca. także nic się nie zapowiadało na szybki poród. waga małej- 3100 g
mam nadzieję, że od piątku jednak jakiś postęp jest i ten ogromny ból w bożenie, świadczy o tym, że poród tuż tuż.
nawet się dzisiaj porządnie oporządziłam tu i ówdzie, z nadzieją, że może akurat mnie wieczorkiem coś weźmie.

chociaż z 2 strony przestałam się już nakręcać i nie doszukuje się objawów zbliżającego porodu. jak zechce tak wyjdzie.

może ja nie jestem jeszcze gotowa psychicznie ? (haha rychło w czas się opamiętałam)
bo z jednej strony już chcę rodzić, już chcę ją tulić.
a z drugiej.. boję się...
tak zwyczajnie boję się, że nie dam rady, że przerośnie mnie opieka nad nią, że zaniedbam synka, że będę chodzić zmęczona i nieszczęśliwa po nieprzespanych nocach, że przy porodzie coś JEJ zrobię, albo SOBIE coś uszkodzę,że będzie chora, że będzie brzydka, że jej nie pokocham, że nie dam rady wrócić do figury z przed ciąży i nie zaakceptuje swojego ciała po, że nie będę miała na nic czasu, zatracę siebie, że już nigdy nie spędzimy z mężem czasu tylko we dwoje..
jezu co ja pisze? przecież sama tego chciałam !!!!!!
przecież dziecko to największy cud !
przecież ja już ją kocham !!!!!!!

HORMONY MI BIJĄ NA MÓZG..

lepiej już wychodź Kochanie, bo mama szaleje z tęsknoty za Tobą :*

22 kwietnia 2015, 19:45

39+2

Nie, jeszcze nie rodzę !! :)
Może dlatego, że nie zrobiłam wszystkiego co mam zaplanowane przed porodem? :D jedną z tych rzeczy było opisanie swojego pierwszego porodu. . jeszcze tylko wrzucę antyperspirant do torby i mogę rodzić hehe :) plan wykonany..

Poród Mikołaja. 19.01.2011

Mój „ostatni” termin porodu miałam wyznaczony na 15 stycznia, ale nic się nie działo. Na ostatniej wizycie , lekarz kazał mi się zgłosić 19 stycznia do Szpitala na wywoływanie. Pamiętam jak się tym stresowałam, bo się naczytałam o oxytocynie, że bardziej boli itd.

W środę 19 stycznia o godzinie 2:30 w nocy obudził mnie ból, nie jakiś straszny, bardziej denerwujący, okresowy, chciałam go olać, ale po 15 minutach znowu i znowu, potem co 10 minut. Hm chyba rodzę? Tak do końca to nie wiedziałam, czy to to, bo wcześniej nie miałam żadnych skurczy, więc na dobrą sprawę nie wiedziałam jak one wyglądają. Ale z racji tej, że zaczęło być to regularne- obudziłam męża.

Pamiętam , że jeszcze na takim śpiochu kazał mi się dobrze zastanowić czy rodzę, bo on nie będzie na darmo jechał 55 km :D, ale jak do niego dotarło, że rodzę to wyskoczył jak oparzony z łóżka :D .
Nie bałam się, byłam podekscytowana :) . Po godzinie od pierwszych skurczy ubrałam się, powiadomiłam mamę, że jedziemy i pojechaliśmy. W aucie jeszcze gadałam, żartowałam, za to mój mąż już był dość zestresowany, szczególnie jak w ciągu jazdy skurcze zaczęły być co raz częstsze. Na koniec jazdy miałam już co 3 minuty i bolało już konkretnie, ale jeszcze się uśmiechałam :D .

Na izbie przyjęć (godz. 4:30) papierkologia, a mnie już bolało konkretnie i się wkurzałam, że teraz muszę to wszystko wypełniać. Zabrali mnie w końcu na porodówkę i tu już mam słabszą pamięć :).
niestety z tego bólu lekko nie ogarniałam i niektóre sytuacje opisywał mi potem mąż, który był przy porodzie.

Wiem, że położna wzięła mnie do łazienki i zrobiła lewatywę, jak siedziałam na tym kiblu to już myślałam, że zwariuje z bólu, potem pamiętam porodówkę, te straszne łoża tortur :P, to że kazali mi na nim leżeć, a ja marzyłam żeby się skulić gdzieś w kącie . Niestety byłam podłączona pod KTG i nie pozwolili mi zejść. Wiem, że w trakcie tych bóli musiałam odpowiadać na podobne pytania jak na IP i lekarz coś tam sobie pisał i sobie myślałam dlaczego znowu o to pytają, jak pisałam o tym na IP.
Skurcze zlewały się, nie czułam już żadnych przerw, tylko ciągły ból. Pokrzyczałam sobie trochę, chciałam ugryźć męża w rękę jak mnie trzymał, darłam się na niego; dlaczego mi to zrobił ? pie*&^% nie rodzę…

Kazali mi przeć, ja w ogóle nie czułam tej słynnej potrzeby parcia i nie przynosiło mi to ulgi ! to był dopiero horror, każą mi przeć a ja czuję że to mnie rozrywa od środka !! ja nie chcę! pragnę zgiąć się w pół i zacisnąć kolana, a oni krzyczą , że zaduszę dziecko !! no to się ogarnęłam po tych słowach… lekarz przytrzymał jedną nogę, mąż druga i mówią przyj!
no to prę , kurwa jak boli :P , położna mnie nacięła, ale nawet tego nie poczułam .
w końcu jeeest główka, potem reszta (godz. 6:20) I ciszaa. To było straszne, nie wiedziałam co się dzieję, czemu nie płacze. Okazało się że był owinięty pępowiną, do tego wychodził z ręką przy głowie, dlatego tak trudno mi było go wyprzeć. Dostał tylko 2 pkt.

Oczywiście nie dostałam go na pierś po porodzie, żebyśmy mogli się poprzytulać, pokazali mi go tylko i zabrali do ratowania ? moja pierwsza myśl jak go zobaczyłam? – podobny do mojego taty :D .

Potem kazali urodzić łożysko, phi co to dla mnie. stęknęłam sobie 2 razy i wyszło. Ale chyba nie całe, bo mnie uśpili i łyżeczkowali. Jak się wybudziłam to pamiętam zegarek na ścianie, chciałam zobaczyć która godzina, ale nie dało się bo mi się cyferki zlewały. Potem mnie przewieźli na sale… chyba zasnęłam. Obudziłam się po południu i zapytałam o mego syna, już było dobrze, przywieźli mi go :) i tak zaczęliśmy naszą wspólną przygodę :) . miłość mojego życia- 19.01.2011 godzina 6:20 , 57 cm waga 3800 ! a teraz? 4latek, najpiękniejszy najinteligentniejszy wiadomo, że dla mnie jest NAJ !!

Dodam jeszcze, że bez męża chyba bym nie dała rady. Owładnął mnie ten ból, spanikowałam, nie współpracowałam. W ogóle do mnie nie docierało co mówią lekarze, położne. Dopiero jak mój mężu, powtarzał za nimi co mam robić, to wtedy to robiłam.

Poród postępował bardzo szybko, urodziłam w 4 godziny od pierwszych skurczy, może dlatego mnie to tak powaliło? Teraz jestem starsza, mądrzejsza? Wiem co mnie czeka, wiem o co chodzi, wiem że ten ból jest po coś, że nagroda jest cudowna i trzeba to przetrwać. Mam nadzieję, że dam radę, obiecuje że będę słuchać co do mnie mówią, będę robić to co mi każą, obiecuję że dam radę!

Wybaczcie za chaotyczny opis, ale ja tak to pamiętam, nie po kolei, chaos, nie ogarniałam tego, mam jakieś urywki w głowie..
I wybaczcie jak kogoś nastraszyłam, każdy przeżywa to inaczej. Ja TAK przeżyłam swój, ale skoro zdecydowałam się na 2 dziecko, to chyba nie było tak źle :D
Poza tym naprawdę wierzę, że teraz będzie lepiej :)

ah i wiecie czego się jeszcze boję? że nie zdążę do szpitala, albo że mnie odeślą do domu. .nie chcę rodzić u siebie .., znów mam 55 km do pokonania do upragnionego szpitala.., nie wyobrażam sobie rodzić gdzie indziej.
w 1 ciąży nie miałam żadnych fałszywych alarmów, skurczy przepowiadających, więc jak się już zaczęło to z grubej rury i nawet nie myślałam, że mogliby mnie odesłać. dlatego teraz również chciałabym, żeby potoczyło się równie szybko. żebym nie miała jakiś popierdółek, żeby wiadomo było że to poród- wsiadam w auto i jadę, albo żeby mi wody odeszły (poprzednio miałam przebijane na porodówce).

ah... no ale.. będzie dobrze! :)

Czekam na Ciebie córko ! :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 kwietnia 2015, 19:46

25 kwietnia 2015, 21:02

39+5
pozostało 3 dni...
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a5fc4de15057.jpg
wczoraj? po umiarkowanej aktywności, no dobra.. słabej aktywności w poprzednim okresie ciąży- dostałam POWERA :). wysprzątałam cały dom (w pakiecie z myciem podłóg, wprawdzie mopem, a nie na kolanach, ale jednak ;)), wyszorowałam łazienkę i to tak feeest- każda płytka moja :P , nalepiłam pierogów, zrobiłam placka.
Efekt?
hm, najpierw ból kręgosłupa :D . potem , nie powiem, macica się spinała i to dość często, myślałam, że może się coś z tego rozwinie jak dopadnę męża. nie rozwinęło . :(

dzisiaj? miałam nic nie robić, bo wczoraj dom na błysk- dzisiaj sobie odpocznę. nieeeee! znowu chciało mi się sprzątać !! najpierw poukładałam ciuchy w szafie, potem stwierdziłam, że jeszcze raz pościeram kurze, poodkurzam (mycie podłóg już sobie darowałam). poukładałam nawet na szafie, gdzie nie było nic ruszane od roku chyba :D .
Efekt?
żaden :P
chociaż niee, zauważyłam na papierze resztki czopa. czyli ten wcześniejszy wielki glut to jednak nie była całość. ale teraz tego o wiele mniej.

myślę, że znów prześpię spokojnie noc ...

innym się wicie gniazda włącza trochę szybciej. ja to widocznie jakaś opóźniona jestem :D

ale im bliżej godziny zero, tym bardziej wydaje mi się to nieprawdopodobne.
ale jak ? rodzić mam ? eeee i że z tego dziecko wyjdzie? :D
no jakoś nie potrafię w to uwierzyć.
wydaję mi się to odległe.
i że nie dotyczy mnie.
brzucha juuż nie będę miała?
i nikt nie zapuka od środka?
i stękać przestanę?
i będę miała zgrabne stópki, a nie te Fionowate?
i łóżeczko już przestanie stać puste?
zamieszka tam nasze dziecko ?
O JAAAAAAAA ! :D
uwierzę jak zobaczę :)

27 kwietnia 2015, 20:55

40 tc
jutro termin
dzisiaj znowu wyszedł czop (nie wiedziałam, że tego aż tyle!) chyba już do końca.
Mała jakaś grzeczniejsza (zbiera siły?)
urodzę?
skurczy brak. cisza przed burzą?
na wszelki wypadek zjadłam dzisiaj :
- ostatnie frytki
- ostatnią pizzę
- ostatnie lody
- wypiłam ostatnią puszkę pepsi

po porodzie dieta matki karmiącej :D . no i koniec ze słodyczami, bo trzeba jakoś wyglądać haha.
no dobra, lody czasem zjem :) :)



ps. nie wiedziałam, że można być JESZCZE BARDZIEJ spuchniętym. codziennie się dziwię, że można bardziej :) . a i te drętwiejące ręce. jak trzymałam loda to mi zdrętwiały i bałam się, że go opuszczę, a taki dobry był !! na szczęście udało się zjeść do końca :D <3... także w nocy obudziłam się z mega bolącymi dłońmi. no aleeee, już niedługo !!!!


Wiadomość wyedytowana przez autora 27 kwietnia 2015, 20:58

3 maja 2015, 11:32

30 kwietnia 2015 o godz. 4:40 rano, przyszła na świat najcudowniejsza i najpiekniejsza istotka- moja córeczka Alicja :)
3,440 kg , 56 cm, 10 pkt :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2015, 11:36

3 maja 2015, 17:19

mój poród.
hm może najpierw napiszę co się działo przed.
zwiastuny porodu ? BRAK !!
chociaż? w środę byłam już załamana, wpadłam w mega doła i płakałam, że mam już dość.
aha i naładowałam telefon, bo jakoś tak mnie tknęło w razie wu :D

tak więc totalnie zmęczona ciążą położyłam się spać. obudziłam się o 2 w nocy z wyraźnymi spinaniami brzucha wraz z leciutkim bólem. olałam to, próbowałam zasnąć dalej, ale rozbolał mnie mocniej brzuch i zachciało mi się do ubikacji na 2 . no i zaczęłam się oczyszczać, ale w sumie jeszcze di końca nie ogarnełam czy mnie brzuch boli z biegunki czy dlatego, że rodzę :P.

położyłam się dalej, no ale zaczęło boleć :) . wstałam, przeszło, zaraz dalej zabolało, ok skapnęłam się , że mam skurcze hahaha
no to czekam, aż zacznie być regularnie. no ale nie było. skurcze zaczęły być coraz mocniejsze, ale nieregularne - co 10, 8, 7 , 6 minut. no ale jak już zaczęło tak boleć, że zginało mnie w pół, zdecydowałam, że jedziemy na szpital (55km).
3 razy budziłam męża, ale w sumie tak z niepewnością, no i nie mogłam się dobudzić, mówie, że rodzę, a on do mnie :"i co teraz?" ja mówie, że chyba jedziemy na porodówke, a on że dobra i zasypiał dalej :D
w końcu poszłam po pomoc do mamy, ona stanęła na równe nogi i dobudziła mi męża :D
wszystko się działo w przeciągu godziny. wiem, że ostatni skurcz zapisany na karteczce w domu był o 3:07 , a pierwszy coś 2:30 -2:40 .
pojechaliśmy.
w aucie trzymałam się drzwi na skurczu i śpiewałam kasie nosowską, bo akurat leciała w aucie.
"zrzucę ciężar twych kłamstw powtarzanych co dnia, zacznę wierzyć w to że...."
mama się pyta, czemu tak jęcze. a ja jej mówię, że śpiewam sobie, bo mnie boli :D
mężu pędził jak szalony, nie odzywał się nic haha

na szpital dojechaliśmy koło 4 rano. na ip skurcze co minutę, także papierkologii prawie wcale, zaprowadziła mnie na porodowke, bo widziała, że jest już gorrrrąco :D
na porodówce przejęła mnie położna, bardzo fajna, miła i chwała jej !. tam już na skurczu gryzłam łóżko porodowe. w między czasie lekarz zbadał, nie wiem czy mówił ile mam rozwarcia, ale jak poprosiłam o znieczulenie to mówi,że za późno, bo już rodzimy :D . skurcze napierdzielały, jęczałam trochę (ale nie darłam się i nie przeklinałam jak przy pierwszym, no dobra raz mi się wyrwało "o kurwa" :))
ostatni krytyczny moment, to było tuż przed parciem, jak skomlałam, żeby mi pomogli bo nie dam rady. a tu zaraz przyszły słynne parte !! o tak w końcu je poczułam, zachciało mi się słynnej wielkiej kupy :D i krzycze położnej , że chcę przeć . no to mnie ułożyła z nogami, ja jej mówie, że jakbym chciała zaciskać nogi(tak jak przy pierwszym porodzie)to ma mi je trzymać, albo okrzyczeć mnie. no ale w sumie nie trzeba było bo jak mi powiedziała, że jak się jej posłucham to zaraz będzie koniec , to się tak zawzięłam że hoho. parłam ile sił, jak kazała przestać, przestawałam, no słuchałam się jej jak mamy hehhe :) . fajne było też to, że nie byłam dla niej bezimienną pacjentką tylko zwracała się do mnie : Asiu, a jak trzeba było mi powtórzyć , to już było Aśka !!!! :D
tak więc parłam jak głupia, dostałam takiego powera , że hoho, a jak jeszcze zobaczyłam między nogami owłosioną główkę, to już całkiem !! no herkules haha :D, za chwile wyszła moja mała kochana istotka i położyli mi ją na brzuchu !! cudownee uczucie !!!! i ten jej pierwszy krzyk , matkooo !! pięknie.
z córą na brzuchu rodziła łożysko, co w sumie było tylko lekkim pyknięciem wypchnięciem i wyszło :)
także poród cudowny !!! pomimo zwierzęcego wręcz bólu (nie wiem czemu takie skojarzenie) byłam świadoma, ogarniałam się, słuchałam się położnej, bo wiedziałam , że dzięki temu szybciej zakończę ten koszmar skurczowy i powitam na świecie moje dziecko.
na pewno dużo tutaj też zasługi TEJ położnej, miała do mnie podejście, czułam się z nią bezpiecznie. ochroniła mi kroczę. nie zostałam nacięta, nie popękałam, no jestem nówka nieśmigana normalnie :D
lekarz siedział sobie z boku i opowiadał co tam mu się śniło i w między czasie chwalił mnie jak mi to sprawnie idzie. w ogóle te słowa otuchy, że bardzo dobrze sobie radzę- od lekarza, i od położnej, która mnie MOTYWOWAŁA a nie darła się (jak przy pierwszym) sprawiły, że od momentu przyjazdu do szpitala (4:00) urodziłam w 40 minut (4:40)!!!
tzn mam napisane I faza - 1,5 h bo się pytały od kiedy skurcze
a II faza- 10 minut
po ponad godzinnym przytulaniu z Alicją :* zabrali ją na badania , a ja sobie o własnych nogach poszłam na salę,- mina męża bezcenna, pyta się mnie co Ty robisz ? dlaczego Ty chodzisz? przecież Ty RODZIŁAŚ!? :D
miał ze mną rodzić, ale niestety zachorował, także nie było szans. ale w sumie nie był mi tam potrzebny, tak się mną zajęli :)

każdej życzę takiego porodu ! szybko, wprawdzie od razu z grubej rury MEGA skurcze, a nie jakieś popierdółki :) , ale sprawnie poszło .
jestem z siebie dumna o !

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja 2015, 18:25

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy
1 2