Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Walka o utracone szczęście. Kolejna porażka...
Dodaj do ulubionych
1 2 3

25 lipca 2014, 19:15

Ależ się dzieje u mnie ostatnio, nie mam na nic czasu. I całkiem mi z tym dobrze! Nie siedzę godzinami na forum czy skypie więc i nie myślę ciągle o ciąży. Teraz jak się @ zbliża to trochę więcej, bo mam cichą nadzieję że zaciążę i będę mogła z czystym sumieniem odwołać wizytę u dentystki, której się strasznie boję :D Wizyty się boję, nie dentystki :) Bo z niej to miła kobitka ;) W ogóle jakoś ostatnio mam takie podejście, że będzie co ma być. Poprzednim razem zaszłam bez specjalnych starań, więc widocznie ich nie potrzebuję. Prowadzę ten "wykres" tu i w sumie nie wiem po co, bo nawet temp nie mierzę. Czasem tylko śluz czy szyjkę zapiszę no i <3. A mąż o staraniach nadal nie wspomina, trudno ;)

28 lipca 2014, 09:36

Po skończeniu dachu wybraliśmy się z rodzinką w sobotę rano nad jeziorko i wróciliśmy wczoraj wieczorem ;) Było miło, chociaż zabrakło mi jakiegoś romantycznego spacerku, jakoś nie było kiedy. No i mieliśmy wczoraj pierwszą rocznicę, o której przypomniał mi mąż dopiero wieczorem :D no więc skoczyliśmy po winko, chcieliśmy sobie posiedzieć przy filmie, w spokoju... A wypiliśmy po kieliszku i zasnęliśmy :P Oczywiście @ przyszła wczoraj rano specjalnie, żebym nie mogła popływać, 3 dni wcześniej. Jak nigdy.

W piątek było mi smutno i płakałam. Tęsknię za Olkiem, męża nie było więc napisałam do niego smsa i tak zaczęliśmy rozmawiać. I ja napisałam że wydaje mi się że on nie chce kolejnego dziecka bo o tym nie mówi itd. A on odpisał że chce, że czeka aż mu powiem że jestem w ciąży i nie może się już doczekać. A ja pomyślałam sobie "no to sobie poczekasz" i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Bo nie mogę dać mu dziecka którego on tak bardzo chce.

W ogóle myślę że wcale nie będziemy się starać. Jakoś ostatnio trochę się nam różne sprawy popsuły... Bardzo byśmy chcieli, ale dziecko to odpowiedzialność i nie oszukujmy się, potrzeba pieniędzy. Których my nie mamy. Może lepiej poodkładać teraz parę groszy i poczekać aż mąż dostanie podwyżkę. A jeśli Bóg będzie chciał to i tak nam to dziecko da.

28 lipca 2014, 18:53

Tak mi się dziś przypomniało... Jak byłam w ciąży to siostra mojej przyjaciółki poroniła w 6 tyg. Ostatnio jakoś się spotkałyśmy i M mówi że jej siostra była ostatnio na prenatalnych i dziecko jest chore. Ja szok i mówię "Jak to? Przecież poroniła?!" Okazało się że zaszła od razu po poronieniu pomimo że lekarz kazał jej odczekać 3 miesiące. Ale ona się uparła że musi mieć dziecko bo chce i już i zaszła. A teraz dziecko jest poważnie chore... To tak trochę ku przestrodze. Może to wcale nie przez to, że zaszła tak od razu. Zdarza się że ktoś tak zachodzi i jest zdrowa ciąża. Ale wiem, że gdyby tak było w moim przypadku to nie wybaczyłabym sobie że nie poczekałam. No właśnie, niby od tego cyklu już możemy się starać. Mam wizytę u gina na 7 października i w sumie to nie wiem po co ja tam pójdę.

30 lipca 2014, 10:45

Kolejny dzień bez Naszego Aniołka... To już prawie 3 miesiące.
Nie wiem co dziś napisać. Napisałabym co czuję, ale nie czuję nic. Jestem jakaś... bezbarwna. Bez emocji. Nie myślę o niczym, może już mi się nie chce zadręczać co raz to nowymi myślami. A może już nie mam siły. Dziś idę na kolejną bezowocną rozmowę o pracę. Jak zwykle przyjdzie ze 100 osób i spędzę tam 2 godziny, tylko ciekawe po co. Nie mam już nadziei na nic. Na pracę, na dziecko, na jako tako normalniejsze życie. Pozostało mi jedynie cieszyć się z tego że mam męża, który jest przy mnie bez względu na wszystko. I cieszę się, tylko ciężko mi kiedy wiem że nie mogę dać mu tego, czego on tak bardzo pragnie... Dziecka.

5 sierpnia 2014, 09:58

Długo mnie nie było, niestety miałam grypę żołądkową ;/ Ale chyba już wracam do żywych... Zieleni się niesamowicie ostatnio, dziewczyny masowo zachodzą w ciąże :) I fajnie, bardzo się cieszę :) Tylko mam nadzieję że i ja znajdę się KIEDYŚ w tym gronie... Wczoraj obejrzałam ciuszki które kiedyś dostałam od brata po jego córce. Chciałam je spakować w jakieś porządne pudło no i przejrzeć co się nadaje. 2 worki wyrzuciłam, został jeden. I tak pewnie ich nie użyję, myślałam że będą w lepszym stanie. Ale za to mama mnie pocieszyła: "Jak będzie trzeba to się kupi, na to zawsze się znajdzie". Chyba chciała mi dać znać, że jakby co to nam pomogą.

Chyba przestanę szukać pracy, już nie mam siły. Strasznie dużo nerwów mnie to kosztuje. Kiedyś tak nie było. Nie denerwowałam się takimi rzeczami, nie bałam się ludzi, wszędzie chodziłam z uśmiechem na twarzy, nie było niczego co mogłoby mnie zestresować. A teraz? Idę na tę rozmowę do głupiego mięsnego jakby miały ważyć się losy świata. Zestresowana, nie wiem co mam mówić, ręce mi się trzęsą... Patrzę na tę kobietę jakby od niej zależało moje życie. A przecież to praca w głupim MIĘSNYM a nie w jakiejś korporacji! I każda kolejna porażka mnie dobija. Nikomu o tym nie mówię i nie pokazuję tego po sobie, ale każda odmowa mnie bardzo dotyka. Czuję się jak nieudacznik. Po tylu bezowocnych próbach chyba już przestałam wierzyć w siebie...

Ten cykl od razu spisuję na straty, już 10 dc a ja jeszcze wczoraj brałam tabletkę, która zaburza płodność u kobiet. Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zostanę mamą!


Dziś mija 3 miesiące jak urodził się mój Oluś, dokładnie o 12:45.
Kochamy Cię nasz Skarbie i tęsknimy. Razem z Tobą odeszło całe szczęście z naszego życia... Byłeś Promykiem.

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2014, 10:03

10 sierpnia 2014, 12:22

Wczoraj byłam w pracy :) Tzn. na próbę, jutro też mam przyjść więc chyba nie jest najgorzej :) Na razie będę chodzić tak na próbę, może to potrwać nawet miesiąc. A jak się sprawdzę to dostanę umowę na 3 miesiące, a potem może na rok. Na nic się nie nastawiam, nie robię sobie nadziei. Jak mnie wezmą to dobrze, jak nie to trudno. I tak płacą mi dniówki więc będę się cieszyć nawet jak tydzień mnie potrzymają ;) Praca w sklepie chińskim, ogólnie nie jest zła. Najgorsze tylko że trzeba 8 godzin chodzić, nawet na minutkę nie można usiąść i nie ma przerwy. Wczoraj było mi na prawdę ciężko wystać tyle, bo nie jestem przyzwyczajona. Ale nie mam zamiaru narzekać bo mnie jeszcze nie przyjęli :P

Dzisiaj 15 dc temp poszła w dół więc pewnie dziś ovu. Szkoda tylko, że nie serduszkowaliśmy od dwóch dni, wczoraj nie miałam już na to siły.

14 sierpnia 2014, 21:34

Z pracy jeszcze mnie nie wyrzucili więc chyba nie jest źle :) I tu powstaje problem (jak zwykle!) Jeśli zaszłam to będę musiała rzucić pracę zanim ją jeszcze dostałam. A jeśli nie zaszłam to przerwiemy starania na jakieś 3-4 miesiące. Do czasu aż dostanę umowę na rok.

20 sierpnia 2014, 22:44

Tak mnie korci żeby zatestować... Zaplanowałam to na piątek rano, ale jak jutro będę wracać z pracy to kupię testy. Wezmę 2 bo pewnie nie wytrzymam i zrobię już wieczorem. Chciałabym wiedzieć co tam się dzieję bo jutro przychodzi przyjaciółka i nie wiem czy mogę pić. I tak kilka dni temu piłam i mam wyrzuty sumienia. A korci mnie przez to że mam zawroty głowy i jakieś takie dziwne przeczucie. Poprzednio jak byłam w ciąży zawroty głowy to był pierwszy objaw i to dość wcześnie bo sporo przed @. I jeszcze jedno. Złapałam się chyba wczoraj na tym że podczas jazdy samochodem pomiędzy brzuchem a pasem trzymałam rękę. Robiłam tak nawet zupełnie nieświadomie będąc w ciąży bo pas mnie uciskał. Brakuje tylko bólu piersi jak na @, tyle tylko że po poronieniu z tym się u mnie zmieniło. Wcześniej zawsze 3-4 dni przed zaczynały mnie boleć i tak do samej @. Teraz nie bolą mnie wcale, w żadnej części cyklu.

Na koniec jeszcze taka moja refleksja:
Niektóre dziewczyny mawiają że nasze dzieciątka po prostu zmieniły datę przyjścia na świat. Ja osobiście się z tym nie zgadzam :) Nasz Oluś jest tylko jeden i wiem o tym że do nas nie wróci. Przyśle nam tu na ziemię braciszka lub siostrzyczkę i będzie czekał na nas tam na górze :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 sierpnia 2014, 23:04

21 sierpnia 2014, 19:59

Czy tylko ja to widzę???!!!! Pojawiła się po 10 minutach...

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/110bc5f472bb.jpg

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2014, 20:00

23 sierpnia 2014, 18:31

Ciąża rozpoczęta 27 lipca 2014

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/e26bc2022fd7.jpg


Tym razem już nie trzeba tak się przyglądać :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2014, 09:58

Przejdź do pamiętnika ciążowego i czytaj kontynuację mojej historii

27 sierpnia 2014, 10:06

Wczoraj wieczorem miałam delikatne plamienie. A rano rozkręciła się "@". Nie wiem czy oszukały mnie testy czy znów poroniłam. Raczej to drugie ale wmawiam sobie pierwsze żeby nie zwariować. Tylko co jest kurde ze mną nie tak?! Wizytę u gina mam na 6 października, tym razem na pewno porobię badania, choćbym miała wywalić na nie kupę kasy. Rano trochę płakałam ale teraz jakoś jestem obojętna... Najgorzej będzie mi spojrzeć w oczy mężowi. Teraz jest w pracy, napisałam mu smsa bo nie potrafiłabym mu tego powiedzieć na żywo... Tak mi przykro że go ranię. Już nie chodzi o mnie. Jedyny powód dla którego stają mi łzy w oczach to ten, że ranię ukochanego faceta. On się tak cieszył...
Następnym razem poczekam co najmniej 3 dni po terminie @ aż zrobię test. Dostałam nauczkę i to porządną.

27 sierpnia 2014, 20:56

Nachodzą mnie różne myśli... "Boże, dlaczego znów na to pozwoliłeś? Dlaczego znów zabrałeś nam nasze szczęście?" Ale zaraz potem w myślach biję się po twarzy. Przecież to największe szczęście mam obok siebie- to mój mąż. Jest dla mnie wszystkim, całym światem, całą radością mojego życia. Jego uśmiech leczy wszystkie rany. Dziękuję Ci Boże za to, że pojawił się w moim życiu. Mam 2 aniołki w niebie, a on jest moim aniołem na ziemi.

29 sierpnia 2014, 21:03

Czuję że jestem sama z tym wszystkim. Prawie sama, mam tylko was: inne Aniołkowe Mamy. I gdyby nie wy, to bym zwariowała. Mąż mnie tylko poprzytula... Ale ja bym chciała np z nim porozmawiać. A on jakoś zaraz zmienia temat, rozśmiesza mnie. To niby dobrze, ale ja chyba nie tego potrzebuję. I tylko ciągle ma pretensje, że jak nie jestem w pracy to siedzę przed komputerem. A ileż można siedzieć i ciąć głupa że się nic nie stało? I tak sobie myślę że to smutne, że ma się rodzinę, przyjaciół... A jednak gdy przychodzą najtrudniejsze chwile to dostaje się najwięcej pomocy i zrozumienia od "obcych" ludzi.

1 września 2014, 18:23

Policzek za policzkiem. Już nie mam sił. Rano dowiedziałam się że to było puste jajo płodowe, a biorąc pod uwagę to że pierwsza ciąża zatrzymała się z powodu wad genetycznych to najprawdopodobniej tu leży problem. Musimy zrobić badania kariotypu, tylko ciekawe czy dostanę skierowanie bo nie bardzo nas na nie stać :( Kazali mi nie przychodzić więcej do pracy. Porażka za porażką, jestem beznadziejna. Do niczego się nie nadaję i sobie z tym nie radzę.

6 września 2014, 18:53

Śnił mi się dziś test ciążowy, oczywiście pozytywny! Ale dalszy ciąg nie był najszczęśliwszy. Zrobiłam 2 bety pierwsza była 6,7 a druga 6,3. Wiem dziwne liczby, ale sęk w tym że beta spadła i się obudziłam. Wiem, to przez to że za dużo o tym myślę. Bo raczej co dzień myślę o tym przed snem. A w ciążę w tym cyklu raczej nie mam zamiaru zachodzić bo biorę antybiotyk.
W ogóle teściu dziś mi sypnął tekstem na temat pracy ale wytrzymałam i nie skomentowałam tego ani słowem. Niby nie powiedział nic złego ale samo to że się na ten temat odzywa doprowadza mnie do szału. Bo chodzi i mówi mi co mam robić, ale że jego córcia właśnie rzuca pracę bo za ciężko jej siedzieć na dupie przed telewizorem to już mu nie przeszkadza. I że jej chłopak ma 22 lata i nigdy nie pracował i nawet tej pracy nie szuka też mu nie przeszkadza. Im ani słówka nie piśnie, a mi ciągle truje.

8 września 2014, 21:04

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/0eb32eb63a0f.jpg

16 września 2014, 10:54

Wiedziałam że mnie ta cholerna prolaktyna zaskoczy! No wiedziałam, czułam że będzie ponad normą ale nie aż tyle... Normy 5,18- 26,53 a mój wynik to 39,04. TSH jak na kobietę planującą ciążę też za wysokie: 4,11 więc ledwo mieści się w normie. Różyczka i cytomegalia dodatnie, ale robiłam tylko w klasie IgG, więc muszę zrobić też IgM.

18 września 2014, 09:45

No ja pierdziele, chlamydia też pozytywny... MASAKRA!

Z jednej strony to dobrze, bo wiem że już te choroby przeszłam i więcej przechodzić nie będę. Ale z drugiej jestem zła, chyba na siebie samą. Któreś z tych chorób mogły przyczynić się do odejścia moich 2 aniołków. A ja nie porobiłam badań w tym kierunku kiedy byłam w ciąży. Drugi raz nie popełnię tego błędu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 września 2014, 09:53

19 września 2014, 09:15

Przeciwciała przeciwko kardiolipinie wynik ujemny... ufff
Ale żeby nie było tak kolorowo to ANA 1 dodatnie.
Rly? Czy prawie wszystkie badania które zrobiłam musiały wyjść nie tak? Jak ja w ogóle zaszłam w te ciąże z takimi wynikami?

21 września 2014, 13:59

3 dni do @ więc właśnie o mało nie kupiłam testu ciążowego. Tylko po co? Nie jestem w ciąży. Nie chcę i nie mogę w niej być, nie teraz. Nie ma objawów oprócz tych cholernych zawrotów głowy które dokuczają mi mniej lub bardziej odkąd zaszłam w poprzednią ciąże, czyli od 2 miesięcy. Więc to żaden objaw. Nie jestem w ciąży, nie chcę w niej teraz być. Najpierw muszę się wyleczyć, choć jeszcze nie do końca wiem z czego. A jednak gdzieś w mojej podświadomości to pragnienie jest tak zakorzenione, że o mały włos wygrałoby walkę z moim rozumem. Ta myśl o teście wyskoczyła tak nagle, nie wiadomo skąd i czułam ogromną potrzebę kupienia go. Muszę nauczyć się cierpliwości, bo jeszcze długa droga przed nami. Niestety zamiast być co raz bliżej celu, czuję że się od niego oddalam. Muszę nauczyć się słuchać rozumu, nie tych głupich myśli które wyskakują nie wiadomo skąd i próbują mną zawładnąć. I czuję, że postawiłam już pierwszy krok w tę stronę. Nie zachodząc do tej cholernej apteki do której mam kilkadziesiąt metrów. Powiedziałam sobie: "Chyba Ci się całkiem klepki poprzestawiały" i choć było trudno, poszłam dalej.
No, wygadałam się więc mi lepiej :)
1 2 3