Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Ten ostani cykl przed stymulacją. Nadzieja dla Hashimotek.
Dodaj do ulubionych
1 2

14 czerwca 2016, 19:08

W zasadzie tytuł mojego pamiętnika średnio jest aktualny, ponieważ okazuje się, że mam dwie choroby tarczycy Hashi i Graves-Basedowa. Wiedziałam już o tym od jakiegoś czasu, ale czekałam na wizytę u lekarza na potwierdzenie. Jestem w grupie wysokiego ryzyka na poporodowe zapalenie tarczycy.

Poza tym kompletuje wyprawkę i daje mi to mnóstwo radości. Na wrzesień czekam i czekam i pewnie się doczekam, ale czas jakoś mi się dłuży.
Nie możemy wybrać wózka, bo mężowi podoba się xlander xmove, a mi tak średnio.
Chciałam teutonie, ale jednak znalazło się sporo minusów dla tego wózka, przede wszytskim jest trochę niski, a mój mąż wysoki i głupio z nim wygląda. Poza tym mniejsza godnola niż xmove, a ja wolę się przygotować na to, że bedę chciała z gondolą pracować do marca.

28 września 2016, 20:49

No coż ten tego......a więc Filipek już na świecie. 62 cm, 3660 g MIŁOŚCI i RADOŚCI pojawiało się 11.09 2016 4.57 cc na cito, niewspółmierność porodowa. Synek taki śliczny:)

28 września 2016, 20:49

No coż ten tego......a więc Filipek już na świecie. 62 cm, 3660 g MIŁOŚCI i RADOŚCI pojawiało się 11.09 2016 4.57 cc na cito, niewspółmierność porodowa. Synek taki śliczny:)

31 marca 2017, 22:35

Matko kochana! Ile to już minęło.. prawie 7 miesięcy. Czas płynie nieubłaganie, pędzi, galopuje od kiedy mam dziecko, synka Filipka.
Zanim czas wymaże z pamięci, chciałabym opisać te dziwne dni wrześniowe.
5 września 2016. Ostatnia wizyta u gina, ale ja jeszcze tego nie wiem. Mało tego dowiem się, że nie ma żadnych oznak zbliżającego się porodu.
Oczywiście u mojego dr jak zawsze prawie dwugodzinne opóźnienie. Siedzę, czekam.. Spuchnięta już na maksa. Dzień wcześniej w galerii miałam dziwny ból brzucha - na pewno jest już rozwarcie. Termin z usg często gęsto wypadał mi na 11 września, a przez pół ciąży chodziłam jeszcze do innego lekarza i tam też ten termin się pojawiał. No nic w końcu wchodzę. " Dzień dobry - już jest u Pani duży brzuszek " OK. Badanie- wychodzi 3200g, zero rozwarcia, nic. Mały rośnie bosko, moje łożysko działa idealnie, będzie gdzieś 300 g tygodniowo. Zażartowałam, że mój brat wróży mi ciągle termin na październik. No to lekarz: bardzo możliwe, takie duże płody wolno się rodzą, więc od 22 września 10-14 dni zanim pójdę do szpitala, potem parę dni zanim wywołają. No październik jak nic. Zdążyła spojrzeć w kalendarz- 1-2 pażdziernik to weekend, wtedy przecież nie będą wywoływać. Jezuuu.. Jak ja go urodzę. " cesarkę robią od 4,5kg "- powiedział żartobliwie lekarz.
Ustalił mi termin kolejnej wizyty na 22 września, by przedłużyć zwolenienie, no i raczej się zobaczymy, nie życzy mi, ale jednak na to wygląda. Extra. Ja mam dość, jest gorąco, jestem gruba. Kazał mi uprawiać sexy z mężem, to może szyjka ruszy.
Ok.
6 września - szkoła rodzenia. Jedna z dziewczyn informuje, że u niej wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie dotrwa to terminu ( zbliżonego do mojego ) Jestem zła. Bu mnie wszystko wskazuje na to, że ja swój termin przeskoczę i spuchnę jeszcze bardziej. Jest ciężko. Dobra, sexy uskuteczniam, myję okna i podłogi. Mąż widząc moje wygibasy, pyta czy ja na prawdę w to wierzę. Odpowiadam ze złością, że nie, ale chcę mieć czyste okna. Mama każe dopakować torbę, bo może Mały tylko na to czeka. Dalej sexy i balonik aniball, choć mam go dość i ne lubię, ale mam nadzieję, że dzięki niemu nie natkną mnie.
W piątek 9 zdążyłam załatwić dokumenty w zusie i postanowiłam wjechać do księgowej, po zaświadczenie o zarobkach. Siadam, zlatują się babki/ " na kiedy termin" Mamroczę, że na 22.. " przenoszona? na 2?" Nieeee, na 22.." jeszcze, jeszcze, brzuch wysoko"
No kurde no, jak brzuch wysoko, jak nisko i trzymam go na kolanach..No niby dalej wysoko. No to kurde październik jak nic.. Siedzimy w banku. Załatwiamy jako dwuosobowa rodzina kredy hipoteczny, składamy wniosek. Mówię do babki, a co będzie jak jutro urodzę? bo tak może być..No to Pani to mnie " no tak może być" No więc chyba nic nie będzie z tego, millenium ma to w nosie. Ok, jeszcze tylko wydrukować wyciągi z mojego banku, gdzie mam konto i koniec. Ale ja zapomniałam identyfikatora, bo hasło pamiętam, ale dzielnie walczę i próbuję sobie przypomnieć. No najwyżej w poniedziałek podejdziemy znów, ale ja ciągle próbuję go wpisać i w końcu udaje się. Cud. OK, wychodzimy po zamknięciu banku. Pani z nami została. I o domu, sexy, annnibal i spać.
Sobota. Jakaś blada jestem. Cała krew z twarzy odpłynęła. Chcę ćwiczyć z annibalem, ale mi się nie chce. W poniedziałek będę sprzątać całe mieszkanie tak zwyczajnie tzn.kurze, odkurzanie, łazienka. Ale dziś jakoś sił brak, choć noc o dziwo przespałam. Wpadła Mama z pomidorówką i ciastem. Zjadłam - ale będę tego żałować, bo ta pomidorówka spowoduje gazy, a może i to ciasto. Nie ma siły na sexy, może wieczorem. Leżę i niezbyt pachnę. Ogolę się wieczorkiem. Oglądam jakiś serial o kosmitach.Filip wije się w środku. Leżę tak na boku i nagle słyszę albo czuję taki "pyk". Koleżance tak wody odeszły. Ja mam jakieś gazy o tej pomidorówce. Aż na kości ogonowej je poczułam.

Kurde...od "pyk" minęło jakieś 2 s i poczułam je. Wody. Zerwałam się na nogi. Sprawdzam wkładkę i jednocześnie drę się do męża. wody mi odeszły.

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2017, 22:30

1 2