Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
O mnie: Mam 27 lat, w związku od 10 lat a 2 po ślubie
Czas starania się o dziecko: Od stycznia 2013, choć Mężuś starał się już w grudniu 2012
Moja historia: Od początku miałam bolesne miesiączki i nieregularne cykle z przerwą na czas brania tabletek anty, których chyba największym plusem były cykle co 28 dni, tabsy odstawiłam w 2010 roku, żeby spokojnie oczyścić organizm z chemii pod kątem przyszłej ciąży, miesiączki znów stały się nieregularne choć już nie tak bolesne, pani dr co jakiś czas przepisywała luteinę, która na chwilę je regulowała, po czym znów wracałam do punktu wyjścia. Ostatnia seria luteiny zaczęła się w lutym 2013, gdy myślałam, że TO ciąża (cykl miał 45 dni), niestety nie potwierdzona ani testem, ani w usg. Tym razem mimo brania luteiny cykle miały po trzydzieści kilka czterdzieści kilka dni i w końcu stwierdziłam, że chyba trzeba zacząć mierzyć temperaturę. dwa dni robiłam to tylko na papierze później zapisałam się na ovufriend i od czerwca prowadzę wykres w formie papierowej przy łóżku i elektronicznej, tu na portalu. Początkowo tylko prowadziłam wykres, później bardzo wciągnęły mnie Wasze pamiętniki, trochę czasu zajęło zanim poczułam, że jestem tu na tyle długo, żeby je komentować czy też udzielać się pod wykresami. Dziś zdecydowałam się zacząć pisać pamiętnik.
Moje emocje: Od wielkiej radości, gdy 2 listopada zobaczyłam dwie kreski, do rozpaczy gdy po nocnym plamieniu, nie było pęcherzyka i po stwierdzonym przebytym poronieniu, gdy po kilku dniach wyszłam wczoraj ze szpitala. Również wdzięczność za zrozumienie, pocieszenie i słowa otuchy, których od Was doświadczyłam
A więc stało się poczułam się gotowa, aby zacząć pisać pamiętnik. Tyle Waszych historii poznałam czytając Wasze pamiętniki, niektóre czytam od pierwszych dni na ovu. Pamiętniki Inessy, Kalitrii, Chiang Mai, Błysk_kotki, Maxi, Michaeli i wiele, wiele innych pomagały uporać się z trudami starań dając nadzieję, garść potrzebnych informacji lub zabawną odskocznię od tematu własnych starań o dzidziusia. Ilość czytanych przeze mnie pamiętników wciąż rośnie, ale te 6 jako, że pierwsze są mi chyba najbliższe. Zaczął się teraz dla mnie szczególnie ciężki czas starań o dziecko, po poronieniu. Uczucia z tym związane mam skrajne od pozytywnych, że wreszcie po tylu miesiącach się udało przynajmniej jeżeli chodzi o zapłodnienie, do strasznego smutku po stracie naszego wyczekanego maleństwa, i strachu co będzie później. Czy jeszcze nam się uda? Czy następnym razem ciąża będzie się prawidłowo rozwijać? Czy mogłam coś zrobić, aby temu zapobiec? Na razie starania są zawieszone, na pewno do pierwszej miesiączki, ale raczej aż do kolejnej? Lekarz mówił o dwóch cyklach bez starań. W przyszłym tygodniu czeka mnie kontrolne beta hcg oraz wizyta u gina. Chcę jeszcze poprosić rodzinnego o skierowanie na parę badań, które mogłabym zrobić na nfz, żeby np wykluczyć problem z tarczycą lub nerkami, niestety finansowo nie podołamy, żeby wszytko zrobić w tym tygodniu, ale mam w planie zrobić sobie przeciwciała tych zakaźnych paskudztw typu TOXO, przed kolejnymi staraniami. (TOXO już kiedyś robiłam i niestety nigdy nie chorowałam, choć całe moje życie miałam kontakt z kotami i psami)
Kochana wiesz,zę całym sercem CI towarzysze i wierzę,ze przyjdzie ten upragniony czas - Czas Radości z oczekiwania i narodzin Waszego maleństwa :)
Buziaki <3
Dzisiejszy dzień pod znakiem całkowitego braku cierpliwości do innych ludzi, czytaj Mąż, Mama i Babcia oraz zwierząt, czyli niech koty idą żebrać o jedzenie (bo to z miski jest bee) do kogoś innego.
W ramach planu byłam dziś u lekarza rodzinnego, okazało się, że i tak większość badań muszę zrobić za swoją kasę, no ale przynajmniej część jest na nfz, niestety te tańsze, więc jutro czeka mnie pobieranie krwi i oddanie moczu do badania ogólnego, z badań na nfz mam glukozę w surowicy (w szpitalu było lekko ponad normę) jony Na, K, kreatyninę, badanie ogólne moczu, CRP i TSH a za kasę FT4, antyTPO, oraz przeciwciała boreliozy czym mnie bardzo zdziwił, sam zaproponował, powiedział, że czasami się zdarza, że się chodzi z taką boreliozą bardzo długo i ona różne paskudne rzeczy może narobić, a że ja średnio raz w roku wyciągam sobie kleszcza z ręki lub nogi to nie oponowałam. No i jeszcze oczywiście Beta HCG zlecone przez gina, aby na piątek był świeży wynik. Jeśli coś wyjdzie będziemy działać dalej, w sensie skierowania do Endokrynologa i ewentualnie usg nerek. A za dwa dni jadę do mojego nowego gina, do którego wybieram się od sierpnia. No i on wypuszczał mnie ze szpitala w zeszłym tygodniu. Mam nadzieję, że wszystko się ładnie goi i nic mi nie jest a to wszystko to tylko czysto statystyczna sytuacja, która się przydarza milionom kobiet na świecie i niedługo urodzę ślicznego zdrowego dzidziusia.
PS. U lekarza oczywiście spotkałam koleżankę z sześciomiesięcznym niemowlakiem i standardowy zestaw pytań, czyli a kiedy my? Z reguły w takich sytuacjach jestem taktowna i względnie elokwentna, ale dziś palnęłam: "A po co nam dziecko?".
To dobrze, porób sobie badania, sprawdź wszystko, żebyś spokojnie mogła zacząć się starać i wiedziała na czym stoisz. Myślę o Tobie, smutam się, ale wierzę, że szybko się znów uda i urodzisz zdrowe maleństwo.
kochana badania to podstawa więc im ich więcej tym lepiej, choć wiadomo że to kosztuje ale wiadomo że każda z nas oddałaby ostatnie pieniążki aby tylko się udało :) z koleżankami to mam podobne podejście, zawsze trzeba robić dobrą minę, uśmiechać się i mówić "może kiedyś", "jeszcze nie teraz" aaa w środku nerw na maxa! u moich wszystkich znajomych zajście w ciążę zajmowało to max 3m-ce! a na wszystkich babskich spotkaniach rozmowy schodzą zawsze na dziecko :( więc nie dziwię się Twojej reakcji, Tylko co na to koleżanka? :P
no właśnie był lekki zgrzyt, ale zeszłam na nasze problemy z pracą, bo ja na umowie na zastępstwo a u mężusia też cyrk, więc chyba się jakoś rozpłynęło, bo powiedziała, że no rzeczywiście teraz nie bardzo
Lekarz ok. zobaczymy jak się sprawdzi dalej, ogólnie wszystko już w środku ładnie wygląda, dostałam kolejny plik badań do zrobienia, posiew z pochwy bakteriologiczny i w kierunku chlamydii, myco/ureaplasma oraz badanie krwi na toxo, kazał powtórzyć TSH na początku stycznia, bo po poronieniu nie jest do końca miarodajne, ale FT4 i ATPO mam w normie, więc nie martwić się na razie, zobaczyć co będzie w styczniu, obejrzał moje dziś odebrane wyniki, z którymi pójdę jeszcze do rodzinnego, bo on na to spojrzy pod innym kątem, poza tym dostałam luteinę na wywołanie okresu, żebym się nie męczyła kilka tygodni w oczekiwaniu, skoro mam nieregularne cykle i od 1 grudnia mam brać przez 10 dni, owulka za ok 2 tygodnie dopiero, bo na razie się nie zbliża,gdyby mimo to okresu nie było to jeszcze przed świętami przyjść i gdyby w posiewie coś wyszło to też, jak do kwietnia nie zajdę znów to mamy się bardziej wziąć do rzeczy, no i powiedział, że nie jest źle, no bo udało się nam zajść, mam nadzieję, że pod jego czujnym okiem uda nam się niedługo
a co do dziś odebranych wyników krwi i moczu to wszystkie są w normach podanych obok, czyli moim nielekarskim okiem nie jest źle a lekarz w tygodniu może coś tam innego zobaczy
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 listopada 2013, 20:21
zapomniałam dziś Wam napisać co mnie dziś spotkało. Zadzwonili do mnie z pracy, że muszę dostarczyć zaświadczenie od lekarza o ciąży, bo inaczej nie naliczą mi odpowiedniej stawki za zwolnienie lekarskie, więc mówię Pani kadrowej, że nie dostane takiego zaświadczenia, a ona że lekarz wystawi, ja na to że raczej nie wystawi, a ona że wystawi, oni wiedzą co, no i ja już nie wytrzymałam i mówię, że raczej nie dostanę, bo już nie jestem w ciąży. Okazało się, że dostałam, ale myślę, że tylko dlatego, że moim nowym lekarzem jest lekarz, który mnie wypisywał ze szpitala, bo jakbym tak poszła do jakiegokolwiek ginekologa bez karty ciąży, bo nie dostałam na pierwszej wizycie dwa dni przed poronieniem, bo za wcześnie (u innego gina), to raczej nikt by mi takiego świstka nie dał. Generalnie myślałam, że mogę już o tym myśleć i mówić spokojnie, ale jednak nie. Strasznie mi to siadło dziś na psychice, ale będzie lepiej, z każdym dniem będzie lepiej
będzie lepiej zobaczysz :) wiadomo że przychodzą takie dni smutku i wspomnień nawet po pół roku jeszcze. Trzymam kciuki za Ciebie u mnie miesiąc stracony :/ bo mąż wiecznie wraca z pracy zmęczony więc nic na siłę <3
mam teraz taki wewnętrzny przymus zrobienia badań po poronieniu i cały czas się zastanawiam czy tylko wyrzucam kasę, bo jakieś 80 % nie jest pokrywane przez nfz, ale z drugiej strony wiem, że jak tego nie zrobię to będę czuła, że mogłam coś zrobić i nie zrobiłam, ale momentami to jak paranoiczka i z jednej strony chcę, żeby coś wyszło i żeby to szybko wyleczyć, a z drugiej chcę, żeby wszystko było OK a to zdarzenie było po prostu przypadkiem, nie wiem co lepsze, nic trzeba spokojnie czekać na wyniki badań już zrobionych i zrobić te zlecone, co ma być to będzie
Kariotypy, CFTR i genetykę po poronieniu można zrobić na NFZ, wystarczy skierowanie od lekarza rodzinnego (oddzielnie dla Ciebie i męża) do przychodni genetycznej i wszystkie badania będą za free, więc polecam troszkę pokombinować bo można oszczędzić sporo pieniędzy.
po pierwszym poronieniu nie chcemy robić badań genetycznych, raczej wirusowe i ogólnie zdrowotne, no i okazuje się, że pewnych badań lekarz rodzinny nie może zalecić bezpłatnie na nfz, dopiero ewentualnie endokrynolog przyjmujący na nfz i tak kółko się zamyka, czyli co się dało na nfz rodzinny dał na nfz (zdecydowana mniejszość) a resztę doradził i gin też zlecił, ale prywatnie, więc badania też za kasę, no ale cóż czego się nie zrobi dla spokojnej głowy, ale dziękuję Malinko za info, choć mam nadzieję, że nigdy się nie przyda
Mnie mania robienia badań tez napadła po ostatnim poronieniu. Przy okazji wyszło szydło z worka co do choroby tarczycy. W portfelu 400zł mniej, a na duszy ni grama :(
pierwszy dzień po zwolnieniu lekarskim za mną, bez nerwów się nie obyło, ale ogólnie bywało gorzej, niestety już wychodząc właściwie z pracy dostałam gratulacje od koleżanki, w bardzo dobrej z resztą wierzę, dodam, że nikomu w pracy nie mówiłam, byłyśmy akurat we trzy, więc powiedziałam, że nie ma czego, no a ona, że chyba jest jak jestem w ciąży, więc powiedziałam, że już nie jestem i że od kiedy się o niej dowiedział do momentu, w którym się skończyła minęło 5 dni. No i się dowiedziałam, że już dyrektor zdążył poinformować o mojej ciąży współpracowników oraz wyrazić swoje niezadowolenie z tej sytuacji, a także zdziwienie, gdy jedna z tych koleżanek powiedziała, że wracam w pn, bo pisały do mnie jak mnie nie było napisałam, że byłam chora i że raczej dziś już będę, nie wiem czy kadrowa już poinformowała dyrekcję o poronieniu (szczegóły dwa wpisy wcześniej). I nawet nie mam żalu do kadrowej, chyba musi informować o takich rzeczach dyrektora, ale jego zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie, mógł się wściekać, rozmawiać sobie o tym z panią wice, z kadrową, ale informowanie o tym innych osób całkowicie z tym niezwiązanych, było lekko przegięte, w sumie teraz czekam aż któreś dziecko na lekcji wyskoczy z pytanie czy nie jestem w ciąży, bo Pani X lub Y im powiedziała, że jestem, wqrw na maxa, no ale przynajmniej się dziś nie smucę
Dzięki Szpilka, postaram się myśleć pozytywnie ;) Podziwiam Cię za tą ogromną siłę, którą w sobie masz, za to, że możesz tak swobodnie pisać o ciężkich dla Ciebie chwilach, mimo, że bardzo to przeżyłaś i bardzo boli. Za to, że mimo ogromnej straty potrafisz podnieść na duchu te, które w ciąży są, mimo, że Ty ją straciłaś. Naprawdę podziwiam Cię. :) :*
dla mnie przy wszelkich nerwach najlepiej się wygadać, oczywiście nie zawsze i nie każdemu, bo w sumie jestem skrytą osobą, ale to pomaga patrzeć w przyszłość, a poza moim niekiedy wrednym charakterem jak mi ktoś na odcisk nadepnie i niekiedy czarnowidztwem, raczej jestem osobą pogodną i chcę pozytywną energię innym przekazywać, bo czasami inni naprawdę potrzebują usłyszeć, że wszystko będzie dobrze
No to mam podobny charakterek ;p oczywiście, wszyscy bez wyjątku na pewnym etapie swojego życia chcą usłyszeć, że wszystko będzie dobrze :) Wygadać zawsze się możesz, a tu na Ovu nikt Cię nie ocenia i nie krytykuje, jedynie wspiera i rozumie, bo wszystkie chcemy tego samego ;) Tak więc, ja też Ci napiszę, że wszystko będzie dobrze i na pewno się uda :) Pozdrawiam
Poszłam dziś z moimi wynikami (część 1) do lekarza rodzinnego, boreliozy nie miałam ani nie mam, wszystko w normie laboratoryjnej łącznie z hormonami tarczycy TSH 3,35 FT4 15,85 (N:12-25) aTPO 19,22 (N:<34), jednak skierowanie do endokrynologa mi dał ze względu na wole, które mam (dowiedziałam się o nim od gina przy przyjęciu do szpitala 2 tygodnie temu)w sumie chciał dać skierowanie na usg tarczycy tylko i dopiero potem do endo, ale nie sprzeciwiał się, gdy poprosiłam jednak o skierowanie. dodatkowo zalecił kontrolę TSH ZA 6-8 tygodni, czyli dokładnie wtedy co kazał mi powtórzyć gin, jutro idę na badania część 2 i na wyniki trzeba będzie chyba trochę dłużej tym razem poczekać i może uda mi się zarejestrować do tego endo, bo dziś jak dzwoniłam to było już za późno, rejestracja do godz. 14. Jak się nie uda na fundusz idę prywatnie, ale wolę nawet nie myśleć o tych wszystkich kosztach. W pracy dziś było całkiem ok chociaż oficjalne dementowanie mojej ciąży chyba mnie nie minie, ale poczekam, może wieść o poronieniu również się rozniesie bez mojego udziału
ps. Już raz od moich paskud (uczniów) usłyszałam, że jestem w ciąży, ale to była tak luźno rzucona uwaga, więc pozostawiłam to bez komentarza, zobaczymy co będzie dalej, nabieram do tego coraz większego dystansu
ja bardzo ci wspolczuje I wiem co to znaczy poronic:( chcialam ci napisac o produkcie MACA POWDER abys sobie poczytala moze cie zainteresuje ten wspanialy product z PERU. Trzymam kciuki za przyszlosc:)
Kolejne badania zrobione, wyniki będę mieć za tydzień w piątek jak będę miała czas pojechać do tego laboratorium (odbiór wyników jedynie między 11-14.30, więc dla pracujących godziny idealne), bo i tak jadę wtedy z mamą do neurologa i nie idę do pracy. Z endokrynologa na razie nici, bo na fundusz do tej co chciałam iść nie ma już terminów do czerwca 2015, jest 3 endokrynologów na nfz na całe moje byłe województwo, które jest teraz kilkoma powiatami, prywatnie zarejestrowałam się na 3 lutego do tej babki co nie ma termonów na nfz, ale mam nadzieję, że uda się do kogoś innego, z tych co mają dobre opinie, ale o tej porze nikt już nie odbiera w rejestracjach, a jutro z pracy nie wiem czy będzie jak zadzwonić i znów kilka dni w plecy, ale nic trzeba być dobrej myśli
zrobiłam dziś prolaktynę i jest w normie 18,55, bardzo się cieszę, bo na w sierpniu i wrześniu było ponad 30, no i udało się bez leków, czyli chyba stres grał tu kluczową rolę
dziś nieskładnie i krótko, ale nie mam czasu niestety, nadrobię wszystko w weekend
odebrałam wyniki ostatnich badań: po pierwsze moje koty wciąż nie zaraziły mnie toxo, za to mamy jakąś bakterię streptococcus agalactiae i idę jutro z wynikiem do gina, żeby mi powiedział czy to jedna z tych do leczenia czy tych, które żyją bezkonfliktowo w człowieku, byłam też u endo, usg tarczycy ok, dostałam euthyrox 25 w tygodniu i euthyrox 50 w weekend i zobaczymy co dalej, a poza tym z kolejnych cudnych rzeczy w tym wspaniałym roku, mężuś właśnie wrócił do domu i jakieś żelastwo spadło mu na nogę, boję się o kości śródstopia, ale do lekarza najwcześniej da się wypchnąć jutro, nie jest mocno spuchnięte i rusza palcami, więc mam nadzieję, że tylko stłuczenie
oj ileż niespodzianek cię ostatnio spotkało ... kuruj się kochana i wracaj na pole bitwy z nowym zapasem energii i entuzjazmu <3 ...i oczywiście daj znać jak Ci idzie ... i czy wszystko sięukłada ;D
Moje Kochane myślałam, że nadrobię pamiętnik w weekend, ale niestety nie udało się. Ciągle coś się dzieje, niestety staranka będą musiały być bardziej odłożone w czasie niż nam się wydawało, bo wreszcie wybrałam się do dermatologa z powodu nadmiernego wypadania włosów, wcześniej nie szłam ze względu na starania, no a skoro teraz i tak jest przerwa to poszłam. Leki dostałam i zero starań dopóki ich nie skończę a poza tym lekarz stwierdził, że muszę zbadać testosteron, bo na jego oko to jest główny powód, więc jak dostanę okres trzeba będzie zrobić testosteron, a że raczej wyjdzie podwyższony trzeba udać się o gina lub do endo po raz kolejny. Mam już serdecznie dość tego parszywego roku, nie będę Was zanudzać wszystkim co się stało, ale odliczam dni i do Nowego Roku zostało ich 28. Zmęczenie sięga u mnie zenitu i zniechęcenie również, mam nadzieję, że za kilka dni będzie lepiej
Kochana tak mi przykro, że musisz jeszcze starania odłożyć, i włóczyć się po lekarzach ;/ Ten rok jest chyba dla wszystkich pechowy, bo ja też mam go serdecznie dość. Trzymam kciuki, żebyś szybko uporała się z tym wszystkim i wróciła do zdrowia :-)
a i jeszcze pytanko do Was moje drogie, jako, że pan dr dermatologiem jedynie jest i nie zna się dokładnie na hormonach, ale moje objawy wskazują na nadmiar testosteronu to powiedział, że trzeba testosteron zrobić a jest kilka rodzajów i on nie wie dokładnie, który, to może Wy podpowiecie, które hormony zrobić jak już wreszcie @ przyjdzie. Dodam, że pan doktor sugerował wizytę u gina lub endo, ale nie pójdę tydzień po ostatniej wizycie i to jeszcze przed @ z kolejnym problemem, lepiej sobie zrobię najpierw jakieś badania, bo zarówno gin jak i endo prywatnie bez szans na wizytę na nfz przynajmniej do przyszłego roku, więc badania tak czy siak za kasę
Hej, jeśli chodzi o testosteron to on wcale nie musi być podwyższony, żeby były z nim problemy, najlepiej zbadać pochodne testosteronu takie jak: DHEA, DHEA siarczan, androstendion, jednak są to dość drogie badania, a na wyniki trzeba trochę poczekać. No i zazwyczaj bada się je przy podejrzeniu PCOS. Info z neta: Podwyższony poziom DHEA lub DHEAS wskazuje na nadnerczowe źródło nadmiaru testosteronu. Jest to objawem późno ujawniającego się zespołu nadnerczowo-płciowego. Podwyższony androstendion występuje zarówno w PCOS jak i w dysfunkcji nadnerczy z tym, że w drugim przypadku jego stężenie jest przeważnie znacznie bardziej podwyższone niż w pierwszym.
można też zrobić wolny testosteron:Pomiar testostronu wolnego (fT) jest wykonywany w zasadzie z analogicznych powodów jak pomiar testosteronu całkowitego (TT), w stanach, w których zmiany stężenia SHBG (globulina wiążąca hormony płciowe) uniemożliwiają wykonanie pomiaru TT. Obniżone stężenia SHBG obserwuje się w otyłości, niedoczynności tarczycy, przy suplementacji androgenów i w zespole nerczycowym, podwyższone w marskości wątroby, nadczynności tarczycy i terapii estrogenowej.
UWAGA DUŻA ILOŚĆ NEGATYWNYCH EMOCJI
dziś dół na maksa. Ostatnio jestem strasznie zabiegana, w pracy cyrk, poza tym mnóstwo innego załatwiania i na ovu mało czasu, tyle co zajrzeć do każdej z Was, niekiedy całkowity brak czasu na jakiekolwiek komantarze, ale jestem z Wami myślami. W sobotę byłam u kuzynki jej ciąża jest jakieś 3 tygodnie starsza od mojej i jakoś udało mi się przetrwać, nie płakać, obejrzeć zdjęcia (sama poprosiłam, żeby mi pokazała)i nawet radować się z tej małej kruszynki tylko odrobinę starszej od mojej, ale dziś jest kryzys, brat męża powiedział dziś, że zostaniemy ciocią i wujkiem i rozbiło mnie to na maksa. może byłoby łatwiej gdybym wiedziała, że znów możemy się starać, ale ciągle wychodzi u mnie coś nowego. Przede wszystkim czekam na @, która powinna być w sobotę, żeby zobaczyć czy paciorkowiec zamordowany, poza tym za radą dermatologa trzeba zrobić testosteron i pochodne, no i z wynikiem udać się do gina po opinię. jeśli pozwoli się starać to dokończyć leki na włosy i zaczynamy się starać, ale może każe iść do endokrynologa i czekać nas będzie kilkumiesięczna przerwa na leczenie. no a z pracą nie ciekawie i to jest najlepszy moment na ciążę, nie wiadomo co będzie dalej. po czterech latach pracowania w jednym miejscu co roku na rok, teraz zmieniłam pracę i pracuję na zastępstwo bez konkretnego terminu, ale wieść niesie, że do listopada 2014. za jakiś czas się okaże, ale skoro praca i tak nie jest stała, to lepiej byłoby teraz zajść niż po 2 miesiącach w nowym miejscu o ile znajdę pracę, bo na razie masakra na rynku pracy. Wyżaliłam się, może będzie lepiej
No i wystarczyło wyjąć test ciążowy z szafki na wierzch, żeby czekał na poranne siusiu i małpa się przywlokła po 43 dniach, czyli wreszcie można dokończyć badania i pójść po poradę lekarską i może starać się od następnego cyklu. Taką mam przynajmniej nadzieję
Chyba twój organizm wyczuł twoje zamiary i stwerdził że ci oszczędzi zbenych niepokojów - i przynajmniej test bedzie w pogotowiu :))) czekał na następne testowanie :D Bardo dużo dziewczyn Szpiluś zachodzi przy pierwszych staraniach :)) więc wszystko przed Wami <3 3-mam kciuki !!!
nie do końca sama, bo już tydzień po poronieniu lekarz stwierdził, że owulka będzie późno i na wszelki wypadek dał luteine od 1 grudnia do 10. i tak po tej luteinie długo trwalo, ale ważne że jest
Przedświątecznych szaleństw nadszedł czas, czyli sprzątanie, zakupy i gotowanie i to na trzy fronty u mnie, u teściowej i u mamy, więc mega mało czasu na ovu niestety, potrwa to raczej aż do piątku więc nie dam rady złożyć życzeń każdej z Was z osobna, dlatego skorzystam z możliwości jaką daje pamiętnik i złożę Wam życzenia.
Moje drogie życzę Wam wszystkim zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz spełnienia tego największego marzenia, które nas wszystkie tu łączy, czyli zdrowego dzieciątka
Karolina
Tobie również dużo zdrówka i szczęścia oraz możliwości nasycenia się bliskością i ciepłem rodzinnego ogniska <3
Ja również zasuwam po nocy :P he he... już prawie 5, właśnie skończyłam sałatki i zastanawiam się czy włoski jakoś odświeżyć ??? jutro musze lecieć do pracy :))) a tu jeszcze tyle obowiązków :/
Odebrałam wczoraj wynik kontrolnego posiewu i oczywiście mój paciorkowiec ma się dobrze, czyli chyba starania będą jeszcze odłożone, zobaczymy co powie gin, gdy do niego pójdę, niestety najpierw muszę poczekać aż przyjdą wyniki hormonów z laboratorium, po zasięgnięciu Waszej opinii zrobiłam testosteron, androstendion, dhea-s i shbg, poza tym przeciwciała cytomegalii, wyniki mają być pod koniec przyszłego tygodnia lub jeszcze później, za to dziś odebrałam wyniki tsh i ft4, żeby zobaczyć czy euthyrox działa i tsh spadło do 1,5 a ft4 jest na poziomie 17,19 norma od 12 do 25 czyli chyba jest ok, pozdrawiam
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Kochana wiesz,zę całym sercem CI towarzysze i wierzę,ze przyjdzie ten upragniony czas - Czas Radości z oczekiwania i narodzin Waszego maleństwa :) Buziaki <3
Dziękuję Kochana, również myślę o Tobie i wspieram cały czas, zarówno wtedy, gdy walczysz jak i wtedy gdy zbierasz siły na kolejne wyzwania
kochana dużo cierpliwości życzę :) i zaciskam mocno kciuki aby wszystko było ok :)