O ciąży dowiedzieliśmy się bardzo szybko, w 11 dpo. Wyszła tak blada kreska, że mój m. stwierdził iż nic tam nie ma. Może ewentualnie jakiś cień, ale kto go tam wie.
Dziś już wiem, że istnieją cienie cienia cienistego!!!
Kolejne dni mocniejsze kreski i tak oto jestem w ciąży!
Dziś byłam na badaniach:
-grupa krwi,
-toxo IgM,
-cukier naczczo,
-mocz,
-krew
i dla siebie beta HCG i progesteron.
Objawy: brak?
Cycki są nabrzmiałe i jak ściągam biustonosz to odczuwalne.
Czasami czuje coś w podbrzuszu, chyba rozciągającą się macice.
Czas ewidentnie zwolnił. A ja tak czekam na 18 lipca na usg (7+5) na i na moje ukochane maleństwo!
Wczoraj odebrałam wyniki...
Beta 21874 ale... Progesteron 19,61, a 2 tyg temu wynosił 22,56. Spanikowałam.
Oczywiście, że szłam robić inne badania, ale przy okazji chciałam chyba sobie zrobić dobrze, a tak dobrze zrobiłam, że aż mi się ciepło zrobiło.
Mój m. i dziewczyny na Marcówkach mnie uspokoiły. Przecież nie krwawię i nadal ten progesteron mieści się w normie. Nie ma co szaleć. Nic się nie dzieje, a prg tak się podobno zachowuje, pulsacyjnie. Wyluzowałam.
Dziś o 7 rano była msza za mnie i moje maleństwo. Dla niego zrobię wszystko.
Toxo negatywne, mocz... obleci jeden wyniki dziwny i nie mogłam się doszukać co znaczy.
Krew... moje biedne poniżej normy żelazo, i infekcja ucha/gardła na którą nie mogę nic wziąć bo jestem w ciąży.
Glukoza naczczo w normie.
Nie wiem czemu tak słaba byłam ostatnio. Już jest lepiej. Może to ta pogoda.
Jeszcze 8 dni i usg. W weekend pojedziemy do IKEI pooglądać rzeczy dla maluszka
W poniedziałek chyba miałam pierwszą i jak na razie jedyną mdłość. Nie mogłam jeść, ani nic... blee. Ale potem jak ręką odjął.
To nawet dziwne, bo mam wzmożony apetyt, ale już? Teraz? Pod koniec 2 miesiąca?
Waga stoi w miejscu.
Za 2 dni USG. Już nie mogę się doczekać. Wierzę, że jest dobrze. Odeszły ode mnie czarne scenariusze. Liczę na to, że po wizycie będę mogła się pochwalić najbliższym. Tak bardzo chcę, żeby się ucieszyli
Chcę żeby m. słyszał serduszko.
Kocham Cię Maleństwo :*
JESTEM W CIĄŻY!!! --> jakby ktoś nie wiedział!
Poznajcie moje maleństwo, które mierzy 1,27 cm
i serduszko
Bije 160 uderzeń na minutę.
Tatuś był ze mną obecny i dla nas to było ważne. Pan dr był bardzo miły i pogłośnił uderzenia specjalnie. Powiedział, że wszystko w porządku i prawidłowo. Powiedziła połowa 8 tygodnia. Ja wiem, że dziś 7+5, w karcie ciąży mam 7+3, a na usg jest 7+4... także data porodu to od 1 do 3 marca.
Jutro zaczynamy głosić wspaniałą nowinę. Najpierw teście
Czekam aż moja siostra przyjedzie w środę i idziemy na zaległą kawę urodzinową mamy i wtedy.... już się nie mogę doczekać.
Ależ jestem szczęśliwa. Nic się nie dzieje. To niesamowite, bo ja nie mam praktycznie objawów, a ono tam jest, malutkie, nasze z bijącym sercem.
Następna wizyta 8 sierpnia
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2014, 21:57
Jestem po piątkowej wizycie. Mega zadowolona, bo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Krew ok, wszystkie HIV, Różyczki i inne pieruństwa negatywne! Nawet TOXO. Do tego wszystkiego maleństwo było takie ruchliwe, że się zastanawiam po kim to ma. Fikało w różne strony i przebierało nóżkami. To takie wspaniałe uczucie! Pewnie wiecie o czym mówie
Oczywiście tata był ze mną!
Przez zagadanie na temat badań prenatalnych nie dostałam zdjęć nowych, ani nie wiem ile mierzy... ale już za 3 tygodnie następny show naszego maleństwa!
I co najważniejsze... Lekarz dał 60% że to chłopak! On się nie myli. nie wiem co on tam widział, ale wierzę mu.
No i jak już dowiedzieliśmy się mniej więcej co... to będzie prawdopodobnie MAURYCY!
W skrócie Moris
Wracając do badań prenatalnych... Mam dylemat czy iść. Najpierw chciałam, ale mój m. mówi "a co zrobisz jak się dowiesz że coś jest nie tak?". Nic nie zrobię, bo to moje dziecko. Nasze. Poza tym nie chce mi się wierzyć że coś jest nie tak. Moja mama mówi, że to nasza decyzja.
Iść?
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2014, 21:05
Wczoraj powiedziałam szefowi. Stres był oooogrrooomny! Mimo, że znam go od przeszło 7 lat, to bałam się jak przy obronie magisterskiej. Uśmiechnął się i mi pogratulował... Ufff...
Niby uff... ale nadal czuje stres w mięśniach.
Popołudniu nie pomógł mi nawet naleśnik z bananami i nutellą, ale zjedzenie go w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki sprawiło, że zapomniałam o całej rozmowie. Przynajmniej tego wieczora.
Ciekawe co u mojego potworka... mam nadzieję, że rośnie i jest mu u mnie dobrze.
Przez długi weekend wciągnął mnie serial "Gra o tron". Przepadłam. Muszę dobrnąć do końca 4 sezonu a jestem już na 2!
W piątek byliśmy na wizycie. Najświeższe zdjęcie mojego 7,07 cm szczęścia!
Nasze maleństwo siedziało sobie bokiem i nadal nie mamy potwierdzonej płci. Ale wg wielkości termin mam na 4 marca. To dobrze, bo im dalej lutego tym lepiej.
Na wizycie widziałam rączki i nóżki, nawet palce w jednej stopce policzyliśmy, widzieliśmy też kręgosłup i tętniącą pępowinę.
Za 3 dni wyjeżdżamy na wakacje. Nie, nie boje się, bo wszyscy dookoła się boją. Ja jadę wypocząć i odstresować się. To nasze ostatnie wspólne 2 tygodnie lenistwa. Oczywiście, że nie zamierzam się opalać, ani robić nic ekstramalnego. Leżing, plażing i booking!
Każdemu należą się wakacje!
Już prawie spakowani czekamy na środę!
5 MIESIĄC zaczęty!
W Egipcie było względnie. Tak jak nie miałam wcześniej objawów, tak tam na prawdę wiedziałam, że jestem w ciąży. W dniu przyjazdu było 40 stopni, a jak wyjeżdżaliśmy to 36. W Egipcie wieje, więc nie zawsze dało się odczuć taką temperaturę, ale ja musiałam sobie robić "odpoczynki" w słodkim nie robieniu nic . Cały czas praktycznie spędziłam w cieniu i z zakrytym brzuszkiem. Zemsty nie dostałam, ale bardzo uważałam na to co jem. Pod koniec wakacji wydawało mi się, że czuje leciutko fikołajki, ale teraz to sama nie wiem. Dużo rzeczy musiałam sobie odmówić, jak i nie mogłam dużo rzeczy robić.
Postanowiłam też, że pojadę na wycieczkę do Kairu, czyli 6h jazdy autokarem. Na miejscu nie było źle, przynajmniej mam zdjęcia z piramidami , ale ta droga... niby autostradą, ale dla mnie to wiejska droga była. Strasznie mną wytrzęsło. Następny dzień praktycznie przeleżałam.
Zaraz po powrocie byliśmy u lekarza, czyli 19 września i wtedy stwierdził na podstawie zmierzenia główki i kości (chyba udowej), że maleństwo ma 165 gram, czyli USG wyliczyło na tamten dzień 16+6 (a myślałam, że to 16+2). Stwierdził też że malutkiego dziecka to nie będziemy mieć - co wiedziałam od początku No i oczywiście nie chciało dupki pokazać. Coś tam pokazało, ale nasz lekarz stwierdził, że na 100 % dalej nie może nic powiedzieć. Pojawiało się coś, co za chwile znikało. Dlatego zaczęłam myśleć, że to może jednak będzie Natalka?
Na szczęście nic się nie działo. Wszystko ok.
Czy teraz bym pojechała? No, sama nie wiem...
Umówiłam się na połówkowe do Centrum Medycznego Sodowskiego w Kato. Mój lekarz nam polecał już na I prenatalne (na które nie poszliśmy). 18 października mam to USG. Już się nie mogę doczekać.
W ogóle, to sama nie mogę uwierzyć, że to już praktycznie dochodzi do połowy ciąży. Teraz to leci.
Przed wakacjami postanowiliśmy, że jak wrócimy, to zajmiemy się kompletowaniem rzeczy pomału. Co miesiąc coś kupimy, to nie będzie takiego szoku hehe.
Mam też w planie w październiku zdecydować się na położną i szpital. Chociaż szpital już praktycznie mam wybrany Szpital Zakonu Bonifratrów pw. Aniołów Stróżów w Katowicach, ale jeszcze podpytam, poczytam i oczywiście się tam wybiorę. Może znacie ten szpital?
A dziś walczę z przeziębieniem. Od wczoraj boli mnie gardło, mam katar i łamie mnie w kościach. Kupiłam syrop, tabletki na gardło i psikadło do nosa z serii Prenalen. No i męczę się, bo pewnie Gripex by mnie postawił na nogi, a tak... ale czego się nie robi dla dziecka! Chyba dziś zrobię jeszcze sobie syrop z cebuli, podobno pomaga. Ktoś ma jakiś sprawdzony sposób?
Podsumowanie:
5 miesiąc zaczęty
+1,6 kg
+12 cm w "pępku"
Jeszcze 17 dni do "połówkowego"!
Takie emocje różne, skrajne, dziwne we mnie tętnią... Kilka dni leżałam w łóżku z moim przeziębieniem to naszło mnie takie dziwne uczucie, że jak urodzi się dziecko to intymnie i uczuciowo zmieni się moje małżeńskie życie. Że już nie będziemy przyjaciółmi, że go stracę. Wiem, że to tylko hormony, ale działają. Niestety. A dziś na przykład kolega z pracy pokazał mi swojego prawie miesięcznego syna. Zapaliły się nagle moje matczyne instynkty, że już chcę mieć to maleństwo przy sobie, że już chcę go tulić i patrzeć jak śpi.
Kolejną nierozwikłaną sprawą jest moja praca. Wiem, że oni tu będą odliczać dni do mojego powrotu, ale ja nie wiem czy chcę wracać. Może zechcę od razu drugie dziecko, może dojrzeje we mnie myśl o odejściu, a może nagle zapali się żaróweczka z pomysłem na siebie (to ostatnie byłoby chyba najbardziej odpowiednie).
Jestem niezmiernie wdzięczna naszemu rządowi za możliwość bycia pełnoetatową mamą przez okrąglutki rok! Mam nadzieję, że do marca 2015 nic się nie zmieni.
Z innej beczki... Chyba zaczyna mi coś w środku pluskać. Bardzo rzadko, delikatnie czuje jak jakaś "rybka" obraca się. Wczoraj wydawało mi się jakbym lekkiego kuksańca dostała, ale w ogóle nie jestem pewna. Siedziałam w pracy w spodniach, dżinsach i bardzo nisko jakby mnie coś musnęło. Ale z entuzjazmem poczekam, aż coś konkretnego się wydarzy.
Pierwsze nasze "prezenty":
Piękny kocyk
coś dla tatusia
To kupiłam sama, bo nie mogłam się oprzeć.
Zaczynam robić listę rzeczy potrzebnych, ale w zupełności nie wiem od czego zacząć...
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2014, 12:12
To chyba już???!!!!!
Pierwsze "głuche" kopniaczki. Takie to było przytlumione ale to musiało być to! Nic innego. "Rybki" tez czuje. Ok 15:30 się maleństwo uaktywniło, jak wyszłam z pracy. Chyba się wyluzowałam, bo poczułam weekend!
Dół jak stąd dookoła świata. Odebrałam dziś wyniki krwi i moczu. Mam bakterie i to sporo oraz Erytrocyty
Jestem załamana. Idę jutro do mojego dr prowadzącego.
I od tego wszystko się zaczęło. W pracy mnie cały dzień wkurzają. Nie mogę się ostatnio ogarnąć, bałagan w domu. Sama już nie wiem czy to co czuje to ruchy...
Mam ochotę zasnąć i obudzić się... jak będzie lepiej!
Jestem po piątkowej wizycie. Dostałam nakaz zrobienia posiewu, oraz brania Furaginy. Dziś będę dzwonić czy to był straszak w tym moczu czy czekam na wyniki 5-6 dni.
Oczywiście nadal nie wiemy jaka płeć, bo teraz stwierdził, że widzi coś na kształt hamburgera. Czyli jest szansa na Natalkę. Fajnie, m. się cieszy, chociaż nie chce zapeszać. Czekamy do soboty (jeszcze aż 5 dni), żeby ktoś nam w końcu powiedział, co tam się kręci w środku. Mi to na prawdę wszystko jedno, żeby tylko było wszystko ok, żeby zdrowe było...
wtedy było 20+5
Podobno córka zabiera matce urodę --> to mit!!!!
Od początku. W CM mieli mój błędny nr telefonu i nie poinformowali mnie, o tym, że chcą przełożyć dzisiejszą wizytę. Pan ochroniarz powiedział, że dopiero ktoś będzie o 11 i wtedy się coś dowiemy. Do 11 w pochmurnych nastrojach tyczeliśmy w Katowicach, bo bez sensu było się wracać, ale nadal nie wiedzieliśmy czy w ogóle nas przyjmą. O 11 zadzwoniła Pani, że mamy przyjechać bo p. dr nas przyjmie. Hurra!
Pierwsze co widzieliśmy to dupkę, jakby specjalnie się nastawiało maleństwo na pokazanie płci. To DZIEWCZYNKA!!!!!
Nosek ma po mamusi
Pani doktor powiedziała, że 100% dziewuszka. Ale mój m. był szczęśliwy!
Hamburgerek się potwierdził. Całe 387 gram. Termin na 1 marca
kupiłam pare dni temu
Badanie śmignęło bardzo szybko. Poza sprawnością obsługi USG i przede wszystkim tego, że wszystko prawidłowo działa i nie było w ogóle zastrzeżeń.
A teraz najlepsze. Mam masakryczny bałagan w domu, meble w połowie skręcania, ale do ciuszków musiałam się dostać....
to jakaś niecała połowa jednego kartonu
dla noworodka
przeurocza kurteczka
śpiworek do spania - sama go kiedyś kupiłam dla pierwszego syna mojej siostry
dwa z (chyba) pięciu kocyków
najlepsze do czego się dokopałam, śpiworek w którym przywiozła mojego siostrzeńca ze szpitala - fajny, nie? a jaki cieplutki!
Jest tyle rzeczy, że jeden wiekszy karton to tylko tak przekopałam, masakra. Większość rzeczy to malutkie, max do 68-72 + kocyki, ręczniczki, ocieplacze... no masakra.
Jestem prze szczęśliwa.
Dziś mam wizytę standardową. Ostatnio z posiewu nic nie wyszło i to mnie ucieszyło! Dziś odebrałam wyniki kolejnego badania moczu i wyszły super! Żadnych bakterii i wszystko w normie!
Mała coraz bardziej odczuwalna. Nawet kilka dni temu czatowaliśmy na kopniaczki, żeby m. mógł namacalnie wyczuć je. Czuł, a ona dawała z siebie wszystko. To były cudowne chwile w trójkę.
Nawet ostatnio mi napisał, że bardzo się cieszy na tego bobasa.
Mamy już 59% ciąży, coraz bardziej nie mogę się doczekać małej (Laury albo Hani --> u nas wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie).
Od 3 grudnia zaczynamy szkołę rodzenia w Kato, to będzie ekscytujące przeżycie.
Na wizycie w piątek okazało się, że moja szyjka skróciła się do 2,5 cm. Nie wiedząc czemu. Za 2 tygodnie mam wizytę kontrolną. Nie mogę przestać o niej myśleć. Martwi mnie, w pracy dziś uczuliłam, że mogę się "stracić" szybciej. Rozważam na poważnie L-4 z początkiem grudnia.
Moje urodzinkowe prezenty m.in.:
Od mojej przyjaciółki
przód i tył
oraz taka kosmetyczka
Bo ona w ogóle robi i szyje takie różne rzeczy, przede wszystkim dla dzieci.
https://www.facebook.com/dziecieceragamuffin jakby ktoś miał zobaczyć co jeszcze szyje.
Od mojego m. między innymi dostałam taką książkę
A z zakupów poniedziałkowych to mam tak:
czapeczka (prezenter, mój osobisty prosiaczek)
rożek w sówki!
kolorowe tetry, jedne we wzorki są, a drugie jednokolorowe jak najciemniejszy różowy na tym zdjęciu
ubranka
katarek, który próbował opanować mój m.
rzeczy dla mnie, podkłady majtki i inne... nie wiem czy któreś jeszcze wiecej dokupić? Jakie macie plany z tymi rzeczami?
do kąpieli:
przewijak miękki
a jutro przyjdzie półko-przewijak , na którym powieszę te pojemniki z Ikei
Oraz wiele innych pierdółek...
Ogólnie cały weekend był relaksacyjny z
herbatką z pomarańczą i goździkami
Największy dylemat mam z wózkiem. A raczej mamy!
Pojechaliśmy do nas, do firmowego sklepu LONEX
i już byłam gotowa wpłacić zaliczkę, baaa wziąć go od razu:
za 1750 zł 3w1
Ale mój m. mówi, i tak jedziemy dalej.
Dalej było już tylko gorzej.
Camarel Sevilla
3w1 1400 zl (czyli 350 zł mniej)
albo Camarelo Caramela
(te szare pasma to eko skórka)
3w1 za ok 1500 zł
Mój m. chce ten ostatni, bo twierdzi, że i tak nie zobaczę różnicy pomiędzy Lonexem a Camarelo, a w cenie jednak jest i że nie warto brać droższego.
Ale powiem Wam jedno! LONEX Sweet Baby to NAJLŻEJSZE wózki jakie dotykałam (a już trochę ich zmacałam).
Dla mnie różnica jest w szczegółach i na konkretniejszy wygląda LONEX. Tylko właśnie, czy warto? 350 zł to ja wydałam na raz w sklepie z dziecięcymi artykułami.
Co myślicie?
Za tydzień kontrola szyjki, ciekawe co tam się dzieje...
Wczoraj przyszedł przewijak i ubłagałam mojego m. żeby go poskładał. I jest!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 stycznia 2015, 18:27
Wczorajsze popołudnie było bardzo fajne bo....
zamówiliśmy wózek!!!!
Dumny tata wybrał. Był mężczyzną i podjął tą decyzję.
Bo długich wahaniach...wybór padł na Camarelo Carmela 3w1
Kolor będzie bardzo zbliżony do tego na zdjęciu, bo nigdy te kolory nie są takie same.
Na gondoli i na torbie te szare dodatki to eko skórka, reszta to materiał żakardowy.
W końcu mamy z tym spokój. 2-3 tyg oczekiwania. Zdjęcia wrzucę na żywo już.
Wczoraj też odpakowałam przesyłkę w której była poducha!!!!
Jestem po próbie generalnej i... jestem zachwycona! W ogóle nie ciągnęło mnie żeby się obrócić na prawy bok. W końcu prawie się wyspałam. Pawie, gdyby nie moja kotka. Przylazła w nocy i położyła się między nami na kołdrze, zdejmując ją ze mną. Obudziłam się, bo zimno mi się zrobiło, a ona spała w najlepsze.
Kupiłam też ciśnieniomierz, bo miałam pożyczony od mamy i się zepsuł. Pokazywało mi wczoraj 127/71 puls 99. Ale muszę dziś też zmierzyć, bo od rana boli mnie głowa. Może to ciśnienie? Może i nie, bo ta głowa boli mnie prawie codziennie od tygodnia
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 listopada 2014, 11:13
Gratulacje!!! Dużo zdrówka dla Waszej dwójki:)
Gratuluję :-)
Gratulacje :)