Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Akcja bobas!
Dodaj do ulubionych
1 2
WSTĘP
Akcja bobas!
O mnie: Witam się :-) Mam 26 lat. Jestem szczęśliwą mężatką od lipca 2015. Rok po ślubie- czas pomyslec o bobasku:)
Czas starania się o dziecko: 1 cykl. Wrzesień 2016.
Moja historia:
Moje emocje: Podekscytowanie

8 lutego 2014, 22:32

Dziś dowiedziałam sie ze moja przyjaciółka jest w ciąży. Ciesze sie jej szczesciem ale jak mi o tym powiedziala to myslalam ze sie porycze z zazdrosci. To było straszne ukłucie w serce. Owszem... nie staramy sie z narzeczonym, ale i tak poczułam zazdrośc. Jej wszystko sie tak pieknie uklada, wszystko idzie po jej mysli a ja?! stoje w miejscu! Nie mam pracy, mieszkam z rodzicami i przeeeokropnie sie z tym czuje:( Wszystko jest do dupy! Bo ja juz bym chciała wziac slub, miec dzieci a nie wiecznie zyc jak dziecko:(:(:(

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2015, 12:55

9 lutego 2014, 14:09

Odniose sie do mojego poprzedniego wpisu z wczoraj... Ale ja jestem głupia! Czemu ja jej zazdroszcze?! Niech sobie bedzie w ciazy, nawet i mnogiej! Mam to gdzies! Ja tez przeciez bede w ciaży, na mnie tez przyjdzie pora! Nie moge byc zazdrosna o czyjes szczescie bo sama nigdy nie bede szczesliwa! Wszystko w swoim czasie Aga...spokojnie. Bedziesz jeszcze miała swoje 5 minut.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 maja 2014, 15:21

8 maja 2014, 15:19

Boże... ale mam chandre!! Nawet nie potrafie opisac swoich emocji:( Wszystko jest do dupy! WSZYSTKO! Zaczne od rzeczy bardziej przyziemnych: Kilka dnia temu mielismy jechac z narzeczonym za granice do pracy do Niemiec, ale w ostatniej chwili szef nas wykiwał i zostalismy obecnie na lodzie;( Niby kazał nam czekac, ale ja mu nie wierze, bo to samo było rok temu, gdzie fianlnie pojechalismy na 2 marne miesiace (wiem, zawsze cos) Ale problem w tym, że planujemy ślub i wszystko było uzależnione od tego wyjazdu!! Dziewczyny, juz mielismy przedwstepny termin miedzy soba ustalony i co kurwa?!:( Nic z tego! Serce mi peka z tego powodu! Jestem gotowa jechac zapierd*** za granica a i to nawet nie moze nam sie udac:( Do niczego sie nie nadaje! Jestem po studiach pedagogiczych (lic.) ktore i tak mi nic nie dały bo nie ma pracy na tym pojebanym podkarpaciu!!! Moj narzeczony tez nie może sie odnalezc choc jemu sie uda w koncu bo jest bardzij ogarniety.
.......Tak bardzo pragne za Niego wyjśc, zostac jego żoną, zamieszkac z Nim i miec wreszcie świety spokoj, znalezc dobra prace w zawodzie..
....Tak bardzo pragne miec to wszystko i wreszcie móc planowac dziecko!
Wy dziewczyny przynajmniej jestescie w tej sytuacji ze Wy możecie planowac dziecko, że obecnie planujecie, a JA dopiero jestem na etapie marzenia o planowaniu- co czasem wydaje mi sie ze to jest o wiele gorsza pozycja:(:(:( Nawet nie moge planowac!, a już bym chciała...Planowac, testowac, oczekiwac itp itd..Nawet tego nie moge :/
Obserwuje swój cykl, ale co z tego? Robie to od 4 miesiecy.. no ale przynajmniej wiem, że mam cykle owulacyjne i ze okres mam regularny.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 listopada 2014, 14:26

13 maja 2014, 12:10

Na bezuzyteczna.pl był kiedyś wpis, ze im wiecej sie myśli o swoich problemach, dołuje sie nimi to stwarza sie kolejne problemy, ktorych wczesniej nie było. Coś w tym jest...Ja ciągle sie użalam nad sobą, smuce sie czesto i potem faktycznie dodaje sobie zmartwień, bo mi sie "przypomni" ze jeszcze to, albo to, albo to mi w zyciu nie wychodzi. Musze przestac sie zamartwiac. Ale staram sie myslec pozytwnie...Wczoraj w nocy np doszlam do wniosku, że nastwilam sie na ślub z moim kochanym na przyszły rok, bo minie dekada odkąd jestesmy razem i skoncze 25 lat. Ale wszystko staje nam na drodze i mysle, że za dwa lata sie pobierzemy i zaczynam myślec ze to moze nawet lepiej...Usrało mi sie ze za rok wezmiemy ślub i tak byłam nastawiona, ale jak zmienie nastwienie ze za dwa lata to nic sie takiego nie stanie. Tylko denerwuja mnie komentarze moich rodzin i znajomych, ktorzy ciagle sie dopytuja kiedy ślub i ze juz najwyzsza pora...ugh;/

27 maja 2014, 22:00

Wreszcie! wreszcie coś pozytywnego! :) Jedziemy za granice z narzeczonym do pracy:) Tak bardzo sie ciesze. Oczywiście z jednej strony bedzie mi smutno wyjezdzac i rozstawac sie z rodzina i znajomymi (choc nie ma ich wiele) ale w koncu zarobimy:) Ufff co za ulga...

5 czerwca 2014, 20:02

NO to tak: byłam wczoraj u gina. 80 zl zapłaciłam, ale przynajmniej wiem ze nie mam infekcji, nie mam nadżerki, szyjka czysta, pochwa czysta, jajniki w porządku ;) (badanie palpacyjne i usg jajnikow przez brzuch)
Dziś z kolei byłam u endokrynologa i też stwierdziła doktorka, że nie mam sie czym martwic. Małe guzki, lekko powiekszona tarczyca pozostaje do obserwacji i nie ma potrzeby przepisywac leków. Tak wiec ulga ;) Wyniki TSH juz jutro, ale mam nadzieje ze beda dobre;)
Wyniki TSH z 6 czerwca dobre. Cos około 2,2

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 stycznia 2015, 12:58

27 listopada 2014, 14:23

Oj dawno mnie tu nie było. A wiec tak: nie wierze ze moge to w końcu napisac, ale WRÓCIŁAM! :D Mineło kilka cieżkich miesiecy za granicą,raz było lepiej raz gorzej, ale dalismy rade i najwazniejsze jest to, ze zarobilismy na własne wesele i teraz mozemy zaczac planowac ślub:) Troche sie czuje jakbym tam wcale nie była, jakby ktoś mi wyciał pół roku z życiorysu albo jakbym sie z jakiejs spiaczki obudziła;P
Teraz cel: znalezc dobra prace, zajac sie organizacją wesela i do przodu!:) a potem....po weselu...wiecie co:P

29 grudnia 2014, 17:53

Troche sie zmieniło. Niewiele to dotyczy ovufriend, mojego cyklu, obserowania itp itd, ale mojego zycia.
Mianowicie mamy z M. date ślubu :) 11 lipca 2015:) Ciesze sie bardzo;) powoli planujemy sobie wszystko.
Lokal, orkiestra, fotograf, kamerzysta, dj na poprawiny zalatwione. Za niedlugo bede sie rozgladac na sukienka i obraczkami.

Niestety w moim zyciu ostatnio wydarzyło sie cos bardzo smutnego:( wiekszosc pewnie pomysli, ze to głupota, ale dla mnie to była tragedia:( Przedwczesnie zdechł nasz ukochany, niesamowity piesek ;( Nasza pysia kochana miała dopiero 6 latek i miała bardzo chore nerki:( a wszystko przez tych pierd***ych pseudo weterynarzy, ktorzy nie potrafia na naszym zadupiu zdiagnozowac chorobe u psa!!!:( Jakby nie za pozne leczenie moja kochana sunia nadal by zyla:( Mowie wam, była tak wspaniała ze zadne słowa nie potrafią jej opisac.... Była niewyobrazalnie mądra, rozumiała tyle słow !!! potrafiła wykonac miliony komend i to takich, ze ilu osobom tego nie pokazywalismy to byli w szoku, ze pies potrafi w ogole robic takie rzeczy, usmiechała sie na moj powrot do domu- doslownie usmiechała! była bardzo pokorna, łagodna, kochajaca... kochała nawet naszego kotka, lizała mu uszka jak własna matka, miała tyyyle energii. Jezu drogi.... to był najwspanialszy pies na ziemi!! a teraz jej nie ma, a ja tone w morzu łez :(:(:(:(:(

2 marca 2015, 21:38

Hey hoł :)
Chyba nadejszla ta chwila,że postanawiam skonczyc z obserwacja cyklu. Troche mi szkoda, bo lubiałam to, ale juz mi sie nie chce no i nie staram sie o dzidzie wiec mi to niepotrzebne. Robiłam to dotychczas, zeby nauczyc sie obserwowac swoj cykl. Wydaje mi sie ze obczaiłam co i jak;-)
Poza tym mam ciągłe infekcje i musze zakładac globulki wiec duza ilosc tabletki w pochwie zaburzałaby temperature, no i moze zaszkodzilam sobie tym, ze mimo zachowanej higieny naraziłam sie tym na zapalenie? Termometr, badanie szyjki. Sama nie wiem, ale narazie musze sie skupic na wyleczeniu tego dziadostwa. Trzymac kciuki!
Nooo i teraz mamy ślub na głowie i ja musze znalezc prace.
Byc moze zajrze tu ponownie za jakis czas:)
See ya!

16 lipca 2015, 21:45

No to jestem! :D
Jestem meżatka! mam meża!Jestesmy małzenstwem!:D:D haha
No to tak: Nasz Ślub odbył sie kilka dni temu ;D 11 lipca :D Było tak wspaniale, że nawet nie wiem od czego zacząc:D może od początku...
Stresa miałam na kilka tygodni przed ;P ale popijając codziennie pół dzbanka meliski uspokajałam sie;D
Dwa dni przed weselem wrociła moja przyjaciółka z USA, ktora mnie upiła tak, że w piątek cały dzien zdychałam! Strasznie sie bałam, czy mi ten mega kacor przejdzie do soboty, ale obudziłam sie juz zdorwa :P Nadszedł ten dzień, od rana mdłości ze stresu ;D Frzyjer, kosmetyczka- myslałam ze tam zemdleje. W te pędy do domciu- by tam zażyc ziołówki i meliske ;D pomogło ;D jak zaczeli schodzic sie goście zaczeło kipic ze mnie szczescie, że to już za chwile zostane żoną mojego wspaniałego Misia:) Przestałam sie stresowac kompletnie! A ja jestem taka panikarą, ze to nie w moim stylu:D Byłam pewna ze roztrzese sie jak galareta:D No może jak zapinałam butonierke to rece mi sie trzesły, ale to byl ostatni objaw stresu ;) Potem dwie piekne bramy przez piekarzy z pracy mojego męża, a potem strażaków z OSP :) Mszy sie bałam najbardziej, tej całej przysiegi...! ale jestem w totalnym szoku, ze nerwy opuściły mnie i nie denerwowałam sie prawie WCALE! Spokój emanował od ksiedza i w ogóle nie myslalam o ludziach siedzacych za mną. Nastapił moment przysiegi, mój mąż z promiennym usmiechem pieknie mi ślubował, a potem nadeszła moja kolej i naprawde poszło jak z płatka:) tez miałam banan na twarzy widząc Jego :D Potem udany pierwszy taniec, ryczące ze wzruszenia przyjaciółki przy pieknej piosence Stevie Wondera- I just called to say I love You:))) No a dalej to już pooooszłoo ;) Goście na parkiet i zabawa sie zaczeła! Było duzo młodych wiec wszyscy szaleli:) Super orkiestra, dobre jedzenie, sprawna obsługa, naprawde na tip top. Wiele wiele osób chwaliło wesele twierdząc, że jest swietnie i to najlepsze wesele na jakich byli ;) I ja im wierze, bo dla mnie tez:D Naprawde było megaaa <3 Potem poprawiny, tez fajna zabawa, ale wesele było nie do przebicia :))
No to w skrócie chyba tyle ;) Teraz bedziemy ogarniac pokoje u mnie w domu, bo narazie u mnie zostajemy.
Jedno marzenie spełnione, teraz tylko znalezc prace i potem jeszcze jedno marzenie spełnic i bedzie git :D odezwe sie tu dopiero jak znajde te prace ;P
Pozdro!

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lipca 2015, 21:46

12 sierpnia 2015, 17:38

No i jestem zgodnie z planem ;) Miałam odezwac sie dopiero jak znajde prace iiii......znalazłam!!!! sama w to nie wierze!!!:D Udało sie w końcu!!! po tylu latach, była praca na produkcji za granica, długie bezrobocie... ale koniec z tym! ;D w mojej małej miejscowosci otworzył sie niepubliczny punkt przedszkolny i od wrzesnia ide na staż :D Bede asystentem wychowawcy i jednoczesnie bede uczyc jezyka angielskiego :D no bajka <3
Tylko teraz prosic Boga o pomyslnosc i zeby wszystko było dobrze, żeby i mój mąz dostał sie do pracy ktora kocha, a nie tą co teraz ma bo ma... ;)
edit: nadeszła szansa, żeby mój mąż dostał sie do dobrej pracy, ale narazie nie powiem jakiej bo boimy sie zapeszac.. :) nie ta, co była priorytetem, ale tez dobra.

Wiadomość wyedytowana przez autora 22 sierpnia 2015, 19:34

29 sierpnia 2015, 10:13

Mieliśmy ostatnio z meżem rozmowe o dziecku... to znaczy mini rozmowe, bo narazie z Nim na ten temat nie idzie pogadac, bo narazie nie mysli o dziecku... przede wszystkim przez to ze mamy niestabilna sytuacje finansowa. Co prawda- idzie ku lepszemu, ja zaczynam prace i mimo ze on konczy wtedy kiedy ja zaczynam to na oku ma cos innego i z tym wiazemy duze nadzieje. Staneło na tym, że zobaczymy jak los sie potoczy, ze narazie nie mozemy pozwolic sobie na dziecko bo wlasnie brak tych warunków iii chyba brak gotowosci. Kurcze, niby chciałabym byc w ciazy, ale bycie rodzicem jednak mnie przeraza wiec moze nie do konca jestem gotowa?? No i mąż też, bo wiadomo ze faceci są jak dzieci, nie dojrzewają tak emocjonalnie, chociaz wiem, ze jakbysmy na przykład wpadli to cieszylibysmy sie oboje jak wariaci :):)

Póki co, w mojej głowie chyba ustaliłam taki plan "po cichu"- zeby Bozia nie usłyszała :P cyt.- "chcesz rozmieszyc Boga? powiedz mu o swoich planach" :) no wiec własnie :P : że teraz rok pracy, karrrierrry :P zeby zdobyc doswiadczenie zawodowe i wlasnie za około rok pasowałoby cos pomyślec o potomstwie :) No ale zobaczymy :) co czas pokaze, mam nadzieje ze bedzie dobrze :)

29 sierpnia 2015, 16:03

A teraz z innej beczki... mam straszny problem z matka :( mam jej dosc! tak sie zmieniła po 50-tce ze nie mozna z nia wytrzymac. O wszystko sie czepia, o wszystko! nie widzi tego sie sie staram, ze sprzatam, np dzis od rana spocona wysprzatałam cała gore, a ta potrafi powiedzziec z ironia "moze bys posprzatała czasem schody?" nosz kurwa! jak siostra mieszkała z mezem to NIC nie sprzatała w domu, ja zawsze za wszystkich jak sluzaca a jakos tamtej nic nie zwracała uwagi a mi zawsze sie czepi. Tak straciłam do niej szacunek jak do nikogo... po prostu czasem jej nienawidze. Nie wiem jakim czlowiekiem przez to jestem ze o wlasnej matce tak mowie, ale tak jest... :( w dodatku kloce sie z nia o mojego meza bo ma wielce zal do niego ze nie zawiozł jej kilka razy gdzies tam i juz go przez to nie lubi! jej sie cos w glowe pierdoli! codziennie zre sie z nia o cos. A najgorsze jest to ze jej sie zdaje ze ma racje. Tylko fakty sa takie ze jedna siostra sie juz wyprowadziła z domu bo miała jej dosc wiec to swiadczy tylko o niej

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 sierpnia 2015, 14:12

25 września 2015, 21:05

Juz prawie miesiąc pracy za mną. Daje rade :) Dzieciaki czasem dają w kosc, czasem są nieznośne, nieposłuszne, no po prostu niegrzeczne. Ale mimo to uwielbiam je ;) Praca w przedszkolu z dziecmi jest przynajmniej wdzieczna, bo dzieci przyjdą i sie przytulą... :):) to wtedy złośc na nich przechodzi:) Troszke choruje ostatnio, bo a to pecherz, a to zapalenie gardła, ale juz przechodzi.

Miałam dzis SEN, ze szwagierka oznajmiła mi ze jest w ciązy, wytuliłam ją z gratulacjami, ale w tym snie poczułam taaaaaką ogroooomne ukłucie zazdrosci, że masakra! MOwią ze sen jest odzwierceidleniem naszej duszy, obrazuje to czego pragniemy i chyba to prawda... Chciałabym zacząc planowac, ale Ku*wa zycie jest taak drogie ze nas nie stac na dziecko :(:(:(

13 listopada 2015, 21:32

Z nowosci to nie za wiele...mąż dostał prace całkiem dobrą, ale to nadal nie to czego szukał. Ale doceniamy szczerze!!!- to co mamy. Oboje pracujemy- w końcu, jest OK. Ale nadal mąż nie jest gotowy na dziecko... w sumie ja może tez? :( smuci mnie to,jest mi przykro, bo czuje ze instynkt macierzynski mi sie włączył ale chyba nie tak na 100%, czuje jakąs przeszkode. Chyba przede wszystkim przeszkode taką, że mieszkamy z moimi rodzicami i nie za dobrze sie dogadujemy, a jak byłoby dziecko to znowu byłoby zarcie z matką i nie ma warunkow mieszkaniowych w tym domu:(
No i jest to ogromnie wazna i odpowiedzialna decyzja na całe zycie... Bo tak: bycie w ciąży... ojjj jakie to piekne, ale potem wychowac to dziecko, dac mu wystarczające warunki, Boże to takie trudne.
....... coś mnie chandra dopadła tak biadole :P

30 listopada 2015, 17:50

Dziś Andrzejki. Pierwszy raz w zyciu powróżyłam sobie z wosku :) iiii.... co mi wyszło? Ja na tym ewindentnie widze dzieciątko w łonie matki :):):) hihi^^ ciekawe co mąż mi na to powie :D bedzie sie śmiał i przewłóczył oczami :D już to widze;)

2zoazyh.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 grudnia 2015, 16:32

27 grudnia 2015, 14:48

Świeta Świeta i po świetach... :) Mineły w dobrej rodzinnej atmofserze, było w porządku :)

Nastąpiła malutka zmiana, taki maleńki kroczek do przodu- mój mąż niedawno powiedział mi, że od stycznia możemy powoli zacząc sie oczyszczac przed..... STARANIAMI!!! czyli odstawienie piwkowania, kosztowania bimberku ze znajomymi itp itd. Ja jestem w ogromnym szoku, że sam z siebie, bez mojego naciskania tak powiedział <3 to cudowne, że zaczyna "dojrzewac" pod tym kątem, odczuwac instynkt checi założenia rodziny <3 sytuacja finansowa sie nam troche ustabilizowała wiec może czas pomyślec :) Oby Bozia dała <3

30 grudnia 2015, 22:02

Co to sie ze mną dzieje...coraz czesciej myśle o tym, że chciałabym zostac mamą... Chociaż głupie pytanie "co sie dzieje" ! natura sie dzieje! :) Tylko jeszcze nie tak dawno nie odczuwałam tego tak mocno, a teraz ...
Tylko ta beznadziejna sytuacja: beznadziejne warunki mieszkaniowe, gnieździmy sie z meżem w 1 pokoiku :( wieczne kłótnie z matką, brak decyzji o podjeciu starań (mimo ze jest coraz blizej)
Ale najgorsze jest to ze powstrzymuje nas to, że tu mieszkamy z moją matką! a wiem, że niepredko sie to zmieni:( i niepredko bedziemy sie starac :( i TO wszystko blokuje, stoi na drodze do szczescia!!! :(

Siostra miała podobnie, 5 lat mieszkała tutaj z mezem i tez gniezdziła sie w 1 pokoju i nie podjeli decyzji o dziecku bo powiedzieli ze póki tu mieszkają to nie beda miec dziecka bo nie mają warunków :( zdecydowali sie dopiero po tych 5 latach, jak siostra miała wowczas 30 lat! bo juz mieli zapewne dosc czekania. A ja nie chce zeby historia sie powtorzyła!!! :(

W chwili obecnej mamy czerwone światło :( żeby było co najmniej żółte musi nastąpic:
1. zmiana miejsca zamieszkania
2. lepsza stabilnosc finansowa
3. wspolne podjecie decyzji o staraniach

zielone światełko:
1. wizyta u ginekologa i przygotowywanie ciała i organizmu do starań przeze mnie i meża

Ciekawe kiedy coś ruszy...

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2015, 22:07

3 stycznia 2016, 13:25

Nowy Rok, Nowe Plany, Nowe Nadzieje...
Ciekawa jestem jak ten 2016r. sie potoczy, czy rzeczywiście w tym roku będziemy się starać o dziecko? Coś czuje, że nieprędko to ruszy, bo mój mąż lubi dużo gadać a mało robić i chociaż sam z siebie stwierdził to co ostatnio napisałam to teraz chętnie cofnąłby te słowa i odwlekał w czasie tę decyzję...I mimo, że wiem, że ma trochę/sporo racji to serce mówi mi co innego, a rozum co innego...

Niemniej jednak będę cierpliwa, wszystko nadejdzie wtedy, kiedy będzie najlepszy na to czas

4 stycznia 2016, 15:34

No i znowu ktoś w moim okręgu jest w ciąży, tym razem moja szefowa. Kurcze tak mnie znów ukłuła zazdrość...:( to samo było jak o swojej ciąży powiedziała mi moja przyjaciółka. Jednak co serce głęboko pragnie to zawsze wyjdzie na jaw. Ciekawa jestem co to teraz będzie jak odejdzie czy na L4, czy jak urodzi. Kto przejmie stery... Jestesmy we dwie, wiec bedzie musiec kogos zatrudnic, no chyba ze wroci moja poprzedniczka i bedzie ze mna? i nie zwolni mnie w lipcu? :P Zobaczymy...

Tylko ciekawa jestem co by było jakbym to ja w tym roku zaszła w ciąże, co wtedy? Zwolni mnie? Jak to jest? W przypadku umowy zlecenie albo umowy o prace..? Ona cos ze swojej kieszeni płaci jakbym była w ciąży i np poszła na zwolnienie? Wiekie GDYBANIE ale tak sie zastanawiam....
1 2