Po raz drugi wylądowałam po fioletowej stronie, mam nadzieję, że tym razem już na stałe
Ten cykl był pierwszym z pomocą CLO, więc mój kochany doktorek kazał brać lutkę i po 10 dniach zrobić test, w poprzedniej ciąży zagnieżdżenie było dopiero w 11dc (wg tempki) to ty razem postanowiłam zrobić go chociaż jeden dzień później i opłaciło się. Co prawda zakładałam, że raczej za wcześnie i nic nie będzie widać i nie miałam zamiaru przerywać lutki aż do 14 dpo i potem kolejny test, ale teścik zrobił mi psikusa i w ciągu 5 minut pokazał się cień cienia, więc postarałam się szybciej do pracy ogarnąć i zdążyć jeszcze do lab na betę. Popołudniu poszłam po wynik okazało się, że jeszcze nie gotowe (zrobiłam też progesteron), ale beta już była w komputerze 36,31, na wersję papierową muszę poczekać do poniedziałku/ wtorku niestety.
Jak zareagował Mężuś? jak zawsze test zostawiłam na parapecie, więc w pewnym momencie wychodzi M z łazienki z testem i pyta czy to co tam widzi to TO. tak się bardzo ucieszył, bo ostatnio to trzeba było pod właściwym kątem w stosunku do źródła światła na test patrzeć a tym razem bladziutka, ale widoczna gołym okiem
bardzo się cieszymy oboje, jestem spokojna, że tym razem będzie ok, oczywiście strach jest, ale radość i nadzieja większa
tylko belly zrobiło mi terapię wstrząsową, po poronieniu zaznaczonym na ovu zniknął mi tamten kalendarz ciąży i jak wczoraj zaznaczyłam + na wykresie, przekierowało mnie prosto do tamtego kalendarza ciąży. Zakończyć się go nie dało, bo można zakończyć kalendarz tylko w bieżącym cyklu, ale zmieniłam datę owu na aktualną i mam już nowy ładny i pełen nadziei kalendarz
przyrost prawidłowy
za to cały czas się zastanawiam jak ja zniosę jeszcze 1,5 miesiąca pracy i to jeszcze tak, żeby się nie wygadać i żeby nikt się nie domyślił
i najlepsze jak się wykręcić z wycieczki pracowniczej czytaj dwudniowej popijawie z tańcami i hulankami wrr
tzn gdybym nie była w ciąży to super popić, potańczyć i pozwiedzać Berlin, ale w 1 trymestrze to chyba nie najlepszy pomysł jechać, nawet zakładając to że nie będę pić
Jeśli któraś z Was Kochane ma pomysł na dobry wykręt to podzielcie się, bo ze mnie lipna kombinatorka
w srodę 4 czerwca bylam na pierwszej wizycie u mojej bylej ginki, ciąża młodsza o 5 dni czyli wg moich wyliczen
dzidzia malutka niecałe 5 mm ale serduszko biło, nie słyszałam, bo gin nie włączała dźwieku, ale wydawało mi się że raz zobaczyłam, większość usg było w wersji zatrzymanej, żeby pomierzyć wszystko
karty ciąży jeszcze nie dostałam, ale informację o ciąży i zdjęcia z usg tak
oraz zlecenie na badania
dziś odebrałam częśc wyników
morfologia ok poza plytkami ktore są poniżej normy nieznacznie jest 130 norma od 150-390
cukier w normie WR/USR ujemny
za w moczu liczne bakterie
a moj kochany gin L4 przedłużóne do wrzesnia, więc dodatkowo jestem na etapie szukania lekarza
25 % ciąży za nami, czekam teraz na 15 lipca bo dopiero wtedy mam kolejne badanie, normalnie jajko znoszę bo nie wiem co tam u maleństwa czy wszystko ok, moja mama doprowadza mnie do szału codziennie pyta co jadłam a czego nie jadłam i ostatnio mówię jej że nie jem zupełnie nic, bo mnie trafia takie przepytywanie, no i postanowiła do nas przyjechać i mną się zająć i nie rozumie odmowy, juz się wczoraj na nia wydarłam przez telefon bo już nerwowo nie wyrabiam w tym temacie, staram się codziennie jeść jakieś zdrowe rzeczy i wmusić w siebie choć odrobinę nabiału (to wchodzi mi najgorzej) no i te mdłości paskudne, które z jednej strony męczą okrutnie, ale z drugiej mam nadzieję, że to oznaka, że z maluszkiem wszystko ok, najchętniej jeździłabym na usg co 2 tygodnie, no ale niestety trzeba wytrzymać jeszcze 17 dni
tak poza mdłościami i ciągłym zmęczenie wszystko u mnie ok, pozdrawiam Kochane
dziś wątek katastroficzno-humorystyczny
zrobiłam dzis najgorszą rzecz ever jaka mi sie przydarzyła od kiedy mam prawo jazdy a nawet dłużej bo od kiedy mój m uczył mnie jeździć czyli od 11 lat
zresztą jest to chyba największy koszmar każdego kierowcy, żeby czegoś takiego nie zrobić
wjechałam na krzyżówkę POD PRĄD żeby lepiej zobrazować sytuację na dużej kilku pasmowej krzyżówce zamiast na swój as wjechałam na ten do lewoskręt z przeciwka, nie wiem jak to zrobiłam, ta ciąża mnie odmóżdżyła totalnie i jeszcze bym to zrozumiała, gdyby to było obce miasto, nieznana trasa ale ja tamtędy jeździłam dziesiątki tysięcy razy
fakt, że było mi nie najlepiej od słońca, bo gorąco mi sie zrobiło, no ale nie aż tak, żeby nie móc prowadzić, trzeba chyba oddać kluczyki
najbardziej mnie martwi, że ktos zdążył moje auto przyczaić
taki wstyd
pamietajcie
Ciążą stanowi zagrożenie dla innych użytkowników dróg
Bylam dziś na usg u mojego gina, dzidzia rośnie, serduszko bije, ma 2 rączki, 2 nóżki i nosek , rusza się i bardzo nie chciało współpracować przy mierzeniu, więc muszę się jutro na usg genetyczne umówić, z tych pomiarów co zrobił wychodzi, że ok, ale przez to ruszanie nie miał pewności i kazał powtórzyć
i jeszcze słabe bo słabe ale jednak zdjęcie maluszka
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/3771d180f69e.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lipca 2014, 19:16
był powod pojechaliśmy na genetyczne pare dni po moim wpisie i sie okazało, że przezierność maleństwo ma ponad normę 2,7 mm, reszta ok, ale wszystkie wiemy jak takie informacje wywracaja wszystko do gory nogami, na szczescie znalazłam troche medycznych stron po polsku i angielsku i w koncu sie nieco uspokoiłam
po połowkowych wszystko w normie i bedziemy miec syneczka, dr od usg zaleca jeszcze dodatkowe badanie ok 30 tc i moze skorzystamy po dokładnym obejrzeniu serduszka powiedzial, że teoretycznie mozemy rozwazyc echo serduszka, ale nie jest to konieczne, wiec biorac pod uwage wiele setek kilometrow na badanie + koszt samego badania odpuszczamy, malenstwo długo nie chciało wyraznie kopac
od czasu do czasu tylko takie smyranie jak przesuwajaca sie kolacja w okolicah jelit dopiero z miesiac temu trzasnął mnie tak idealnie w podbrzusze :)teraz to już buszuje po calym brzuszku najlepiej mu wychodzi rano jak sie obudze i wieczorem jak sie polożę, ale czasami uaktywnia sie nawet jak siedze
a i od wrzesnia wrocilam na jakis czas do pracy i oczywiście pierwsze kopniaki na siedzaco mnie dosiegly jak jedna paskudna grupa zachowywala sie tak jak to tylko gimnazjalisci potrafia
a uwierzcie, że zdążyłam się odzywyczaić od takiego zachowania uczniów
no i jesteśmy już w 24 tygodniu ciąży
no i ostatnie kilka zdjęć:
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/5251df7d6cf7.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/10ed86e1a861.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f8804af9fa5f.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2014, 19:59
Dziekuję tym wszystkim z Was, które zagladały tu i pod moje wykresy mimo, że mnie prawie nie ma
od ostatniego wpisu wiele się wydarzyło, mialam stłuczkę z winy kolesia, który nie zauważył, ze sie przed przejsciem dla pieszych zatrzymałam, na szczescie ani mnie, ani Pawełkowi nic się nie stalo, myślę, że to dzieki temu, że miałam zapiety adapter do pasów bezpieczeństwa, radio z tej kieszeni dość znacznie wyjechało, w szpitalu bylam dni na obserwacji
potem mężuś przyniósł do domu ospę i miałam kilka dni wyciętych z życiorysu, mało, ze chcory facet to tragedia to jego głowa tak swedziała ze całe noce nie spalismy, opoki wreszcie nie dostał hydroksyzyny na spanie, mnie na szczescie ospa ani polpasiec nie złapały (przechodziłam ospę w dzieciństwie) ale stres był, dla ciąży to i tak najbezpieczniejszy okres, nawet gdybym zachorowała
na ostatniej wizycie Pawełek (tak mamy wreszcie imię)ważł już 2100 a był to 32 tc skonczony
w zeszłym tygodniu wyglądałam tak :
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e510460211ed.jpg
z okazji nadchodzących świat chce Wam życzyć wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia pomyslności, zafasolkowanym szczęśliwego rozwiązania, starającym się szybkiego zafasolkowania, a rozpakowanym przespanych nocy, dużo radości z dzieciaczków i pożytku z mężów/partnerów
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/726ae7e6860b.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 grudnia 2014, 22:30
dziś mamy 36 t 2d wg daty owulacji
Pawełek wczoraj wazył ok 2700, przepływy dobre, łozysko młode, ilość płynu w normie
za to szyjka zgładzona, więc mogę urodzić lada chwila, ale moge tez jeszcze troche go ponosić
nie bede ukrywac ze chcialabym, zeby został jeszcze troche w brzuszku i podrósł
boli mnie czesto krzyż i kości miednicy, parę skurczy tez juz mialam, niektore tylko cmienie takie lekko okresowe, niektore troche mocniejsze
cel pierwszy to nowy rok, potem 4 stycznia, ale najlepiej jakby wyskoczył jakos miedzy 20 a 31 stycznia, no chyba, że juz nie bede dawac rady go dzwigac
w miedzyczasie mój kocio złamał noge i ma gips wiec dobrze, żebym jeszcze z nim po 15 na kontrole pojechala
a i zeby posypały mi sie do reszty
od wwigilii do niedzieli bolało mnie 5 zebow na raz, myslalm, ze moze osemka sie troche ocniej wyzyna, bo to mniej wiecej taki wkurzajacy ból byl, ale dawałam rade, za to w niedziele sytuacja sie zmieniła zaczeły mnie bolec 4 i 5 i to tak masakrycznie, ze prawie po scianach chodziłam, a jedzac kolacje prawie sie poryczałam, ze to nie fair, ze potrafie przez 2 lata chodzic na kontrole co 6 mcy i nie ma zadnego ubytku a teraz taki bol, bylam dzis u mojej kochanej dentystki, zab martwy, robiła bez znieczulenia i mnie prawie nie bolalo, mam tymczasowe lekarstwo do porodu i liste zalecen na rozne sytuacje i z dokonczeniem czekamy az urodze i wydobrzeje, zeby zrobic wszystko dokładnie pod kontrola rentgenu
dziś mamy wg
OM 37 t 5 d
owulacji 37 t 3 d
pierwszego usg 37t 0d
czyli udało się tego małego klocusia donosić
za tydzien w czwartek (pietnastego) wizyta i po niej w weekend przestaje tylko lezec, zaczynam sprzatac, moze mezu do tego czasu skonczy remonty wszelakie i kurzenie
mam tez nadzieje ze zdejmiemy kotu gips nastepnego dnia po wizycie u gina a stopa mu sie jakos zrosła
38t5d
ovu38t3d
1. usg 38t0d
jesteśmy w terminie, zeszłotygodniowe ktg wyszło w normie, choć moje
bardzo nie lubiące ktg dziecko kilka razy uciekło gdzieś w brzuchu i
tetno znikło na tyle, ze aparat złapał moje (byłam na to przygotowana,
bo Pawełek robi takie numery)no i zgadzalo sie to z zaznaczonymi ruchami
skurczy jakichkolwiek brak
dzis za to pobolewa mnie brzuch tak kłująco i ruchy tez kłująco-bolace,
jutro wizyta jak dotrwam to zobaczymy co u malucha, jak nie to pewnie
odezwe sie jak juz urodze
ps kot z gipsem zaginął i sie martwię, mąż wczoraj nowe schody na strych
montował a skubaniec w tym czasie myknął, sprzykrzyło mu się siedzenie w
domu a pojutrze mielismy jechac na kontrole i była szansa na zdjecie
gipsu
Kocia zguba wrocila nawet w jednym kawalku i gips dalej na nodze, gorzej jak z dzieckiem
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2015, 00:32
jak dotrwam to za tydzien ktg (3 dni przed terminem)i albo sie umowimy na szpital po 25 albo od razu mnie zostawi, wspomnial ze w te sobote ma dyzur i moge rodzic a mi jednak po 25 pasuje najbardziej, choć nie wiem czy po dzisiejszym badaniu cos nie ruszy, namawiał męża na wyganianie małego naturalnymi sposobami, dzisiaj tak mnie brzuch po tym badaniu boli, ze mezu najwczesniej jutro bedzie mial jakakolwiek szanse na seksik
Klocus mój waży już 3279 w 38t 4d czyli w terminie szykuje sie na 3,5 kg
a po powrocie sesja zdjęciowa, bo mialam jeszcze siłę
97% ciąży
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/5b4c72785cc2.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/5348fc9b7020.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/43fe76e8eb41.jpg
no i mężu wg zaleceń lekarza zaczął wywoływać mój poród, póki co nadal w dwupaku musimy więcej trenować
Micheala, Maxi, Dorjana, Chiang Mai i Kali od 17 nie mialam czasu zajrzeć do Was do pamietników, ale mam nadzieję, że niedlugo się poprawię
17 rozebrałam choinke i zaczełam wreszcie sprzatac poremontowy i przemeblowaniowy balagan i 18 urodziłam
przekleję zaraz opis porodu ze styczniówek dla chetnych
W sobote poznym wieczorem ok 23-24 zaczął boleć mnie krzyż i brzuch tak miesiączkowo, ale cały czas, czyli dokładnie tak samo jak przez wiele wieczorów w ciąży
tego dnia rozebrałam choinkę i zaczęłam sprzatac liczac, że zdążę ze wszystkim do 25 więc bóle wszelaie nie zdziwily mnie jakos bardzo, jednak do terminu tydzień, więc gdzieś z tylu głowy myśl, że może to TO
postanowiłam obserwować, w nocy spałam dość dobrze, wstawałam tylko na siku, krzyż i brzuch dalej bolały jednostajnie
o 8 sie obudziłam i poczułam pierwszy skurcz nastepny za jakies 15 minut, kolejny za 7 raczej nie za dlugie i nieregularne, przed 9 poszlam siku a ta przy podcieraniu zabarwiony śluz, więc stwierdziłam, ze trzeba budzić męża, pojedziemy kontrolnie ze wzgledu na krew, ale raczej falszywy alarm
wstałam zjadłam sniadanie, próbowałam obsłużyć ten głupi stoper w moim tel i zapisywac to na kartce, poszłam pod prysznic jakies pol godziny mi to zajeło w trakcie 3 skurcze raczej lekkie, wysuszyłam wlosy, zaczełam dopakowywac ostatnie 5 rzeczy z listy leżącej na torbie, mąż miał tylko umyć mi przygotowany wczesniej talerz do szpitala, bo z niego jadł dzień wczesniej paskuda i przynieśc swoje klapki, bo na liscie szpitalnej było wygodne obuwie dla męża
wychodzę z łazienki a mężu co robi?
zamiata igły z choinki
stwierdziłam,że to jak na filmach z gorącą wodą i ręcznikami jak jakaś kobieta nagle rodzi w domu i nawet nie komentowalam
szybko wsunełam jeszcze kanapke z dzemem pomaranczowym, bo przeciez porod trwa wieeeele godzin i zaczeło mne bolec troche mocniej i troche czesciej, ale ze to ostatni etap wychodzenia z domu to zakładanie ciążowych rurek i inne takie atrakcje pochoneły moja uwage
bylo kilka chwil po 11
w aucie znow mialam czas liczyc skurcze w spokoju , na skurczach oddychałam już jak na filmach
a skurcze co 2-3 minuty, pomyslalam no to pieknie (babcia co dzwoniła to mnie straszyła, że nie zdążę do szpitala)mam jakies 25 km z domu pod szpital
powiedziałam mężowi, że to nie falszywy alarm i chyba jednak rodze a skurcze mu troche naciagnelam, żeby nie szalał za kierownicą, powiedziałam, że nastepnym razem wyjeżdżamy jak tylko zaczną bolec mnie plecy
przed 12 bylismy na sorze
na wejsciu powitali mnie radośnie ratownicy medyczni ruch chorych zerowy i od razu zarcik, że pani ze wzdeciem przyjechała, ja usmiechnieta odpowiedziałam, że rzeczywiście za dużo zjadłam, wypełniełam jakies papiery i skurcze odpuściły, nawet powiedziałam pani w rejestracji, że to jednak prawda, że po przyjezdzie do szpitala skurcze moga sie wyciszyć
pan napakowany sanitariusz/pielegniarz zaprowadził nas do tajnej windy, ktora prowadzi tylko na porodówke i do kostnicy, po czym powiedział, że musi wrocić do rejestracji, żeby mu drzwi otworzyli, bo zapomniał zadzwonic i ze ma nadzieję, że na korytarzu nie urodzę
ja na to, że spróbuje sie powstrzymac, ale nic nie obiecuje
pojechalismy na pietro tam byl pokoj badan i meza wyprosili, podłaczyli ktg, nie wiem na jakim poziomie byly skurcze, ale zaczynały bardzo bolec
na wstepie powiedzialam o dodatnim gbs i szczepionce, a potem sie zaczeła najbardziej wq..jąca część, czyli 5 osob zadających dokladnie te same pytania w różnym czasie i ja zwijajaca sie na skurczach podpieta pod ktg, starałam sie nie byc ciezarna ktora wyzywa się na innych, ale jak po raz kolejny słyszałam pytanie o kod pocztowy to musiałam se juz gryżć w język
po ktg lekarz zrobil usg i bbadanie na fotelu
i teraz hit boli bardzo a on mi mowi, że rozwarcie na 2 palce, dopiero jedna trzecia porodu, dostane na razie łóżko na patologii i żebym dużo chodziła, żeby ułatwić poród (jak usłyszałam, że to dopiero 1/3 myslalam, że sie rozpłacze), a najpierw zalecenie prysznica i bliskiego spotkania z czopkiem
prysznic cudowna sprawa troszkę ulzył w cierpieniu, mąż juz był ze mna i podawał mi wszystko co potrezbne, potem toaleta czyli trauma nr 2 brak papieru toaletowego, a moj byl w drugiej torbie w aucie, bo ja wiem ze w szpitalu na oddzialach nie ma, ale na porodowce !!!!! (na szczescie leżała tam lignina
podkładka higieniczna na toalete się wrecz rozpuściła, bo byłam cała mokra od potu, było mi niedobrze, bolało coraz gorzej, meżu chciał przytulić a ja nie chciałam, żeby mnie w ogole dotykał powiedzialam, że żadnych więcej dzieci, po toalecie drugi prysznic i tam musiałam już naprawde głośno jęczeć, bo przyszła połozna i kazała mi iść spoerotem do drugiego pomieszczenia na fotel do badań a ja goła sie wycieram i mówię, że muszę się ubrać w koszulę a ona że bez ubierania
badanie i decyzja ze jednak nie na patologie ale na porodowke, bylam jeszcze pewna, że pokaża mi łóżko a ja sobie pokucam bo tak było mi lepiej (teraz mysle ze zaczely mi sie skurcze parte)poskacze na pilce a mezu pomasuje plecy i bedzie trzymal za reke
panie znow wypelnialy jakies papiery, bylam jedyna rodzacauslszalam jak cos mowily ze jest 14.03, pytaly mnie jak długo juz mam takie bolesne skurcze a ja niestety calkiem straciłam poczucie czasu od kiedy zaczeli ktg
maz byl ze mna ale siedzial na krzesle byly 4 polozne i lekarz, choc on przyszedł nieco pozniej kazaly mi przec a ja ciagle robiłam to jakoś zle , podnosiłam tylek i w ogole zero komunikacji miedzy moim mozgiem, bo slyszalam co mi kaza robic a dlna połową ciała, ktora sobie zyla wlasnym zyciem
malemu zanikało tetno na ktg i nie zawsze wracalo na głebokim wdechu, w radio leciała adele someone like you, dało mi to chwilę skupienia przez sekunde oddychałam przepoponą jak trzeba, co w normalnej sytuacji robie na zawołanie, bo jestem wyjcem czyli uwielbiam spiewac wszystkie adele, whitney czy inne mariah carey
mialam straszne wyrzuty sumienia , ze szkodze dziecku, bo zamiast przec i pomoc u wyjsc to go jeszcze przyduszam a tam tetno zanika, to był najstraszniejszy moment, słyszałam, że po jakiegos lekarza dzwonili (myslalam ze na oiom po anestezjologa do cc), ale po neonatologa
głowka raz calkiem prawie juz wyszła, maz ja widział i ja tez
przyszła neonatolog, wyprosili męża wyjęli vacuum i chyba wtedy moj mozg zrobil co trzeba z resztą ciała bo wreszcie urodziłam małego zapłakał, był siny, meza ominelo przecinanie pepowiny, dobrze oddychał wiec go dostałam na kilka sekund na brzuch i zabrali
urodzilam łożysko widziałam je nawet, oszczedze szczegółow, ale zwierzęce wyglada podobnie (kilka kocich porodów odebranych)
potem mnie zszyli i zapytalam tylko czy bardzo popękałam, a pani na to, ze mnie nacieli i uwierzcie ze sie ucieszyłam, bo po piatkowym sexiku z mezem, po dluzszej przerwie zastanawialam sie jak mi ta wielka glowa przejdzie przez ten mały otwor co zmalał z braku uzywania
w ktoryms momencie dostalam kroplowke z oxy i bylo zamieszanie bo przy 4 poloznych kazda myslala, ze ktos mi założył wenflon
generalnie panie polozne robily wszystko, żebym urodziła choc w ogole nie wspolpracowalam a uwerzcie, ze naprawde slyszałam i rozumialam kazde polecenie probowalam wykonywac i nie wychodziło
zawiezli mne do kacika noworodka/sali obserwacyjnej eżuś z synusiem juz ta byli dostawili mi dziecko do piersi, sine mial juz tylko czółko
te skurcze na łóżku bolały bardzo ale znosnie gorzej bylo pod prysznicem
stwierdziłam,że jednak Pawełek ma szanse na jakies rodzenstwo
a najbardziej bolaly mnie plecy
maly dostal 8/9/9/10 pkt apgar na wypisie jest ilosc chyba usredniona 9/10
maly owieniety byl pepowina
ps urodziłam o 14.42 czyli 40 minut na porodowce
nasz tygodniowy pobyt opisze kiedy indziej
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia 2015, 12:47
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/41703bbbdb2b.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/48fd11726f38.jpg
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/a7165179c6a9.jpg http://naforum.zapodaj.net/thumbs/6de3efb0787b.jpg
Gabrysia urodzona 13 wrzesnia o 2.40 w nocy. 10 pkt 55 cm 3010g
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 września 2016, 18:23
Szpileczka!!!!!!! Bardzo się cieszę! :D
Powodzenia ;) i trzymam kciuki oby tym razem wszystko bylo dobrze! Kciukasy mocno zacisniete ;)
Gratulacje !! :)
Gratulacje!!!
Gratulacje :)