No i mam cukrzycę ciążową 🤷🏼♀️ kolejna rzecz do kolekcji razem z niedoczynnością tarczycy. Co śmieszniejsze w tej ciąży jem bardzo mało słodkiego i dużo się ruszam w porównaniu do poprzedniej. Położna mówi, że to pewnie przez to że 2 ciąża jest tak szybko i organizm jeszcze się nie zregenerował. Co więcej lekarz zabronił mi dźwigać córki 😭 dla mnie jest to nierealne bo po pierwsze ona jeszcze nie chodzi, po drugie mieszkamy w bloku na 3 piętrze. Jak wróciłam do domu z wizyty to się poryczałam z tego wszystkiego. Nie mam pojęcia co jeść, czego nie, co zrobić jak cukier po posiłku i tak będzie przekroczony, nie wiem co teraz będzie z córeczką która uwielbia być na rękach... Przecież muszę ją wsadzać do krzesełka, wciągać z łóżka, brać na ręce do przebrania. Ale najgorsze jest to że teraz będę więźniem mieszkania, w którym tak czy siak nienawidzę przebywać. Do dupy to wszystko....
Po chwilowej zalamce czuję się zdecydowanie lepiej 💪 zamieniłam chleb pszenny na ig, staram się nie popadać w paranoję, jem w miarę normalnie. Nie ogarniam jeszcze tego cukru. Np. miałam mniejszą glukozę po zjedzeniu obiadu z ziemniakami niż tego samego obiadu z brązowym ryżem 🤷🏼♀️ na razie widzę, że problem występuje głównie na czczo. Później mam cukry w normie (nawet po zjedzeniu lodów 🤫🤭).
A co u nas? Młoda kopie jak szalona i naciska co rusz na pęcherz przez co co chwilę latam do toalety... Starsza ostatnio była chora, ja zresztą rozłożyłam się 2 dni po niej. Nie zdziwilabym się gdyby do był jakiś covid. Miałam te same dolegliwości tylko w lżejszej formie. Za to córeczka... Pierwszy raz tak się biedulka męczyła. I katar, i kaszel, i gorączka... Widać,że źle się czuła. Na szczęście już po wszystkim. Przy inhalacjach ratowała nas jej ulubioną piosenka. Tak, córka ma pierwszą ulubioną piosenkę - Boję się kochać Smolastego i Young Leosi 🤣 na YT ma 13 mln wyświetleń,z czego myślę że co najmniej 1/3 to my 🤪 Z kroków milowych to ostatnio gdy byłam na spotkaniu z pielęgniarką w sprawie cukrzycy to córeczka pierwszy raz została sama z moją mamą. Były na spacerze i w ogóle nie było płaczu i marudzenia 😊😁 wczoraj odwiedziła nas fizjoterapeutka i wg niej córka może zacząć chodzić w ciągu miesiąca. Jeżeli by tak było to zmieściłaby się w granicy 18 miesięcy. Jest też problem. Nie zauważyliśmy tego, ale wstaje tylko z prawego kolana. Jest bardzo uparta i zawsze chce postawić na swoim i póki co nie udaje nam się zachęcić jej do tego żeby wstała z drugiego kolana.
A ja coraz bardziej martwię się jak to będzie, gdy młoda pojawi się na świecie. Jak dam radę ogarnąć 2 małe szkraby na raz. Póki co nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Ale się rozpisałam
Dzisiaj zaliczyłam maraton lekarzy. Najpierw diabetolog, potem ginekolog. Co do pierwszego to dostałam insulinę. Na razie mam brać 1 jednostkę przed spaniem. Cukry po posiłkach mam super, tylko na czczo w granicach 91-93.
U ginekologa też wszystko ok. Mała waży 777 gram, serduszko w normie, wszystko mu się podoba. Żałuję tylko że nie mam żadnych zdjęć USG z wizyt.. nawet nie widzę jej na monitorze. Szkoda, bo z pierwszą córka miałam zdjęcia po każdej wizycie. Ale najważniejsze, że wszystko jest ok.
Córeczce mija lęk przed obcymi. Już 3-4 razy została sama z moją mamą. Dzisiaj rekordowo na 3,5 h! Chcemy kupić jej pierwszą lalkę bobasa, która płacze itp. i pomału przygotowywać ją na rodzeństwo. Oczywiście mówię jej, że w brzuszku jest dzidzia, że będzie miała młodszą siostrę, ale myślę że niewiele z tego rozumie.
Mała waży 1,6 kg, czyli nie jest za duża 💪 wszystko ok, za 2 tygodnie kolejna wizyta, a potem na jeszcze kolejnej dostanę skierowanie na CC 😱 kiedy to minęło. Jak wszystko pójdzie po myśli mała pojawi się na świecie tydzień-dwa przed terminem porodu. Poprosiłam lekarza o jakieś ładne zdjęcia, bo tyle czasu minęło, a ja od początku ciąży widziałam ją 2-3 razy. No i dostałam piękne wydruki 3D 🥰 rośnie mi w brzuchu kolejny klon teściowej 🤣🤦🏼♀️😝 dzidzia jest też bardzo podobna do starszej siostry!
A moja cukrzyca wciąż jest nie do opanowania... Jak nic się nie zmieni to dostanę jeszcze insulinę do śniadania 🤷🏼♀️
Kolejna wizyta za mną. Młoda waży 2200 💪martwię się, bo lekarz powiedział, że przepływy są w dolnej granicy normy wysokie w glowce, niskie w pępowinie, ale suma summarum wychodzi jeszcze ok. Kolejną wizytę mam za 2 tygodnie i mam liczyć ruchy. Już tak niewiele zostało do końca, musi być dobrze. Ale martwię się bardzo
Na ostatniej wizycie wspomniałam lekarzowi, że podczas skurczów czuję kołatanie serca i ucisk na klatkę piersiową. Powiedział, że to nie jest nornalny objaw i zlecił ekg. Byłam dzisiaj u rodzinnej na EKG, ale za bardzo nic z tego nie wynikało. Też stwierdziła, że to jest niepokojące i dała skierowanie na cito do kardiologa. Do porodu trzeba wyjaśnić temat. Kolejny lekarz... Mam już dosyć chodzenia po tych wszystkich lekarzach 😓 mam nadzieję, że nie okaże się to nic groźnego, że po prostu mój organizm tak reaguje na skurcze. Już jest prawie koniec, a coraz więcej rzeczy się komplikuje mam nadzieję, że szczęśliwie dotrwamy do mety...
Od ostatniej wizyty liczę ruchy i od razu łapie mnie niepokój, gdy mała ma czas leniuchowania 😔 póki co 10 zespołów ruchowych jest (w sumie to dużo więcej), ale mam wrażenie, że jeszcze do niedawna była bardziej ruchliwa, a jej ruchy były bardziej zdecydowane. Wiem, że z biegiem ciąży to normalne, ale zważywszy na to, co ostatnio lekarz powiedział, szybko zapala mi się czerwona lampka. Jak ja dotrwam do końca ciąży 😱 chyba do tej pory osiwieje. Oby wszystko skończyło się dobrze. Już jest tak blisko 🙏
Stało się. Ciąża donoszona, a we mnie strach przeważa nad radością pisząc to mam łzy w oczach i jednocześnie wyrzuty sumienia, że nie potrafię się tak cieszyć ciąża jak to było w przypadku pierwszej córki, a przecież druga sama nie pchała się na świat. Boję się jak będzie wyglądała nasza nowa rzeczywistość, jak to wszystko ogarnę, gdy mąż będzie w pracy, jak córka się zaadoptuje do nowej sytuacji. No i boję się rozstania z nią na czas szpitala. Do tej pory nasza najdłuższa rozłąka trwała około 3 godziny. A teraz będzie to minimum 3 dni. Mam nadzieję, że kiedyś czytając to puknę się w głowę jak mogłam tak myśleć, jednocześnie nie wyobrażając sobie świata bez dwóch córeczek...
B. w ostatnim czasie bardzo rozwinęła się emocjonalnie mam wrażenie. Świadomie przychodzi się do nas przytulać, bierze swoje kołderki i sama się do nich tuli no i oczywiście ma swoją ukochaną lalę, o którą dba, całuje, karmi,przytula się. Ten widok jest rozczulający 🥰😌 niedawno jadła jogurt na kanapie, a lala była obok niej. Patrzę, a lala ma usta białe od jogurtu 😂 tak o nią dba.
Na ostatniej prostej znowu dopadł mnie jakiś wirus 😩 od wczoraj leżę i próbuję dojść do siebie. W ruch poszły inhalacje, płukanki z soli, syrop i tabletki na kaszel. Byłam dziś u lekarza, myślałam, że dadzą mi jakiś cudowny lek, który postawi mnie na nogi, a zamiast tego wysłali mnie na test na covid 🙄 na szczęście negatywny. Mam jeszcze 11 dni, żeby się wyleczyć. Cc zaplanowane na 24.10. Z tym terminem też były jaja. Okazało się, że znalazłam się w centrum konfliktu między moim lekarzem prowadzącym, a ordynatorem 🤷🏼♀️ najpierw zaniosłam skierowane do ordynatora i cisza,a z tego co się dowiadywałam zazwyczaj dzwonią w ciągu 2 dni. Po tygodniu się przypomniałam i dostałam termin na 26, 5 dni przed terminem porodu 😱 o ten porze naturalny poród córki się zaczął. Wydawało mi się, że to późno, mój lekarz zdecydowanie to potwierdził i skwitował, że to złośliwość ordynatora... Jeszcze raz wystawił skierowanie i napisał w nim że mają wyznaczyć wcześniejszy termin (o tydzień). No i wyznaczył.... 2 dni wcześniej. Mój lekarz powiedział, że już nic nie da się zrobić, a w razie jak zacznę szybciej rodzic to będą mnie ciąć lekarze dyżurni. Trochę lipa, a z drugiej strony w obliczu mojej choroby mam więcej czasu żeby się wykurować.
Chorowania ciąg dalszy, na domiar złego córeczkę też coś bierze, bo przez chwilę miała stan podgorączkowy, a do tego od czasu do czasu kaszle i kicha. Już teraz robimy jej inhalacje i mamy nadzieję, że zdusimy chorobę w zarodku... 😔
Choroba powoli odpuszcza, a u córki na szczęście się nie rozwinęła. Od kaszlu zaczął boleć mnie brzuch po bokach. Boli okrutnie jak kaszlę czy smarkam. I puchnę, puchnę, puchnę. Nie widać mi kostek, twarz jak księżyc w pełni, a usta jak świeżo ostrzykane. W poprzedniej ciąży nie miałam z tym problemu. Ta końcówka jest dla mnie bardzo męcząca. Z jednej strony staram się czerpać jak najwięcej z ostatnich chwil spokoju, a z drugiej już chciałabym urodzić i powoli odzyskiwać kontrolę nad moim ciałem.
Wczoraj byłam u kardiologa, zostało mi tylko do zrobienia echo serca, ale to za 2 dni.
Córka już nas ćwiczy. Od dwóch dni budzi się w nocy co godzinę. Nie wiemy o co jej chodzi. Najpierw myśleliśmy, że jest głodna, bo ostatnio do jedzenia ma długie zęby, ale nie chce jeść w nocy, zęby też raczej nie... Już nas przygotowuje do nocnych pobudek 😆
Jutro rano idę do szpitala. Za dwa dni o tej porze będę podwójną mamą... Tylko czemu zamiast ekscytacji czuję smutek i przygnębienie?! Boję się, że to wszystko mnie przerośnie. Mam nadzieję, że mój nastrój powodowany jest tylko burzą hormonów, a nie zwiastunem depresji poporodowej. Nawet nie mam komu się zwierzyć z moich obaw. Mąż powie tylko że przesadzam. Nawet nie chce mi się zaczynać tematu, a widzi że chodzę struta. Zawsze wszystko zbywa i umniejsza. A mówię tylko, że wszystko ok. Boję się, że nie dam rady, że to wszystko mnie przerośnie. A jednocześnie mam ogromne wyrzuty sumienia, bo przecież córka nie prosiła się na świat, że chciałam dwójki dzieci i to szybciej niż później. Rok płakałam, że nie mogłam zajść w ciążę z pierwszą córką, a teraz jeszcze śmiem się żalić. Po prostu się boję...
Przywitaliśmy Hanię na świecie 🥰
Emocje? Radość, wzruszenie, miłość. Co tu dużo mówić, jestem bardzo szczęśliwa. Negatywne myśli odeszły wraz z chwilą, gdy ujrzałam tę małą, piękną istotkę. 10/10 pkt, 55 cm i 3,230 kg 💪 jaka jest? Przede wszystkim inna niż Blanka, a byłam przekonana, że będą to klony. Mówię na nią szefowa, bo widać, że będzie to charakterna dziewczyna.
Ja tez mam cukrzycę 🙈 i tez do końca nie umiem jej kontrolować 🙈 na pewno warto wdrożyć do diety duzo orzeszków, serów białych, jogurtu, kefiru, maslanki, ryb, mięsa (duzo bialka i tluszczy) a ograniczać chleb /bulki (jeśli już to tylko pełnoziarniste ale też nie za dużo), ograniczać ziemniaki na rzecz kasz gry oziarniatych, ryżu pelnoziarnistefo
Na rzecz kasz gruboziarnistych, ryżu pelnoziarnistego. Jeść więcej warzyw, mniej owocow, duzo sałatek (własnej roboty). Zero pizzy, slodyczy, fast foodów. Zero soków, tylko czysta woda. No i powinno być lepiej 👍