Wiaterku, dzięki za rekomendacje książek! Pucia mamy i jest absolutnie ukochany przez Adasia, ale muchę muszę sprawdzić
Zerknęłam, kiedy mi wypada następny okres i ostatecznie zwątpiłam w powodzenie w tym cyklu: @ wypada dokładnie na nasz wyjazd nad morze w lipcu. Założę się, że dokładnie tak będzie, to byłoby po prostu idealnie typowe
Adaś jest najsłodszym małym chłopcem na świecie. Cokolwiek wyjdzie ze staraniami o rodzeństwo, taka jestem szczęśliwa, że go mam!
Zaczynam serio godzić się z myślą, że starania potrwają długo, przynajmniej póki nie odstawię Adasia
Bardzo chciałabym się mylić, ale dzisiaj patrzę na sprawę pesymistycznie.
To teraz zaciskam tylko kciuki, żeby tempka szła dalej grzecznie do góry. Szkoda mi będzie, jeżeli w tym cyklu nam się nie uda, ale po poprzednich porąbanych cyklach będę się cieszyć, jeżeli tylko zobaczę wykres z normalną owulacją i fazą lutealną
Tak trudno nie doszukiwać się wszelkich możliwych symptomów! Tłumaczę sobie, że nawet jeżeli w tym cyklu się uda, na symptomy ciąży jest za wcześnie. Jeżeli cokolwiek się dzieje, to po prostu od progesteronu w fazie lutealne. Wykres nie wygląda zbyt obiecująco, zresztą to dopiero 7dpo! Ale nie, mój mózg nalega na interpretowanie wszystkiego pod kątem ciąży, chyba tylko po to, żeby zwiększyć moje rozczarowanie gdy przyjdzie miesiączka.
Fakt, że moje ciało nie ułatwia zachowania rozsądku i dystansu:
Od wczoraj mdli mnie paskudnie.
Również od wczoraj zdecydowana nadwrażliwość na zapachy. W żadnej ciąży tak nie miałam, więc myślę, że to przypadek, ale mam ochotę uciec z biura, bo kolega podgrzał zupę w mikrofali... Wczoraj z kolei śmierdziały mi z drugiego końca pokoju nowe zasłony. Mąż siedział obok nich i twierdził, że nic nie czuje.
No i jak tu nie zwariować z sobą samą??? Ja wcale nie chcę się nakręcać
Próbuję, naprawdę próbuję nastawić się na dłuższe starania i być z tym ok. Ale moja podświadomość mnie nie słucha
A zamiast tego będę miała okres nad morzem i przynajmniej kolejny miesiąc czekania. Dzisiaj jest mi z tym wszystkim źle.
No więc... czasami negatywny test i spadek temperatury w 10dpo nic nie przesądza
Byłam wręcz przekonana, że w 11dpo zaczął mi się okres, bo pojawiło się brązowe plamienie jak zwykle u mnie w 1dc. Tylko, że następnego dnia zamiast się rozkręcić, mój "okres" zaczął znikać
No i przez kolejne dni kolejne 10 testów pokazało już śliczne dwie kreseczki
Najpiękniejszy początek wakacji jaki sobie mogłam wyobrazić!
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 lipca 2018, 11:32
