We wtorek idę do profesora. Zobaczymy co powie, co mnie czeka? Stół czy leki? Na szczęście lubię być zawsze przygotowana dlatego idę do niego z kompletem badań, pominiemy etap wizyty wstępnej Już chciałabym wiedzieć co on powie na moje "marudzenie" o dziecku... Pocieszające jest to, że w oczekiwaniu na własne dziecko mam okazję mieć do czynienia z 25 innymi dziećmi, dla których przez kilka godzin dziennie jestem najważniejsza! O! Oto moje pocieszenie na dziś.
Termometr schowałam głęboko do szafki...muszę chociaż te kilka dni na niego nie patrzeć! A potem co będzie to będzie. Już mnie nudzi to mówienie mężowi, że zbliżamy się do dni płodnych, że to sramto, owamto! Chyba muszę się odkorbić z tego tematu, tylko jak?
A co z serii trudnych pytań?
Ostatnio pisałam, że wszyscy dookoła pytają mnie o dziecko i wmawiają ciążę. Dziś tym pytaniem zabił mnie mój osobisty dyrektor! Ba! Wręcz kazał się starać, a męża zagonić do roboty;p Super! Wiem, że mnie bardzo lubi i te jego rady były raczej w trosce, bo wie, że bez dzieci nie potrafię żyć to i swoje bym chciała...Ale nie wytrzymałam! Już nie chcę mówić, że pracujemy, bo widać, że nie jest tak jak być powinno. W końcu zapytałam go skąd wie, że ja akurat teraz chcę mieć dzieci...I mam nadzieję, że zrozumiał co chciałam mu powiedzieć, bo sam ma dzieci z in vitro i wie jakie to jest cholernie "łatwe"!
Czuję się taka mało kobieca, taka do kitu, jak chiński bubel......psychika mi siadaaaaa:(
Nie może być tak, że za każdą @ ja mam mega doła, wyje po nocy w poduszkę, zazdroszczę wszystkim wokoło i jestem zła na cały świat. Dosyć!
Plan ostatnio był taki, że jeśli w tym cyklu się nie uda to wyrzucam termometr. Dziś ostatni raz zmierzyłam temperaturę. Były plamienia przez 3 dni, teraz tempka spadła poniżej linii i czekamy na @.
Będą teraz wakacje ja mam duużo urlopu zajmę się sobą, poćwiczę, podietkuję, wyjdę do ludzi, a czy będziemy się starać. Trudno nazwać to jakimikolwiek staraniami. Serduszkować będziemy nadal oczywiście, ale bez termometru, wykresików itp. Czas jest teraz dla mnie. Cały rok się starałam, teraz należy mi się chwila oddechu!
A może w końcu pójdę usunąć to "gówno" na jajniku?
Czas pokaże...
Ja mówię na jakiś czas DOŚĆ!
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca 2013, 03:27
Z rzeczy bardziej dołujących... moja własna dyrekcja dziś zaczęła namawiać mnie na dziecko, a w ogóle to super kiedy jest dwójeczka...Normalnie smutno mi się zrobiło. Odpowiedziałam, że chciałabym, żeby chociaż jedno było i wyszłam Wcale się nie dziwię, że ludzie dopytują się o dzieci, skoro jesteśmy po ślubie, ustatkowani...buuuu! Szkoda słów. Żadne moje słowa nie opisałyby wewnętrznego krzyku.