
Wcześniej wyczuwałam bulgotanie takie kotłowanie i już myslałam że wariuję ,tak bardzo chciałam żeby Sara dała wyrażny znak.... i czekałam aż się doczekałam

Najpiękniejszy moment ,chwila która mogłaby trwać i trwać, tego na pewno nie da się z niczym innym pomylić.....
Najpiękniejszy moment kiedy mój ukochany mąż doznał tego uczucia jak dotknął mojego brzuszka a nasza kruszynka po chwili odpowiedziała puknięciem


Życzę tego każdej z nas by moc to przeżywać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A więc teraz tak mi mijają dni czekam każdego dnia na kontakt z naszą Sarunia jeszcze nie znam dokładnego jej rytmu bo zorganizowana w tych sprawach to jeszcze nie jest


I chyba to najwspanialszy okres podczas ciąży jestem tego pewna



Przyznam się że w momencie kiedy okazało się że jestem w ciąży to nie wiem dlaczego wmówiłam sobie ze to będzie chłopiec i tak też szukaliśmy imienia męskiego..... i nawet był z tym nie lada problem bo znależć imię takie które obojgu nam się podoba nie było wcale łatwo

Wieczorem często leżąc w łóżku przekomarzaliśmy się i wymyślaliśmy co chwilę inne imię

Jeśli chodziło o dziewczynkę od samego początku byliśmy zgodni ,było to jedyne imię które chcielibyśmy nadać córeczce!!!!!!!!!!!!!! zawsze powtarzaliśmy sobie że gdyby była dziewczynka to nie ma żadnego problemu z imieniem


SARA-imię pochodzenia hebrajskiego oznacza księżniczka!!!!!
W Polsce kojarzone głównie jako imię Sary,żony Abrahama,towarzyszyła mężowi w długiej
wędrówce przez Bliski wschód. Była bezpłodna,dopiero w wieku dziewięćdziesięciu lat
urodziła Abrahamowi syna Izaaka.Gdy zmarła miała sto dwadzieścia siedem lat.
Dla chrześcijan jest wzorem wierności i przykładem posłuszeństwa mężowi.
Dla nas Sara też jest cudem

Nie mogę w to uwierzyć że to już 25 tydzień

Aczkolwiek moja psychika i fizyczność na to wyrażnie wskazuje.
Psychicznie czuję się mamą,kocham moja Sarunie całym moim sercem i czuję taką więż której nigdy wcześniej nie doznałam.
Fizycznie to czuję Sare,czuję jej ruchy obracanie, kotłowanie a i kopanie



Fizyczność polega też na tym że zmieniają się moje gabaryty :)brzuszek rośnie jak opętany a moje ruchy zaczynają być ograniczone




Jednym słowem jest wszystko dobrze i oby tak dalej




We wtorek byłam na wizycie u lekarza,z córeczką wszystko dobrze ale niestety wynik testu obciążenia glukozą były trochę dziwne w laboratorium wpisali inne kolejności wyników i to trochę wyglądało tak jakby wyniki zostały zamienione. Niestety tak jak to było przedstawione wskazywałoby na początek cukrzycy ciążowej.
Lekarz wysłał mnie do szpitala na 2 dni w celu wykluczenia cukrzycy bądż jej potwierdzenia.
Nie obyło się bez nerwów bo po pierwsze nienawidzę szpitali a po drugie zwyczajnie się bałam że to nie pomyłka ................
W środę po przyjęciu do szpitala zbadano mnie ,zrobiono usg z Sarą wszystko dobrze waży już 1070. byłam w szoku że już taka duża ,uspokoiłam się widząc ją na monitorze komputera

Cała środę miałam robiony dobowy profil glukozy,co trzy godziny badanie glukometrem. Na szczęście te wszystkie wyniki były prawidłowe

Wczoraj rano ponownie zrobione mi test na obciążenie glukozą 75g i tu wielki szok wszystko dobrze nie mam cukrzycy ciążowej

Ale dobrze że to sprawdziliśmy ,upewniliśmy się i wykluczyliśmy to schorzenie.
Jedna rzecz w tym wszystkim była dla mnie dobra ,po raz kolejny mogłam zobaczyć naszą Sarę i upewnić się że wszystko jest dobrze,a tak przy okazji poznałam ten szpital bliżej i upewniłam się że chcę w nim rodzić


Tydzień ciąży o którym tak marzyłam,którego tak wyczekiwałam


Od dwóch tygodni uczęszczamy do szkoły rodzenia. Jestem zadowolona bo zajęcia prowadzi wykwalifikowana położna która poświęca nam tyle czasu ile potrzebujemy a istotne w tym wszystkim jest to że szkoła rodzenia jest bezpłatna a jak wiadomo mogłoby być wtedy różnie....
Dotychczas żyłam trochę nieświadomie i w sumie dobrze mi z tym było,oczywiście wiedziałam co mnie czeka ale przecież było tyle czasu że po co o tym myśleć

I mam nadzieję że z tej walki wyjdę zwycięsko


Nim się nie obejrzałam a przyszedł grudzień i długo wyczekiwane święta

Ja niestety wiecznie juz zmęczona i pierwsze moje święta kiedy to będą spoczywać na mojej mamie i na moim ukochanym mezusiu:-)
34 tydzień ciąży juz trwa i wierzcie mi czuję już na swoich plecach ciężar mojego brzuszka który do małych nie należy

Czuję się jak mopsik:-) a wiem że jeszcze mam troszkę czasu i będzie jeszcze ciężej

Sara pięknie przybiera ma już prawie 2,5kg,to już duża dziewczynka

A poza radością i szczęściem które nas spotkało coraz częściej przychodzą myśli dotyczące porodu, szczerze zaczęłam się go bac.... pytania osób czy się boję zaczynają mnie wkurzać bo po co mi to każdy przypomina:-)
Wiem że godzina zero wybije ale jeszcze nie teraz, jeszcze jest czas. A nic jednak nie zmieni tego że zwyczajnie w świecie boję się ale kto się tego nie bał

37 tydzień+4 magiczna data oznaczajaca że poród może juz nastąpić w każdej chwili

W mojej głowie zapalił się alarm i strach jak to będzie i kiedy bedzie.... Ciesze się że już niebawem zobaczymy naszą córeczkę ale też przepełniona jestem strachem i obawą jak to będzie czy wszystko pójdzie dobrze i czy nasza córeczka będzie zdrowa....
Ogólnie to czuje się kiepsko, brzuszek jest naprawdę duży i juz przeszkadza we wszystkim, ciężko jest mi się poruszać a jak chodzę to czuje się jak kaczuszka




Zaczynam się doszukiwać objawów czy to już????
Czytam fora i co z tego skoro od nadmiaru wiadomości mogę zwariować


Póki co to odpoczywam i staram się o tym nie myśleć.. będzie co ma być a wpływu na to większego mieć nie będę


Wkraczam nieśmiało w 38 tydzień...
Moje odczucia są przeróżne od euforii po strach i niepewność. Nigdy nie przypuszczałam ze końcówka ciazy to może być taki ekstremalny okres:-)
Oczywiście jak zwykle ja mam wszystkie syndromy wręcz książkowo

W ciągu dnia męczy mnie zgaga i jakieś dziwne niestrawnosci jednym słowem z samopoczuciem powróciłam do czasów pierwszego i początku drugiego trymestru..
Zajęłam się czytaniem książek przecież to ostatnie momenty na zebranie sił

Dzisiaj będziemy składać lozeczko

Ja niestety jak zwykle pełna obaw.. dopiero jak zobaczę naszą córeczkę to we wszystko uwierzę....


Dzisiaj jest 39+4 termin porodu jest na wtorek

Coraz to częściej targaja mną niepokoje, najgorzej jest w nocy spać żadna pozycja nie jest już wygodna a przywrócenie się z boku na bok to już nie lada wysiłek.

Falami przyplywaja różne do mnie myśli czy będzie dobrze, czy nie będzie komplikacji....
Chyba już wariuje

Rodzina zasypuje mnie pytaniami czy juz? Kiedy? Ludzie dajcie mi spokój tylko tego teraz potrzebuje

Objawy przedporodowe są juz od tygodnia pobolewanie brzucha jak na okres raz czuje go mocniej a raz słabiej, raz trwa 30 minut a raz krócej, skurcze to nie sa ale podobno to już takie bóle przepowiadające....
Zaczynam 40tydzien....
I co...? I nic...
Wtorkowa wizyta nic nie wniosła, brak skurczy na ktg, brak jakiegokolwiek rozwarcia bądź skrócenia szyjki, jednym słowem czekamy, czekamy czekamy....

A ja nie wierzyłam że ciążę donosze, byłam pewna że poród zaskoczy mnie dużo wczesniej, więc jestem w szoku wręcz niedowierzam

Postanowiłam nie wkurzać sie, uspokoić myśli i zająć się czymś choć to trudne to jednak nie mam innego wyjścia to Sara ma dać znać kiedy chce opuścić swoją kawalerkę a skoro jej tam dobrze to muszę uszanować jej wole.

Prędzej czy później będzie musiała opuścić swoje mieszkanko

Mam tylko taka nadzieje ze ten dłuższy czas w brzuszku nie zaszkodzi jej a może i nawet posłuży.....
Przetrwalam week w dwupaku:-) i pewnie jeszcze się poturlam

Chciałabym tego uniknąć ale boję się że inaczej się nie da... a dla dobra Sary zrobię wszystko byle by szczęśliwie urodzic

Psychicznie czuje się zmęczona, zwłaszcza telefonami od rodziny którzy pytają czy rodze i kiedy tak jakbym była jasnowidzem

Od piątku czuje mocne parcie takie uciskanie na szyjke lub na kanał rodny? Sama nie wiem.... Ale Sara tak uciska ze mam problem z chodzeniem, siedzeniem a juz nawet w nocy czuje... napiera mocno może w końcu zaczęła mieć ochotę na opuszczenie brzuszka

A dzisiaj nękają mnie straszne mdlosci, ogólnie czuje się bardzo dziwnie... Tak jakoś inaczej, poczułam taki spokoj

Może to jakieś oznaki porodu?
Już mnie szlag trafia, nerwy mnie biorą bo u mnie cisza, cisza, cisza....
Brzuszek bardzo nisko, Sara uciska wszystko co na dole tak że nie mogę często chodzić ani siedzieć... szaleje w brzuszku jakby chciała wyskoczyć ale nie dolem


Objawów pełno i każdy mi mówi już zaraz zaczniesz rodzic, lada moment a tu nic... cisza...
Na ktg tylko skurcz przepowiadające nic więcej, czyli co mnie jutro czeka wizyta na oddziale patologi ciazy w celu wywoływania porodu....

Nie ukrywam że się boję, bo tyle historii juz słyszałam o tych cewnikach kroplowkach że już odechciewa się wszystkiego. Ale niestety nie mam innego wyjścia będąc w szpitalu poczuje się bezpieczniej wiedząc jak się miewa nasza Sarunia. Wyjdę ze szpitala ale już z Sara

Czuję jak moja cierpliwość się kończy bo ile można czekać... tak bardzo chciałabym być już po i móc tulic w ramionach nasz największy skarb


Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2015, 18:56
Zazdroszczę!! Rośnijcie zdrowo!!:)