X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Traktat o Robalach - Tycio 18.05.2016
Dodaj do ulubionych
1 2

24 maja 2016, 12:01

Ciąża zakończona 18 maja 2016

Tytus Jeremi urodził się przez cesarskie cięcie 18 maja o godzinie 21.15 z wagą 3880g i długością 56cm.

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2016, 12:03

24 maja 2016, 12:28

Mój poród:

O 3.45 nad ranem 18 maja odeszły mi wody. Mimo, że leżałam w łóżku, to było to dość obfite, a kiedy wstałam z łóżka, to już chyba można nazwać spektakularnym. Na tyle, że gdy z ciekawości zważyłam się koło 7, to waga wskazywała 2 kg mniej niż poprzedniego dnia. :) Zanim przyjęto mnie na oddział zużyłam całe opakowanie podkładów poporodowych, tak ze mnie ciekło. Nie wiem też, kto powiedział, że wody są bezwonne. Mają paskudny (jak dla mnie) słodkawy zapach. I są śliskie, nie jak zwykła woda, tylko bardzo rozwodniony żel. W każdym razie - skurcze były jakieś smboliczne, to chlup! do wanny i tak przeleżałam sobie ze dwie godzinki, potem się dopakowałam, zaczęliśmy się szykować. Parę minut po ósmej odprowadziliśmy córkę do przedszkola i pojechaliśmy do szpitala. Skurczy brak. W szpitalu natomiast brak miejsc, bo remont. No to chyc! do innego. Spoko, nie zrobiło to na mnie wrażenia. W poczekalni innego szpitala zaczęły się skurcze, niektóre nawet bolesne, ale jak już mnie przyjęli na oddział około 11, ustąpiły. (Nie było wcale tyle papierologii!! Może z 5 minut na to poświęciłam!) O 12, po omówieniu planu porodu (z którego NIC nie mogło zostać spełnione...) lekarz zbadał rozwarcie (1 palec - tyle samo, co miesiąc temu), zalecił podanie oksytocyny i antybiotyku, bo crp wyszło podwyższone, a od odejści wód minęło już trochę czasu. No, i było tak: długo, długo nic, a potem, jak mi walnęli maksymalną dwkę oksytocyny, to myślałam, że padnę. Ale tłumaczyłam sobie: spoko, to wszystko jest po coś. Choć na skurczu to właściwie wcale nie myślałam, a po jakimś czasie pomiędzy zaczęłam odpływać. I tak przez 2 godziny, od 19 do 21 miałam skurcze co 1,5-2 minuty. Tuż przed 21 przyszedł lekarz, stwierdził, że rozwarcie dalej na 1 palec, i że możnaby było próbować, gdyby nie to, że wody odeszły już tak dawno. Zgodziłam się na cc. Z bólu już tak mną telepało, że nie potrafiłam tego opanować, a anestezjolog ledwo się w ten mój kregosłup wkłuł. Chyba tylko dzięki pielęgniarce, ktora dosłownie uwiesiła mi się na karku, żeby mnie usztywnić. Samo cięcie było fajne, to szarpanie, o którym uprzedzono mnie, że będzie "nieprzyjemne", odczuwałam zupełnie inaczej, właściwie było to podobne uczucie, jakby fryzjer wyciągał mi włosy na szczotce. Po chwili wyciągnęli Tytusa, zapłakał od razu. Przez chwilę podali mi go do policzka, a potem zabrali do męża, który - oczywiście - cały czas był obecny, ale przed salą operacyjną musiał poczekać. Skończyli mnie zszywać i zawieźli na pooperacyjną, gdzie w ciągu pół godziny położna zapytała czy chcę karmić piersią i przystawiła mi go. Leżeliśmy razem całą noc, Tycio sobie podsysał i było super.

Poród oceniam jako bardzo dobry, mimo, że nic nie poszło zgodnie z moim planem. No, oprócz karmienia piersią, wsparcia męża (który pomiędzy skurczami sprawdzał, biedny, czy oddycham) i cudowności synka.

Ćwiczenia z aniballem nie poszły na marne - po pierwszym cc miałam problemy z nietrzymaniem moczu, a teraz wcale.

Tycio jest cudny. Je, śpi, robi kupę i bardzo szybko się zmienia. Codziennie widzę, że nauczył się czegoś nowego. Pierwszego dnia poorał sobie pazurkami całą buzię, bo zaciskał na niej paluszki. Drugiego dnia podrapał się, ale jak czuł, że dotyka oczka, to paluszków nie zaciskał. Trzeciego dnia już się nie drapał. Takie tam, jak się człowiek gapi na małego non stop, to zauważa takie rzeczy.

Basia jest wspaniałą starszą siostrą. Asystuje mi i opowiada wiersze Tytusowi.

Jest wspaniale.

24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy
1 2