Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Oczekiwanie na Kangura
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Oczekiwanie na Kangura
O mnie: Mam 28 lat. Z moim mężem jesteśmy razem już 13 lat, a od 5,5 roku jesteśmy małżeństwem. We wrześniu 2013 roku udało mi się zajść w ciążę, dość szybko, bo staraliśmy się zaledwie 3 miesiące. Niestety w listopadzie ciążę straciłam, okazało się, że ciąża obumarła w 7 tygodniu, a w 11 tygodniu miałam zabieg. Ponownie dwie kreski na teście zobaczyłam w lutym 2014, czyli udało się w trzecim cyklu po poronieniu. Niestety w kwietniu znów poroniłam. Teraz zaszłam znów w lutym. Cykl był na lekach i nadal co rano biorę masę tabletek.
Moja ciąża: Pomimo tego, że ciąża jest chciana i planowana, to bardzo się boję o nią, nie potrafię się jeszcze cieszyć.
Chciałabym być mamą: Chciałabym być mamą na luzie, mamą pokazującą dziecku świat, uczącą wartości, spędzającą z dzieckiem dużo czasu...
Moje emocje: Strach, nerwy, panika...
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

27 lutego 2014, 18:08

Aaaaaa!!! Udało się. Dziś o 17:30 zrobiłam test i są wyraźne dwie krechy. Przede wszystkim czuję panikę, żeby tylko nie skończyło się jak za pierwszym razem.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2014, 20:37

28 lutego 2014, 10:10

Dziewczyny, dziękuję za słowa otuchy. Jestem w szoku. Wychodzi na to, że jestem nad wyraz płodna, bo w ciążę zachodzę od jednego bzyku. A jeszcze w niedzielę jak poszłam z meżem na spacer, to tak sobie myślałam, że jeśli teraz się nie uda, to już nie mierzę tempki i będę szła na żywioł. Generalnie w głowie kołacze mi się mnóstwo myśli, czy to nie za szybko, czy nic złego się nie stanie, kiedy iść dolekarza, jak to będzie w pracy, bo za jakiś miesiąc szykuje się u nas gorący okres, a jestem tylko ja i koleżanka, nie chciałabym jej zostawiać, ale moja ciąża jest teraz dla mnie najważniejsza. A w środę byliśmy na wyjściu ze znajomymi z pracy i ja już coś przeczuwając raczyłam się tylko soczkami, więc musiałam się tłumaczyć, ze nie ma tego piwka, które lubię... Mąż dziś wraca z delegacji wieczorem, więc się dowie, bo nie chciałam mu mówić przez telefon.

Do gina umówię się chyba na 21 marca, żeby był 8 tydzień od OM, żeby nie stresować się wcześniej, że nie widać nic.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 lutego 2014, 10:15

2 marca 2014, 09:37

Nie umiem się cieszyć. Boję się, że coś jest nie tak, bo brak mi objawów. Nie bolą mnie piersi, mam niewielkie mdłości, i to tylko wtedy, gdy wstaję do pracy o 6 rano, nie zalewa mnie śluz, jestem sucha, jedyne co mam, to jestem nerwowa i mam czasem zawroty głowy. A do lekarza idę dopiero za trzy tygodnie... Chyba jednak zrobię tą betę w najbliższym, albo następnym tygodniu.
Wczoraj byliśmy z mężem na imprezie urodzinowej kolegi. I tak się zastanawiałam po co ja się tak męczę. O 21 miałam ochotę już wracać do domu, powiedziałam nawet mężowi, ze ja sobie wrócę, a potem po niego przyjadę, mówił, że jak chcę, to mogę tak zrobić. Jednak w końcu siedziałam do 23:30 i wyszliśmy już razem. Oczywiście nie obyło się bez gadania "Dzieci nie macie i już chcecie iść" (no tak, bo najlepiej zostawić dziecko dziadkom i iść chlać), "Walnij sobie kielicha, albo kilka, to się będziesz lepiej bawiła" (byłam kierowcą). Poza tym niestety nie potrafię się bawić w towarzystwie buraka i prymitywa, a jeden taki był, który rozwalał całą imprezę. Więc mnie nerwy nosiły, ziewałam, miałam dosyć.

3 marca 2014, 09:42

Chyba trochę za bardzo panikuję. Przecież nawet, jakbym poszła do lekarza teraz, to i tak nie byłoby nic widać. W 7 tygodniu i 5 dniu już może być szansa. Wczoraj trochę panikowałam, bo poszliśmy sobie na spacer do lasu i zrobiliśmy ok 8 km, ja z kijami do nordic walkingu, 2 godzinki spacerowaliśmy. Potem trochę się denerwowałam, że niepotrzebnie poszłam, ale chyba lepiej trochę się poruszać na świeżym powietrzu, niż leżeć w łóżku. Potem pojechaliśmy na zakupy, auto zgasło mi na skrzyżowaniu jak wyjeżdżałam ze stacji benzynowej i prawie się popłakałam, bo jeszcze mi się zablokowała kierownica i nie mogłam odpalić. Naprzeklinałam się, nadenerwowałam, ale w końcu mąż mi pomógł. Mówił mi, że jestem nerwowa i jakaś zła… A ja się po prostu denerwuję. Poza tym śpiąca jestem wiecznie, jak rano jechałam do pracy, to myślałam, ze zasnę, ale cycki nadal nie bolą.

4 marca 2014, 09:53

Wczoraj mąż mnie wkurzył tak, że do tej pory się do niego nie odzywam. Przecież przez cały weekend mu gadałam o tej ciąży, o moich obawach, o strachach… Wczoraj pojechał znów w delegację, jak zawsze zadzwoniłam do niego wieczorem. Mówię mu, że się boję, a ten do mnie z pytaniem „czego?”. No naprawdę jakbym mu nie powiedziała, że testy wyszły pozytywnie, że w zeszłym roku ciąża obumarła… Rozłączyłam się i spłakałam. Potem zadzwoniłam znów, ale nie odebrał. Później on oddzwonił, ale ja go wyłączyłam, a na koniec wysłał mi smsa. Dziś też wysłał smsa, ale ja się nie odzywam.
Za to w pracy mam koleżankę, dobrego duszka, która mnie uspokaja. No ale kto mnie zrozumie, jak nie kobieta, która sama straciła dwie ciąże.
W pracy też mnie wszystko wkurza. Dają mi robotę, która nie należy do mnie, bo się pozwalniali pracownicy z innego działu. Aż mnie korci, żeby szybko iść na zwolnienie i niech sobie radzą.

10 marca 2014, 19:37

Naprawdę jest mi lepiej, jak czytam to forum, jak mogę podzielić się z kimś moimi obawami i strachami. Na razie wie tylko mąż i koleżanka. Mąż zabrania mi czytać jakiekolwiek informacje na temat ciąży w internecie, koleżanka też odradza.
Mąż w dalszym ciągu od poniedziałku do piątku siedzi w delegacjach, więc ja jestem w domu sama. I tak przez cały tydzień czekam na ten piątek, żeby wreszcie pobyć razem. Z tym, że to bycie razem ostatnio (odkąd mąż kupił sobie super wypasiony sprzęt grający kosztujący 5 moich pensji ałaaaa!) wygląda tak, że on w jednym pokoju słucha muzyki, a ja w drugim czytam książki. No ale zawsze można się przytulić.
Poszłam dziś na betę, długo zastanawiałam się, czy robić ją, czy nie. W końcu poszłam i teraz zastanawiam się, czy iść na drugą pojutrze...
Mam doła, boję się, czy z ciążą będzie wszystko ok. Nawet ciężko jest mi przyznać, że jestem w ciąży nawet przed samą sobą. Boję się, bo poprzednim razem od samego początku cieszyłam się ciążą, ale się nie udało. Boję się, ze umrę, ze stracę moich bliskich... Jakieś czarnowidztwo mnie ogarnęło :(

12 marca 2014, 14:08

Zestresowałam się dzisiaj dość poważnie. Poszłam rano zrobić drugą betę (pierwsza przedwczoraj 3757), pielęgniarka zabrała się za pobieranie krwi, a tam nic nie leci. Not o spróbowała z drugiej ręki, a tam też nic nie leci. No ale w końcu poleciało, chyba z pół centymetra w strzykawce było, więc malutko. Jak chciała wstrzyknąć tą krew do fiolki, to okazało się, że jest tak gęsta, że zrobił się z niej glut... Powiedziały mi, żebym poszła kupić sobie wodę i wypić i wrócić za 20 minut. Tak też zrobiłam i jak poszłam drugi raz, to już poszło normalnie. Oczywiście jak poszłam do pracy, to zaczęłam w necie szukać informacji o tym, czym może skutkować taka gęsta krew we wczesnej ciąży, wiele nie znalazłąm, ale oczywiście najgorsze co może być znalazłam... Grrrr... A do wizyty jeszcez tyle czasu...

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 marca 2014, 14:34

13 marca 2014, 18:10

Dupa, dupa, dupa... Pewnie niedługo zakończę mój pamiętnik ciąży. W poniedziałek beta wynosiła 3757, a w środę 4457... Przyrost o zaledwie 17%
Powiedziałam rodzicom i zadzwoniłam do mojej lekarki, powiedziała mi, że to jeszcze o niczym nie przesądza, żebym zrobiła kolejną betę za 3 dni i przyszła do niej tak, jak się umówiłam, czyli w piątek.
Już nie mam raczej nadziei.

Aaaaa... Znalazłam w necie i dziewczyna na forum napisała:


66% w ciągu 48 godzin w przedziale do 1 200 mIU/ml
114% w ciągu 72 godzin w przedziale do 1 200 mIU/ml
podwojenie w ciągu 96 godzin w przedziale 1 200 - 6 000 mIU/ml

Czyli podwoić może mi się po 4 dniach.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 marca 2014, 20:00

16 marca 2014, 12:03

Ja siedzę cała zdenerwowana, nie potrafię o niczym innym myśleć, tylko o tej ciąży, o tym niskim wzroście bety, o tym, czy mam objawy, czy nie... a mąż opowiada mi o jakichś pierdołach, o płytach, o warzeniu piwa... No szlag. Myślałam, że jak przyjedzie wreszcie po tygodniu nie bycia w domu, to będzie starał się mnie wesprzeć, a on nawet nie rozumie, czemu ja się denerwuję... Znowu słucha muzyki i leży z tabletem, a ja mogłabym nie istnieć...

22 marca 2014, 11:28

Byłam wczoraj u ginekologa na pierwszej wizycie. Wg OM to był 7 tydzień i 5 dzień. Jednak na USG widać było obraz bardzo wczesnej ciąży 4/5 tygodniowej. Trochę się obawiam, jednak owulację miałam bardzo późno, bo 22 dnia cyklu, więc trzymam się tego. Lekarka mówi, że biorąc pod uwagę moją owulację to wygląda dobrze. 11 kwietnia kolejna wizyta na której się okaże, czy wszystko jest OK.
Poprzednim razem poszłam w 7 tygodniu, a ciąża wyglądała na 5 tydzień. Teraz poszłam w 8 tygodniu, a ciąża wyglądała na 4/5 tydzień...

14j9ts1.jpg

2yvkpl4.jpg

30 marca 2014, 19:58

Wczoraj siedziałam w domu sama, bo mąż znów delegacji. Miałam jechać do koleżanki, ale odwołała spotkanie. No więc dziś pojechałam do rodziców, miałyśmy iść z mamą na spacer i na jakąś kawkę. Jednak przed obiadem odkryłam jakiś dziwny kolor śluzu... Taki beżowo-różowy, jaśniutki. No i panika... Już chciałam jechać do szpitala. Jednak postanowiłam, że poczekam i zobaczę, co będzie później, odpuściłyśmy sobie spacer i leżałam cały dzień. W sumie to teraz nie wiem, czy to był faktycznie taki śluz, czy mi się przewidziało, a może to od tego, że trochę się wcześniej zmęczyłam, bo dość szybkim krokiem szłam i się zziajałam...

5 kwietnia 2014, 12:51

Wczoraj miałam strasznie nerwowy dzień w pracy. Takie już teraz będą przez jakieś 1,5 miesiąca, bo zaczyna się sezon. Po pracy poszłam na zakupy, natargałam się z siatami i jak wróciłam do domu, to w śluzie była jedna kolorowa, ciemniejsza nitka. Nie wiem, czy krew, czy co... Postanowiłam się obserwować, ale wieczorem odpoczywać. Już się nie powtórzyło. Dziś czuję się tragicznie, boli mnie głowa, mam katar, raz z nosa się leje, raz mam zatkany i nie mogę oddychać... Leżę i wyszywam...

6 kwietnia 2014, 10:38

Ja się załamię. Znowu wczoraj wieczorem miałam nitkę krwi w śluzie. Tylko jedną i tylko raz, więcej nic nie było... Dziś gniotę się po cyckach od samego rana, ale nie bolą. Umówiłam się na jutro na wizytę do innego lekarza, bo chyba bym oszalała, jakbym musiała czekać. Boże, jak się boję...

11 kwietnia 2014, 07:50

No i kolejna ciąża się nie udała... Na razie dam sobie na wstrzymanie, odpuszczę starania, przebadam się dokładnie, wezmę się za siebie, zacznę zdrowiej się odżywiać, więcej się ruszać, zrzucę parę kilo, namówię męża na założenie własnej firmy, może zrobimy sobie jakieś wypasione wakacje... Ale jeszcze kiedyś wrócę na fioletową stronę...

11 kwietnia 2014, 07:52

Ciąża zakończona 11 kwietnia 2014
Przejdź do pamiętnika starania i czytaj kontynuację mojej historii

10 marca 2015, 17:23

Nie wierzę... Udało się.
Znów jestem w ciąży. Dziś mija dokładnie 5 tygodni od ostatniej miesiączki. Wczorajsza beta 366. Jutro powtórka bety, okropnie się boję. A po pracy wizyta u gina. Pewnie jeszcze nic nie będzie widać, ale skoro mam dostać heparynę, to wolę iść dwa razy za wcześnie niż jeden raz za późno. Mąż ma pretensję, że się nie cieszę, a ja się po prostu cholernie boję...

16 marca 2015, 19:58

Myślałam, że będę opisywać swoje przemyślenia itd itd. A tymczasem mój dzień wygląda tak:
-rano dowcipna luteina i zestaw małego lekomana.
-praca. 8 godzin kiedy zasypiam, nie mogę się skupić i wszystko mnie denerwuje.
-powrót do domu, obiad.
-spanie.
-umycie się, dowcipna luteina.
-spanie.
-zastrzyk z heparyny.
-spanie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 marca 2015, 19:59

20 marca 2015, 18:17

Myślałam, że dziś zniosę jajko. Po 17 miałam wizytę u gina. Okropnie się denerwowałam. Okazało się, że pęcherzyk urósł do 14 mm, a zarodek ma ponad 3 mm. I na dodatek lekarz powiedział, że można się dopatrzyć akcji serca. Jednak nie szukaliśmy jakoś szczególnie.
To mój pierwszy taki raz, kiedy wszystko rośnie i rozwija się wg. norm. I pierwszy raz, kiedy bije serduszko.

24 marca 2015, 18:12

Jestem nienormalna!
Lekarz powiedział, że jest dobrze? Powiedział. Powiedział, że można dopatrzeć się akcji serca? Powiedział. No to czemu ja się tak strasznie denerwuję? Dlatego, że mnie dziś rano cycki nie bolały? I dlatego się macam i gniotę od samego rana?

A jak się zdenerwuję, to potem się denerwuję tym, że się zdenerwowałam :(
Wczoraj jakiś wirus podmienił mi numer konta podczas robienia przelewu i straciłam stówę. I tak się tym zdenerwowałam, że nie mogłam spać całą noc, a rano cycki nie bolały. Okazało się, że miałam na kompie trojana, zablokowałam już dostęp do banku, ale co się zdenerwowałam, to moje... No i cycki nie bolą. Powoli zaczynają boleć i są duuuuże i pełne... Ale nie ciągną w dół, nie ważą każdy po 10 kg. A czasem tak bolą, jakby ważyły 10 kg. I jeszcze to rozwolnienie dziś. To też chyba z nerwa. A wizyta dopiero w poniedziałek...

31 marca 2015, 18:22

Nerwy wczoraj znów towarzyszyły mi straszne. Szliśmy po pracy do gina. I jest mały kangur :) Serduszko wali :) Lekarz nie sprawdzał jak szybko, bo mówił, że nie chce takiej młodej ciąży walić dopplerem. Ale mówił, że sto-kilkadziesiąt razy na minutę to na pewno. Ciąża trochę młodsza, ale o jakiś tydzień niż z terminu OM. Ale owulacji miałam później.
Następna wizyta 13 kwietnia.

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 18:23

1 2