Okres spóźniał mi się 3 dni, niby nic, ale dla mnie która ma regularne cykle, dało to wielką nadzieję, że jednak w tym cyklu nam się udało. Złość i rozczarowanie czuje do dzisiaj. Nie pomaga mi w tym fakt, iż w ostatnim czasie większość moich znajomych koleżanek a nawet i przyjaciółka są w ciąży ... w stanie, o którym ja marzę od roku. Jedna ze znajomych, jak na złość codziennie zdaje mi szczegółową relację z przebiegu swojej ciąży ... a ja? a ja zamiast cieszyć się jej staniem, to czuję wściekłość, która wynika z zazdrości. Wiem nie jest dobre zachowanie z mojej strony, ale to jest silniejsze ode mnie i nie potrafię sobie z tym poradzić ....
Kurcze będąc pod koniec stycznia na wizycie u ginekologa, dowiedziałam się, że mam idealne warunki ( grubość endometrium, wielkość pęcherzyka) by zajść w ciążę. Ale jak widać nie udało się, owulacja się widać przesunęła przez antybiotyk, który brałam przedtem ... wrrrrrr!
Dlatego od tego cyklu postanowiłam, że zacznę prowadzić kalendarz owulacyjny. Zakupiłam termometr i zacznę mierzyć temperaturę, sprawdzać śluz itp. By być pewną kiedy występuje owulacja.
Wczoraj w południe skończyła mi się @ a dzisiaj dostałam jakieś dziwne krwawienie, niepodobne do miesiączkowego... może przez te nasze serduszkowanie wczorajsze ...
Ale dzisiaj jest nowy dzień. Nowa kartka do zapisania. Złe emocje odeszły ( mam nadzieję, że na długo) i czas zacząć wszystko od nowa. Od nowa zacząć walczyć o swoje marzenie. Marzenie o dziecku. Trzymajcie kciuki
Buziaki.
Wracając do naszych starań, to ten cykl jest jakiś taki niepewny. Zazwyczaj miałam cykle regularne, a tu poprzedni cykl się wydłużył, więc w tym ciężko było mi określić kiedy będzie owulacja, ale patrząc na swój wykres temperatur, chyba nam się udało trafić w owulkę no nic teraz pozostaje czekać
I pomyśleć, że 10 lat temu tak się panicznie bałam, że młodo zostanę matką. Wtedy moim marzeniem było skończenie studiów, znalezienie dobrze płatnej pracy w zawodzie i dopiero później ustatkowanie się. Po 10 latach bilans jest taki, że studia skończone, praca w miarę dobrze płatna jest i prawie w zawodzie. Partnera mam, którego bardzo kocham i planujemy wspólną przyszłość. Oboje z Partnerem mamy umowy na czas nieokreślony, więc stabilizacja finansowa jest by zostać rodzicami.
Tak bardzo bym chciała, by ten cykl okazał się szczęśliwy... Póki co walczę z bólami brzucha ( raczej są to pojedyncze skurcze, czy też ukłucia), katarem i małymi "krwawieniami" z nosa Temperaturka rośnie, i oby tak zostało jak najdłużej
Teraz to jestem w kropce, dzisiaj
zaprosiłam przyjaciółki na babski wieczór z okazji moich urodzin i wygląda na to, że winka nie będę mogła wypić. A może to tylko jakieś zaburzenia temp? spodziewałam się dzisiaj, że temperatura spadnie dalej a tu taka "niespodzianka".
I co ja mam teraz myśleć???
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 marca 2017, 18:25
Jakby tego było mało to niewiadomą czy czasami nie wyślą mnie na roczną delegację jakieś 700 km od domu, więc wtedy starania o dzidziusia w ogóle zmaleją do zera ...
Cholera jasna no!!!! ;(
Póki co nie jest jakoś załamany, choć obolały jest. Najbardziej mi się śmiać chciało jak zatroskany zapytał mnie w jakiej teraz pozycji będziemy serduszkować? - hahah myślałam, że pęknę. Ja tu się zamartwiam, że przez 3 miesiące będzie unieruchomiony, a on ma inne problemy w głowie
Także przez najbliższe 3 miesiące będziemy się skupiać na powrocie do sprawności fizycznej. Trzymajcie kciukaski buziaki :*
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 kwietnia 2017, 15:53
W maju mam babski wyjazd na weekend i ma z nami jechać moja przyjaciółka, która będzie w 6 miesiącu ciąży. Aż się boję jak to zniosę.
Tymczasem ostatnie dwa dni pracy i długi weekend. Mam zamiar nadrobić projekt nadbudowy dla wuja, bo chciałby już ruszyć z budową a ja jestem w rozsypce, aż mi głupio. W weekend nie przewiduję jakiś wypadów, bo mój NieMąż jest z lekka unieruchomiony przez te zerwane ścięgno. We wtorek jadę z nim do ortopedy, ciekawe co nam powie.
Póki co od 3 dni pobolewają mnie jajniki. Najgorzej było przedwczoraj. Dawno tak nie miałam, mam nadzieję, że bóle miną szybko.
Przecież jak będę w delegacji, to nasze starania o dziecko jeszcze bardziej zmaleje:(
Kurcze nie mam za bardzo argumentów, żeby przekonać Prezesów żeby mnie zostawili na miejscu.
Tak bardzo bym chciała, żeby udało nam się w tym cyklu, wtedy nie musiałabym się tym martwić. Niestety znając moje szczęście, a raczej jego brak to tak nie będzie...
Po tej informacji już nawet nie chce mi się dzisiaj pracować...
Miłego weekendu życzę:*
Mam nadzieję, że u Was lepiej majówka przebiega
Dzisiaj mam z moim NieMężem wizytę u ortopedy. Jestem ciekawa co nam powie. Mam nadzieję, że ścięgno dobrze się zrasta.