Miałam nadzieje, że zmierzamy ku lepszemu, że najgorsze mamy za sobą. W nocy obudził mnie ból brzucha. Obyło się bez krwi ale skoro krwi nie było to co to właściwie było? Pomogła nospa, nie wiem ile to trwało 10? 15 minut? Leżałam i modliłam się. Ból był wyjątkowy, przypominał rozciąganie miednicy z ogromną siła i do tego dorzucono żołądek. Rano pozostał dyskomfort w podbrzuszu i ogromna obawa aby moja Hania ze mną ciągle była. 22.06 mam wizytę i nie wiem jak poradzę sobie z tym czasem, boje się, że dzisiejszej nocy mogło się wszystko zakończyć, że małe serduszko nie dało rady a ból który mi towarzyszył był tego sygnałem. Nie wiem dlaczego nie umiem pozbyć się tych paskudnych myśli. To będzie ciężkie półtora tygodnia.
Dzień zbliża się ku końcowi i żeby nie było zupełnie pesymistycznie


Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2015, 04:45
Dziś nastrój zdecydowanie lepszy, pojawiła się myśl..."dlaczego miało by nie być dobrze?".
Przetrwaliśmy noc, nie obyło się bez espumisanu:)
Pojawił się ból w pachwinie, promieniujący na nogę, ale nie przywiązuje do tego zbyt dużej wagi.
Za oknem jest tak pięknie, fakt podziwianie pogody póki co odbywa się przez balkon ale jest to niedogodność którą znoszę bez większego marudzenia:)
Myślę, że z maleństwem wszystko dobrze, to silna dziewucha! Skąd wiem, że dziewucha? Bardzo chciałabym aby była to Hania, ale analizując wszelkie informacje podświadomie czułam, że będzie chłopak.
Od kilku dni towarzyszy mi przeświadczenie, że Hania nie będzie Jankiem:) Tatusiowi też chyba taka opcja pasuje:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 czerwca 2015, 18:38
Zaczęłyśmy 9 tydzień...a matka od rana nie w humorze, w sumie zaczęło się jej już odpierdzielać wieczorem poprzedniego dnia

Wcale nie mam dziś ochoty na gości!
Nie obyło sie bez atrakcji, różowe pozostałości po luteinie (na noc przechodze na doustną, boje sie czegokolwiek tam aplikowac) i śladowe ilości czekoladowych nitek...niech to bedzie spokojna noc
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2015, 04:46
Czwarta z groszami...dzień dobry. Obudziłam sie bo brzuch nie dał spac, ból jak na okres, ale zdecydowanie niżej, w miednicy, nie codziennośc dla mnie wiec zwyczajnie wstałam rozchodzic abym mogła spokojnie skorzystac z toalety bez wysiłku. Ból sie nasilał...(zawsze w takim momencie zastanawiam sie czy tak zaczyna bolec poród...podejrzewam, że tak, tylko jakieś 100 razy mocniej...bedzie ciezko

Dziwaczny poranek nastraja mnie optymizmem...tak sobie to wytłumaczyłam i dużo lepiej mi z tym...gdzieś z tyłu tli sie gorsza interpretacja...bo czy to normalne? Czy tak to wygląda? Internet niestety nie jest wiarygodną wskazówką w tej kwestii.
Zrobiłam sobie poranną kawe, w sumie powinnam napisac...mleko z kawą, aby ułatwic sobie to co i tak nie uniknione

Wczoraj troche wiecej siedziałam, i ten pseudo spacer...do auta i z powrotem:P
Może to jest przyczyna wczorajszych i dzisiejszych "plamień"...szkoda, że nie jestem lekarzem abym mogła za każdym razem uspokajac swoje obawy

Wszystkim życze miłego dnia w nadzieji, że jeszcze smacznie śpicie:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 czerwca 2015, 04:35
Miałam tak spokojną noc, że bałam się poruszyć rano aby nie psuć tego spokoju:)
Na prawdę dziwna noc, bez ani jednego nawet ukłucia, wieczorem był już spokój z brzuchem, plamieniami...
Dzień niestety z plamieniami...opadłam z sił i mam tu na myśli moją psychike. Nie daje rady, miało byc lepiej...może jutro bedzie łatwiej. Boże daj mi siłe!
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2015, 21:19
Miałam mieć z rana więcej siły, więcej wiary...nie mam!
Plamienie utrzymuje się na takim samym poziomie jak wczoraj. Obudziłam się i myślałam, że zwyczajnie krwawię...na szczęście to tylko plamienia. Nie wiem czy donoszę tą ciąże! Coraz mniej mam nadziei, ze się uda:(
wieczorem nastrój jest nieco lepszy:) Wyczuwam swoją macicę i to chyba tak poprawiło mi humor.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 czerwca 2015, 19:12
Od dwóch dni czuje sie ewidentnie nie ciązowo...martwi mnie to troche. Jakby tego było mało to ciągle sie ze mnie saczy...nie chce aby mojej dzidzi nie było. Udało mi sie za pierwszym razem i tak bardzo chciałam wierzyc ze mam tyle szcześcia, że Ktoś dał mi ogromną szanse bo wiele kobiet stara sie i mimo stymulacji nic z tego nie wychodzi...
Co jest istotne to fakt, że to nie są żadne skrzepy tylko brązowa sącząca sie krew.
Dzien mija krwi coraz mniej, uff odrazu nastrój lepszy. Mam nadzieje, że maleństwo nie zatrzymało sie po drodze bo nie jestem na to gotowa
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 czerwca 2015, 19:09
Czas leci, palmienia ewidentnie sie zmiejszaja:)
Kolejny dzien bez "ciązowych standardów"...i nie mam na mysli klasycznych objawów.
Dzis np. nie obudził mnie ból brzucha co dla mnie jest zwyczajne niemal od dnia zapłodnienia. Chyba ostatnio fizycznie czułam sie tak własnie przed zapłodnieniem później było już inaczej. Nic nie ma sensu doszukiwac sie złych rzeczy w sytuacji...trzeba życ
Zwariuje normalnie...wczoraj tylko jakieś szczątki brunatnej krwi wiec humor zaczął mi wracac, wieczorem pobolewał mnie brzuszek ale deliaktnie i raczej wzdeciowo, dziś też wstawałam i było czysto...
Własnie wydaliłam łyżke stołowa czarnego galaretowatego skrzepu, nie wydaje mi sie ab było to coś innego....ale aż tyle? Nie było skurczy, bólu brzucha...nic...nie ograniam co sie dzieje!
Jeśli mój krwiak miał 2cm to już go nie powinno byc po tym co zobaczyłam rano...
Niby nie panikuje, jeślli wiecej nic nie bedzie sie ze mnie sączyc to uznam to za dobry znak! Ostatnio tak duzy skrzep widziałam w szpitalu podczas ostatniego krwawienia i nie był ni jak związany z opróżnianiem sie krwiaka
Haniu trzymaj sie prosze!
Wiadomość wyedytowana przez autora 19 czerwca 2015, 10:15
W poniedziałek wizyta a ja dalej poplamiam, nie ma w tym ciągłości ale średnio 2-3 na dzień coś tam zawsze jest.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 czerwca 2015, 20:11
Całą noc nie spałam...i chyba nie chodzi o zdenerwowanie dzisiejszą wizytą.
Oh tyle tego do streszczenia a ja ze szcześcia nie umiem logicznie sie wysłowic...maleństwo jest tylko o dwa dni młodsze niż termin jaki wychodzi z OM:) I ma piekne niesamowicie ruchliwe kończyny:)
Happy
Wiadomość wyedytowana przez autora 22 czerwca 2015, 20:10
Przetrwać jest coraz łatwiej...nie plamie już od 2-3 dni, nawet po cytologii, ja nawet spacery zaliczam z tego swojego 4 pietra. Fakt, że później każdego wieczora modle się aby tego nie pożałować ...ale nagle wszystko się układa:)
I tak to jest jak się człowiek cieszy...znów plamienia, delikatne ale są, fakt że te trzy dni są dość intensywne w porównaniu do poprzednich tygodni.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 czerwca 2015, 19:49
ale żeby spac do 11?

Noc z wzdeciami, bólem brzucha i całą masą atrakcji...ale bez krwi.
Jutro czeka mnie wyjazd do rodziców...wreszcie zmienię otoczenie:)
Od kilki dni za namową lekarza pozwalam sobie na spacery...wystarczy posiedzieć kilka dni w zamknięciu aby docenić jak pięknie jest na zewnątrz:)
Dziś rano przy porannej toalecie trochę więcej czekoladowej krwi, ale chyba nie robi na mnie to takiego wrażenia jak na początku...na szczęście:)
Gorąco:)
Wróciłam od rodziców. Wczorajszy sex skończył się dzisiejszymi plamieniami. Chyba plamienia mnie już nie ruszają.
Wszystko zmierza ku lepszemu:)
Ostatnie plamienie ewidentnie związane z nieplanowanym współżyciem...cóż temat został odłożony na późniejszy termin:)
Ostatnio pozwalam sobie na na prawdę solidne spacery i o dziwo też sucho za to uświadomiłam sobie jak moje nogi się rozleniwiły:)
W czwartek prenatalne...nie mogę się doczekać kiedy zobaczę tego mojego terrorystę

Zbliża się II trymestr i objawy fizyczne nieco ustają, przede wszystkim minęły wzdęcia, nie wiem czy to za sprawa regularnie pitego majeranku czy czasu, ważne że działa.
Za to kreci się gdzieś w pobliżu przeziębienie. Ewidentnie spływa z zatok i drażni gardło, no i mam dwie afty a przed wirusem łożysko niestety nie chroni:(
Zdecydowanie z odpornością coś na bakier, ostatnie wyniki pokazały też lekko podwyższone leukocyty, powinno mnie to już zastanowić.
Z życia rodzinnego... mieliśmy dwa ciche dni w domu (nie znoszę siebie za taką reakcje na "problem"...uciekam, zamykam się a bardzo bym chciała aby moje dziecko nie nauczyło się takiego zachowania). Ewidentnie hormony wzięły górę bo popłakiwałam co chwile, a rzadko mi się to zdarza. Eh sama siebie ledwo rozumiem:)
Od dwóch dni zupełnie sucho, nawet po znacznym wysiłku, żadnego nawet najsłabiej zabarwionego śluzu...i tym optymistycznym akcentem zakończę na dzisiaj:)
Ani kropli krwi, zabarwionego śluzu ani nic innego co by wskazywało na wcześniejsze perypetie.
Za to coś zupełnie z innej beczki...nie sądziłam, że zdolna jestem to tak płytkich odczuć jak zazdrość i nie mam na myśli zazdrości o moją połówkę to przecież nie było by znowu nic złego:)
Pewna wiadomość, radosna, spadła na nas wszystkich niczym śnieg w lipcu:) i tu pojawia się moja zazdrość, nie mylić z zawiścią...po prostu ciesze się szczęściem innych i jednocześnie szkoda mi, że mi nie dano takiej szansy, z drugiej strony nawet nie wiem czy miałabym wystarczająco odwagi by wykorzystać taką "szanse". Pół dnia karce się za takie myśli!
Skoro już robię sobie tutaj kącik zwierzeń w nadziei na anonimowość to chciałabym aby moje dziecko nie bało się podejmować wyzwań, żeby było odważne życiowo, żeby dało sobie szanse na coś więcej niż przysłowiowe minimum...tylko od kogo ono ma się tego nauczyć...nadzieja w tatusiu...
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2015, 21:48
Płaczliwa jestem dzisiaj a żeby było śmieszniej to nastały ciche dni w rodzinie.
Na szczęście udało nam się dojść do pewnego kompromisu i znów w domu jest normalnie:)
Jutro prenatalne...eh ciesze się na myśl, że będę mogła podejrzeć mojego małego terrorystę. Strach też jest bo zawsze nam się wydaje, że złe rzeczy trafiają się innym a nie nam i chyba tyle z obaw.
Zwariuje ze stresu...
Jutro jak ochłonę to napisze co i jak a dziś tylko tyle...7cm szczęścia:D

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lipca 2015, 19:13
Pojedź na IP, powiedz lekarzowi co i jak. Zrobi USG sprawdzi czy wszystko jest ok! Trzymam mocno kciuki!:*
Mi cały czas w ciąży towarzyszą różne bóle brzucha, najgorsze były nicami w 1 trymestrze... Nospa mi nie pomagała niestety. Nie martw się, musi być dobrze.
dziekuje za wsparcie:) Oprócz maleństwa mam też krwiaka i od tego sie zaczeło. Na Ip byłam już w tym tyg. i w poprzednim, musze zwyczajnie czekac