Zobaczymy, wynik badania nasienia w Polsce byl dobry.
Jadac ze szpitala poczulam ten dyskomfort chodzenia po lekarzach.
Nowy lekarz, nowa sytuacja i mam poczucie rezygnacji.
Poprzednimi razami wstepowala we mnie szalona nadzieja, ze nowy lekarz, cos poradzi, lepiej sie zajmie a teraz nie mam na to juz specjalnie sily.
Opowiadac ta cala moja historie po angielsku....
Ok, przejde to wszystko, inseminacje, badania, spokojnie. A potem mam nadzieje na ifv.
Plan maja zrobic mi inseminacje. Ciekawa jestem czy ze wspomaganiem i jak to tu wyglada w skandynawii poczekamy zobaczymy.
Czas pczekiwania na wynik.... Do 14 dni, wynik idzie prosto do lekarza rodzinnego, ktory kieruje na inseminacje, takie tutaj jaja.
Milego dnia wszystkim i sobie zycze.
Dagers sie lamie przy 31 razie a ja uswiadomilam sobie ze moj to moze wlasnie 120 cykl i smiech mnie ogarnal, taki smiech zalosno bezsilny.
Prawda jest taka, ze nadzieja umiera ostatnia, bez nadziei nawet na to ze sie obudze rano to nie ma po co zyc.
A zycie jednak jest piekne. Smutek lzy przeplataja sie ze szczesciem miloscia, pieknym swiatem dookola, czasem sie znajda nawet dobrzy ludzie .
Najwieksze grono wsparcia mamy tu, na ovu. To najlepsza funkcja tej strony.
Wyobrazam sobie meetingi AA, albo terapie grupowe chorych np na schizofrenie, niepelnosprawnych ruchowo, lub jakiekolwiek inne jeszcze.
To dla nas taka wspolnota troche zagubionych staraczek borykajacych sie z ogromem emocji zwiazanych z nieplodnoscia.
Postanawiam sobie dzis wymienic powazne plusy mojego zycia.
Po pierwsze ciesze sie posiadaniem zdrowego ciala (wyjawszy ten drobiazg) mam 41 lat za chwile ale nie wygladam na nie zupelnie, powiedzmy max 35. Uprawiam sport co kiedys bylo wylacznie marzeniem leniucha, teraz jestem w stanie biec 10 km. Nie biegam tak duzo obecnie z wiadomych wzgl. Mam wspanialego WSPANIALEGO partnera, z przy ktorym poraz pierwszy w zyciu chce mi sie zyc. Co wiecej, moj maz chce miec ze mna dzieci. Mam piekne mieszkanie, rodzine lekko zwariowane siostry, kochajaca Matke. Ojciec nie zyje od kilkunastu lat. Nie lubie o tym mowic nie wiedziec dlaczego- jestem dobrze wyksztalcona, oj ostatnio sie okazalo ze sposrod moich 41 lat 22 spedzilam w szkole haha. Wyksztalcenie medyczne, ktore nijak nie pomaga w konfrontacji z problemem nieplodnosci.
Czyli mowiac krotko zyc nie umierac. Umiem sie cieszyc z malych rzeczy, co sprawia ze mam taki wew spokoj. No oczywiscie nie dotyczy nieplodnosci. Ach, od ponad roku nie mamy telewizora, tej pralni mozgow- moje marzenie od lat! Jestesmy z tego powodu mega zadowoleni. Spokoj w glowie. Mamy oczywiscie internet i wybieramy co ogladac.
Probuje oswoic oswoic oswoic temat nieplodnosci. Wybuchla wielka nadzieja we mnie wraz z "posiadaniem" nowego kochanego partnera, mija rok i widze coraz wyrazniej, ze to moze byc baaardzo trudne lub niemozliwe zajsc w ciaze. Jak juz wspominalam dajemy sobie czas do ivf.
Teraz czekamie na wynik bad nasienia, potem badania mnie i chyba inseminacja. Hmm. Wszystko dobrze mi znane.
Dagers odpowiem, tu lekarz rodzinny kieruje na inseminacje do kliniki nieplodnosci. Tam chyba mi zrobia wszystkie badania. Tak mowil ten moj rodzinny, bardzo fajny doktor. Zobaczymy. Mam nadzieje ze sie dogadamy. Moj angielski nie jest perfekcyjny, ale moj maz obiecal mi byc ze mna na kazdej wizycie, razem razniej i moze wiecej zrozumiemy.
Lzej mi na sercu po tym co napisalam.
Zaznacze ze z wiara u mnie tak raczej protestancko i w swietych wsparcie raczej nie wierze... Nie wierzylam?
Tak czy owak wiedzcie dziewczeta ze jak juz sie modle to o nas wszystkie.
Pewna jestem ze wzajemne wsparcie i zyczliwosc maja pozytywny wplyw.
A kto mnie czyta i czyta Inesse, to mysle ze sie ze mna zgodzi to wyjatkowa kobieta WYJATKOWA. Czlowiek serce. Imponuje mi i powiem szczerze. Staram sie uczyc od niej tej pogody ducha, troski o innych, bo widac ze jest taka szczera w swej zyczliwosci i o nikim nie zapomina, az mnie za gardlo chwyta wzruszenie. A to do mnie niepodobne. Taka raczej w zyciu bylam twarda wredna franca. Z pozoru
A i jeszcze kocham kotka z avatara Snowhite. W ogole kocham koty.
I jeszcze powiem, ze Kaija jest mloda ale juz bbardzo rozwazna i dojrzala, ja w jej wieku... Szkoda gadac hahaha.
Milego dnia wszystkim i sobie zycze, ide pobiegac choc mi sie nie bardzo chce.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 listopada 2016, 13:00
Niezla dyskusja.
Popieram obie panie
Lubie silne charakterki.
Ale juz dobrze, kazdy ma prawo miec swoje zdanie bez wzgledu na wiek, jak mawia moja mama nie martw sie wszystko przychodzi z czasem.
Mam tu na mysli bagaz doswiadczen, ktory czesto zmienia nasze wlasne podejscie do tej samej sprawy z biegiem lat.
I nie mowie tu tylko o nieplodnosci.
Pozdrawiam i przesylam caluski.
Jutro jedziemy do Polski. Tutaj w Swieto Zmarlych nikt ani jednej swieczki nie postawil na grobie, bylam w szoku, myslalam ze wszyscy chrzescijanie obchodza ten dzien. Nie tu. Luteranie chyba to sa. Takze bez atmosfery refleksji nad przemijajacym swiatem przezylam 1 listopada.
Ukaralam swe cialo opychajac sie glutenem, rzucilam tabletki i zla jestem na caly swiat. No z drugiej strony uparcie czekam na jakas wizyte u tutejszych szpecjalistow.
Dobrze ze ten moj ukochany to taki na prawde ukochany. Wspiera mnie , chodzi pyta o samopoczucie a mi to az wstyd jest ciagle o tym samym opowiadac, to jak chora obsesja. A tak pieknie pisalam o godzeniu sie ze soba i ze swiatem. Szamocze sie jak ptaszek w klatce.
Kosmicznie ciesze sie i wspieram Ineske, och cale serduszko mi mieknie jak mysle o niej.
Kamilam czeka na wpis.... Szczerze myslalam, ze jestem czytana sporadycznie, bo to wiecie takie nudy nieplpdnosciowe.
Najbardziej sie boje ze jestem jedna z tych ktorym sie jednak nie uda. Tego po prostu sie nie wie i zycie w tej niepewnosci jest okrucienstwem. Gdybym wiedziala ze tak, och zrobilabym wiele zeby temu dopomoc, ale gdybym wiedziala ze na marne me starania... to moze latwiej bym sie wewnetrznie pogodzila z losem i jeszcze sensownie pozyla.
Zycze sobie lepszego nastroju humoru i umiejetnosci zycia w tych warunkach, nie wegetacji bo szkoda tego zycia, przeciez jest mimo wszystko piekne.
Nie zebym nagle zostala chorobliwa optymistka
Jestem sobie u mamusi, sa moje siostry, straszny babiniec ale tak mi tu tym razem dobrze.
Jestem w fazie protestu. Pieprze ja wszystko. Temp, leki itp. Zaczne jak wroce do domu.
Nawet mam luteine i sprobuje cykl z luteina zanim nie pojdziemy na ta insemine.
Moj ukochany odjechal na 2,5 dnia, to nieprawdopodobne. Byly maz wyjezdzal co tydzien i wracal tylko na weekendy. Zylam tak latami i nie widzialam w tym nic zlego poza kompulsywnym objadaniem z powodu samotnosci. Teraz z moim partnerem laczy nas taka wiez ze wydaje mi sie az patologiczna.
Trzy dni bez siebie to dramat. Tesknimy do siebie jak szczeniaczki. Takze On przyjezdza jutro wieczorem jak wszystko dobrze pojdzie i wracamy do domku w poniedzialek 1000km. Gdyby mi ktos opowiadal ze moze laczyc ludzi takie uczucie i wiez, wybaczcie nie uwierzylabym. Serio.
Luteranie, nawet mi sie nie chcialo o nich poczytac a tu piekna niespodzianka - Kaija dzieki.
Nie zagladalam tu dawno ale mysle o of i o dziewczynach. To tak jak spotkanie z moim mezem, w internecie, nie widzielismy sie a zakochali jak szalency. Tak z dziewczynami tu, nie widzialam sie a sa mi bliskie. Prawda jest ze wspolne problemy zblizaja i to jest zasadnicza przyczyna ale nie generalizuje. Przeciez nie ze wszystkimi tu nawiazalam kontakt. Ja to w ogole taka raczej aspoleczna jednostka jestem. Baardzo dlugo dobieram przyjaciol, znajomych. Nie lubie zyc w otoczeniu sztucznej przyjazni, czy putej znajomosci. Najgorsze to takie wampiry energetyczne, ktore wyciagaja energie zyciowa przez pol godziny spotkania, o nie, staram sie nawiazywac relacje, ktore daja satysfakcje kazdej ze stron.
Odzwiedzila nas dzis moja kuzynka z rodzina i malym 3 miesiecznym synkiem, sliczniusi taki slodziak. Potrzymalam na rekach, pobawilam sie z nim... i zalapalam chwile smutku, niedluga. Ta moja kuzynka ma niby wszystko to czego ja nie a i tak jest nieszczesliwa w swoim malzenstwie. Zal patrzec. Ale ja jej na sile nie pomoge, sama by musiala chciec samej sobie pomoc.
No to co idziemy dalej odkrywac nieznane i sprawdzic co tam sie kryje. No dooobra idziemy. Rady nie ma
Jak wroce do domku, powracam do biegow, lyse ostatnio to moje endomondo.
Szczesliwie wrocilam z Polski, to byl super czas z rodzina.
Postanowilam olac tym czasem wykres. Od jutra zaczne pomiary.
Zdobylam luteine i dwa mce polykam sobie bo moze pomoze, a na pewno nie zaszkodzi.
Robie sie coraz bardziej spokojna. Azymut obralam na ivf i do tego czasu niech sie dzieje wola nieba z nia sie zawsze zgodzic trzeba
Zawsze jest mi tak milo gdy czytam komenty dziewczyn. Dzis poczytalam kilka pamietnikow a pamietnik inessy otwieralam z drzacym sercem...
Oj wszystkim nam zycze spelnienia tego jedynego pragnienia.
Zawsze chcialam miec blizniaki, gdy to mowilam ex mezowi to sie strasznie krzywil. Teraz to chce choc jedno zdrowe dzieciatko. A i dwojka nie zaszkodzi.
Ide spac najedlismy sie, rodziny poupychaly nam jedzenia jakbysmy na Grenlandie jechali. Ale wszystko takie dooobre, trzeba bedzie wybiegac albo ze Scotem Hermanem wycwiczyc
Nigdy zaden lekarz nie zbadal mi poziomu progestetonu!!! Nawet po inseminacjach nie dostawalam luteiny.
To niesamowite tak jak przez dwa lata mnie leczyli na nieplodnosc a nikt nie zbadal TSH.
Sama sie zdiagnozowalam, czulam sie tak fatalnie, zmeczona, niechetna do niczego, wracalam z pracy i lezalam prawie do wieczora, no i zaczelam szukac po objawach -TSH ok 4, teraz 1,2....
Ale bylam wkurzona, dla tego ja lekarzy nie lubie.
Tempka wzrosla od tej luteiny, nie daje sobie od razu szans na poczecie, ale czuje ze to jest element, ktory chyba szwankuje. Niby mam dlugosc cyklu w granicach normy, ale sluzu progesteronowego nie ma, a ta faza lutealna raczej krotsza niz dluzsza. I temperarura podwyzszona po owu ale wykres plaski. I szczerze mowiac nie raz w tym nowym zwiazku z moim ukochanym to myslalam ze jestem w ciazy, noo przynajmniej 3x.
I tak sobie mysle ze tonacy brzytwy sie chwyta, ale jak by to miala byc tylko niewydolnosc cialka zoltego to ja nie wiem co ci lekarze robia na tym swiecie.
Patrzac jednak z innej strony, wszystko ma swoj skutek i przyczyne. Gdyby mnie tam naprostowali wczesniej z pewnoscia nie bylabym z moim mezem terazniejszym, ktorego za nic w swiecie nie chcialabym zamieniac, do posiadania potomstwa potrzebny jest odpowiedni mezczyzna a ja wiem ze to ten albo zaden.
Sama nie wierze w to co tu pisze hahahaha.
Ale tak jest.
A po cichu mam nadzieje ze w grudniu, miesiacu moich urodzin moze sie cos wydarzy...
Mam duzo wiekszy spokoj w sobie, chyba sobie wewnetrznie ze soba porozmawialam, poza tym maz mnie wspiera tak bardzo ze spuszczam troszke powietrza z tego nadmuchanego balona oczekiwan.
Mysle o wszystkich dziewczetach, wspieram i modle sie jak umiem.
I jajnik boli i boli ale tak jakby tam cos uroslo na nim.
Grrrrr, zla jestem.
To tyle.
Jedno jest ciekawe, chyba w nast mcu pojedziemy na ivf.
Tylko ze @ bedzie moze w wigilie... A tam.
Zobaczymy co i jak.
Smutnawa ale spokojna jestem.
Nie mam ochoty na wpisy, wypstrykalam sie z emocji i mam wrazenie ze pisanie mnie rozdraznia.
Czuje sie tu uczestnikiem zbiorowego szalenstwa
Wyciszenie, spokoj, przyjmowanie z godnoscia tego co jest, nie oznacza bynajmniej rezygnacji.
Pozdrawiam wszystkie dziewczeta i mocno wspieram sercem i modlitwa kazda z Was.
Piersi nie bola a mowili ze po luteinie bola.
Wydluzylam cykl i jeszcze bym pociagnela ten stan zeby trafic z next@ na wizyte ivf w Polsce.
Akurat po swietach by sie zlozylo.
Poza tym takie mysli jak zawsze.
Nic nie wskazuje na zielona kropke szczegolnie temperatura, grzecznie czekam na@,
ale w glebi duszy wiadomo, chcialabym zostac milo zaskoczona.
Zwykle zaraz po takich nawet najmniejszych nadziejach zycie weryfikuje sytuacje i moja smutna maciczka znow placze krwistymi lzami.
Byle do ivf. Nawet jak sie nie uda to bede spokojna ze zrobilam wszystko i moze otworza sie jakies nowe drzwi zycia, normalnego zycia.
Wiele kobiet ma o wieele gorzej ode mnie i zyja i czesto lepiej sobie radza ode mnie.
Nie poddaje sie, po prostu powolutku zamykam rozdzial zycia. Modle sie. I mam na uwadze wszystkie dziewczyny, jednak najblizsza memu sercu Ineska.
Wiedzcie ze u mnie modlitwa to nie jest integralna czesc mojego calego zycia... Niejeden ksiadz by mnie wyrzucil z kosciola... wiedzac jak zyje, zylam.
Jednak nie do ksiedza sie modle, wiec uszy do gory, wszystko jest w naszej glowie i od nas zalezy sposob postrzegania rzeczywistosci.
Reszta chyba jednak zalezy od Najwyzszego.
A moze pojde kupic test ciazowy ahahahaha i masz tu kobiete
Wydaje sie ze mam sluz plodny od 2 dni... to chyba omamy, nigdy tak nie bylo.
Odkad obserwuje swoje cykle z zapisami na ovu zaczynam rozumiec ze tylko wydawalo mi sie ze znam swoj organizm.
Za kazdym razem mnie cos zaskakuje.
Ach olewam wpisy w wykres poza temp.
Jestem spokojna i sobie mowie tym razem sie uda.
Tak sobie postanowilam, dobry plan?
Nie wiem co i jak ale w glowie mam spokoj jakiego nie mialam od lat.
Podejrzewam, ze to z powodu decycji o ivf.
Albo cos w koncu przestawilo mi sie nie tylko w terminie ovu ale tez tam gdzie potrzeba. W GLOWIE.
Jak by ktos byl zainteresowany, u mnie wszystko ok.
Szukam pracy, Swieta beda w Polsce, a o ivf nikomu nikomu nikomu nie chce mowic kiedy co i jak.
Jestem niby normalna ale w tym temacie jestem jeden wielki przesadny zabobon.
Moje glowne leki:
Mineraly i witaminy
Maca
Mleczko pszczele
Ziola o. Grzegorza nr 3
Joga
Poczekamy zobaczymy.
Calusy dla wszystkich, jak sie modle to i o Was rowniez.
Ladne wykresy, seksy jak nalezy a tu wielkie nic.
Bylam wczoraj na cytologii i wymazie na chlamydie, wynik po swietach.
I co ja mam tu wiecej pisac?
W glowie nadal mam spokoj taki jakis bardziej rezygnacyjny niz godzacy sie ze soba.
Czytam pamietniki, patrze jak zycie sobie plynie, szczesliwa jestem z moim mezem... wyjawszy brak dziecka.
Coraz czesciej sie zastanawiam czy ja sie zagonilam w pietke, jak pies za wlasnym ogonem i nic juz poza tym nie widze.
Nie potrafie sobie wyobrazic mnie w ciazy, dziecka, niczego dalej.
Nawet usiluje sobie wizualizowac dwie kreski na tescie.. Bezskutecznie.
Wysoki gruby mur za ktorym jest ten inny piekny swiat ciaz, dzieci, macierzynstwa niedostepny dla mnie od lat.
A po tej stronie owszem jest pieknie cicho i troche smutno.
I czego ja chce tak na prawde. Boje sie odpowiedziec.
Chce czegos czego z kolei sie bardzo boje.
Poprosze o wylaczenie mi myslenia i emocji, poprosze o zdrowe cialo, poprosze o chec do zycia.
Dziekuje za dwie rece i nogi, za meza najwspanialszego na swiecie.
Jestem ambiwalentna szczesliwa i nieszczesliwa jednoczesnie...
Niech to qrwa szlag trafi.
A jutro mam 41 urodziny, blee.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2015, 12:54
To chyba psychologiczna reakcja obronna.
W kazdym razie kibicuje wszystkim szczegolnie Inesce.
Jak sie modle to o wszystkie.
Tyle moge zrobic.
Szkoda mi tu nawet pisac, wylewanie zali jest dobre, ale nie lubie siebie takiej.
Zostalam bezrobotna bezdzietna smutna ale nie sama.
Jedyna radosc w moim ukochanym partnerze zyciowym.
Tylko, ze jego rowniez oblekam tym smutkiem wewnetrznym jak pajeczyna.
Wiecie, co myslicie o tym aby utworzyc organizacje pozytku publicznego, ktora z 1% finansowala by ivf ?
Szkoda, ze tak pozno to wymyslilam.
Takze tego. Szukam pracy, czuje pustke, czas zapierdala i boje ostatecznej rozgrywki z moja nieplodnoscia przed stanem spoczynku.
Czytam Was, karmie sie dobrymi wydarzeniami i wspolczuje niepowodzen.
Jesli sie juz modle to pamietam o Was.
Jedno ze swiatelek w moim zyciu...
wow, dziwne zasady tam u Ciebie :o z tymi wynikami. wizyty u lekarzy na pewno nieprzyjemna rzecz ale każda jedna przybliża do celu :)
Życzę udanych wyników :) Trzymam kciuki <3
tzn, ze jak? ze nie ma tam lekarza specjalisty?, ktory by Ci zrobil plan i pokierowal calym leczeniem/diagnostyka? Bo moze tak glupio spytam, ale co tam lekarz rodzinny wyczyta z wynikow? jakie on ma w tym polu doswiadczenie zeby pokierowal, podpowiedzial, zasugerowal? No chyba ze tabelkami i wskaznikami sie keruje, to ja tez tak moge. Mimo wszystko wytrwalosci zycze!