X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Czterdziesci plus i pragnienie
Dodaj do ulubionych
1 2 3
WSTĘP
Czterdziesci plus i pragnienie
O mnie:
Czas starania się o dziecko: 10 lat
Moja historia: Wszystko wskazuje na to ze jest pani zdrowa
Moje emocje: Juz sama nie wiem

27 września 2015, 11:15

Usiluje wyjsc z zamknietej siebie, moj wiek nie pozostawia watpliwosci ale jak wiecie ZAWSZE jest nadzieja. Ja popisze sobie tutaj. Zapraszam wszystkie chetne osoby dzieleniem sie przemysleniami informacjami i okruchami pokrzepienia jakich nam czesto brak.
Nie jestem nawet gotowa napisac dzis wiecej o sobie. 10 lat staran niestaran i zawieszenia zwykle w prozni.
Od roku z okladem mam nowy zwiazek nowe nadzieje nowe szanse i....... nagromadzone latami "niepoldnosciowe"emocje skrzetnie ukrywane przed swiatem.
Szczerze nigdy na powaznie nie zabralam sie za siebie w sprawie nieplodnosci. teraz wiem ze z powodu braku wsparcia bylego tak bylego meza.
Tak bylam u lekarzy tak mialam laparoskopie, HSG, tak mialam inseminacje taak bylam zapisana na invitro.
Nieplodnosc idiopatyczna, k... jego mac. IDIOTYCZNA. Nie wiadomo dlaczego. Wszystkiego po troche. Mala endometrioza wysoka prl, slabe nasienie.
Juz dawno temu uslyszalam ze byc moze jest to na podlozu immuno. I tu albo nie dochodzi do zaplodnienia albo nie dochodzi do zagniezdzenia. Hmmm
Jednak odcinam sie gruuuba krecha od tego co za mna, przynajmniej tak deklaruje ;)
Wyjechalam jakis czas temu z Polski. Zaczelam eksplorowac internety i ku mojemu zdziwieniu w amerykanskich filmikach na youtube wystepuje szereg specjalistow i pewnie kilku szarlatanow ktorzy klarownie informuja jak mozna samodzielnie wspomoc wlasna plodnosc, jakosc jajeczek i wyregulowac cykl.
Zaplanowalismy z moim new mezem invitro na za pol roku... Nie mamy tak z czapki takiej sumy na razie i pomyslalam ze to dobry moment na zrobienie wszystkiego co w mojej mocy aby naturalnie wspomoc moja plodnosc. Zyje we mnie nadzieja, mam czas, mam luz to postanowilam zadbac o siebie.
I teraz jak to robie. Dzis nie napisze poniewaz chce byc wiarygodna i porzadnie wypisac wszystko co "cuduje" hahaha. Musze sie przygotowac. Mam uczucia tak skrajne jak pewnie kazda z nas. Od euforii do zalamania. Ze mna bylo niedawno tak slabo ze wkradly sie mysli samobojcze. Zwykle radze sobie z wyzwaniami predzej czy pozniej. Ale w tym wypadku czulam sie kompletnie bezradna. Po prostu poszlam do psychologa i o dziwo!!!! To dziala! Hahaha
Wiem, rozne opinie mozna wystawiac. Ja nie mam kompletnie zaufania do lekarzy i sluzb medycznych. Ktos spyta dlaczego? Po prostu jestem jednym z nich. Oj kalam wlasne gniazdo ale wiele widzialam i slyszalam "od srodka"

28 września 2015, 10:56

Caly weekend to bylo swietowanie urodzin meza. Wspanialy czas nas obojga. Mieszkamy od niedawna w Skandynawi, wiec nie ma tu jeszcze grona znajomych do imprezowania, z reszta wolimy byc we dwojke. Upieklam tort co nie jest u mnie normalne, ale wyszedl doskonaly bezowy z bita smietana i mascarpone i owocami mmmmm. Milion kalorii. Wg ovu od wtorku do niedzieli byl TEN czas. Zaopatrzylismy ten czas w 3 lub 4 serduszka. I sie zaczyna... Maksymalne wsluchiwanie sie w siebie, nadzieja na rowna temperature i nadzieja ze moze tym razem. Och jak to kazda staraczka doskonale zna. Mieszanina rezygnacji z nadzieja. Strofuje sie czesto w myslach przestan byc taka naiwnie wierzaca a zaraz mowie przestan byc taka pesymistyczna! I karmie sie historiami dziewczyn ktore zaszly, czasem modle sie do Boga choc boje sie ze to jakas kara. Pamietam kilkanascie lat temu bratanek mojej kolezanki mial bialaczke jako maluch trzylatek bodajze. Modlilam sie w jego intencji poswiecajac swoje macierzynstwo. Wtedy nie rozumialam jakie to moze byc w przyszlosci obciazajace. Dzieciak wyzdrowial i ma sie swietnie, ta moja kolezanka zaszla w 38 rz i w21 tyg poronila... A teraz nie wiem jak zdjac to mentalne poswiecenie i czy moze to w mojej glowie miec wplyw na nieplodnosc? Zaznacze ze nie jestem specjalnie religijna w sensie koscolkowa ale jestem wierzacym chrzescijaninem. W sumie katolicki kosciol raczej mnie odpycha.

Czytam o Was dziewczyny, kazda ma swoja droge swoj zidentyfikowany lub nie problem ale jeden cel. To nas wszystkie laczy i kiedys nie docenialam tego ze mozna dac i otrzymac wsparcie co jest takie istotne.
Dlaczego tego wczesniej nie rozumialm? Bo nie wychodzilam do ludzi, nie mowilam o sobie o swoich problemach. No jak wielka pani dyrektor ma sie przyznac ze walczy co miesiac o poczecie bez skutku, ze ma problemy w (bylym) malzenstwie?
Koniec z tym.
Kazdy ma problemy, kazdy zasluguje na wysluchanie i kazdy zasluguje na wsparcie.

Staram sie po tych wszystkich latach racjonalnie podchodzic do sprawy, ale wiecie co? To niemozliwe. Taki sam poziom nadziei i taki sam poziom rozczarowania ZAWSZE.

I slowa tych wszystkich doradcow, eee tam wyluzuj sie to zajdziesz. Hahahaha to najbardziej tragikomiczny tekst ever. Nie sadzicie?

Immunologia kontra Autoimmunologia. Cos bez czego nie mozemy zyc, ale w tym wypadku cos co nam jednoszesnie szkodzi. Bez odpornosci umarlibysmy przeciez na katar.
Ale jesli w gre wchodzi autoagresja to juz inna sprawa. To jakby nasz wierny pies chroniacy nas przed obcymi nagle zaczal nas gryzc.
Moje rozwazania sa proste. Jak to sie dzieje ze organizm tak reaguje. "Postrzega" wlasne tkanki jako obce i je zaczyna zwalczac.
Niestety duuzo wskazuje na to ze cywilizacja, chemizacja zywnosci i srodowiska ma ogromne znaczenie. Masowa produkcja i uzywanie lekow w tym hormonow antybotykow oraz lekow np pwnowotworowych diala na nasza korzysc ale zaraz potem na niekorzysc.

Codziennie milony pran z proszkiem, miliony splukan w toalecie z kostka, miliony litrow moczu pacjentow bioracych leki (rozne) wszystko plynie do scieku do oczyszczalni czesc a czesc prosto do gleby. Sadze ze ten obrot substancji w przyrodzie zaburza nam uklad odpornosciowy i ten wariuje.

Moje pytanie jest takie. Czy jak wzmacniam swoja odpornosc to wzmacniam tez swoja autoagrsje? Tak, raczej tak. A jak zrobic zeby miec dobra odpornosc a organizmowi powiedziec sluchaj ty nie atakuj mnie tylko wroga.

I pada moja wiara w leczenie tradycyjne.

Sadze ze trzeba przywrocenia rownowagi organizmowi jak przywraca sie system w windowsie do dnia kiedy byl zdrowy.
Czy jest ktos kto mysli jak ja?
Aropos choruje 1 x w roku. W zimie okolo stycznia lutego.
Od dwoch mcy faszeruje sie naturalnymi metodami regulacji organizmu i mam katar. Zarazilam sie od meza infekcja.
Hmmm moze spadla mi odpornosc na tyle ze jest na odpowiednim poziomie ahaha ale z wydumana teoria.
Grunt o sie czegos uczepic co zwisa z tego wielkiego slowa Nadzieja.

I jeszcze jedno. W sobote po super seksie maz mowi wiesz bardzo chcialbym zebys byla w ciazy. Szczerosc z jaka to powiedzial.. i pomyslalam co mu pozniej powiedzialam. Wiesz ty zawsze osiagasz to co chcesz :) to moze bede w tej ciazy.

Och czas jest juz tak krotki.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 września 2015, 10:59

29 września 2015, 09:10

Dziekuje dziewczeta za wsparcie, mam lzy za kazdym razem gdy czytam komenty. Ja chyba bardzo w zyciu zawiodlam sie na ludziach a dzis odkrywam szczera zyczliwosc i serce mi mieknie.
Caluski

29 września 2015, 12:08

Porada
Dzis opowiem Wam co biore i robie aby wspomagac plodnosc:

Suplementy wszystkie 1 x dziennie:
- Maca 1 kaps 500 mg
- vit. A+E
- Koenzym Q10 1 kaps 60 mg
- vitaderol forte (wit D3)
- Ligunin (preparat z siemienia lnianego)
- folik
- Skrzyp i pokrzywa humavitu 2 tabl
- czasem pile 15 kropli citrosept wyciag z pestek gapeifruta
- na noc melatonina 3 mg zawsze zapomne :)
- vit B compositum
.

Zjadam codziennie z obrzydzeniem 2 lyzki mielonego siemienia z lyzeczka mielonego ostropestu. Mieszam to z z jogurtem i razdwa lykam. To na piekne endometrium i plodny sluz
Avokado staram sie 1/2 dziennie
Fasola, soczewica, brazowy ryz podobno na endometrium- gotuje zupy z tymi lub smarowidla do chleba
Aaaaa. Jestem od 1,5 roku na diecie bezglutenowej. Minely mi migreny, ustabilizowala sie waga, brak problemow jelitowych. Najwazniejsze ze nie ma migren!!!! Nie wierzylam na poczatku ze to od diety, ale serio. Zjem czasem cos glutenowego i... Boli mnie glowa.
Mieszanka ziolowa ojca Grzegorza Sroki niepamietam ktora trojka chyba. Na noc jedna lyzeczka znaczy herbatka z jednej.

Fertility joga... Hmmm jak sobie przypomne to zrobie. Latwe i krotkie cwiczenie. Pod spodem dam linki.
Cos dziwnego.. Robie w kratke ale robie oklady z cieplego oleju rycynowego na brzuch. Tez dam linka
Akupresura. Suuuper sprawa. Kazalam mojemu ukochanemu sie nauczyc akupresury stop i jesr to codzienny rytual. Relaks na maksa no i czesto wstep do milego baraszkowania ;)
Mam rowniez taki aparat do elektroakupunktury ktorym robie sobie zabiegi.

Dzis sie dowiedzialam. 4wazne rzeczy aby implantacja przebiegala pomyslnie. 1. Redukcja stresu 2. Dobre odzywianie 3. Utrzymywanie stop w cieple 4. Spacer lub lekkie cwiczenia fizyczne. Marc Sklar mi mowil ;)

Hmmm to chyba na tyle. Zamowilam sobie mleczko pszczele liofolizowane i poeksperymentuje.
Kupie sobie jeszcze vit D3 z K2

Poniewaz nie pracuje i nie mam dzieci... Buhaha to mam czas na eksplorowanie internetu i podaje Wam linki wg mnie wartosciowe.

http://youtu.be/JEpz9EBl_gg

How to Increase Fertility in Women - Exercises for Home

Natural Fertility: Conceive Naturally & Get IVF Support - Im Sublime with Qi Yoga

10 Techniques for Infertility | Reflexology

https://www.youtube.com/channel/UCckJrww4bImdjwPFvr631zA

http://youtu.be/dpSQJl3eSis

Link wklejacie do przegladarki lub od razu na youtybe

Mam nadzieje ze zaciekawilam :) caluski



30 września 2015, 10:05

Otwieram oczy i... mysle ze trzeba temp wpisac ale pomiar byl dzisiaj o 6:00 36,6 a o 9:00 36,7 a chwileczke potem po wyjsciu z toalety 37,00 ja zwariuje.
Mysle sobie aaa wpisze z 9:00 bedzie ladnie wygladac :) ale nie ladnie sie sama oszukiwac
Trzeba sluchac rad ovufriedu. I mierzyc raz, tyle ze ja obudzilam siedzisiaj pierwszy raz o 6 nie 7... Hm.

Sytuacja jest taka. Z nowym mezem jestesmy razem od 1,5 roku. Jest mlody i zdrowy :), w zwiazku z czym (z nim) hihi mam mega duzo nowej nadziei na potomstwo. Musze wspomniec o tym ile nas wspolnie laczy. W zyciu nie spotkalam tak wrazliwego, troskliwego a zarazem silnego mezczyzny.
Bardzo sie kochamy a On jest dla mnie niebywalym wsparciem. Kazdy nasz wspolnie przezyty dzien jest dla mnie najcenniejszy w zyciu.

Dzis nie mam jeszcze odwagi ale moze napisze wam niedlugo o umarlej nadziei na rzadowe invitro.

Poprzedni maz mial dosyc slabe nasienie oraz przede wszystkim niewielka chec do walki o wspolne dzieciatko. Tak przez 7 lat. Czulam sie niesamowicie sama i samotna w tamtym zwiazku gdzie okazalo sie ze zawiedlismy sie soba. Dla bylego meza bylam wybrakowana z powodu nieplodnosci, o sobie nie chcial mowic a o naszym wspolnym problemie w ogole. Przeciez to para ma dziecko a nie tylko kobieta. Ja podjelam decyzje o rozstaniu i wiecie co? Martwil sie o to czy mu wystarczy pieniedzy bo ja lepiej stalam finansowo i prosil abym zostala chociaz do wiosny bo to bedzie bardziej ekonomicznie.

Ani slowa o milosci. Nie podjal zadnej proby zawalczenia o nas o nasz zwiazek. On mnie nie kochal. A takie zgodne malzenstwo bylo... znacie pewnie takie

Bylam tu u lekarza rodzinnego. Skandynawia. Wszyyscy mowia po angielsku... Tylko nie ja hahaha. Nie no mowie ale dosyc slabo.
Poszlam sprawdzic TSH bo dziwnie sie czulam, ostatni wynik 0,75. Oraz dostalam zaproszenie na cytologie a 2 lata nie bylam.
Pan dr wypytal mnie o zdrowko i wyhaczyl ze nie mam dzieci. Oooj jak mnie przemaglowal.
Mowie panie ja juz wszystko mialam poza invitro a on ale ma pani nowego mlodego i drowego meza, trzeba jeszcze raz inseminacje powtorzyc!
Cytologie robia tu co 3 lata, a badan labo tyle mi zrobil ze nigdy nikt mi nie zrobil. Apropos TSH 1,1 ideal.

Ja w lekkim szoku, pierwsza wizyta a on tu takie cos, rodzinny lekarz i inseminacja. Tu jest tak, ze lekarz pisze do szpitala i szpital pisze info na specjalna skrzynke mailowa kiedy mamy przyjechac na wizyte.

Tu kazdy ma takiego maila gdzie ma sie kontakt z urzedami, ochrona zdrowia, elektrownia, bankiem itd. To dla mnie szok po polskich realiach.

Ale do tematu. Ja lekko zszokowana czy na pewno jest sens robic insem a on mowi no chyba nie chcesz od poczatku calego procesu przechodzic HSG, laparoskopia itp.... NIEEEEEE, dziekuje, to ja poprosze ta inseminacje.

No i zobaczymy. W planie ma byc invitro w Polsce, mam dobre AMH wiec zapytam gina czy inseminacja nie nadszarpnie moich jajeczek do invitro.

Tym czasem tutaj skupiam sie na kreowaniu pieknego wykresu i wzbudzaniem wiary ze sie uda ot tak.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2015, 10:20

1 października 2015, 08:31

Dzis wyjazd do Polski. Ciesze sie i nie ciesze.
Ciesze ze zobacze rodzine i przyjaciolke a nie lubie dlugiej drogi.
Pozdrawiam wszystkie Was dziewczyny i zycze milego weekendu owocnego w zielone kropki. :)

3 października 2015, 07:58

Mam wrazenie ze zaczynam popadac w obsesje.
Na poczatku ovuf traktowalam jako swietne wspomaganie fizyczne i psychiczne ale teraz wpatruje sie w te moje jeszcze niedoszle dwa wykresy, czytam pamietniki, analizuje wpisy i okazuje sie ze calymi dniami mysle wylacznie o tym.

Boje sie ze zamiast pomagac to zacznie mi szkodzic, szczegolnie na glowe.

W Polsce jest pieknie, spotkanie z przyjaciolka nalezy do super udanych. Plotki, powazne rozmowy, wsparcie, pyszny obiad na miescie, zakupy oooch wszystko co kobiety lubia najbardziej :) No i przepyszne winko wlasnej roboty z czarnej porzeczki... Mmm z umiarem.

Nakupilam nowych suplementow witamin i pierdół i mysle tak:
1. Ok wydalam troche kasy ala jak ma mi pomoc to jakze to maly koszt.
2. Ok znow niepotrzebnie wydalam kase i tak z tego nic nie bedzie.

Ta ambiwalencja uczuc towarzyszy tu co drugiej dziewczynie. Mnie dopada co jakis czas i wiem ze to dzialanie mechanizmow obronnych w naszych glowach ale ciezko to przezywam. Obawa przed porazka, niespelniona nadzieja, czasem czuje ze sie przed soba osmieszam z tym optymizmem.

Troche jak by we mnie byly dwie kobiety. Jedna mowi uda sie zobaczysz, starasz sie, zaslugujesz na to szczescie! A druga doluje, paesymistycznie patrzy na swiat i mowi wez glupia nie widzisz ze to nic nie daje, odpusc sobie za stara jestes... itp

Ja tam nie mam na to specjalnie rady. Raczej wybieram myslenie nr 1. :)

Malo tu w pamietnikach mowy o terapiach ubpsychologa. Powiem Wam, ze terapia u psychologa dala mi bardzo duzo wiedzy o mnie samej, czego nie bylam w stanie sama odkryc. Terapia dala mi tez takie wewnetrzne "rusztowanie" ktore nie pozwala mi sie tak latwo zalamywac.
Pewnie, ze czuje wszystkie emocje jak zawsze, tylko teraz umiem je nazwac i ogarnac.

Najwiekszym wsparcie jednak jest moj maz. Oj nie do opisania relacja nas laczy.

Jak by ktorejs z Was sie spodobalo to polecam metode faster EFT do redukcji stresu i zlych wspomnien. To wyglada troche dziwnie ale dzialaaa!

Dzisiaj dzien z moja mamusia i rodzinka. Apropos. Czy matka jest w stanie zrozumiec nasz wew. BÓL zwiazany z nieplodnoscia?
Przeciez matka jest matka, ma dzieci....






Wiadomość wyedytowana przez autora 3 października 2015, 07:59

6 października 2015, 09:04

Wczoraj sie mocno rozkleilam.
Bolal mnie brzuch jak na @ i chyba odreagowalam wizyte w domu. Przyjechala kuzykna z malutkim synkiem.
Dobrze sie czulam z rodzina psychicznie, potrzymalam mlodego miesieczniaka na rekach i nie czulam zadnych wewnetrznych smutkow... chyba ukrylam swoje emocje gleboko i wyszly wczoraj w calej okazalosci.

Jak wszystkie wiemy najgorszy czas oczekiwania leku i nadziei jest na kilka dni przed @
Ja wariuje wewnetrznie, uspokajam sie ale i tak nie mysle o niczym innym.
Tysiac mysli. Przyjdzie czy nie przyjdzie. Ja nie robie testow, robilam moze 2 x w zyciu. Negativ
Mysle o moim wykresie, mam przeblyski nadziei ale zastanawiam sie dlaczego nie mam sluzu w drugiej fazie, niby taka madra jestem a nie wiem.
Czy brak sluzu w 2 fazie jest powodem do niepokoju? Widze ze dziewczyny maja kremowy, szczegolnie te z zielona kropka na koncu. Hmm

7 października 2015, 13:29

Oj tak rezygnacja, siedze jak na szpilkach.
Rano temp 36,7 potem 36,6 potem 36,8, nie wiem po co ja to ciagle mierze, nigdy nie bylam taka paranoidalna.

Lezalam w lozku i bolalo mnie ale nie jak na @ tylko jakby jajniki szczegolnie po prawej stronie i tak z tylu od strony odbytu. Oczywiscie mieszanina uczuc.
Ze juz zaraz @ albo ze moze jednak kropka. Zamiast kary wiezienia powinni zadawac ludziom takie wstretne emocje.
Ech kurwa mam tego dosyc. Poprosze reset do za tydzien.

Maz sie dopytuje o moje samopoczucie... Nie chce byc tak okropnie monotematyczna ale nie wytrzymalam i powiedzialam o moich kiepskich nastrojach, z reszta to golym okiem widac. Zmartwil sie, wspiera mnie bardzo ale nie wie jak pomoc, nikt nie wie lacznie ze mna, sam Bog moze wie.

Jestem tak placzliwa jak nigdy. Nie wiem, juz chyba sie przelewa ta czara goryczy na maksa. Pewnie pisanie uwalnia czesc emocji.
Duzy dol i w dole ciagle ta glupia nadzieja. Jak dlugo to mozna znosic...
Ciezko mi bardzo

8 października 2015, 11:39

Och cyba powiedzenie mniej wiesz lepiej spisz jest sluszne.

8 października 2015, 13:41

Becze, boli brzuch, plamie, becze, temp nie spada, becze plamie, boli brzuch, co jest. Przeciez nie ciaza.

9 października 2015, 07:07

I przyszla@

9 października 2015, 14:05

Dziekuje za wsparcie.
Czlowiek nie moze caly czas siedziec w dole.
Duzo wsparcia czuje tutaj, jak nigdy nigdzie dotad. To niesamowite.
No co zyjemy dalej.
Paradoksalnie jestem szczesliwa, mam cudownego partnera, wspanialy zwiazek i tylko jedna mala kropka...
Nie bede marudzic.
Poczytuje sobie forum dla 35+ ahahaha no podstarzale frustratki hihi naleze do nich i bardzo podoba mi sie ich podejscie do zycia.
Co wiecej moge zrobic.
Chcialabym zeby ktos mi powiedzial ze juz dosyc, ze mam dac spokoj. Ja nie wiem skad we mnie tyle tej nadziei???
Zycze sobie i wszystkim Wam dziewczeta milego weekendu. Czas odpoczac, zajac sie czym innym niz wgapia ie sie w wykres :D

10 października 2015, 12:24

Zoska dzieeeki!
Poczytalam sobie dzis pamietnik Ciszy i jej wojny z immunologia Boze jak ja za nia trzymam kciuki,
Mam wrazenie ze ze mna jest podobnie. Cos nie pozwala zagniezdzic sie zarodkowi lub blokuje zaplodnienie, sama juz nie wiem a lekarze daleko.
Maz w tym tyg idzie na bad nasienia przed inse, jak ja w to slabo wierze, jak pojedziemy tam to popytam jak tu postrzegaja moja sytuacje.
Ciezko porozumiec sie w obcym jezyku ale sie przygotuje.
Och piekny dzis dzien, ja siebie nie poznaje, rozczulam sie kazdym wpisem w pamietnikach, u mnie, komentarzami...
Zawsze bylam twarda babka, nic po mnie nie bylo widac czy sie denerwuje czy boje, wszystko w srodku, zamknieta na rzy spusty.
Nie wiem jak to opisac ale jestem baaaardzo wdzieczna za kazda oznake wsparcia oraz z ogromna szczera radoscia kazdej z Dziewczyn dobrze zycze.
Nie doswiadczylam takich uczuc chyba nigdy.
Och uplakalam sie znowu, ide na rower :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2015, 12:47

11 października 2015, 09:50

Dziekuje Wam serdecznie, serio.
Kolejny cykl kolejne zmagania.
Nie powiem ze nadzieja.
Postanowilam do czasu invitro nie cisnac tak na wynik.
Jak tylko bede miala okazje porobie badania i sprawdze czy sa jakies immunoprzyczyny dajace sie zdiagnozowac.
Wczoraj zrobilam sobie test szansy na ciaze ivf wyszlo ponad 13 %. Niewiele ale zawsze. Podaje link.

http://ivfpredict.com/index-1.html

Moj maz dopytuje o to co tu na ovu sie dzieje, jestem pod wrazeniem.
Jestem jednak szczesliwa szczesciara, moj ukochany zrobil wlasnie sniadanie i kawe, mmm lece zjesc. Milej niedzieli zyczymy.

15 października 2015, 08:44

Zastanawiam sie czy jak Ktos patrzy na mnie z gory to widzi z jaka pieczolowitoscia i nadzieja miesiac za miesiacem usiluje napelnic woda dziurawa miske.
Tak sie czuje, robie wszystko co moge aby zajsc w ciaze i co miesiac dostaje kopniaka od losu z komentarzem mozesz robic co chcesz i tak na prozno.
Nie potrafie sie zmusic do pozytywnego myslenia.
Mysle raczej jak tu sprobowac sie pogodzic z sytuacja i zaakceptowac moja nieplodnosc.
Ale nie potrafie zaakceptowac mojego stanu ani porzucic tez nadziei.
To paradoksalne i wykanczajace.
Jedna zdziewczyn komentowala pod postem jednej z aniolkowych mam zeby sie nie martwila bo jednak zachodzi w ciaze... GORZEJ jak by nie mogla zajsc.

To mnie dobilo dzisiaj. Trudno zaprzeczac faktom.

Z zewnatrz u mnie wszystko w porzadku, w srodku zas pustka. Wiem, ze wiedzie nas do macierzynstwa instynkt i on nam tak miesza w glowie, sprawia ze jestesmy gotowe do wielkich poswiecen, zniesiemy bol, niewygode, niemal wszystko by miec potomka i odczuwac radosc macierzynstwa. Tak ten swiat jest skontruowany.
Nie jestem inna tez chce to wszystko przezyc i dac zycie nowemu czlowiekowi zrodzonemu z czastek nas obojga.

Najgorsze jest to ze juz nie wiem co mam robic a moj wiek pewnie niejedna tu odstrasza jak i mnie z reszta.

19 października 2015, 12:01

Och mialam zrobione chyba wszystko ale..... 4 lata temu.
Postanowilam przejrzec moja dokumentacje medyczna.
HSG niedrozny lewy jajowod.
Laparoskopia koagulacja malych ognisk endometriozy, podobno podczas lapa jajowod byl drozny (?!)
4 inseminacje stymulowane bez skutku tzn stymulacja i ovu jest. Ciazy brak.
Zawsze plyn w zatoce douglasa
Niedoczynnosc tarczycy, TSH ok 1,2
USG z marca bardzo dobre.
Monitoring ok, rosnie peka
Dwa razy w zyciu wykonalam test ciazowy. Ujemny.

Z ta wiedza lekarz w klinice bocian zalecil ivf
Tu w obcym kraju nie bardzo wiem jak wyglada proces leczenia i co nam tu zaproponuja.
Tak czy inaczej poklady nadziei zostawiam do czasu invitro i tyle.
Po tym cyklu nie obiecuje sobie zbyt wiele bo jak jajowod jest niedrozny to wiadomo.

Moje samopoczucie dobilo do normy wzglednego wewnetrznego smutku.
Ja siebie teraz na nowo odkrywam piszac pamietnik. Nie pomyslalabym wczesniej ze az taka duza czesc mnie i mojego czasu poswiecona jest na rozmyslania i emocje zwiazane z nieplodnoscia.
Ostatnio nie mam ochoty nic tu pisac, bo i co.
Mam dwa zycia. Jedno wspaniale z cudownym partnerem u boku i drugie wewnetrzne raczej zrezygnowane i smutne zabarwione tesknota za macierzynstwem. Tak mam ten smutek oswojony, ze nawet nie umiem okreslic jego skali.
Te dwa moje zycia sie przeplataja, ale nie chce za bardzo zameczac meza zebysmy oboje nie popadli w dol, lub co gorsze zeby "starania" nie kladly sie ciemnym cieniem na nasz seks.
Do tego doszlo w poprzednim moim zwiazku i to bylo straszne.
Wydawalo mi sie ze jestem bardziej pozytywnie nastawiona do swiata, chyba udaje w codziennym zyciu czy jak. Sama juz nie rozumiem.
Normalnie jestem wesola zywotna aktywna, a tu jak by mnie ktos odmienil.
Same smutne depresyjne mysli, nie poznaje siebie ale pozwalam temu plynac. Moze musze ten smutek w taki sposob z siebie wyrzucac?
Jak sie probuje rozmawiac z ludzmi to kazdy - spoko glowa dogory, nie martw sie, bedzie dobrze i takie tam frazesy.
Moze i one dzialaja ale nie na mnie. Maratonczyk w nieplodnosci. Zbyt wiele razy doznalam zawodu zeby tak latwo sie nabrac na to pozytywne myslenie.

A z drugiej strony doskonale wiem ze pozytywne myslenie i wizualizacja daja dobre efekty nie tylko psychologiczne.
Wkurwia mnie ta moja sprzecznosc. I bardzo chce i bardzo w to malo wierze i mam nadzieje zawsze i nie pozwalam sobie jej miec.
Psycholog potrzebny, wiem. Jednak tu sie z zadnym nie dogadam.
Operacyjnie jestem przygotowana jak tylko moge, mentalnie kompletna rozsypka. Hilfe!

To co zdiagnozowalam sie i teraz przechodze do leczenia :)
Faster EFT

Oj nazbieralismy duuuzo aroni. Bedie winko jak ta lala.
Oj pomaga pamietnik pomaga. I Wy dziewczyny pomagacie :)

Jakby to kto poczytal to wyglada na dwubiegunowke.... Hahahhaa nie nie psychiatra powiedziala ze ze mna ok. Hahahha

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 października 2015, 12:02

20 października 2015, 13:12

Jak sie nie ma psychologa to sie na szczescie ma porzadnego chlopa.
Porozmawialismy wczoraj szczerze o moim smutku i jak reka odjal do jakiegos czasu... Hihi.
Dzis znow mam faze godzenia sie z bezdzietnoscia w razie takiej potrzeby.
Do dzis nie wiem czy mam drozny czy niedrozny ten lewy jajowod.

Lekarz ktory mnie 7 lat temu badal powiedzial ze w HSG byl niedrozny a w laparo drozny.
Czytalam prace naukowa ze 40% badan HSG daje falszywy wynik poniewaz jajowody sa powiedzmy jak przelyk, maja swoja perystaltyke i moga sie kurczyc podczas badania ktore np u mnie bylo meeeega bolesnene.
Spastyka powodowana jest stresem, bolem oraz draznieniem srodka cieniujacego.
Nie zebym sobie robila nadzieje ;) ale nigdy nic nie wiadomo. Czasem mysle ze mnie oklamal, ze drozny bym sie nie stresowala, w ogole ten dr byl jakis dziwny na prochach jakichs lazil.

Dzis mam w sobie spokoj, bol jajnika jak na ovu, ale po niedroznej str. Jescze ostatnio dotarlo do mnie ze tylko po lewej mnie boli. I to mocno, razem z bolem biodra. Czytalam na forach ovu ze to objaw endometriozy. Bardzo mozliwe.
Coz. Czekam z utesknieniem na bad nasienia i co tam dalej postanowia te skandynawskie doktory.
Dajemy sobie czas do IVF, potem czas sie pozegnac z mysla o macierzynstwie.
Wtedy zaopatrzymy sie w dwa koty. Och jak ja kocham koty.
Kociara jestem maksymalna. Wiem, ze w poprzednim malzenstwie nie zwariowalam wylacznie dzieki obecnoscitych stworow.
Nawet sie nie przyznam co do ilosci czterech. I piatego na zewnatrz domu. Musialam je zostawic razem z bylym mezem...
Wiem ze on kocha je tak samo jak ja i dba o nie. Teraz pozostaly juz tylko trzy. Wszystkie to znajdy kochane. Poza bylym mezem, choc jak by sie przyjrzec... Byly maz nie jest juz przeze mnie kochany.

Aale to jeszcze z pol roku przede mna szalenstwa. Nadziei i dramatu.
Wszystko jest w naszych glowach. To jak ogarniamy sytuacje.
Ja mam zamiar luzowac glowe, cwiczyc i odzywiac cialo oraz spokojnie czekac.
Zastanawiam sie ile dni w takim "wyluzowanym"stanie wytrzymam hahahaa.
Biore od 3 tygodni mleczko pszczele liofolizowane, ja wysypuje zawartosc kapsulek pod jezyk.
Mam wrazenie ze to ma na moj organizm jakis wplyw. Wydaje sie moje cialo w srodku i na zewnatrz byc jakies takie bardziej dynamiczne.
Nawet mnie nie obchodzi czy to moje urojenie czy nie.
Czuje sie z tym ok. Oby jak najdluzej.

23 października 2015, 13:11

No i znow czytam i czytam pamietniki dziewczyn.
W tym mcu chyba brak ovu, nie wiem raczej na straty posylam ten cykl.
Pewnie, ze w glebi serca mam nadzieje, ale raczej staram sie pielegnowac spokoj wewnetrzny.
Tylko ten spokoj wew zaczyna sie przeistaczac w powolne poddawanie sie, rezygnacje.
Nie uwazam tego za cos zlego. Mysle ze to poprostu kolejny etap zycia, do ktorego powoli sie przygotowuje.
Jak wspomonalam dalam sobie czas do invitro. Tak podswiadomosc chyba mnie powoli nastraja do tego aby jakos lagodnie pogodzic sie ze swoim losem.
Dzis dostalam koment, ze dobrze bym sie wyspowiadala u dobrego duchownego w zwiazku z moim poswieceniem macierzynstwa w intencji dziecka chorego na bialaczke. To dobra rada, tyle ze nie ma jak tu w skandynawi, poza tym jestem rozwiedziona, ksieza nie sluchaja takich jak ja.
Jestem wierzaca choc nie cierpie kleru zaklamanego. Tak sobie pomyslalam ze moze po prostu trzeba brac na siebie odpowiedzialnosc za swwoje decyzje. Jezus tez poswiecil zycie i nie wycofal sie ze strachu. Lzy mi plyna gdy to pisze ale chyba trzeba sie z tym pogodzic.
Niemniej jednak troche spokoju we mnie wiecej niz do tej pory.
Zawsze marzylamzeby moc odpuscic a wewnetrznie cisnienie i tak pozostaje. Jak tu sobie poradzic ze soba?
Czasem sie pomodle, czasem sobie sama tlumacze ze nalezy wyluzowac.
Po prostu chce sie w koncu uspokoic.
Doczekac do invitro i tyle.
Czasu coraz mniej zostalo mi...
By odnalezc serca swego drzwi..

23 października 2015, 17:39

Och dziekuje dziewczyny!
Tyle ze biegam, cwicze, i staram sie zajac innymi sprawami, :) Kaija bezblednie mnie rozpracowalas. Wmawiam sobie spokoj, ale tak mi lepiej.
Zycze wszystkim milego weekendu buzka :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 października 2015, 17:39

1 2 3