X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Czułam, że tak będzie...
Dodaj do ulubionych
1 2

13 listopada 2023, 18:13

21cs
D dostał w pracy 2 dni wolnego, udało się znaleźć w tym czasie termin na badanie nasienia, to chyba trochę za szybko, nie minęło 3 pełne miesiące od poprzedniego badania, ale skoro mam nas umawiać do kliniki, to musimy zrobić to badanie, żeby zobaczyć czy jest poprawa.
Stres był mniejszy więc i wyniki wyszły lepsze, jednak morfologia 2% i lepkość dalej znacznie podwyższona. Niby jak się podliczy to te 2% są lepsze niż 4% z norm przy jego ilości, ale lepkość dalej jest zła.
Zrobiliśmy też badania hormonów, wszystkie w normie, choć u D testosteron przy dolnej granicy trochę niepokoi.
5dc byliśmy zrobić badania, tego dnia też umówiłam nas na pierwszą wizytę w klinice, godzinę później jak odblokowalam telefon po pracy, zobaczylam zdjęcie bobasa i wiadomość "nie wiem czy już wiecie, ale właśnie urodziła nam się córa".
Znowu zaczęłam się trząść. Mój organizm zawsze tak reaguje na stres. Byłam bardzo dumna z przyjaciółki, cieszyłam się, że mała już jest z nimi. Ale minęło 9 miesięcy, ich dziecko właśnie przyszło na świat a ja w tym czasie nawet nie zaszłam w ciążę.
Urodziła się 2 tygodnie przed czasem, akurat w dzień kiedy ja umawiałam nas do kliniki.
Tego dnia jechaliśmy też do rodziców, znowu przepłakałam całą drogę. Na następny dzień przyjechał do nas przyjaciel z ekscytacją opowiedzieć o porodzie, ze szczegółami i pokazać więcej zdjęć. Nie odwiedzałam ich w szpitalu, wiem, że ona woli prywatność i nie rozumie takiego chodzenia do matek zaraz po porodzie, ale powiedziałam jej że jakby się czuła na siłach to będę, tylko niech mi da znać.
Zaprosiła nas 2 dni po wyjściu ze szpitala, więc musiałam się wybrać na zakupy. Miałam inny plan na prezent dla małej, ale byłam pewna że poznam ją najszybciej za 3 miesiace więc nie byłam przygotowana. Kupowanie tych mikro słodkich ciuszkow nie jest takie łatwe. Nie dość, że emocjonalnie, to nawet nie wiedziałam co mogłabym im kupić, na szczęście mama powiedziała, że pojedzie ze mną mi pomóc.
I znowu siedziałam obok tego łóżeczka, ale tym razem spała w nim kruszynka a obok zakochani w niej rodzice.
W następnym cyklu wizyta w klinice...
Nie mierzyłam temperatury przez tydzień u rodziców bo zapomniałam wziąć ze sobą termometra, kupiłam też nowe testy owulacyjne, które są trochę inne i nie jestem pewna kiedy był pik. Mierzenie temperatury zaczęłam od dnia przed planowaną owulacją, chociaż z niego wynikało raczej że owulacja była 2 dni później niż zwykle.
Temperatura spadła o 0,5 stopnia w 5 dpo. Obudziłam się godzinę przed pomiarem na, zamiast pod kołdrą, zmarzłam więc liczyłam się z tym, że temperatura będzie niższa, ale łudziłam się, że może jednak to tylko zbieg okoliczności i, że to spadek implantacyjny. Ostatnia szansa żeby odwołać wizytę w klinice zamiast tam jechać.

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2023, 12:00

13 listopada 2023, 18:41

21cs
Cykl się przesunął o 1 dzień dzięki czemu na wizycie w klinice byłam w 5dc.
Wstępnie wyniki okej i diagnoza "niepłodność idiopatyczna" chociaż nie przywiązuję się do niej bo przecież nie robiliśmy zbyt wiele badań... Jeżeli coś jest nie tak to jest głębiej. A nie chciałam wydawać kasy na ślepo, liczyłam że już w klinice nam powiedzą co warto robić.
Lekarz wynikami D kazał się nie przejmować "nie są najgorsze, mogą utrudniać ale nie przekreslają szans"
Dostałam clo do stymulacji i zivafert w 12 dc, pęcherzyk miał 21mm, endometrium też było ładne, w 13 DC czułam owulację, D pił ACC od dni płodnych, musi się udać! Miałabym prezent na święta, może chociaż w tym roku!

2 dni do miesiączki, jutro mogę robić test ciążowy, ale go nie zrobię, czemu? Bo wiem co tam zobaczę. Piersi przestały boleć, plecy bolą, a temperatura spadła, czyli dokładnie tak jak co miesiąc, więc po co marnować test? Nawet wiedząc jaki będzie wynik zawsze ma się nadzieję, a ja nie chcę jej sobie robić.
Jakby było miało, owulacja w następnym cyklu wypada w weekend więc nie wiem czy uda mi się zapisać na zastrzyk wtedy kiedy powinnam.
Jak następny cykl się nie uda to inseminacja. Nakręciłam się że zrobimy wszystkie potrzebne nadania szybciej, żebyśmy mogli od razu w grudniu zrobić inseminację, nie tracić kolejnych miesięcy. Ale z owulacją, która wypada w niedzielę 24.12 raczej się to nie uda, tym bardziej, że do rodziców jedziemy już 22 wieczorem 🥹

Wiadomość wyedytowana przez autora 14 listopada 2023, 12:04

24 listopada 2023, 14:28

22cs
Pierwszy raz w życiu dostałam infekcji intymnej, na dwa dni przed podaniem zastrzyku na pękanie pęcherzyków...
Wyjątkowo czuję też jajnik z lewej strony więc miałam nadzieję, że może urośnie mi więcej pęcherzyków co zwiększy nasze szanse, ale ta infekcja przekreśliła moje nadzieje :(

Z kliniki wyszłam z dobrym nastawieniem, na szczęście infekcja nie przekreśla naszych starań.
Dobrze też wyczułam, że coś się dzieje na lewym jajniku, wychowywałam 2 pęcherzyki, 24mm na lewym i 18mm na prawym. Jedyne co to pierwszy raz będę musiała sobie podać sama zastrzyk, już uprzedziłam D że chyba mi pomoże, na tę informację zbladł ale mam nadzieję że damy radę.
Pytałam też o inseminację, lekarz jakby zapomniał, że o tym rozmawialiśmy i powiedział, że jesteśmy młodzi i najlepiej spróbować naturalnie więc jeszcze co najmniej 1,2 cykle postymulujemy. Ale przynajmniej wiem, że mogę wykupić zastrzyk i wykonać go w domu nawet w święta.

Wykonywanie zastrzyku w domu jednak jest dużo trudniejsze, D bardzo się stresował, ja myślałam, że nie, ale jak przyszedł czas na przygotowanie zastrzyku to zaczęłam się trząść, a podczas wbijania igły jeszcze bardziej, ale się udało.

Owulacji jednak później nie czułam, ani z lewej, ani z prawej strony, więc standardowo już się martwię na zapas. Temperatura wzrosła dopiero 4 dnia po podaniu zastrzyku. Nie wiem czy to oznacza, że owulacja się przesunęła, czy jej nie było, jednak chyba już nie mam zbytnio nadziei.
21dc jeszcze 7 dni do miesiączki, standardowo zaczęły mnie boleć piersi, pomału zaczynają też boleć plecy... Jak co miesiąc....
Zaklepałam już sobie kolejną wizytę w klinice. Jak nic się nie przesunie to zastrzyk będę mogła zrobić akurat jak przyjaciółka (która jest pielęgniarką) będzie jeszcze w domu, więc chociaż tu stres będzie mniejszy, bo przynajmniej będzie pewność, że ona zrobi to dobrze, pewnie i bez stresu.

Wczoraj spadła temperatura o 0.1 dzisiaj o kolejne 0.1 (mierze co prawda termometrem z jednym miejscem po przecinku ale wydaje mi się wystarczająco czytelny). Wczoraj się jeszcze łudzilam, dzisiaj już wiem. Zaraz po zmierzeniu temperatury udało mi się zasnąć, śniło mi się że wjechałam windą na sam szczyt bardzo wysokiego budynku, nagle winda się zerwała i zaczęłam spadać szybko w dół. Co miesiąc spadam, co miesiąc nadchodzi ten jeden dzień w którym mój świat się załamuje.
Dobrze, że klinikę umówiłam wcześniej, nie muszę się stresować, że nie będzie już miejsc. Spodziewałam się, że tak będzie, choć łudziłam się, że będę mogła ją odwołać.

28dc nie wiem czy i kiedy była owulacja więc nie wiem kiedy spodziewać się miesiączki, choć spodziewałam się jej dzisiaj lub maksymalnie jutro. Temperatura znowu urosła i trzymała się kilka dni wyżej, śluz nie zabarwił się na różowo co zawsze jest dla mnie wystarczajacą informacją na dzień przed miesiaczką. Do południa nic się nie zaczęło rozkręcac więc zrobiłam test. Tylko dlatego, że w żaden inny dzień nie mogłabym pójść zrobić bety. No ale nie zobaczyłam tam niczego czego bym się nie spodziewała, już nawet nie szukałam pod różnymi światłami czy kątami. Choć fakt, że do wieczora dalej nic nie ruszylo dał mi nadzieję, może test się pomylił?
Jako, że do wieczora nic nie ruszyło więc już wiem że przyjaciółka nie pomoże mi z zastrzykiem.... Już zaczęłam się bać, że może zrobiły mi się torbiele ale w 29dc coś ruszyło... Mam tylko nadzieję, że nowy cykl zdąży się zacząć jeszcze dzisiaj a nie jutro, żeby się nie okazało że na wizytę przyjadę mocno za szybko... Zaczynam wątpić czy kiedykolwiek nam się uda.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2023, 12:00

15 grudnia 2023, 13:17

23cs
Tamten cykl był dziwny, oczywiście skończył się w kiepskim momencie więc na wizycie będę w 9dc i zastrzyk znowu będziemy musieli zrobić sami...

Od dłuższego czasu nie czuje się dobrze w moim ciele, BMI pomału zbliża się do granicy, a ja najlepiej czułam się 10 kg temu. Do tej pory odkładałam aktywność bo przecież nigdy nie wiadomo. Od tego cyklu postanowiłam się już wziąć za siebie, i nie marnować więcej czasu.

Mam w tym tygodniu jakiegoś pecha do klientek. Jedna na oko w moim wieku, 3 lata po ciąży, rozmawiałyśmy o zabiegu wyszczuplającym na brzuch, a ona nagle spytała "a Pani ma dzieci?" "A chciałaby Pani mieć?" Odpowiedziałam, że nie bo liczyłam że to zamknie temat, a ona wtedy zaczęła mi dawać wykład, że to dobrze, żebym czekała i postanowiła mi opowiedzieć historię swojego porodu, ze szczegółami.... Dzisiaj druga Pani w ciąży, sam ten fakt aż tak mnie nie ruszył, ale opowiadała, że nie była jeszcze gotowa, nie chciała jeszcze mieć dzieci ale wpadli i miesiąc po ślubie dowiedzieli się, że jest w ciąży... Świat jest niesprawiedliwy...

9 dc, wizyta w klinice, na szczęście nie był to problem, że jestem tak szybko. Endometrium 7mm i dwa pęcherzyki po 16mm, zastrzyk w 13 dc. W następnym cyklu drożność.

Tym razem czułam owulację z prawej strony w 12 dc, lewej strony nie czułam. Lekarz mówił że w tym cyklu będzie później niż zwykle, a przyszła wcześniej, ale ja też byłam na wizycie za szybko więc pewnie przez to nie mógł tak dokładnie oszacować. Na wizycie lekarz powiedział, że największe szanse powodzenia są wtedy gdy staramy się przed owu, my zaczęliśmy się starać w momencie jak zaczął mnie boleć brzuch, więc oczywiście wiem, że szanse są, ale mam poczucie, że mniejsze.

8/9dpo od 2 dni mam spadek temperatury, kiedyś całymi dniami czytałabym o tym czy to może być spadek implantacyjny, dzisiaj bardziej się martwię, że trwa dwa dni, zazwyczaj na tym etapie miałam drugi skok temperatury choć zdarzało się już, że miałam taką temperaturę po owulacji. Dodatkowo delikatnie zaczyna mnie pobolewać pierś, plecy i podbrzusze jak zawsze. Nie nastawiam się już na nic... Dzień przed okresem mam dentystę, więc choć nie chcę to zrobię test na wszelki wypadek...
Mój pies postanowił dzisiaj odwrócić moją uwagę od myślenia o sobie i na spacerze przecięła sobie łapkę 🥺 Najpierw przez tydzień była na lekach żeby przetrwać sylwestra, a teraz rozcięła sobie łapkę o rozbite szkło zostawione na plaży najpewniej po sylwestrze, chyba nie muszę mówić jak zła jestem na bezmyślność ludzi😡 Niestety okazało się, że trzeba szyć więc przeżywam, że musiałam ją tam zostawić i przez najbliższe dni pewnie będzie ją bolało więc będę swoją uwagę poswięcać żeby ją ojojać 🥺

Temperatura pokazała tak wysoką wartość jak jeszcze nigdy chyba tylko po to żeby zrobić nadzieję a potem drastycznie spaść w dół następnego dnia... Śluz też był inny, nie nastawiałam się już ale inny śluz, spadek temperatury, potem mocny skok dawał mimo wszystko nadzieję... Czekam więc na 24 okres i szykuję do drożności...

Jak szliśmy do kliniki pierwszy raz cieszyłam sięz że zrobimy inseminację i będzie dobrze, jednak z każdą chwilą wątpię coraz bardziej, że to się uda...

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia, 09:43

9 stycznia, 23:27

24cs
Już od 3 dni nie miałam wątpliwości... Jutro od rana dzwonienie do kliniki i załatwianie wizyt... Jestem tylko zła, że cykl się zaczął o 23. Miałam dzisiaj cały dzień wolny i mogłam siedzieć na telefonach i załatwiać wizyty ale okres jakoś nie mógł się rozkręcić i nie byłam pewna czy będzie jeszcze dzisiaj czy już jutro. A jutro oczywiście pracuję od rana do 18:30 więc będę musiała wstać wcześniej niż zwykle żeby w porannym szale zmieścić też czas na dzwonienie do kliniki... Mój wewnętrzny introwertyk nienawidzi dzwonić więc zaczynanie dnia od telefonu do kliniki nie będzie łatwe.
W tym cyklu czeka mnie drożność i conajmniej 3 wizyty w klinice. Tego etapu leczenia bałam się chyba najbardziej.

Drożność mam w 14 dc, marne szanse że będzie to przed owulacją, więc w tym cyklu znowu nic z tego. Tym razem żadnej nadziei.

A jednak owulacja się przesunęła, będzie najprawdopodobniej 15 DC.
Drożność nie była taka zła, samo przygotowanie nieprzyjemne, od czasu do czasu jakieś uszczypnięcie, chwilę pobolało i tyle, a samo wprowadzenie płynu okej, nic nie czułam i wyszło że jajowody są drożne. Zabieg wykonywał mój lekarz i położna która wykonywała mi w tygodniu biocenozę więc przynajmniej nikt nowy, położna dbała o mój komfort, cały czas pytała jak się trzymam. Nie będę źle wspominać tego zabiegu. Choć tego dnia bałam się najbardziej zaczynając naszą przygodę ze staraniami .
W tej chwili delikatnie pobolewa, trochę jak na zbliżający się okres, normalnie pewnie nie zwróciła bym na to uwagi.
Liczyłam na to, że w następnym już będziemy myśleć o inseminacji, ale 2-3 cykle mamy próbować jeszcze naturalnie.

Chciałam nie mieć nadziei, chciałam mówić, że nie mogliśmy się teraz starać więc nie jestem zaskoczona, że nie wyszło. Ale nadzieja jest, więc za 2 tygodnie znowu się zawiodę.

Okres spóźnia się już 3 dni. Z moich wyliczeń powinien się zacząć w 29dc max w 30dc a dzisiaj mamy 31dc, temperatura w górze choć piersi przestały boleć, ale oprócz tego żadnych symptomów ani ciążowych ani okresowych. Ponoć po hsg cykl może się wydłużyć, ale nie wiem, przecież wiem kiedy miałam owulację, a może jej nie miałam i dlatego teraz wszystko się wydłuża?
Obiecałam sobie, że dzisiaj zrobię test jeżeli nadal temperatura będzie w górze. Nie mogę tego odwlekać w nieskończoność 🙄. Spodziewałam się wyniku, obiecywałam sobie, że nie będę zawiedziona, ale w żadnym cyklu jeszcze nie robiłam testu na opóźnieniu więc też szansę na to, że coś wyjdzie były największe. Nie spałam pół nocy, od 3 dni śnią mi się tylko pozytywne testy, radość D, jak mówimy najbliższym. Ręce mi się strasznie trzęsły. I nic. Biało. Zrobiłam dwa i na obu nic. Wg doktorka dzisiaj test jest już jednoznaczny. Więc ciążę wykluczyliśmy. Jak nic się nie wydarzy do weekendu będę musiała się umówić do lekarza....

Co gorsza wcześniej owulacja wypadała mi dzień przed wyjazdem D na tygodniowe szkolenie, w tej chwili wypadnie pewnie jakoś w połowie więc kolejny cykl stracony.

Kupiłam nowy zestaw testów, tym razem czulszych niż dzisiaj miałam. Do wieczora przeczytałam wiele wątków, znalazłam kilka wykresów gdzie dziewczynom w 16dpo wyszły negatywne testy, a za 2 dni już pozytywne. Ale to znowu nie będę ją, śluz zaczął się podbarwiać na żółto, to znaczy że niedługo pojawi się różowy a potem okres...
Gdyby nie to spóźnienie zniosłabym to lepiej, spodziewałam się niepowodzenia, ale to spóźnienie dało okropną nadzieję.

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego, 16:00

19 lutego, 16:52

25cs
Cykl rozpoczął się oczywiście w najgorszym momencie więc tak jak miałam mieć owulację przed wyjazdem D, tak będzie w połowie tego tygodnia jak go nie ma. Starania były przed wyjazdem i w połowie tygodnia D spróbuję przyjechać chociaz raz. Na szczęście mówi że może nawet 2 razy mu się uda, więc wszystko będzie na czas i zastrzyku też nie będę musiała robić sama.

Pęcherzyki 20 i 18mm, endometrium 9mm w 10dc.

D umówiłam na kolejne badania nasienia i do androloga, z jednej strony się zastanawiam czy teraz jest sens, z drugiej może pomoże nawet na przyszłość poprawić wyniki.
W następnym cyklu inseminacja. W tym raczej nadziei już nie mam, tamten cykl mnie przeczołgał, nie chce mi się zastanawiac kiedy byłby poród, kiedy test i kiedy powiemy rodzicom. Zaczynamy przygotowania do inseminacji.

D był na badaniach nasienia i u urologa/androloga. Badania nie są ani lepsze, ani gorsze, dalej 2%, duża lepkość i chyba trochę za duże pH, ale doktor stwierdził, że jest okej. Niby 2% ale jakby to przeliczyć z jego iloscią to wyszłoby około 6%, niby duża lepkość ale nie zlepiają się ze sobą więc jest dobrze. Stwierdził że chyba po prostu mamy pecha, ale że z takimi wynikami spokojnie możemy myśleć o inseminacji.

Ja zaraz zaczynam nowy cykl, okres powinien przyjść dzisiaj albo jutro, temperatura narazie lekko drgnęła w dół ale już się nie nastawiam, że pójdzie w górę, wiem że jutro zjedzie jeszcze niżej. Plecy w międzyczasie pobolewaly jak zawsze, piersi w tym cyklu pobolewania ale wyjątkowo lekko, jeszcze tylko śluz nie zwiastuje nadchodzącego okresu. Zazwyczaj wolę jak cykl kończy się wcześniej ale tym razem wolałabym żeby zaczął się jutro bo jak D już sobie zaklepał wolne pod inseminację, a już raz przekładał wolne bo źle wyliczyłam 12 dc 🙈

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca, 08:24

19 marca, 11:59

26cs
Właśnie jestem w drodze na inseminację. Jedyne czym się stresuję to tym, że doktorek stwierdzi, że dzisiaj to jednak za szybko, a nie jesteśmy sobie w stanie zarezerwować też wolnego jutro. Jednak test owulacyjny jest ciemniejszy niż wczoraj więc mam nadzieję, że wyniki będą wystarczające.

I oczywiście wyniki też nie były wystarczające... Inseminacja przełożona na za 2 dni. Dwa pęcherzyki po 19mm z prawej strony.

Ten cykl jest oczywiście cyklem pełnym pezeszkód, D chory na antybiotyku, lekarka niby sprawdziła, że nie powinno to mieć wpływu, no ale i tak, mnie też trochę rozłożyło, ale na szczęście delikatnie, choć wczoraj tak zatkało mi się ucho, że aż pół twarzy mnie boli przy kaszleniu czy kichaniu.

Na pewno będę miała nadzieję jak co cykl, ale nie nastawiam się, ale się nie nakręcam, że teraz się musi udać.

I jestem po inseminacji, pęcherzyki urosły do 23 i 22 cm, jeszcze nie pękły, więc teraz zostało tylko czekać.

10dpo temperatura bardzo w górze, tak wysokiej jeszcze nie miałam, nawet w czasie przeziębienia ale jednocześnie przestają boleć piersi a zaczynają plecy więc raczej nie robię sobie nadziei. Po prostu co cykl musi być jakaś anomalia dająca nadzieję i tym razem jest to wysoka temperatura.

12pdo temperatura nie zostawiła złudzeń. Cały wczorajszy dzień błagałam wszechświat żeby mi tego nie robił i żeby została w górze, zazwyczaj maksymalnie miałam 36,6 i to przez 1 max 2 dni, tym razem rosła aż do 37, spadek do 36,3 wygląda drastyczniej niż zazwyczaj. W następnym cyklu chyba musimy odpuścić bo D znowu ma 2 dniowy wyjazd w owulację i kolejnego wolnego raczej nie dostanie...

Zaczynam wątpić, że kiedykolwiek się uda.

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia, 15:39

7 kwietnia, 12:35

27cs
Jednak chyba podejdziemy w tym cyklu do inseminacji.
Przesunął mi się okres o 1 dzień wiec owulka powinna wypaść w dzień w którym D może wziąć sobie wolne, chyba, że owulka się przesunie to chyba się nie uda. Tym razem podejście zrobimy w 13 dc a nie w 12 jak ostatnio. Całej rodzinie i przyjaciołom powiedzieliśmy, że w tym cyklu robimy przerwę bo D będzie akurat na wyjeździe, w ostatnim cyklu stresowało mnie to, że wszyscy dookoła doszukiwali się objawów ciąży i sugerowali, że powinnam zrobić test, więc uznałam, że nie powiemy im, że jednak spróbujemy, nie będę im musiała mówić, że się nie udało.

Tym razem jeden pęcherzyk, nawet nie wiem ile mm, więc D już stracił zapał bo jak przy 2 się nie udało to przy 1 tym bardziej... Ale udało mi się w końcu idealnie wstrzelić w termin i inseminację robimy tego samego dnia więc przynajmniej nie ma stresu z urlopami i przyjezdzaniem tu 2x pod rząd.
Jak się nie uda to stracę ostatnie resztki nadziei...

Zabieg robimy dzień przed urodzinami D więc w przerwie między wizytami pospacerujemy sobie po Gdyni, może skoczymy do galerii na jakieś zakupy.

10 dpo- tym razem od początku mówię, że mam przeczucie że nic z tego i nic w tej kwestii się nie zmieniło.... 2 dni temu bolały mnie piersi ale tylko przez jeden dzień, plecy pobolewają praktycznie od owulacji.

Na majówkę przyjeżdża do nas przyjaciółka z małą, a ja akurat wtedy mam dostać okres. Dodatkowo teraz mamy straszny baby boom - jedna moja klientka wraca po porodzie, 2 w ciąży, inna opowiadała o swoim poronienie, jedna koleżanka ze studiów ostatnio ogłosiła że jest w ciąży, a druga dzisiaj wstawiła zdjęcie na którym ewidentnie ma brzuszek i myślę, że to również ciążowy... Najgorsze jest to że nie chcesz zazdrościć czy cierpieć przez ich szczęście ale niestety...

Zrobiłam test, oczywiście biel, nawet nie spodziewałam się niczego innego, ale dzisiaj wieczorem przyjeżdża przyjaciółka a za 2 dni termin okresu, chciałam przeżyć żałobę sama a nie przy nich. Niby dostrzegam miejsce gdzie powinna się znaleźć 2 kreska, ale to kreską testowa, którą widzi moje oko które chce zobaczyć cokolwiek.
Piersi dzisiaj przestały boleć, temperatura spada o 0.7/0.2, więc nie uznawałam tego za spadek ale tendencje mamy spadkową.

W następnym cyklu ostatnia inseminacja. Akurat mamy urlopy więc się nie martwię o termin. Jak nie wyjdzie to in-vitro. Gdyby nie program w tym momencie zamknęłyby się nasze drzwi.

Wiadomość wyedytowana przez autora 30 kwietnia, 08:30

3 maja, 09:42

28cs
Nie mam już siły.

Znowu się spoznił. Dodatkowo w 8dpo miałam ogromny spadek temperatury, na szczęście jakoś tego nie zauważyłam i zaczełam o tym rozmyślać dopiero 2 dni przed miesiączką, więc przynajmniej miałam nadzieję krócej i nie katowałam się cały ten czas.

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 maja, 10:52

1 2